niedziela, 25 lipca 2021

Zupełnie inna 10

- Synu, kupiłem to mieszkanie po to abyś miał więcej czasu na naukę bo jak twierdzisz dojazdy zajmują ci zbyt wiele czasu. Oczekuję więc, że twoje wyniki na studiach dzięki temu mieszkaniu się poprawią. Pokazałeś już, że jeśli czegoś chcesz to potrafisz dlatego liczę na to, że w tym semestrze również się postarasz i mnie nie zawiedziesz. - Marek nie lubił słuchać takich wywodów ojca dlatego mu przerwał

- Dobra, przestań owijać w bawełnę, jaki tym razem masz warunek? - Marek lubił konkrety i tego oczekiwał od innych

- W tym semestrze chcę aby twoja średnia ocen przekroczyła 4,3 - Marek w tym momencie wiedział, że nie będzie łatwo, dlatego ważne było co się stanie jeśli nie sprosta temu zadaniu

- A co jeśli mi się nie uda?

- Będziesz musiał się wyprowadzić z tego mieszkania, ale wierzę, że się postarasz i mnie nie zawiedziesz. - Krzysztof po tych słowach zostawił kluczyki do mieszkania i je opuścił, bowiem chciał aby Marek miał czas na przemyślenia. Marek bardzo potrzebował tego czasu bo miał mętlik w głowie, bowiem z jednej strony zależało mu na tym mieszkaniu a z drugiej strony nie po to walczył o mieszkanie aby się w nim ciągle uczyć. Mieszkanie było mu potrzebne do zabaw cielesnych z panienkami które nigdy mu nie odmawiały. Po kilku dniach usilnych przemyśleń Marek podjął decyzję, która wydawała mu się najbardziej rozsądna. Minus był taki, że znowu potrzebował Ulki ale plus jest taki, że mając mieszkanie w centrum nie będzie już musiał siedzieć z Ulką na uczelni i nikt nie będzie go widział w towarzystwie Brzyduli. Plan chciał od razu włączyć w życie dlatego wykonał telefon do Uli i ku jego radości odebrała. 

- Ulka, ja znowu potrzebuję korepetycji tylko tym razem ze wszystkich przedmiotów 

- A co nie dostałeś mieszkania? - Ula wiedziała, że Markowi nie zależy na nauce dlatego wiedziała, że znowu jest jakiś podstęp

- Dostałem ale mój ojciec jest przebiegły, wiesz jaki on mi warunek postawił? Mam mieć średnią 4,3 a jak nie to mnie wyrzuci z mieszkania 

- Sprytnie - Ula słysząc oburzony głos Marka miała ochotę się zaśmiać, ale uznała, że to nie jest dobry moment. Zgodziła się oczywiście na udzielanie Markowi korepetycji, bo pomimo iż uważała go za największego lenia, któremu wszystko trzeba podstawić pod nos to wiedziała, że jest bystry a pieniądze z korepetycji znacznie wsparły jej rodzinny budżet. 

Więc tuż po rozpoczęciu semestru Ula i Marek raz w tygodniu spotykali się w jego mieszkaniu na wspólną naukę. Wspólna nauka polegała na tym, że Ula tłumaczyła Markowi to samo co było na zajęciach ale w mniej naukowy sposób, przy użyciu mniej specjalnościowego języka a wtedy Markowi było łatwiej zapamiętać. W pozostałe dnie tygodnia Marek mógł używać życia do woli, bowiem nareszcie nikt go nie pilnował. Problemem był jedynie Sebastian, który cały czas narzekał Markowi, że nie rozumie tego i tamtego, dlatego też Marek w czasie jednych z korepetycji poruszył temat o którym myślał

- Ula, czy dla ciebie byłby to problem jakbyś tych korepetycji udzielała dla kilku osób? Bo wiesz Sebastian i Viola też nie ogarniają tematu i pomyślałem że może mogłabyś uczyć nasz wszystkich. Bo jakbyś każdego oddzielnie miała uczyć to strasznie dużo czasu byś na to poświęcała. I tak pewnie korepetycje będą trwały dłużej bo wiadomo, że nie wszyscy w takim samym tempie pracują ale ja oczywiście za wszystko zapłacę

Ula oczywiście zgodziła się na tą propozycję i od tego czasu wiele się zmieniło. Ich spotkania na korepetycje w większej grupie osób miały bardziej charakter towarzyski. Marek zawsze zamawiał jedzenie przy którym przyjemnie im było rozmawiać o ekonomii i nie tylko. Spotkania jednak były znacznie dłuższe bowiem Wiola opóźniała tempo. Przez późną porę Marek zwykle odwoził Ulę do Rysiowa, bowiem zdarzało się, że kończyli naukę długo po tym jak odjechał ostatni autobus do Rysiowa. Ula naukę chciała rozłożyć na dwa dni ale Marek stanowczo protestował informując, że on w pozostałe dni wieczory spędza z pięknymi kobietami. Zdarzało się nawet, iż Marek opowiadał również o swoich zdobyczach Sebastianowi nie zwracając uwagi na obecność dziewczyn, komentował jaki biust miała dziewczyna z którą spędził ostatnią noc, opowiadał o nogach i o tym jak jej się pozbył rano. Ula słuchając tych historii była zniesmaczona dlatego często prosiła o skupienie i wracała do ekonomicznych tematów. 

W maju, kiedy Marek odwoził Ulę do domu zaczął narzekać na zbliżający się dzień matki - Nie wiem co ja mam jej kupić, moja matka ma wszystko, a to głupie święto jest co roku i co roku ten sam problem. A ty swojej co kupujesz? - Ula myślała co ma odpowiedzieć co Marka zdziwiło - Chcę się zainspirować, może kupię to samo co ty?

- My z rodzeństwem co roku kupujemy wiązankę i dwa znicze - taki był ich zwyczaj, zawsze na dzień matki i w jej urodziny kupowali znicze i kwiatki i szli na jej grób

- Znicze? Nie sądzisz, że to trochę nieodpowiednie? 

- Moja mama nie żyje - Marek słysząc ostatnie dwa słowa był na siebie zły za to że podjął ten temat, nie wiedział jak bardzo świeży jest to temat a nie chciał popsuć relacji pomiędzy nimi, bowiem odkąd bliżej poznawał Ulkę tym bardziej ją lubił, za to jaka była, bo oczywiście jej wygląd nadal go zniechęcał i nie chciał pokazywać się z Ulą w miejscach publicznych

- Przepraszam, nie miałem pojęcia - Ula widziała skruchę Marka dlatego nie chciała się na niego gniewać. 

- Wiem, przecież nie mówiłam ci o tym więc miałeś prawo nie wiedzieć. Ale jeśli mogę ci coś doradzić w sprawie prezentu to spędź ze swoją mamą czas, taki tylko z nią, bo twoja obecność będzie cenniejsza niż każdy prezent, który jak mówisz może kupić sobie sama. 

- Czyli mam jechać do rodziców i dzień przesiedzieć w domu? To ma być takie fajne? - Marek do pomysłu Uli podchodził bardzo sceptycznie

- Nie chodziło mi o to abyś przesiedział dzień w domu swoich rodziców tylko o to abyś spędził z nią czas - Marek nie rozumiał czym różni się przesiedzenie od spędzenia czasu

- A możesz jaśniej? Jestem facetem i lubię konkrety - Ula powoli zaczynała żałować, że rozpoczęła temat spędzania czasu bo Marek nie rozumiał, ale z doświadczenia wiedziała, że Markowi najłatwiej uczyć się na przykładach

- Ja uwielbiałam gotować ze swoją mamą, tego brakuje mi najbardziej, to był taki nasz sposób na spędzenie razem czasu a ty musisz znaleźć swój sposób na spędzenie czasu ze swoją mamą - Marek nie mając lepszego pomysłu w dzień matki zarezerwował stolik w znanej warszawskiej restauracji i zaprosił do niego Helenę. Na początku spotkania żałował, że posłuchał Uli ale kiedy opuszczał spotkanie nawet się cieszył, że spotkał się z matką, wiedział, że ma w niej swojego sprzymierzeńca 


Semestr zbliżał się ku końcowi a egzaminy były coraz bliżej i wtedy właśnie studenci poinformowani zostali o konieczności zrobienia praktyk w okresie wakacyjnym, postawiono również wymagania co do miejsca wykonywania praktyki. 

- I gdzie my znajdziemy firmę w której dostaniemy dostęp do tych wszystkich informacji? Fajnie by się był czegoś nauczyć oprócz parzenia kawy a pewnie na tym się skończy - Sebastian narzekał po wyjściu ze spotkania z opiekunem praktyk, który postawił swoje warunki
- Jak chcecie to mogę zagadać z ojcem to może się zgodzi podpisać wam praktyki - Marek mówił w liczbie mnogiej bo od pewnego czasu na uczelni byli w czwórkę nierozłączni
- Ja to bym wolała jednak uczciwie zrobić te praktyki, to przecież okazja aby zdobyć jakieś doświadczenie - Ula nie chciała zdobyć jedynie podpisu, ona chciała się naprawdę czegoś nauczyć
- Dobra pogadam z ojcem, myślę, że na tą opcję nie będę go musiał długo namawiać

sobota, 17 lipca 2021

Zupełnie inna 9

 - Myślałem o twoim pomyśle z inwestycją we własną szwalnię i po wstępnej analizie rynku szukamy szwalni, którą można by było odkupić. Masz dobrą intuicję a jak do tego dojdzie jeszcze wiedza to będziesz godnym następcą - Krzysztof przy jednym z posiłków pochwalił syna za jego pomysł, który niecały tydzień wcześniej ten mu przedstawił, Krzysztof nie wiedział jednak, że pomysłodawcą wcale nie jest jego syn

- Gdybym miał mieszkanie w centrum miałbym więcej czasu na naukę, bo nie marnowałbym go na dojazdy - Marek widząc iż ojciec jest z niego zadowolony postanowił z tej sytuacji wyciągnąć jak najwięcej, a własne mieszkanie od dawna było marzeniem Marka przez co Krzysztof średnio raz w tygodniu słyszał od syna prośbę o mieszkanie

- Skoro zależy ci na tym mieszkaniu to udowodnij jak bardzo. Niedługo sesja, jeśli twoja średnia będzie wyższa niż 4.0 to dostaniesz mieszkanie - Krzysztof był gotowy na zakup mieszkania, a właściwie to już był w jego posiadaniu ale wiedział, że Marek dla mieszkania zrobi wiele a więc postanowił użyć mieszkania jako motywacji

- To jest szantaż - Marek był oburzony warunkiem ojca 

- To jest motywacja synu, niczego w życiu za darmo nie dostaniesz, skończyły się już te czasy - Krzysztof na tym postanowił skończyć rozmowę i udać się do swojego gabinetu, chciał bowiem aby jego jedynak przemyślał sprawę i podjął dobre decyzje

Marek długo myślał o propozycji ojca, najpierw przechodził przez etap myślenia, że ojciec specjalnie tak wysoko postawił mu poprzeczkę aby mu się nie udało, ale potem wyjął kartkę i wypisał nazwy wszystkich przedmiotów a obok oceny których się spodziewa, to niestety było za mało, dlatego obok napisał jeszcze oceny które musi zdobyć aby dostać mieszkanie. Z niektórych przedmiotów chciał przygotować lepsze ściągi ale nie z każdego ściąga byłaby pomocna, do takich przedmiotów należała rachunkowość. Ale i na ten przedmiot znalazł sposób. Kolejnego dnia na uczelni postanowił poprosić o pomoc Ulkę, która z rachunkowości, tak jak z każdego innego przedmiotu była najlepsza na roku.

- Wytłumaczysz mi materiał z rachunkowości, bo kompletnie tego nie rozumiem? 

- Zbliża się koniec semestru a ty teraz się obudziłeś, że tego nie rozumiesz? Było się uczyć od początku, bo teraz nadrobienie zaległości zajmie bardzo dużo czasu a ja go nie mam - Ula nie była zainteresowana uczeniem Marka, bo uważała to za zbyt czasochłonne

- A jak ci zapłacę za te korepetycje to znajdziesz czas? - Marek zauważył, że to pytanie zmieniło wyraz twarzy u Uli dlatego uznał to za klucz do sukcesu - Naprawdę mi zależy więc dobrze płacę

- A dlaczego ci tak zależy? - dla Uli pieniądze były potrzebne dlatego uznała, że nawet lepiej, że te korepetycje będą czasochłonne bo przynajmniej więcej zarobi, ale oprócz pieniędzy dla Uli znaczenie miało również to dlaczego Marek postanowił się czegoś nauczyć 

- Czy to ważne? Nie wystarczy ci, że zapłacę? - Marek nie chciał się zwierzać

- Chcę wiedzieć - Ula była uparta, choć nawet gdyby Marek nie odpowiedział na to pytanie to i tak by się zgodziła

- Ojciec chce abym miał lepsze oceny

- A ty jako grzeczny syn chcesz zrealizować jego prośbę - głos Uli przepełniony był ironią, bo nie wierzyła, że Marek liczy się ze zdaniem kogokolwiek, a już na pewno nie ojca

- Nie nabijaj się ze mnie, jak poprawię oceny to kupi mi własne mieszkanie

- Materialista - Ula lubiła nazywać rzeczy po imieniu i tym razem nie było inaczej, choć określenie to nie spodobało się Markowi

- A ty to niby lepsza jesteś? Jak za darmo to nawet nie chciałaś słyszeć o pomocy dla mnie a jak za pieniądze to już chętna - Ula słysząc to ruszyła przed siebie a Marek pobiegł za nią - No przepraszam, Ulka, nie to chciałem powiedzieć. Proszę cię, zgódź się. Co mam zrobić? Chcesz abym cię błagał, mam uklęknąć? Uklęknę jeśli tego właśnie chcesz, tylko naucz mnie tej rachunkowości

- Ok, pomogę ci w nauce ale nawet nie waż się klękać i robić tu widowiska

Marek z poczuciem dobrze spełnionej misji ruszył w stronę przyjaciela, który od początku przyglądał się jego staraniom przekonania Uli do udzielania mu korepetycji.

- Latasz za nią jakbyś się zakochał - Sebastian nie potrafił inaczej wytłumaczyć zachowania Marka

- Dzięki niej ojciec kupi mi mieszkanie w centrum więc nie obchodzi mnie co myślisz, musiałem ją przekonać do korepetycji. Mieszkanie jest mi niezbędne bo na te hotele na jedną noc to tracę majątek

Korepetycje były stałym punktem w planie dnia Marka i Uli, bowiem Ula stwierdziła, że najważniejsza jest regularność i lepiej spotykać się codziennie niż jednego dnia na osiem godzin, efektem tego codziennie zostawali po zajęciach na uczelni aby uczyć się rachunkowości i nie tylko rachunkowości, bowiem Marek postanowił zapłacić za korepetycje również z innych przedmiotów a Ula z racji tego, że jej kolega dobrze ją wynagradzał nie miała problemu ze znalezieniem czasu. 

Na efekty korepetycji nie trzeba było długo czekać, bowiem podczas egzaminów wiedza Marka została zweryfikowana. Oczywiście nadal były przedmioty z których zaliczył tylko dlatego, że miał ściągę ale były też takie kiedy naprawdę opanował cały materiał do perfekcji. Po otrzymaniu wszystkich ocen Marek liczył swoją średnią, a kiedy z wyliczeń wyszło mu 4,06 aż chciał krzyczeć z radości. Przy kolacji poinformował rodziców o swoim sukcesie a Krzysztof po raz pierwszy w życiu wypowiedział słowa które na Marku zrobiły duże wrażenie a mianowicie: "Jestem z Ciebie dumny synu". 

Kolejny dzień dla Marka był spełnieniem jego marzeń bowiem ojciec po śniadaniu zabrał go do średniej wielkości mieszkania w samym centrum Warszawy i już na miejscu przekazał mu klucze. Jednak podczas przekazywania kluczy Marek usłyszał kolejny warunek, który musi spełnić aby nie stracić mieszkania. 

niedziela, 11 lipca 2021

Zupełnie inna 8

 Marek notatki zdobyte od Uli próbował zrozumieć już od kilku godzin ale ciąg cyfr niewiele mu mówił zwłaszcza, że wszystkie dane finansowe, które otrzymał od ojca przekazał Uli i nawet nie pomyślał o tym aby je skopiować. Nie chciał też znowu prosić ojca o te dane bo wiedział, że to spotkałoby się z krytyką. W końcu Marek nie widząc innego sposobu postanowił zadzwonić do Uli ale ta nie odebrała, po dziesięciu minutach zadzwonił więc znowu ale znowu sytuacja się powtórzyła, dopiero za trzecim razem Ula odebrała. 

- Cześć, super, że w końcu postanowiłaś odebrać - Ula słyszała w głosie Marka ironię, co ją zdenerwowało

- Nie widziałam, że dzwoniłeś a nie pilnuję cały czas swojego telefonu poza tym chyba się nie umawialiśmy na rozmowę

- Niby się nie umawialiśmy ale ja nic nie rozumiem z tych twoich notatek, zwłaszcza, że nie dałaś mi danych finansowych

- Myślałam, że też masz do nich dostęp, poza tym nie miałam ich ze sobą na uczelni. Jak chcesz to ja ci je jutro mogę przynieść i zrobisz ksero

- Jutro będzie za późno, podaj mi swój adres to po nie przyjadę

- Marek ja nie mieszkam w Warszawie, poza tym na co będzie za późno? Przecież zrobiłam pracę na zaliczenie to co cię tak nagle wzięło na naukę? - Ula nie rozumiała nagłego zainteresowania Marka

- Jak się nie przykładam to źle, jak chce się uczyć to też marudzisz. Podaj mi adres to przyjadę - Ula widziała, że Markowi zależy więc uznała, że podanie adresu jest nieuniknione

- Rysiów 8 - Marek nie miał pojęcia gdzie jest Rysiów, dlatego od razu wpisał ten adres w GPS i ruszył po tabelki bez których nie mógł pomóc Sebastianowi. Droga nie była prosta, zwłaszcza, że robiło się coraz ciemniej a oświetlenie na drodze pozostawiało wiele do życzenia. W końcu jednak zaparkował swojego nowego Leksusa pod domkiem oznaczonym numerem osiem. Nim jednak wysiadł z samochodu zobaczył Ulę, która niesie stos teczek, które jeszcze tydzień temu to on jej dawał - Masz tutaj wszystkie dane, więc skseruj je abyś miał też swoje kopie i jutro mi je oddasz, cześć - Ula miała świadomość, że nie zapraszając Marka do środka pokazuje, że jest niegościnna, ale miała jeszcze dużo prac domowych aby gościć Dobrzańskiego

- Ale myślałem, że skoro już tu przyjechałem to wpuścisz mnie do środka i wytłumaczysz mi jak to wszystko liczyłaś

- Nie umawialiśmy się na korepetycje, a ja mam jeszcze dużo pracy więc musisz poradzić sobie sam

- Ale Ulka - Marek zrobił pokazową minę kota ze Shreka aby osiągnąć efekt ale na Ulę jego sztuczki nie działały

- Naprawdę nie mam czasu, zwłaszcza, że nie rozumiem skąd nagle to twoje zainteresowanie nauką. Na przyszłość jak chcesz wiedzieć jak to się liczy to możemy się umówić aby policzyć to razem bo ja nie mam czasu na liczenie tego samodzielnie a potem jeszcze tłumaczenie tobie - Marek widząc, że nie przekona Uli spakował otrzymane teczki do samochodu i skierował się ku domu rodziców Sebastiana, aby tam wspólnie z nim rozszyfrować obliczenia Uli. Nie było łatwo, dlatego obaj panowie przez całą noc liczyli coś co Uli zajęło trzy godziny. Efektem nocnych prac był nienajlepszy wygląd obu panów, który nie umknął ani Uli ani Violi. Gdy dwaj przyjaciele pojawili się na uczelni od razu Viola zrobiła awanturę swojemu chłopakowi

- Mówiłeś, że nie będziesz się już szwendał po klubach, a ty nic sobie nie robisz z naszego związku - Violetta była dumna, że zdobyła takiego przystojniaka, dlatego na każdym kroku podkreślała, że są w związku

- Violuś, całą noc liczyłem wskaźniki płynności więc skończ już te sceny zazdrości - Ula słysząc tłumaczenie Sebastiana szybko połączyła kropki i zrozumiała, dlaczego Markowi tak bardzo zależało na zrozumieniu jej wyliczeń. W swoich wnioskach upewniła się też po zajęciach kiedy to Marek poprosił aby wskaźniki zadłużenia przedsiębiorstwa obliczyli od razu aby on mógł się czegoś nauczyć. Ula uznała, że nie należy tracić takiej okazji do przerzucenia części obowiązków na Marka, dlatego się zgodziła. Marek starał się wszystko notować ale same obliczenia na kalkulatorze dla niego trwały zbyt długo

- Co ty na to aby policzyć to wszystko na komputerze - Marek wiedział, że komputer jest cudownym wynalazkiem i chętnie z tego wynalazku korzystał

- Mój komputer nadal jest zepsuty więc 

- Ale mój działa więc jedziemy do mnie - Ula zaczęła się śmiać

- A to takie śmieszne, że nie chcę marnować czasu na liczenie tego wszystkiego na kalkulatorze?

- To akurat nie, ale śmieszne jest to, że jeszcze tydzień temu nie chciałeś nawet kiwnąć palcem przy liczeniu tych wskaźników a teraz angażujesz się całym sobą

- Czyli to źle, że chcę się czegoś nauczyć? - Marek źle reagował gdy ktoś się z niego śmiał

- Chcesz pomóc Sebastianowi a nie się nauczyć więc nie rób ze mnie idiotki, bo ci nie uwierzę, że nagle zależy ci na zdobywaniu wiedzy - Ula lubiła jasno stawiać sprawę, dlatego i tym razem powiedziała co myśli

- Dobra, masz rację, chcę pomóc Sebie, bo zostawiłaś go i Violę na pastwę losu - Marek był mistrzem w przerzucaniu winy na kogoś innego

- Na szczęście ma Ciebie, dobra jedźmy już bo nie mam czasu na dyskusje z tobą

- Jakoś strasznie masz mało czasu, co ty takiego robisz oprócz studiów?

- Nadal nie uważam cię za przyjaciela, któremu musiałabym się z czegokolwiek tłumaczyć więc musi ci wystarczyć informacja, że nie mam czasu - Ula nie lubiła opowiadać o swojej sytuacji rodzinnej zwłaszcza osobom, którym nie ufała, a Marka zaliczała do takich osób

- Ja tylko zapytałem, a ty się oburzasz jakbym nie wiem co zrobił. Przez to, że nie chcesz rozmawiać ciężko nam będzie się zaprzyjaźnić

- Marek przyjaciel jest bezinteresowny a twoje drugie imię to interesowność i to dlatego nie będziemy przyjaciółmi

- Jakoś z Sebą potrafię się przyjaźnić więc może nie oceniaj mnie tak ostro

- Seba nie jest brzydki a ja tak więc nas nie porównuj - Ula nie potrafiła zapomnieć, że jeszcze rok wcześniej Marek nazywał ją Brzydulą

- To nawet lepiej, że nie jesteś w moim typie, przynajmniej mnie nie rozpraszasz i mogę się skupić na liczeniu tych wskaźników. Dobra, dojechaliśmy - Ula była pod wrażeniem domu, a właściwie pałacu w którym mieszkał Marek, tuż po wejściu w korytarzu pojawiła się starsza pani której Marek wydał polecenie - Zosiu, przynieś dwie herbaty do mojego pokoju - Każda kolejna chwila w domu Dobrzańskich upewniała Ulę w tym jak niewiarygodnie bogaty jest Marek, a właściwie jego rodzice. 


- Zosia mówiła, że dzisiaj była u ciebie jakaś dziewczyna. Prosiłem abyś nie sprowadzał do domu przypadkowych dziewczyn - Krzysztof przy rodzinnej kolacji postanowił przypomnieć synowi zasady jakie panują w jego domu, a najważniejszą zasadą było to aby Marek swoje panienki trzymał z dala od ich posiadłości

- Skoro już Zosia donosi to mogłaby też opowiedzieć jak ta dziewczyna wyglądała, wtedy miałbyś pewność, że nie była tu w takich celach które od razu założyłeś. Z Ulą studiuję i liczyliśmy wskaźniki finansowe dla FD. W celach naukowych chyba mogę zapraszać dziewczyny? - Krzysztof nie był przekonany co do tłumaczeń syna, a nawet założył, że Marek kłamie

- Jak wam poszło? Macie jakieś wnioski? - tym pytaniem chciał przyłapać Marka na kłamstwie

- Firma ma płynność finansową i bardzo duże oszczędności, które należałoby w coś zainwestować bo pieniądz, który leży nie przyniesie zysku - Marek powtórzył słowo w słowo to co jeszcze kilka godzin temu usłyszał od Uli

- A w co twoim zdaniem należy zainwestować? - Krzysztof był ciekawy pomysłów syna

- Koszty produkcji są ogromne bo firma nie posiada własnych szwalni więc może w szwalnię. W firmie zatrudniasz chyba specjalistów więc niech to oni szukają pomysłów na inwestycję, ja się nie znam

poniedziałek, 5 lipca 2021

Zupełnie inna 7

Marek najbardziej bał się przekazania Sebastianowi informacji, że ten nie może być z nim i Ulą w grupie. Nie wiedział jak zareaguje Sebastian, choć domyślał się, że zadowolony nie będzie i nie pomylił się wiele  - To z kim ja mam to robić? Skąd mam wziąć dane finansowe? - Sebastian był zdezorientowany bo wiedział, że Marek wciągnie go do grupy z Cieplak a tutaj taka niespodzianka
- Może z Violą, z tego co wiem to Ula nie chce w grupie nikogo kto się obija, a to oznacza, że Viola też nie ma grupy - Marek próbował coś doradzić ale wiedział, że współpraca z Violą będzie o wiele trudniejsza ale zmuszeni zostali przez prowadzącego do pracy w grupach więc każdy musiał znaleźć co najmniej jedną chętną do współpracy osobę
- A ty to się niby nie obijasz? - Sebastian poczuł się obrażony, bowiem uważał, że to Marek jest większym leniem niż on 
- Ja załatwiłem dane finansowe firmy, Ula jest zadowolona z mojego wkładu więc ty też bierz od rodziców te raporty z piekarni i licz wskaźniki z Violą - Marek wiedział, że Sebastian ma skąd wziąć dane finansowe ponieważ jego rodzice prowadzili niewielką piekarnię

Ula po otrzymaniu dokumentów od Marka od razu zabrała się za ich przeglądanie, uwielbiała odczytywać dane zawarte w tabelkach, wiedziała, że po studiach chciałaby pracować w dziele księgowości. W niedzielny wieczór Ula ponownie wyjęła wielki stos papierów i kalkulator aby liczyć zgodnie ze wzorami wskaźniki płynności. 
- A ty córcia jeszcze się uczysz? - Józef martwił się o córkę, bowiem zajmowała się domem, młodszym rodzeństwem i jeszcze łączyła to ze studiami na których radziła sobie doskonale, otrzymując za dobre wyniki stypendium, które znacznie podreperowało budżet rodzinny
- Liczę wskaźniki finansowe, na wtorek musimy oddać tą część pracy grupowej - Ula nie zagłębiała się w szczegóły zaliczenia, bo wiedziała, że jej tato nie zna się na finansach firm i nie chciała go zamęczać
- I znowu pracujesz za siebie i za tą Violę? Córcia, tak nie można, przecież ona się niczego nie nauczy - Józef zawsze powtarzał Uli, że nie powinna wyręczać swojej koleżanki w przygotowywaniu prac zaliczających
- Wiem tato, dlatego już nie jestem z nią w grupie, teraz współpracuję z Markiem - Józef słysząc męskie imię od razu wpadł na pomysł, że to właśnie jest imię jego przyszłego zięcia, bowiem pragnął aby Ula znalazła mężczyznę z którym założy rodzinę
- To jakiś twój kolega ten Marek?
- Kolega to za dużo powiedziane, po prostu robimy razem zadanie grupowe, nic więcej - Ula wiedziała, że ojciec w każdym widzi potencjalnego kandydata na jej męża 
- Ale może kiedyś będzie z tego coś więcej - Józef nadal nie tracił nadziei
- Na pewno nie - Józef słysząc z jaką pewnością Ula zapiera się, że z Markiem nigdy nic więcej wyraźnie posmutniał - Tato, to nie jest chłopak dla mnie
- Ale dlaczego córcia? Co z nim nie tak? Brzydki jest a może nieodpowiedzialny?
- Brzydki nie jest ale jest nieodpowiedzialny i przeraźliwie bogaty - Ula ostatnie co mogłaby powiedzieć o Marku to to, że jest brzydki, on był idealny. Szczupłe i wysportowane ciało, ciemne włosy, które nawet wtedy kiedy były w nieładzie dodawały mu uroku i dołeczki, których świadomie używał do wabienia  dziewczyn. Marek był przystojnym mężczyzną i wcale nie dziwiła się tym wszystkim dziewczynom, które lepiły się do niego. Ula jednak bardziej niż na wizualnej stronie Marka skupiała się na jego sposobie zachowania, a ta nie była już tak zachęcająca. Ula najbardziej w Marku nie lubiła jego lenistwa i tego, że jest przez niego wykorzystywana. 

Sebastian za radą Marka poprosił rodziców o dane finansowe i uznał, że przy wykorzystaniu wzorów wszystko policzy i nie będzie musiał polegać na żadnej Cieplak. Ale to nie okazało się takie proste, bo niby wzory miał ale nie potrafił odnaleźć się w tych tabelkach. Dlatego w poniedziałkowy ranek stwierdził, że jednak musi skorzystać z pomocy Uli, ale nie tak bezpośrednio
- Marek, zapytaj Cieplak czy już policzyła wskaźniki i jak policzyła to niech ci da to policzone i ja zrobię tak samo. 
- Seba, nawet jeśli Ulka policzyła te wskaźniki to ja nie mogę ci ich pokazać bo mnie ojciec wydziedziczy jak się dowie, że dane finansowe widziała jeszcze jedna osoba
- To zapytaj jej jak to liczyła
- Seba, a nie możesz sam sobie poradzić?
- Jesteś mi coś winien, to ja ci pomogłem na początku z Cieplak więc teraz ty pomóż mi - Marek wiedział, że Sebastian ma rację dlatego po zajęciach chciał pogadać z Ulką
- Policzyłaś już wskaźniki? - zaczął temat po wyjściu z sali
- Tak, nie musisz się martwić - Ula była zaskoczona, że Marek interesuje się tym tematem
- A mogłabyś mi opowiedzieć co liczyłaś i jak? Abym też wiedział jak to się robi - prośba Marka wprawiła Ulę w jeszcze większe zaskoczenie
- Przecież nie chciałeś sobie zawracać głowy obliczeniami
- Zmieniłem zdanie, to co pokażesz mi tego exela w którym liczyłaś? 
- Ja liczyłam w zeszycie i na kalkulatorze - teraz to Marek był zaskoczony
- W Exelu byłoby chyba szybciej
- Może i szybciej ale zepsuł mi się komputer - Ula wyjęła ze swojej starej torby zeszyt w którym miała zapisane wszystkie policzone wskaźniki - Tutaj masz wszystko policzone, ale ja się śpieszę na autobus więc przeanalizuj sobie to sam
- To może najpierw mi wytłumaczysz a potem ja cię odwiozę
- Marek, cieszę się, że jednak się zaangażowałeś ale ja naprawdę muszę wracać do domu. Gdybyś się wczoraj namyślił to moglibyśmy policzyć to razem ale dzisiaj nie mam czasu. - Marek wziął zeszyt od Uli ale niewiele rozumiał z ciurkiem zapisanych cyferek