sobota, 7 kwietnia 2018

Samotni w stolicy 5

Od czasu wesela minął już ponad tydzień a Ula nie potrafiła zapomnieć tego co się na weselu i po weselu wydarzyło. Nie potrafiła wyrzucić Marka z głowy, mimo że bardzo się starała. Była zła za jego kłamstwo, ale też żałowała, że uciekła o świcie z pokoju nie dając mu możliwości wytłumaczenia się. Gdy przypadkiem znalazła plik wizytówek Marka Dobrzańskiego, prezesa domu mody Dobrzański Fashion a następnie sprawdziła w internecie jak wygląda Marek wszystko stało się jasne. Marek skłamał i nic nie miało znaczenia. Ale przez ten tydzień cały czas starała się znaleźć jakieś logiczne wytłumaczenie jego zachowania. Nic nie przychodziło jej do głowy. W środowe popołudnie wracając z pracy do mieszkania spotkała go na parkingu przed blokiem. Siedział w swoim samochodzie i ewidentnie czekał na nią. Gdy tylko ją zauważył wybiegł i dogonił ją zanim zdążyła wejść do bloku
- To nie tak jak myślisz. Nie okłamałem cie- omijając powitanie przeszedł do konkretów
- A co masz dwa imiona?- zapytała ze spokojem
- Ja ci się nigdy nie przedstawiałem, to ty nazwałaś mnie Danielem a ja jedynie nie zaprzeczyłem
- W mailu podałeś to imię- nadal starała się grać obojętną
- To nie ja napisałem do ciebie maila. Nie ze mną byłaś umówiona, ale tam wtedy w parku najpierw nie pozwoliłaś mi dojść do słowa. A potem jak już odpowiedziałaś wszystko to pomyślałem czemu nie, mogę iść na wesele. Chciałem ci pomóc.
- Jak zwykle to ja jestem wszystkiemu winna. Ty jedynie chcąc mi pomóc nie powiedziałeś prawdy a wszystko to dla mojego dobra- nie potrafiła już rozmawiać ze spokojem, Marek swoim tłumaczeniem tak bardzo przypominał jej Piotra- Jesteś beznadziejny jak każdy facet, zawsze musi być na twoje. Zawsze to ja jestem winna, wy zawsze niewiniątka
- Ula, nie przesadzaj- próbował dotknąć jej ramienia ale zrobiła krok w tył- Czy moje imię ma aż tak wielkie znaczenie?
- Nie powiedziałeś mi prawdy, jak ja mam ci ufać?- schylił głowę, bo nie miał na to kontrargumentu-  Poza tym, miałeś być tylko znajomym na to jedno wesele. Nie mam czasu ani ochoty na kontynuowanie znajomości z tobą.
- Na weselu odniosłem inne wrażenie- Marek zbliżył się do kobiety i delikatnie dotkną dłonią jej policzka, przypominając jej tym samym chwile spędzone na osobności
- Przestań- odsunęła twarz na bok- Tamten pocałunek nic dla mnie nie znaczył, ja już o nim zapominałam i ty też zapomnij- Marek ponownie tak jak podczas oczepin niespodziewanie wpił się w jej usta. Zakończenie tego pocałunku było jednak zupełnie inne. Tym razem został odepchnięty przez kobietę. A sąsiad Uli, Paweł który przyglądał się ich rozmowie od początku w tym momencie uznał, że powinien wkroczyć. 
- Ula, może w czymś pomóc? Ten mężczyzna ci się naprzyksza?
- Obaj dajcie mi święty spokój. Jeden gorszy od drugiego

Ula starała się przynajmniej raz w miesiącu odwiedzać rodziców, dlatego w ostatnią niedzielę miesiąca zawitała do domu w Rysiowie. Magda zajęta była przygotowaniem obiadu a Józef naprawiał w łazience pralkę, która ze względu na swą leciwość psuła się. Jako że widzieli się po raz pierwszy od czasu wesela, Magda zrobiła córce kawy a następnie rozpoczęła spytki. Kim jest Daniel, jak się poznali, ile się znają. Pytania zdawały się nie mieć końca dlatego gdy Magda wysyłała Janka do sklepu Ula stwierdziła, że ma ochotę na spacer i przejdzie się razem z bratem
- Jak tam twoje poszukiwania pracy? Są jakieś efekty?- zagadnęła gdy tylko wyszli poza furtkę
- Brak, wszyscy szukają kogoś z doświadczeniem co najmniej pięcioletnim. Wysyłałem CV już chyba wszędzie. Zero efektów, zaczynam myśleć o wyjeździe za granicę. Może tam coś znajdę. Może być nawet nie w zawodzie. Ważne aby były z tego jakieś konkretne pieniądze. Nie mogę całe życie mieszkać z rodzicami. No wiesz, chciałbym związek z Kingą pchnąć na kolejny etap
- Przecież to już omawialiśmy. Kinga nie chce wyjeżdżać. Chcesz ją tutaj zostawić? 
- Wiem, ale Kinga ma pracę u ciebie w firmie a ja jestem bezrobotny. Mam już dosyć docinek ojca Kingi. Mam umówioną na poniedziałek rozmowę w Dobrzański Fashion ale pewnie zakończy się tak jak wszystkie- Ula po usłyszeniu nazwy firmy wiedziała, że jej tajemnica wyjdzie na jaw i lepiej aby Janek dowiedział się od niej niż miałby palnąć jakąś głupotę na rozmowie kwalifikacyjnej 
- Przecież to dom mody, co ty tam miałbyś robić?
- Jak w każdej firmie potrzebny jest ktoś do obsługi systemu i prowadzenia strony internetowej. Oferują całkiem niezłe wynagrodzenie a do tego prywatna opieka medyczna, karnety na siłownię, basen. Gdyby się udało to naprawdę byłbym szczęśliwy i może Matysiak wreszcie by mi odpuścił
- Chyba powinieneś o czymś wiedzieć zanim tam pójdziesz. Prezesem jest Marek Dobrzański, którego ty już poznałeś na weselu jako Daniela. Szukałam faceta na wesele przez internet, umówiłam się z jakimś Danielem w parku ale spóźniłam się na to spotkanie. Jak dotarłam to Daniela już nie było a Marka, który samotnie siedział na ławce z automatu wzięłam za Daniela. Jego prawdziwe personalia poznałam po weselu . Ja z Markiem już nie mam kontaktu więc myślę że nasza znajomość nie będzie miała wpływu na twoje zatrudnienie.
- Powiem ci siostra, że takich rzeczy to się po tobie nie spodziewałem
- Tylko nikomu nie wypaplaj, a już zwłaszcza rodzicom. 



- Fajnie że jeszcze cię złapałem- Sebastian dogonił przyjaciela na firmowym korytarzu- Dzisiaj spotkałem się z kilkoma kandydatami na miejsce Patryka. I powiem ci, że jest w czym wybierać, ale nie chcę robić tego sam. Informatyk to nie modelka na jeden pokaz. Ważna decyzja i ty jako prezes powinieneś ją podjąć
- Seba wiesz, że ci ufam. Wybierz tego którego ty uważasz za najlepszego
- Ja wybrałem trzech kandydatów a ty musisz wybrać z pośród nich- wcisnął w ręce przyjaciela czarną teczkę z dokumentami wybranych przez siebie kandydatów. Marek chcąc mieć to za sobą otworzył teczkę i ujrzał CV chłopaka, którego znał
- Jan Cieplak- przeczytał na głos- Zatrudnijmy tego
- Zaraz, zaraz. Nawet nie przejrzałeś innych kandydatur- Sebastian próbował protestować
- Zatrudniamy Janka, znam go i chcę dać mu szansę- oddał teczkę przyjacielowi- To jest moja ostateczna decyzja 
- Skąd go znasz?- zaciekawił się blondyn
- To brat mojej znajomej
- Nic nie mówiłeś o żadnej Cieplak- Sebastian dalej dociekał
- Seba, odkąd urodziło ci się drugie dziecko to ja o niczym nie mogę ci powiedzieć bo cały czas jesteś zajęty. A jak już rozmawiamy to tylko nawijasz o Wiktorku i Aurelce 
- Przy takich maluchach jest multum pracy a ja nie mogę wszystkiego zwalać na Wiolkę. Siedzi cały dzień w domu więc jak już wracam z pracy to muszę ją jakoś odciążyć. Wiktorka cały czas dręczą te kolki, trzeba go cały czas nosić- Marek przewrócił oczami co zauważył Sebastian- Zresztą, sam zobaczysz jak to jest jak będziesz miał własne dzieci
- Do tego trzeba dwojga a ja nie mam kandydatki na matkę
- W firmie jest pełno kobiet
- Ty chyba oszalałeś- brunet nie krył wzburzenia- Mój syn połowę genów odziedziczy po matce, a więc musi to być kobieta inteligentna, mądra, wykształcona a zarazem piękna. Nie jakaś zwykła modelka jakich tu pełno 
- Jak żeniłeś się z Klaudią to miałeś inne zdanie na ten temat
- Dorosłem i zmieniłem priorytety. Na szczęście nie mamy dzieci, bo byłyby równie ograniczone umysłowo co Klaudia