czwartek, 23 marca 2017

Genetyki moc- miniaturka

Dzisiaj przekroczyliśmy pierwsze 10000 wejść na mojego bloga. 
Dziękuję wszystkim którzy czytają te opowiadania a w szczególności tym którzy komentują. 
A to mała miniaturka z tej okazji :)

FD Gusto czyli kolekcja która została przygotowana zaledwie w ciągu dwóch miesięcy, która miała być tylko sposobem na podreperowanie budżetu firmy okazała się strzałem w dziesiątkę. Kreacje Pshemko znikały ze sklepowych półek jak świeże bułeczki a do kasy firmy wpływały pokaźne sumy. Tuż po pokazie Krzysztof był pewny, że podjął dobrą decyzję powierzając prezesurę pannie Cieplak, niestety nie miał okazji podziękować jej osobiście. Ula wychodząc na scenę w białej sukni patrzyła na zegar a po jej policzkach ciekły łzy. W tym momencie żałowała, że nie pozwoliła Markowi się wytłumaczyć, że nie powstrzymała go przed wyjazdem. Było już po osiemnastej, pokaz trwał a samolot do Mediolanu odleciał. Przepadło. Kiedy wszyscy udawali się na bankiet Ula udała się do siedziby firmy, na swoim biurku zostawiła wypowiedzenie i w tym momencie zakończyła swoją przygodę z Febo&Dobrzański. Przynajmniej tak jej się wtedy wydawało.
Marek wrócił na swoje dawne stanowisko, choć robił to niechętnie. O wiele bardziej odpowiadała mu posada konsultanta i bliskość ulubionej pani prezes. Ale gdy pani prezes znikła to on musiał objąć stanowisko, podpisywać kontrakty i dbać o to aby już nigdy firmy nie trzeba było ratować. Pracował za siebie i za asystentkę której nie miał. Oczywiście była Violetta która przedstawiała się jako asystentka prezesa ale tą asystentką w rzeczywistości nie była. Marek grał przed wszystkimi szczęśliwego, spełnionego mężczyznę który odniósł sukces, a że kłamać umiał jak mało kto to wszyscy wokół widzieli zadowolonego z życia faceta a w rzeczywistości był to tylko świetny aktor. Nie szukał kontaktu z Ulą, nie chciał wiedzieć co obecnie dzieje się w jej życiu. Chciał zapomnieć i pozwolić Uli na szczęście przy boku Piotra. Sebastian wielokrotnie namawiał przyjaciela aby spróbował jeszcze raz ale Marek za każdym razem powtarzał 'Ona już wybrała a kochać czasami oznacza pozwolić odejść' Ala i Maciek którzy pracowali w firmie z uwagą obserwowali zachowanie Marka chcąc upewnić się czy mężczyzna naprawdę się zmienił. Oboje bardzo szybko upewnili się że zmiana Marka jest szczera dlatego wielokrotnie próbowali przekazać wnioski ze swoich obserwacji dla Uli, ale ona zawsze kończyła temat nim zdążyli cokolwiek powiedzieć.
- Marek, widziałeś gdzieś Alę?- Sebastian wychodząc z windy od razu zauważył swojego przyjaciela stojącego na środku holu wpatrującego się w jeden punkt. Marek jednak nie reagował na pytanie dlatego Sebastian zajął miejsce pół kroku za nim i również patrzył w tym samym kierunku. Jego sekretarka stała na środku korytarza z dwiema dziewczynkami. Starsza była w wieku gimnazjalnym, włosy miała spięte w kucyk, dość szczupła ale bez znaków szczególnych a młodsza stała obrócona tyłem i jedyne co mogli o niej powiedzieć to to że była wzrostu przedszkolaka i miała czarne włosy- Co to za dzieci?- Sebastian zastanawiał się dlaczego Marek przygląda się jego sekretarce i jakimś dzieciom ale zastanawiało go jeszcze do kogo należą te dzieci bo Ala na matkę była już zbyt leciwa.
- Dzień dobry- mężczyzn z zamyślenia wyrwał głos starszej dziewczynki która przechodząc przy nich rzuciła ten grzecznościowy zwrot powitalny. A Marek słysząc ten przyjemny głos dziewczyny upewnił się w swoich podejrzeniach. Dziewczynki wsiadły do windy ale nim zniknęły Marek zdążył przyjrzeć się młodszej. Był pewny, że ta mała istota jest córką Uli. Te oczy, były dokładnie takie same jak Uli, chabrowe
- To są umowy o które prosiłeś- do mężczyzn podeszła Ala wręczając Sebastianowi plik kartek a sobie zostawiając jedną która była zgięta w połowie i zapełniona dziecięcymi rysunkami
- To była Beatka prawda?- Marek chciał być pewny że jego podejrzenia są słuszne. Ala pokiwała tylko głową- A ta młodsza dziewczynka to córka Uli?
- Julka chciała mnie zaprosić na przedstawienie do przedszkola. Zbliża się dzień babci i dziadka dlatego dzieci organizują z tej okazji przedstawienie- Ala nie odpowiedziała wprost na pytanie ale ta okrężna odpowiedź której udzieliła dawała Markowi pewność, że dziewczyna jest córką Uli. Ala chciała być lojalna wobec przyjaciółki a wiedziała, że ta nie życzy sobie aby Marek wiedział o niej cokolwiek. Marek wypytać Ali nie zamierzał, udał się do swojego gabinetu prosząc wcześniej Violę o kawę. Po sześciu latach ponownie zobaczył te oczy a wraz z tymi oczami wróciły wszystkie wspomnienia. Te dobre jak i te bolesne.
- Już jestem- Viola stawiała przed Markiem filiżankę ze świeżo parzoną kawą- Wiesz może co to za dzieci przyszły do Ali? Bo widziałam że z nią rozmawiałeś a ta mała była taka słodka- Viola jak to Viola zawsze chciała być najlepiej poinformowana w firmie a ta mała wzbudziła zaciekawienie pracowników. Do firmy nie często przychodziły dzieci, a jeśli już jakieś dziecko biegało po korytarzach to był to chłopak. Tylko dwoje a właściwie troje z pracowników czasami decydowało się zabrać ze sobą dziecko do pracy. Przemek, synek Izy był ulubieńcem chimerycznego projektanta i bardzo często lekarstwem na jego skołatane nerwy. Antek, syn Sebastiana i Violi był znacznie młodszy i właściwie po korytarzach jeszcze nie biegał.
- To córka Uli- Marek stał przy oknie i wpatrywał się w dal, zawsze tak robił gdy myślał o Uli. Przypominał sobie dzień gdy przez to okno widział ją płaczącą
- Jakiej Uli?- Viola szybciej powiedziała niż pomyślała a gdy przez chwilę pomyślała ile zna kobiet o tym imieniu domyśliła się, że chodzi o jej najlepszą przyjaciółkę- Naszej Uli?- Marek pokiwał głową potwierdzając jej przypuszczenia- Faktycznie, całkiem podobna- Viola zajęła miejsce na kanapie i sprawiała wrażenia jakby nie miała ochoty opuszczać gabinetu szefa-Brakuje mi tej naszej Ulki, zawsze potrafiła coś doradzić. Nawet gdy jej nie prosiłam to ona i tak musiała wtrącić swoje trzy zdania. Ale to było dobre, potrafiła pokazać człowiekowi dobrą drogę. Była jak drogowskaz. To dzięki niej nie wpakowałam się jak z butami w mogiłę.
- Ula potrafiła nawet człowieka zmienić, pokazać co jest ważne- paplanie Violi i Marka zachęciło do wyrażenia swoich myśli na głos
- A wiesz że tak. Pokazała mi, co jest w życiu ważne. Wytłumaczyła że wolę Sebastiana i jego kredyty niż Artura i widok na Wisłę- Marek zmęczony zajął miejsce po drugiej stronie kanapy- Posłuchałam jej, no i spłacam te jego kredyty. Przecież mam już w tym sporą wprawę
- Co tu się dzieje?- do gabinetu bez pukania wszedł Sebastian a widok żony i przyjaciela z posępnymi minami wzbudził w nim obawę- Czy ja o czymś nie wiem?
- Seba skończ z tą zazdrością- Sebastian odkąd Viola została modelką był chorobliwie zazdrosny i o ile wtedy Viola starała się to zrozumieć, to odkąd porzuciła karierę modelki aby móc urodzić małego Cebulka taka zazdrość ją irytowała. Miała świadomość, że po ciąży bardzo się zmieniła i nie wygląda już tak jak wtedy gdy zawitała do tej firmy- Rozmawiamy sobie właśnie o tobie i Uli
- A co ja mam wspólnego z Ulą?- Sebastian od razu skojarzył o jakiej Uli mowa
- A to, że to dzięki niej jesteś moim mężem i powinieneś jej za to podziękować- Sebastian doskonale znał historię o tym jak Ula uratowała jego żonę przed związkiem z fotografem- Ciekawe co u niej słychać? Znalazła już swoją odmianę Cebulka?
- Przecież ma Piotra, mają razem dziecko, to raczej jest z nim szczęśliwa- Marek na ostatnie słowo nałożył szczególny nacisk, tak jakby próbował przekonać sam siebie
- Dziecko to może i ona ma ale na pewno nie z Piotrem. Przecież ta mała wcale nie jest do tego doktorka podobna- Sebastian zajął miejsce na fotelu i tym samym udzielił mu się nastrój tych dwojga
- Julka jest podobna do Uli ale po Piotrze też na pewno odziedziczyła jakieś cechy- Viola słysząc dzwoniący telefon w sekretariacie poderwała się do wyjścia ale nim zdążyła zniknąć za drzwiami zdążyła jeszcze dodać
- Ta mała po ojcu odziedziczyła włosy, Piotr był blondynem a ta mała ma włosy czarne jak węgiel- jednym krótkim zadaniem Viola zasiała w głowach obu mężczyzn ziarnko niepewności. Markowi pierwsze co przyszło do głowy 'skoro nie jest córką Piotra to pewnie jest moja' jednak szybko odrzucił ten pomysł, tłumacząc sobie, że na świecie jest wielu mężczyzn o ciemnych włosach
- Spałeś z Ulką?- Marka z rozważań wyrwało bezpośrednie pytanie przyjaciela
- Nie twój interes- Marek ponownie zajął miejsce przy oknie chcąc uniknąć przenikliwego spojrzenia przyjaciela
- Mój to może i nie, ale myślę że ty powinieneś się tym zainteresować. Ta mała jest w przedszkolu, a to znaczy że Ula urodziła ją jakieś 5-6 lat temu, a to oznacza, że pracując w firmie albo była już w ciąży albo zaszła w tą ciążę tuż po pokazie. To by pasowało do Piotra ale Violka chyba ma rację z tym podobieństwem. Ta Julka ma długie, proste włosy a w dodatku czarne i na pewno nie ma ich po Uli. A jeśli Viola ma rację to Piotra możemy skreślić z listy potencjalnych ojców. Jeśli Ula w ciążę zaszła po pokazie to raczej ojca tej małej nie znamy bo Ulka przepadła wtedy jak kamień w wodę. Ale jeśli założymy, że Ula będąc prezesem już była w ciąży to są dwa wyjścia. Albo spałeś z nią i jesteś ojcem albo Ulka wcale taka zakochana nie była- Teoria Sebastiana oparta wyłącznie na przypuszczeniach uświadomiła Markowi, że jego pierwsza myśl wcale nie była taka oderwana od rzeczywistości skoro nawet Sebastian wpadł na ten pomysł. Marek nie zwracając uwagi na Sebastiana z hukiem opuścił gabinet i schodami, aby nie marnować czasu zbiegł na trzecie piętro.
Ala właśnie szła w kierunku windy dlatego dogonił ją i wsiadł w ostatnim momencie.
- Ile Julka ma lat?- zapytał równie obojętnym tonem jakby pytał o godzinę jednak Ala nie odpowiadała- Kto jest jej ojcem?- jego ton głosu zmieniał się w coraz poważniejszy
- Marek, ja nie mogę ci odpowiedzieć na to pytanie- Ala nie była pewna czy dobrze robi ukrywając prawdę zwłaszcza teraz gdy Marek już się domyślał, jednak postanowiła być lojalna wobec przyjaciółki i jednocześnie pasierbicy
- Nie możesz bo nie wiesz, czy nie możesz bo nie chcesz powiedzieć?- Alicja milczała- Ja mam prawo do kontaktu z własnym dzieckiem!- Marek nie panował już nad emocjami, winda otworzyła się a Ala bez słowa wysiadła- Daj mi chociaż jej adres- patrzył błagającym wzrokiem w oczy kadrowej, teraz już nie krzyczał ale Ala pokręciła tylko głową i poszła w stronę pracowni mistrza a wściekły Marek zamknął się w gabinecie. Całej sytuacji z sekretariatu przyglądali się Olszańscy,
- Powiesz mi o co mu chodzi?- Violetta chciała poznać powody dziwnego zachowania przełożonego ale Sebastian zamiast odpowiedzieć żonie postanowił sam dowiedzieć się co jest grane. Wsunął się po cichu do gabinetu, Marek siedział w prezesowskim fotelu odwrócony tyłem do ściany
- Alka ci coś powiedziała?- Marek nie reagował na pytanie przyjaciela dlatego Sebastian usiadł na białej kanapie i postanowił poczekać aż prezes się uspokoi i będzie w stanie rozmawiać
- Mam córkę- po chwili namysłu Marek podzielił się tą 'radosną' nowiną z przyjacielem
- Ala ci to powiedziała?- Sebastian wątpił w fakt, że Marek może być ojcem. Co prawda wcześniej przyszedł mu do głowy taki pomysł. Wiedział, że jego przyjaciel bardzo by to dziecko z Ulą chciał mieć ale dzieci z powietrza się nie biorą
- Ona jest lojalna wobec przyjaciółki. Nic nie chce powiedzieć a teraz pewnie powiadomiła już Ulkę- Marek nie krył swojej złości- Seba, jak ja mam je odnaleźć?
- Jesteś pewny, że to twoje dziecko? Przecież mówiłeś, że ona ci wtedy uciekła, że z nią nie spałeś- Sebastian doskonale pamiętał dzień kiedy Marek skarżył się, że Viola mu przeszkodziła a potem Ula uciekła z biura i niczego nie zdziałał
- Wracaj do pracy- Marek otworzył drzwi tak aby Sebastian mógł wyjść a gdy pozbył się przyjaciela postanowił zacząć działać
- Viola znajdź dla mnie najlepszego detektywa w Warszawie, tylko migiem
Viola zadanie Marka postanowiła wykonać osobiście i nie zlecać go nikomu z zewnątrz. Doskonale wiedziała do czego Marek potrzebuje detektywa, ponieważ mimo upływu lat Viola swoich nawyków nie zmieniła i nadal miała gumiaste ucho. Bardzo szybko opracowała niezawodny plan ale był jeden haczyk, potrzebowała pomocnika. Sebastian poczuł się urażony zachowaniem Marka dlatego do pomocy się nie palił jednak żona, która w firmie nikomu nie ufała jak zwykle postawiła na swoim. Zadanie Sebastiana było proste, wielokrotnie usuwał kompromitujące zdjęcia z telefonów nieprzyjaciół, dlatego też nie wymagało wiele wysiłku. Zdobył numer i przekazał go żonie i to wtedy Viola miała okazję pokazać co potrafi.

Marek od półgodziny kręcił się po swoim sekretariacie wydzwaniając do sekretarki, której nie było na miejscu pracy. Telefon również miała cały czas zajęty
- Violka gdzie ty do cholery chodzisz! Prosiłem cię chyba o coś!- gdy Viola znalazła się w zasięgu wzroku od razu zrobił jej awanturę na środku korytarza a zupełnie nieprzejęta tym Violetta ominęła prezesa łukiem i weszła do jego gabinetu w ręku trzymając notes. Zachowanie sekretarki wyjątkowo nie spodobało się Markowi- Co ty sobie wyobrażasz?! Nic nie robisz a wchodzisz tu jak do siebie!
- Panna, 32 lata, samotna matka, córka tydzień temu skończyła 6 lat, pracuje w oddziale banku PKO S.A. przy ulicy Kruczkowskiego- Markowi z każdą kolejną informacją przekazywaną przez Violę coraz bardziej powiększały się oczy- mieszka w wynajętym mieszkaniu na ulicy Wiejskiej 15B mieszkania 54, córka uczęszcza do osiedlowego przedszkola- Viola uśmiechnęła się widząc minę Marka a następnie przyjemnym głosem, takim jakim rozmawiała z Ulą dokończyła przemowę- Czy coś jeszcze pan prezes chciałby wiedzieć?
- Skąd to wiesz?- to jedyne co Marek był w stanie wydukać
- Przeprowadziłam z Ulą ankietę jako Centralny Urząd Statystyczny. A teraz może usłyszę jakieś przepraszam?- Viola triumfowała,

Osiedle, jakich w Warszawie wiele a mężczyzna który siedział w luksusowym samochodzie sprawiał wrażenie jakby podziwiał szare blokowiska. W rzeczywistości siedział w tym samochodzie bo bał się wysiąść, bał się starcia z przeszłością. W pewnym momencie zauważył, że z klatki w której zamieszkuje Ula wychodzi starsza kobieta to stało się impulsem do działania. Szybko dobiegł do drzwi i skorzystał z faktu, że teraz nie musi już używać domofonu. W środku blok wyglądał podobnie jak z zewnątrz czyli mało zachęcająco dla człowieka które całe życie spędził w luksusach. Naciśnięcie dzwonka również nie należało do najprostszych czynności, jednak po kilku próbach zdobył się na odwagę. Chwile które mijały od czasu naciśnięcia dzwonka do momentu otwarcia drzwi zdawały się nie mieć końca. Jednak opłaciło się czekać, w drzwiach ujrzał dokładnie taką Ulę jaką pamiętał z przed pokazu
- Marek?- Ula nie była pewna czy to wymysł jej wyobraźni czy rzeczywistość
- Mogę wejść?- brunet zapytał rzeczowo a drzwi od razu zostały uchylone szerzej zapraszając do środka. Wchodząc rozglądał się po mieszkaniu. Nie było duże ale bardzo przytulne
- Napijesz się czegoś?- Ula tą typową formułką chciała zapełnić ciszę jaka panowała, Marek nie zdążył jednak odpowiedzieć bo w salonie pojawiła się sześciolatka
- Mama, kto przyszedł?- krzyczała jeszcze z korytarza a gdy pojawiała się w salonie przyglądała się z uwagą gościowi
- To jest Marek, dawny kolega mamy- powiedziała bez zastanowienia
- Okej- dziewczynka uśmiechnęła się do matki i ponownie uciekła do swojego pokoju a Marek widząc uśmiech córki był pewny, że jest jej ojcem
- Dlaczego mi o niej nie powiedziałaś? Julka to moja córka i wydaje mi się, że powinienem wiedzieć, że jestem ojcem- mówił spokojnie, miał świadomość, że awanturowaniem się nic nie zdziała a poza tym nie chciał straszyć dziecka które było za ścianą- Wiem, że nie sprawdziłem się w roli ukochanego. Kłamałem, zraniłem cię ale ja się zmieniłem. Potrafię zrozumieć to, że nie potrafisz mnie ponownie pokochać, chciałaś ułożyć sobie życie z Piotrem to też byłbym w stanie zaakceptować byleby tylko mieć kontakt z dzieckiem. A ty nie dałaś mi możliwości wyboru. Całe życie chciałaś przede mną ukrywać moją córkę?- widząc że Ula chce coś powiedzieć-Tylko mi nie mów, że Julka nie jest moim dzieckiem bo nie uwierzę.
- Julka jest twoją córką i to widać, ma twój uśmiech, włosy, jest zawsze roześmiana ale potrafi też kłamać. Ten gen też jej przekazałeś. Nie powiedziałam ci o niej bo sama dowiedziałam się gdy byłam w Niemczech, do Polski wróciłam gdy mała miała roczek. Dopiero gdy wróciłam dowiedziałam się, że z Włoch wróciłeś bez Pauliny ale ja już wszystko sobie przez ten rok poukładałam. Nie chciałam kolejnej rewolucji w swoim życiu a ty pewnie też przez ten czas ułożyłeś sobie wszystko. Na początku było łatwo a potem Julka zaczęła mówić. Pierwsze słowo jakie powiedziała to tata, wtedy chciałam do ciebie zadzwonić ale zabrakło mi odwagi. Zrezygnowałam. Potem poszła do przedszkola, dzieci mówiły o swoich tatusiach więc ona też pytała o tatę. Miała trzy lata, my nie widzieliśmy się już prawie cztery wtedy uznałam, że nie mam prawa po tylu latach pojawić się w twoich drzwiach z dzieckiem na ręku.
- A nie przyszło ci do głowy, że ja chcę usłyszeć to pierwsze tata? Dlaczego moje dziecko ma zwracać się tymi słowami do tego doktorka?- Marek na samą myśl, że jego córka może uważać za ojca Piotra denerwował się
- Julka do nikogo nie zwracała się tato a z Piotrem rozstałam się po twoim wypadku. Już pod szpitalem powiedziałam mu, że to się nie uda. Nie szukałam zastępstwa za ciebie- Marek z jednej strony cieszył się, że Piotra w życiu Uli już nie ma a z drugiej strony nie wiedział dlaczego zakończyła związek a na górę do niego nie przyszła
- Skoro byłaś w szpitalu to dlaczego do mnie nie przyszłaś?
- Może dlatego, że nie chciałeś mnie widzieć?- na twarzy Marka malowało się zdziwienie- Chciałeś?- tym razem Marek pokiwał twierdząco głową- Paulina mówiła coś innego
- I ty jej uwierzyłaś?- Marek podniusł ton głosu
- Przecież wróciliście do siebie, dlaczego miałam jej nie wierzyć?- głośniejszy ton udzielił się również Uli
- Nigdy nie wróciłem do Pauliny, do Włoch wyjechaliśmy jako przyjaciele a ja tak naprawdę po trzech dniach wróciłem. Ze szpitala zadzwonili do domu a dom zatrzymała Paulina jak wiesz i to dlatego ona była w szpitalu, ja czekałem na ciebie. Ale się nie doczekałem, tylko dlatego wyjechałem
- Byłam w szpitalu i gdybym wiedziała...- Ula zdecydowała się nie kończyć- Czasu nie cofnę. Skupmy się teraz na dziecku- Marek dał znać, że zgadza się na powrót do spraw obecnych- Porozmawiam z Julką na spokojnie i wytłumaczę jej, że jednak ma ojca. Ale daj mi czas, ja muszę ją przygotować. Oczywiście w tym czasie możesz tu przychodzić jako mój kolega. Potem jak już będziemy wiedzieli jak zareagowała to ustalimy kiedy będziesz mógł ją widywać. Nie zamierzam utrudniać waszych kontaktów. Zgadzasz się?
- Dobrze, ty ją znasz lepiej. Wiesz co będzie najwłaściwsze. Ale z tego co mówisz to chyba nie da się przewidzieć jak zareaguje?
- Julka jest dość nieprzewidywalna- Ula przypomniała sobie ostatnią sytuację z przedszkola, kiedy kolega ciągał Julkę za warkoczyki dziewczynka oznajmiła, że woli chodzić do szkoły w kucykach
- Czyli ma coś po mamusi- Ula sprawiała wrażenie, że nie rozumie- Kiedy się spotykaliśmy to ja nigdy nie wiedziałem jak ty zareagujesz, byłaś kobietą zagadką. Gdy myślałem, że ty się obraziłaś to ty mnie przepraszałaś. Mam nadzieję, że Julka ma więcej takich twoich cech
- Po tobie, potrafi być dzieckiem idealnym ale tylko gdy czegoś chce- Ula po raz kolejny przypomniała i sobie i Markowi jaki był bezwzględny
- Ula ja się zmieniłem- poraz kolejny podkreślił, że teraz jest innym człowiekiem
- Miałeś okazję udowodnić swoją zmianę i ci się udało. Z największego lenia zmieniłeś się w pracownika miesiąca- Ula z uśmiechem na ustach przypominała sobie ostatnią noc jaką spędzili razem w biurze- Ala powiedziała ci o Julce?- Ula chciała wiedzieć który z przyjaciół się wygadał.
- Ala niczego nie chciała mi powiedzieć ale jak dzisiaj zobaczyłem Julkę to... Ona ma moje włosy to dlatego się domyśliłem. A właściwie to Viola zwróciła mi na to uwagę.
- A co u Violi?- Ula trochę tęskniła za tą zwariowaną dziewczyną jej powiedzonkami i roztrzepaniem
- Sama mogłaś ją o to zapytać- Ula nie miała pojęcia o czym mówi mężczyzna- Rozmawiałaś z nią dzisiaj. Robiła z tobą ankietę- Ula przypomniała sobie dziwną kobietę która do niej dzwoniła i jeszcze dziwniejsze pytania- Poprosiłem ją aby znalazła dla mnie detektywa a ona licząc na ekstra premię sama zdobyła interesujące mnie informacje
- Czyli przez te lata Viola wcale się nie zmieniła- Ula była zła na siebie za tak naiwne udzielanie informacji o sobie- Dostała chociaż tą premię?
- Violą bardzo się zmieniła. Co prawda nadal potrafi kłamać ale robi to w dobrej sprawie. Przestała przekręcać powiedzonka. Urodziła Antosia i teraz to dla niego na wyprzedażach kupuje ubranka. No i jeszcze jedna zmiana, nauczyła się oszczędzać. Kredyt na mieszkanie Sebastiana spłacają razem, a że to ty wpakowałaś ją w ten kredyt to dzisiaj dałem jej podwyżkę aby jej to jakoś wynagrodzić- Ula nie miała pojęcia co takiego zrobiła, że Viola teraz musi spłacać kredyty a Marek widząc minę kobiety postanowił przypomnieć o jej wielkim czynie- Podobno powiedziałaś Violi, że nie powinna rezygnować z miłości, że Sebastian może i jest niezdecydowany, zadłużony i z wieloma innymi wadami ale to jego kocha- Ula przypomniała sobie rozmowę na korytarzu gdy prosiła Violę aby nie popełniają tego samego błędu co ona- Jednym słowem, uratowałaś ich związek
-  Mama jestem głodna- do salonu ponownie zawitała sześciolatka- Chce naleśniki- Ula popatrzyła na zegar wiszący na ścianie i dopiero wtedy zdała sobie sprawę jak czas z Markiem szybko mija
- Dobrze kochanie, zaraz zrobię ci kolację- Ula udała się do kuchni zostawiając Marka sam na sam z córką.
- A pan też ze mną zje?- Julka w przeciwieństwie do Marka czuła się bardzo swobodnie
- A mogę?- nie chciał się narzucać
- No jasne! A jakie pan lubi?- Ula zajrzała do salonu ale żadne z nich jej nie zauważyło. Oboje pochłonięci byli rozmową jakby znali się od zawsze. Julka opowiadała o przedszkolu a Marek słuchał z uwagą
- Gotowe, chodźcie do stołu- Julka od razu pojawiała się w kuchni a tuż za nią wszedł Marek
- Mama a wiesz, że Marek lubi takie same naleśniki jak ja? Założyliśmy się kto więcej zje!- dziewczynka mówiła z pełnymi ustami
- Julka, to jest pan Marek- Ula upominała córkę
- Dla mnie jest Marek. Pozwolił mi tak mówić, prawda Marek?- Julka uśmiechnęła się do ojca ukazując dołeczki a on tylko pokiwał głową- Mama a wiesz, że Marek pracuje z babcią Alą i ja go dzisiaj widziałam. I on mnie też. A jak będę grzeczna to pozwoli mi jeszcze raz przyjść i pojeździmy windą. Bo Marek ma windę taką dużą i nie trzeba chodzić po schodkach. Wygrałam! Zjadłam więcej!
- To teraz marsz do łazienki, myjemy ząbki i spać- Ula udzielała dyspozycji córce jednocześnie zbierając puste talerze
- A opowiesz mi bajkę o brzyduli i księciu?- Ula pokiwała głową a wtedy Julka uciekła do łazienki. Nazwa bajki Marka odrobinę zaskoczyła, miał nadzieję, że Ula nie wszystko opowiada córce.
- A mi opowiesz tę bajkę?- Marek stał tuż za plecami zmywającej naczynia Uli i szeptał tak aby nikt nie słyszał, choć prawdopodobieństwo, że ktoś ich rozmowę usłyszy było równe zeru.
- Znasz tę bajkę- Ula również szeptała
- Bajki zawsze kończą się dobrze- Marek opierając się o szawkę kuchenną stał bardzo blisko nadal zmywającej naczynia Uli
- Miłość zmieniła brzydulę w księżniczkę a książę przestał uczestniczyć w polowaniach które tak bardzo lubił. Los był dla nich bardzo łaskawy i obdarzył ich piękną córką która była ich mieszanką. Uważasz że to złe zakończenie?
- Uważam, że to piękny początek- Ula popatrzyła w oczy Marka- Daj nam szansę- w głowie Uli trwała wojna a Marek nie zamierzał czekać na wyrok bezczynnie- Nad Wisłą zrozumiałem, że to co do ciebie czuję to nie jest tylko przyjaźń, pojechałem z tobą do SPA bo chciałem odpocząć od udawania. Te trzy dni były najszczęśliwszymi dniami mojego życia, tam powstała Julka ale też tam podjąłem decyzję o odwołaniu ślubu. Za długo z tym zwlekałem i straciłem cię ale zrobię wszystko aby to naprawić. Nie mogę stracić cię po raz kolejny. Ula, ja cię nadal kocham
- Mama już umyłam ząbki i możesz już opowiedzieć bajkę- do kuchni dochodził stanowczy głos sześciolatki jednak Ula nie reagowała- Mama ja chcę bajkę, teraz!
- Już idę- krzyknęła do córki- Ona dostanie swoją bajkę a ty dostaniesz kolejną szansę. Kocham was oboje i nie potrafię wam odmawiać.

Bardzo dawno temu a może wcale nie tak dawno, żyła sobie dziewczyna. Pochodziła z ubogiej rodziny i nie stać jej było na modne ubrania dlatego chodziła w starych, zniszczonych i nie modnych. Nie dbała też o swój wygląd, podkręcała grzywkę nie mając świadomości, że ta grzywka nie dodaje jej uroku. Za swój największy atut uważała zdobytą na studiach wiedzę, uważała że skoro skończyła studia z wyróżnieniem to znalezienie pracy będzie tylko kwestią czasu. Niestety dziewczyna żyła w czasach gdy najbardziej liczył się wygląd i to dlatego nikt nie chciał jej zatrudnić. Pewnego, letniego dnia dziewczyna dostała pracę ale przez swoją nieuwagę bardzo zdenerwowała swojego szefa. Książę był tak zdenerwowany, że stracił panowanie nad kierownicą i miał wypadek. Dziewczyna widziała jak jego samochód zaczyna się palić ale bez zastanowienia pobiegła aby go uratować. Udało się jej ale książę za uratowanie życia podziękował dla jednej z dam dworu a dziewczynę wyrzucił z pracy. Tylko nieliczni wiedzieli kto naprawdę uratował księcia, jeden pan który polubił dziewczynę powiedział dla księcia prawdę a wtedy książę przyjechał i przeprosił dziewczynę. Brzydula bo tak nazwali dziewczynę pracownicy firmy ponownie została przyjęta do pracy. Pewnego dnia król ogłosił że chce przekazać tron następcy. Nowym królem miał zostać dobry książę albo zły czarnoksiężnik. Brzydula po raz kolejny pomogła dla księcia i to on zwyciężył w pojedynku. Tak właśnie zaczęła się ich przyjaźń. Dama dworu bardzo nie lubiła Brzyduli i robiła jej wiele przykrości, nawet pocięła jej balową suknię którą dostała od księcia. Książę miał też narzeczoną, księżna również nie lubiła Brzyduli, tak jak większość pracowników firmy, choć były wyjątki. Takim wyjątkiem był książę, on nie zwracał uwagi na wygląd dziewczyny a że był bardzo przystojny to podbił serce Brzyduli już pierwszego dnia. Dziewczyna bardzo długo ukrywała swoją miłość ale pewnego dnia książę się dowiedział. Nie chciał aby Brzyduli zrobiło się przykro dlatego udawał, że on również ją kocha, zabierał na romantyczne spacery i dawał prezenty. Kłamstwo jednak wyszło na jaw a Brzydula została jeszcze mocniej zraniona przez księcia. Odeszła w firmy bo nie była w stanie dalej pracować z księciem a książę wtedy zrozumiał, że naprawdę Brzydulę kochał. Napisał do niej list ale ona go nie zauważyła i wyjechała na wakacje. Kiedy wróciła dobry wróżbita postanowił zmienić ją w pięknego łabędzia, udało się i wtedy w życiu Brzyduli wszystko się zmieniło. Wszyscy w firmie ją polubili a panowie chcieli spotykać się z nią na randkach a książę cały czas czekał, aż dziewczyna da mu szansę. Brzydula list księcia przeczytała dużo później ale wtedy książę był już za daleko. Brzydula wyjechała chcąc zapomnieć o księciu ale wtedy dowiedziała się, że książę dał jej najpiękniejszy prezent. Brzydula urodziła piękną córeczkę która bardzo często się uśmiechała a gdy się uśmiechała na jej policzkach pojawiały się dołeczki, takie same jak u księcia. Brzydula zrozumiała że nigdy nie zapomni o księciu. Mijały lata i pewnego dnia książę zawitał do mieszkania Brzyduli, chciał poznać swoją córkę bo dopiero wtedy dowiedział się że jest ojcem
- I co było dalej, mamo?- dziewczynka niecierpliwiła się
- Bajka nadal trwa i to od Brzyduli i małej księżniczki zależy jak dalej się potoczy- Ula wiedziała, że musi zrobić to teraz ale nie wiedziała od czego ma zacząć- Kiedyś powiedziałam ci, że opowiem ci o twoim tatusiu i w tej właśnie bajce twój tatuś odgrywa główną rolę. To ja byłam Brzydulą a księciem był twój tato, ty jesteś księżniczką. To my musimy napisać zakończenie tej bajki
- Marek to mój tata?- Ula nie spodziewała się że Julka domyśli się kto jest księciem, nie doceniła swojej córki. Marek który słuchał bajki przez drzwi wszedł do pokoju
- Tak to ja byłem księciem ale byłem bardzo głupi- ukucnął przy łóżku córki- Wybaczysz mi księżniczko?
- Zabierzesz mnie i mamę do królestwa?- pytanie Julki zaskoczyło ich oboje ale Marek nie zastanawiał się nad odpowiedzią
- Wspólnie wybierzemy sobie zamek i w nim zamieszkamy a potem będziemy żyli długo i szczęśliwie
- Dobrze tato- ponownie uśmiechnęła się do rodziców pokazując im swoje dołeczki
Gdy opuścili pokój córki oboje byli szczęśliwi, Ula obawiała się, że Julka gorzej przyjmie ten fakt a jej córka po raz kolejny ją zaskoczyła. Była dumna ze swojej kruszynki. Marek wchodząc ponownie do salonu nie był pewny co ma teraz zrobić. Pożegnać się i udać do swojego mieszkania czy zostać.
- Kanapę mamy nie wygodną a książę powinien spać w komnacie- rzuciła zalotnym głosem a Marek przylgnął do jej ust i na ślepo kierował w stronę 'komnaty'


niedziela, 19 marca 2017

Noc kłamstw 13

- Viola to chyba jednak nie jest dobry pomysł- w Uli powoli narastały coraz większe wątpliwości. Jeszcze godzinę wcześniej popierała pomysł Violi w stu procentach a teraz zaczynała się bać. A najgorsze było to, że nie wiedziała czego boi się bardziej, ataku choroby czy zdrady Marka
- Marek powiedział ci, że musi się spotkać z Sebastianem? Powiedział. Czy to nie jest dziwne że wieczory woli spędzać z przyjacielem niż z dziewczyną? Dziwne, no chyba że jest gejem. A czy Marek jest gejem? Nie jest- Viola zadawała pytania na które po chwili sama odpowiadała- Chcesz aby cię dmuchał w balona?- Ula popatrzyła z litością na Violę- Nie chcesz, czyli trzeba iść do klubu i sprawdzić czy Mareczek się dobrze bawi. A teraz się nie ruszaj bo ci krzywe oko zrobię- Viola od godziny bawiła się w kosmetyczkę, fryzjerkę i stylistkę jednocześnie. Obiecała przyjaciółce, że zrobi ją na bóstwo i chciała jak najlepiej wypełnić swoje zadanie
- A jeśli jego tam nie będzie?- Ula nadal miała nadzieję, że Marek jej nie oszukał i przede wszystkim nie zamierza jej zdradzić, jednak z każdą chwilą podkręcana przez Violę coraz bardziej w to wątpiła
- To bez znaczenia czy tam będzie czy nie. My wchodzimy i wychodzimy. Jeśli tam będzie to zobaczy co stracił a jeśli go tam nie będzie to się nie dowie o naszym wypadzie- Viola przypomniała koleżance założenia ich planu, który miał zostać jeszcze zweryfikowany przez życie
- I po to aby tam wejść i wyjść zakładasz mi tą maskę? Przecież on mnie nawet nie pozna w tym przebraniu- Ula nadal miała obiekcje co do swojego stroju. Do Violi przyjechała w dresie a na wyjście do klubu musiała mieć bardziej odpowiedni strój. Z pomocą przyszła oczywiście Viola która przez przypadek kupiła wcześniej sukienkę w rozmiarze Uli
- Maseczkę to ci już zdjęłam. Nie zapomniałam- Viola była z siebie dumna  a Ula nie wiedziała jak ma na to zareagować- Nooo, skończyłam. Jeszcze tylko buty i możemy wychodzić- Viola pobiegła do drugiego pokoju aby wrócić z niebotycznie wysokimi szpilkami
- Przecież ja się w tym zabiję!- Ula nawet nie chciała założyć butów aby sprawdzić czy są w odpowiednim rozmiarze- A poza tym twoje buty będą na mnie za duże
- Te buty kupiłam bo były w promocji ale nie są w moim rozmiarze. A ty zakładaj i nie gadaj tyle bo taksówka już czeka pod domem- Ula gdy usłyszała o taksówce z wrażenia założyła buty a gdy stanęła na nogach ze zdziwieniem stwierdziła, że wcale nie są takie niewygodne jak myślała
A gdy Viola popatrzyła na swoją zawsze grzeczną i ułożoną przyjaciółkę zaparło jej dech w piersiach. To była zupełnie inna Ula.
Taksówka zawiozła kobiety pod sam klub a gdy kierowca zatrzymał samochód Violetta wyjęła ze swej niewielkiej torebki dość sporych rozmiarów portfel. Ula patrzyła z lekkim zdziwieniem na to jak łatwo Viola wydaje pieniądze. Dotąd myślała, że obie pochodzą ze zwyczajnych polskich rodzin, które oszczędzają na wszystkim na czym się da ale Violetta tego dnia nie zachowywała się jak biedna studentka mimo, że na co dzień cały czas narzekała na brak gotówki. Obie panie stały przed klubem bo Viola chciała poczekać na godzinę W.  
- Nikt nie wchodzi do klubu... może dzisiaj jest zamknięty?- Ula przywołała w pamięci ten wieczór gdy była tu po raz pierwszy i wszystko było inne. Teraz pod salą było pusto w oknach było ciemno i nie słychać było żadnej muzyki dochodzącej z wnętrza 
- Coś ty? Z byka spadłaś? W sobotę wieczorem wszystkie kluby w mieście są otwarte a ten to już na pewno!- Viola cały czas stała z telefonem w ręku wpatrując się w zegarek- Wchodzimy, godzina W wybiła- Violetta chwyciła przyjaciółkę za rękę i wciągnęła ją do klubu w którym panował mrok. Gdy obie weszły do sali głównej zapalono światła i oczom Uli ukazał się tłum ludzi, którzy równo śpiewali 'Sto lat' Dopiero teraz przypomniała sobie, że przecież dzisiaj są jej urodziny, Viola tak nią zakręciła, że ta zapomniała o całym świecie. Patrzyła na wszystkie znajome i trochę mniej znajome twarze szukając tej najważniejszej. Nie miała wątpliwości kto stoi za tym wszystkim ale nigdzie nie mogła go dojrzeć. Tłum śpiewał a kelnerki powoli zaczynały wnosić szampana rozdając każdemu po kieliszku. Do stojącej na środku Uli kelnerki nie podchodziły i była im za to wdzięczna. W pewnym momencie Ula poczuła na swojej szyi ciepły oddech
- Wszystkiego najlepszego kochanie- wyszeptał wprost do jej ucha a ona instynktownie obróciła się tak aby widzieć jego twarz- Tej nocy zapomnij o chorobie- mówiąc to podał jej kieliszek z szampanem bezgłośnie informując, że jest bezalkoholowy. Marek wzniósł toast za solenizantkę a potem wszyscy ustawili się w nieforemnej kolejce aby móc złożyć jej życzenia. Ula w tym całym zamieszani nawet nie zauważyła że Marek się oddalił. Kolejni ludzie podchodzili a ona śmiało mogła stwierdzić, że Marek zaprosił jej wszystkich znajomych. Byli ludzie z uczelni, koledzy z klasy licealnej i cała młodzież z Rysiowa na czele z Jaśkiem i jego dziewczyną, którą dopiero dzisiaj udało się jej poznać. Kolejka zbliżała się ku końcowi a ostatnia w kolejce była Dorota
- Chciałabym cię przeprosić za to, że nie potrafiłam być twoją przyjaciółką. Wiem, że cię zawiodłam ale nie chcę tracić zupełnie kontaktu z tobą. Wiem, że masz teraz nowych, prawdziwych przyjaciół- Dorota ruchem głowy wskazała na Violettę która cały czas stała nieopodal- Ale może znajdzie się też miejsce dla mnie?- Ula dotąd poważna uśmiechnęła się i pokiwała twierdząco głową wywołując uśmiech na twarzy Doroty- Masz wspaniałego faceta. Żałuję że nie pozwoliłam ci opowiedzieć o nim trochę więcej
- Było minęło a teraz muszę znaleźć mojego wspaniałego, bo gdzieś mi się zapodział w tym tłumie. Baw się dobrze- Ula pożegnała się z Dorotą i ruszyła w stronę Violi, jednak nim zdążyła do niej dotrzeć przechwycił ją kolega ze studiów, który koniecznie chciał zatańczyć do tej piosenki. Potem pojawili się kolejni chętni do zatańczenia z solenizantką. Z twarzy Uli nie schodził uśmiech a stojący przy barze Marek z radością przyglądał się dziewczynie. W takiej odsłonie jeszcze jej nie widział. Skąpa, idealne dopasowana sukienka i wyrazisty makijaż sprawiały, że Uli przyglądali się wszyscy mężczyźni obecni na sali, a Marek zastanawiał się czy ma być wściekły na Violę za taką charakteryzację jego dziewczyny czy ma być dumny, że ta dziewczyna należy do niego.
- Idź do niej, ona czeka aż z nią zatańczysz- głos Violi wyrwał Marka z zamyślenia
- A ty dlaczego się nie bawisz?- mężczyzna postanowił nie roztrząsać tematu sukienki, widział, że blondynka nie najlepiej się bawi
- Muszę chwilkę odpocząć ale ty idź do niej- Viola powtórzyła raz jeszcze a Marka nie trzeba było dłużej namawiać. Gdy Ula ujrzała zmierzającego w jej stronę Marka podziękowała obecnemu tancerzowi i wpadła w ramiona ukochanego. Dokładnie w tym momencie didżej namówiony przez Violę zmienił płytę i z głośników popłynęła spokojna muzyka. Zakochani wtulili się w swoje ramiona i kołysali się w takt muzyki. Jedna piosenka, druga a potem przestali liczyć. Nagle światła zgasły a na środek sali wjechał duży tort czekoladowy z mnóstwem świeczek. Ula podeszła i gdy już miała dmuchać ktoś krzyknął ''Pomyśl życzenie'' to sprawiło, że Ula zatrzymała się, rozejrzała po sali a potem z uśmiechem na ustach zdmuchnęła wszystkie świeczki. Podzielono tort a następnie wszyscy wrócili do dalszej zabawy. Marek w swoim programie miał jeszcze jeden punkt i choć było już po północy i formalnie urodziny Uli już się zakończyły to on jednak nadal nie dał ukochanej prezentu. Obserwował Ulę od jakiegoś czasu i widział, że coraz częściej trze oczy i ziewa dlatego postanowił zabrać ją w bardziej odpowiednie miejsce dla niej. Po wyjściu z klubu skierowali się do parku, dokładnie tak jak tamtego wieczoru. Trzymał jej rękę w silnym uścisku a ona miała wrażenie że ten dzień jest kopią dnia w którym się poznali
- Pamiętasz wieczór kiedy spotkaliśmy się w tym klubie po raz pierwszy?- Ula tylko pokiwała głową- Tego dnia w moim życiu coś się zmieniło, ale myślę, że w twoim życiu też wprowadziłem pewne zmiany. Gdy wychodziliśmy ze szpitala powiedziałem ci coś... coś...- Marek nie potrafił ubrać tego wszystkiego co miał w głowie w słowa- Pamiętasz co wtedy mówiłem?
- Powiedziałeś, że nigdy nie pozwolisz mi pójść na imprezę do klubu- Ula nie wiedziała do czego Marek chce nawiązać a to jako pierwsze przyszło jej do głowy
- To impreza była zupełnie inna niż tamta- postanowił sprostować aby nie pomyślała, że złamał dane słowo- Mówiłem wtedy coś jeszcze, pamiętasz?
- Marek pamiętam naszą rozmowę, to nie było aż tak dawno ale nie wiem o co dokładnie ci chodzi- Uli zabawa w ciepło zimno nie przypadła do gustu- Możesz powiedzieć wprost?
- Mam coś dla ciebie- po tym zdaniu Ula instynktownie popatrzyła na ręce ukochanego i zobaczyła w nich małe, czerwone pudełeczko- Ja wiem, że to takie oklepane, banalne ale bardzo mi zależy na tym abyś to przyjęła- on mówił a w niej rosła coraz większa panika. Patrzyła na jego zdenerwowanie i czerwone pudełko i jedyne co przychodziło jej do głowy to... Nawet w myślach nie chciała wymówić tego słowa- W szpitalu powiedziałem że jestem twoim chłopakiem, nie byłem ale już jestem. Powiedziałem też, że będę cię pilnował do końca życia i chciałbym abyś dała mi taką możliwość-w tym momencie otworzył pudełeczko a Ula odetchnęła z ulgą
- Banalny wisiorek w kształcie serca ale to jest tylko symbol. Moje serce od jakiegoś czasu należy do ciebie. 
- Jest piękny, dziękuję- pocałowała mężczyznę w usta a następnie wyjęła wisiorek z pudełka i poprosiła o pomoc w zapięciu go na szyi- Dziękuję za spełnienie mojego urodzinowego życzenia
- Zawsze do usług- zażartował- A teraz idziemy do łóżeczka bo ty moja damo już powinnaś dawno spać- złapał ją za rękę i delikatnie pociągnął w stronę wyjścia z parku
- Mama- Ula nagle przypomniała sobie o rodzicach- Przecież ona pewnie całą noc nie śpi i denerwuje się dlaczego nie wróciłam na noc do domu
- Twoja mama wiedziała o niespodziance, tato również i powiem ci jeszcze, że oboje wyrazili na to zgodę- wzrok Uli mówił 'nie wierzę'- To jeszcze nie wszystko, oboje przyznali mi rację, że powinnaś po imprezie jak najszybciej znaleźć się w łóżku. A że na Sienną jest bliżej niż do Rysiowa to proponuję abyś tę noc spędziła w moim łóżku. Może nie jest tak wygodne jak twoje ale ma kilka innych zalet. Mama i tata się zgodzili a co na ten temat sądzi córeczka? 

sobota, 11 marca 2017

Noc kłamstw 12

Marek nie zastanawiał się długo nad tym kogo i w jaki sposób powinien powiadomić o szykowanej niespodziance. Oczywistym było dla niego, że rodzice Uli powinni zostać uprzedzeni, że córka nie wróci na noc. Najchętniej przydzieliłby to zadanie Violi ale podejrzewał, że ona nie przekonałaby do tego pomysłu państwa Cieplaków. Dlatego postanowił wziąć to zadanie na siebie. Łatwiej było postanowić niż wykonać. Zwlekał z tym zadaniem do ostatniej chwili ale w piątek nie mógł już przełożyć tego na później. Umówił się wcześniej z Violą, że ta dopilnuje aby Ula nie wróciła do domu wcześniej a on nawiedzi jej rodziców. Stojąc pod drzwiami miał ochotę uciec ale było już za późno, nacisnął dzwonek i w każdej chwili ktoś mógł otworzyć drzwi. Miał nadzieję, że pani Cieplak nie będzie w domu a pan Cieplak nie będzie robił trudności. Drzwi się otworzyły i ujrzał w nich kobietę po czterdziestce z równie niebieskimi oczami jak Ula, nie miał wątpliwości, że stoi przed nim Magdalena Cieplak
- Dzień dobry, nazywam się Marek Dobrzański i chciałbym porozmawiać o Uli- kobieta obserwowała z uwagą mężczyznę i przez chwilę przetrawiała sens wypowiadanych przez niego słów a po chwili otworzyła drzwi szeroko zapraszając gościa do środka. Marek zajmując miejsce za stołem w kuchni starał się nie rozglądać po pomieszczeniu aby nie zostało to źle odebrane. Nie chcąc przedłużać swojej wizyty od razu przeszedł do rzeczy- Jutro Ula ma urodziny i zależy mi na tym aby te urodziny były wyjątkowe. Razem z Violą przygotowaliśmy taką niespodziankę ale nie chciałbym aby to co zaplanowaliśmy w jakikolwiek sposób kolidowało z państwa planami. Pomyślałem, że lepiej będzie jeśli my się dogadamy i nie będziemy kazali w dniu jej święta wybierać pomiędzy nami bo na pewno taki wybór nie byłby prosty
- To niech pan opowie o niespodziance którą planujecie z Violą to może uda się coś dopasować- Magda starała się być uprzejma a Marek postanowił z grubsza opowiedzieć na czym ma polegać niespodzianka. Jednak z każdym kolejnym zdaniem kobiecie coraz bardziej nie podobał się ten pomysł. W międzyczasie dołączył do rozmowy Józef który z uwagą słuchał Marka chcąc realnie określić poziom zagrożenia
- Ale pan ma świadomość, że Ula jest chora i atrakcje proponowane przez pana mogą odbić się na jej zdrowiu?- Józef chciał się upewnić, że Marek wie o chorobie a opowieści Uli były prawdziwe
- Wiem o chorobie Uli ale zapewniam pana, że nie planuję niczego co mogłoby jej zaszkodzić. Wszystko dostosowałem do jej ograniczeń. Ja wiem, że państwo mi nie ufają ale ja naprawdę chcę aby Ula była szczęśliwa, dlatego tak bardzo zależy mi na zrealizowaniu mojego planu- Józef patrzył na swoją żonę mając nadzieję, że teraz to ona coś powie. Magda siedziała naprzeciw Marka przy stole wpatrzona w jeden punkt na ścianie, była pogrążona w swoich myślach i nie zamierzała się udzielać w dyskusji. Józef nie widząc wyraźnego sprzeciwu na twarzy żony podjął samodzielnie decyzję mając nadzieję że słuszną
***

Marek zadowolony z powodzenia swojej misji postanowił wrócić do firmy i choć trochę popracować. W ciągu ostatnich dni był tak bardzo skupiony na organizowaniu niespodzianki urodzinowej, że w firmie spędzał niewiele czasu a nawet jeśli był w firmie to i tak myślał o tym co jeszcze mógłby zrobić z okazji urodzin ukochanej. Ula była najważniejsza ale wiedział też, że nie może zaniedbywać pracy bo ojciec ma już swoje lata i nie powinien się denerwować. Wchodząc do firmy mijał kilku pracowników którzy wychodzili już do domów. Podejrzewał, że na górze już nikogo nie spotka a to oznaczało że nikt nie będzie go rozpraszał. Jak wielkie było jego zdziwienie gdy wychodząc z windy zobaczył swojego przyjaciela który zamierzał właśnie do tej windy wsiąść
- A ty co na nocny dyżur przyszedłeś- Sebastian powitał przyjaciela z ironią bo odkąd pojawiła się Ula przyjaciele spędzali mniej czasu razem i przepływ informacji między nimi również się pogorszył
- Musiałem coś załatwić a raport dla ojca też sam się nie zrobi. Mam teraz chwilkę to wypełnię te tabelki bo w poniedziałek znowu mi się dostanie.
- No tak, musiałeś spotkać się z Violą. Lepiej przecież spotkać się na mieście niż w biurze, w hotelu wygodniej- Sebastian w dość dziwny sposób próbował upewnić się w swych podejrzeniach
- Nie widziałem się z Violą. Jest mało czasu wiec musieliśmy się podzielić zadaniami bo inaczej byśmy się nie wyrobili
- Do czego jest mało czasu?- Sebastian miał już mętlik w głowie, kolejne części układanki zupełnie do siebie nie pasowały
- Faktycznie ty nic nie wiesz- Marek na chwilę zamilkł aby przemyśleć czy może sobie teraz pozwolić na rozmowę z Sebastianem- Chodź do mnie to wszystko ci opowiem- obaj mężczyźni przeszli do gabinetu a Marek aby nie marnować czasu od razu przeszedł do konkretów i szybko streścił swoje weekendowe plany
- A ja myślałem...- Sebastian postanowił jednak nie kończyć, dopiero teraz wiedział na jak bardzo irracjonalny pomysł wpadł wcześniej -A zresztą nie ważne
- Jak chcesz- Marek postanowił nie dociekać i nie przedłużać rozmowy która miała być krótka- Ooo a ty mówiłeś coś o jakimś hotelu, myślisz, że będzie przyjemniej? Bo sam już nie wiem co wybrać- Marek przypomniał sobie, że Sebastian przy windzie wspomniał o hotelu ale nie mógł sobie przypomnieć o co chodziło przyjacielowi
- Ja mówiłem o hotelu w trochę innym sensie- wzrok Marka mówił, że nie rozumie przyjaciela a to zmotywowało Sebastiana do wyjaśnień- Ja myślałem, że ty i Viola w hotelu- Sebastian gestykulował rękoma a Marek długo nie mógł domyśleć się co przyjaciel ma na myśli
- Oszalałeś!- jednak gdy zrozumiał o co chodzi Sebastianowi zareagował bardzo emocjonalnie- Violka to przyjaciółka Ulki nie moglibyśmy jej tego zrobić. Ja nie mógłbym tego zrobić!
- Wiesz, wiele w życiu robiliśmy- popatrzył na przyjaciela znacząco przypominając mu, że już raz miał w swoim życiu taką sytuację- A Viola jest bardzo urodziwą kobietą
- Ula to nie Patrycja, jej bym takiego numeru nie wywinął a skoro Viola jest piękną kobietą to dlaczego unikasz jej jak ognia?- Marek nie mógł nie wykorzystać szansy do poznania powodu niechęci Sebastiana do Violi. Wydawało mu się, że Viola idealnie trafi w gusta przyjaciela a ty czasem Sebastian sprawiał wrażenie jakby Violi się po prostu bał.
- A chcesz mieć problemy w związku przeze mnie?- mina Marka mówiła 'nic nie rozumiem'- Violka ewidentnie chce mnie zaciągnąć do łóżka. Ja nie mam nic przeciwko ale nie zamierzam się z nią wiązać. A skoro nie zamierzam się wiązać to w pewnym momencie będę musiał jej podziękować, a ona wtedy pokrzywdzona wyżali się przyjaciółce i Ulka ciebie obwini o nieszczęście przyjaciółki, bo przecież to ty nas poznałeś. Widzę, że Ula to coś poważnego dlatego nie chcę aby przeze mnie się to posypało- Sebastian rzeczowo wyjaśnił powody swojego zachowania czym w Marku wzbudził zdziwienie. Brunet nie podejrzewał przyjaciela o tak długoterminowe spojrzenie
- Ale dlaczego nie chcesz się wiązać? Viola ci się podoba, więc daj jej szansę. W naszym wieku już chyba czas na stabilizację- Marek trochę egoistycznie próbował zeswatać przyjaciół
- Na pewno będę miał swoją upragnioną stabilizację jak ta mała mi doprawi większe rogi niż u jelenia. Przecież ona leci na każdego kto nosi spodnie- Sebastian prawie wykrzyczał ostatnie zdanie, widać było, że wyrzucił z coś co od dłuższego czasu leżało mu na sercu.
***

Urodziny mamy raz w roku i chyba wszyscy pragniemy aby ten dzień był wyjątkowy. Chcemy aby bliscy złożyli nam życzenia bo fakt że pamiętali o naszym święcie jest dowodem na to, że zajmujemy ważne miejsce w ich życiu. Ula też chciała aby ten dzień był wyjątkowy. Rodzice jak co roku z rana zawitali do jej pokoju ze śniadaniem i życzeniami. Ta kontynuacja rodzinnej tradycji sprawiła, że wszyscy zapomnieli o sporach jakie w ostatnim czasie panowały w domu. Cała rodzina zgromadziła się w jednym pokoju, wspólnie żartowali wspominając zabawne momenty z życia. Kiedyś bardzo często spędzali wolny czas w gronie rodzinnym a z czasem coraz rzadziej znajdowali czas na to by spotkać się wszyscy razem. Każdy miał swoje zajęcie, Józef i Magda musieli pogodzić pracę z obowiązkami domowymi, Jasiek przygotowywał się do matury a Ula z powodu beznadziejnie ułożonego planu zajęć niewiele czasu spędzała w domu. Jednak ten dzień był inny, nikt się nigdzie nie śpieszył, nikt nie musiał pilnie czegoś załatwić a przede wszystkim nikt nie wspominał o chorobie. Sielankowy nastrój popsuł telefon Marka. Ula odbierając miała nadzieję, że Marek z jakiś źródeł dowiedział się o jej urodzinach i dzwoni aby złożyć życzenia albo zaprosić na spotkanie. Niestety się myliła. Marek zadzwonił aby powiedzieć, że Sebastian ma kłopoty i dlatego dzisiaj niestety się nie zobaczą. Ula niewiele myśląc od razu opowiedziała rodzicom w jakiej sprawie dzwonił Marek a oni tylko popatrzyli na siebie znacząco.  Żadne z nich nie skomentowało zachowania chłopaka. Ula była wdzięczna matce, za to że oszczędziła jej komentarza: 'A nie mówiłam'. Tuż po telefonie Marka ponownie zadzwonił telefon, Ula znowu odzyskała nadzieję licząc na to, że ktoś z przyjaciół przypomniał sobie o jej święcie. Dzwoniła jej nowa przyjaciółka ale nie po to aby złożyć życzenia a po to by poprosić o wytłumaczenie materiału do zbliżającego się egzaminu. Ula zawsze chętna do pomocy tym razem mimo nalegań Violi odmówiła wykręcając się bólem głowy. Rodzice którzy cały czas przysłuchiwali się rozmowie nie mieli najszczęśliwszych min a tuż po odłożeniu przez Ulę telefonu Magda postanowiła wtrącić swoje dwa grosze
- Powinnaś jej pomóc, przecież wiesz, że jeśli ty jej nie pomożesz to Viola nie zda tego egzaminu. A jeśli będzie musiała zaliczać go w terminie poprawkowym to i tak będziesz musiała jej pomóc. Więc chyba lepiej dziś wytłumaczyć jej ten materiał i mieć wolne wakacje. Ona nie da ci spokoju i przez te dwa miesiące będzie cię dzień w dzień dręczyła- Ula przetrawiała w ciszy słowa matki, niestety musiała przyznać jej rację. Jedyne co ją zaskoczyło to fakt, że matka zachęca ją do spotkania z Violą bo jak dotąd matka była negatywnie nastawiona do dziewczyny. Postanowiła jednak nie roztrząsać tego tematu i szybko wystukała SMS z wiadomością, że jednak jej pomoże.

niedziela, 5 marca 2017

Noc kłamstw 11

Wąskie korytarze, zadrapane ściany i tłumy ludzi czekających na swoją kolejkę. Właśnie z tym Uli kojarzyły się wizyty u lekarza. Najchętniej omijałaby wszystkie przychodnie lekarskie ale niestety regularnie musiała stawić się na kontrolnej wizycie z wynikami badań. Na wizyty w prywatnych klinikach nie było stać rodziny Cieplaków dlatego Ula musiała zadowolić się najlepszym lekarzem w stolicy przyjmującym na NFZ. A na wizytę u najlepszego lekarza trzeba poczekać. Aby móc się zarejestrować musiała przyjechać o świcie a potem czekać przez kilka godzin na swoją kolej. Zawsze na te wizyty przyjeżdżała z którymś z rodziców, a tym razem postanowiła załatwić to sama. Od kilku dni grała idealną, odpowiedzialną córkę i na każdym kroku podkreślała jakim cudownym człowiekiem jest Marek i jak bardzo o nią dba. Marek faktycznie starał się robić wszystko aby Ula nie musiała kłamać opisując go jako mężczyznę idealnego. Każdą wolną chwilę poświęcał ukochanej a swój plan dnia dostosował do jej zajęć na uczelni. Aby móc towarzyszyć Uli podczas wizyty w przychodni przełożył wszystkie spotkania i wybłagał u ojca dzień urlopu. W przychodni próbował zabawiać swoją towarzyszkę rozmową jednak Ula była tak bardzo skupiona na swoich myślach, że ostatecznie postanowił tylko być blisko i trzymać ją za rękę. Takie tylko, a dla Uli był to kolejny dowód na to, że ma przy sobie swojego anioła stróża. Do gabinetu weszła jednak sama, zwykle matka nie dała się zostawić pod drzwiami, chcąc wszystko wiedzieć z pierwszej ręki, a Marek nawet nie próbował wchodzić. Miał świadomość, że dla Uli może być to krępujące a gdyby chciała aby towarzyszył jej przy rozmowie z lekarzem to poprosiłaby o to. Po wyjściu z gabinetu nie odezwała się do partnera nawet jednym słowem a Marek nie zadawał pytań typu 'Co powiedział lekarz?' albo 'Czy wszystko w porządku?', po wyjściu z przychodni przytulił dziewczynę do siebie a z oczu Uli pociekły łzy. Stali tacy przytuleni kompletnie nieświadomi, że z oddali ktoś się im przygląda. Ula otarła łzy i poprosiła aby zawiózł ją do apteki w celu wykupienia lekarstw.
- Przepraszam za moje zachowanie-Ula postanowiła przerwać ciszę a jednocześnie oczyścić atmosferę jaka panowała w samochodzie- Powinnam się już przez te kilka lat przyzwyczaić do tych wizyt ale jakoś nie potrafię. Nie potrafię zrozumieć dlaczego to ja miałam takiego pecha, dlaczego to spotkało mnie. Może byłoby mi łatwiej zaakceptować tą chorobę gdybym chorowała od urodzenia a tak, miałam plany, marzenia i nagle wszystko posypało się jak domek z domina. A jeszcze ten lekarz mnie denerwuje, może i jest najlepszy ale rozmowy z nim mi nie pomagają.
- To ty nie jesteś chora od urodzenia?- Marek dużo czytał o chorobie, wiedział że padaczka może być także następstwem jakiegoś urazu głowy ale z jakiś przyczyn założył, że Ula była chora od zawsze
- Nie, do piętnastego roku życia byłam okazem zdrowia a potem się zaczęło
- Opowiesz mi o tym?- miał świadomość, że dla Uli powrót do tych wspomnień może być bolesny ale ciekawość była silniejsza a Ula miała świadomość, że jeśli chce z Markiem zbudować prawdziwy związek to kiedyś i tak będzie musiała mu o tym opowiedzieć
- Dawno, dawno temu, w pewien piękny styczniowy dzień wracałam od Doroty-Ula rozpoczęła swoją opowieść tak jakby miała opowiedzieć bajkę- Dorota mieszka naprzeciwko więc tak naprawdę musiałam tylko przejść przez ulicę i już byłabym u siebie. Był już wieczór, robiło się ciemno a ja nie zauważyłam samochodu który jechał w moją stronę. Jego prędkość, moja nieuwaga, słaba widoczność i takim sposobem zasnęłam na dwa tygodnie, a gdy już mnie wybudzono ze śpiączki jedynym znakiem po moim wypadku była złamana ręka. Ręka się zrosła a ja powoli zapominałam o tym wypadku aż nagle w jeden z wakacyjnych dni zemdlałam. Rodzice od razu udali się z tym do lekarza ale on stwierdził, że dorastam i takie omdlenia mogą się zdarzać. I się zdarzały, coraz częściej. Przy którymś z kolei omdleniu doszły drgawki. Zaczęły się wycieczki do kolejnych specjalistów, badania, wizyty w szpitalach a dokładnie w rocznicę mojego wypadku usłyszałam wyrok. Padaczka pourazowa. To właśnie tego dnia wszystko straciło sens. Rodzice szukali dobrych lekarzy, lekarze szukali odpowiednich leków a ja tych leków nie przyjmowałam. Mama w końcu się zorientowała i wtedy miałam na głowie jeszcze psychologa. Straciłam swoje plany, przyjaciół. W liceum niektórzy uważali mnie za chorą psychicznie a na studiach ukrywam swoją chorobę a przez to uważają mnie za dziwaczkę. Unikam szczerych rozmów z osobami z grupy, nie chodzę na imprezy integracyjne dlatego nawet im się nie dziwię, że mają mnie za dziwaczkę. Teraz już wiem, że z tą chorobą nie wygram, mogę tylko łykać pigułki i mieć nadzieję, że nie będę miała ataku w miejscu publicznym. Na tym bajka się kończy, niestety nie mogę zakończyć jej i żyli długo i szczęśliwie
- Możesz, spójrz na to z innej strony... Przecież gdybyś była zdrowa nie przyszłabyś wtedy do tego klubu... Gdybyś była zdrowa tej nocy wylądowałabyś w moim łóżku a nie w szpitalu, a rano podziękowałbym ci za noc i nigdy więcej byśmy się nie spotkali
- Chcesz mi powiedzieć, że spotykasz się ze mną bo jestem chora?
- Chcę ci powiedzieć, że dzięki temu, że miałaś ten atak mogłem cię lepiej poznać, poznać prawdziwą Ulę a nie tylko zgrabną dziewczynę. Wiem, że to brzmi tak jakbym cieszył się z tego że miałaś ten atak ale ja chyba staram się znaleźć w tym jakieś plusy. Nie myśl o tym czego nie możesz robić, myśl o tym co dzięki tej chorobie zyskujesz. Zamiast myśleć 'nie mogę pić alkoholu' myśl 'nie będę mieć kaca' i uwierz mi na słowo, kac nie jest niczym przyjemnym- Marek chcąc pokazać jak zwykle cierpi z powodu kaca zrobił obolałą minę czym Ulę doprowadził do śmiechu
- Czyli zamiast 'nie mogę jeździć samochodem' lepiej powiedzieć 'nie spowoduję wypadku'? A wiesz, że coś w tym jest- rozbawiona Ula obdarowała całusem ukochanego- Powinieneś zostać psychologiem, kochanie.



Marek zwykle w porze lanczu urywał się na spotkanie z ukochaną jednak tego dnia Ula chciała posiedzieć na uczelni i przepisać notatki od Violi. Z powodu umówionej wizyty u lekarza Ula nie mogła pojawić się na wykładach a dobra przyjaciółka Violetta obiecała, że wszystko będzie uczciwie notować. Z takiego obrotu wydarzeń cieszył się Sebastian, który ostatnimi czasy był zaniedbywany przez przyjaciela. Dwaj mężczyźni czekali z niecierpliwością na windę a gdy już przyjechała obaj nie mieli najszczęśliwszych min. W windzie ujrzeli Krzysztofa, który wybrał się z wizytą do syna a to oznaczało, że panowie swoje wyjście będą musieli przełożyć.
- Marku, do wczoraj miałem otrzymać od ciebie raport dotyczący kampanii reklamowej ostatniej kolekcji, wczoraj nie było cię w pracy więc myślałem że raport dostarczysz mi dzisiaj rano ale go nie dostałem. Czy ja muszę ci po raz kolejny przypominać, że wszystkich nas obowiązują terminy- Krzysztof nie miał problemu z udzielaniem nagany dla syna na środku korytarza, od zawsze starał się pokazać wszystkim, że od swojego syna wymaga dokładnie tyle samo co od dyrektorów innych działów a czasami nawet więcej. Marek jednak miał problem z takim zachowaniem ojca, był współwłaścicielem firmy a czasami czuł się gorzej traktowany niż sprzątaczka. Tym razem jednak ojciec wybrał taką porę kiedy nikogo nie było na korytarzu a jedynym świadkiem rozmowy był Sebastian, któremu też często zdarzało się otrzymać podobną reprymendę
- Dzisiaj dokończyłem raport i przekazałem go już sekretarce, wydrukuje go i przyniesie do ciebie- drzwi windy ponownie się rozsunęły a oczom wszystkich panów ukazała się piękna Violetta- Co ty tu robisz?- Marek nie mógł uwierzyć, że Violetta przyszła do firmy. Co prawda ostatnimi czasy wspominała o tym, że chciałaby zwiedzić ten gmach ale nie sądził, że przyjdzie tu sama.
- Cześć Mareczku, no jak to co ja tu robię? Nie dałeś mi swojego telefonu to musiałam cię znaleźć inaczej. A gdzie znaleźć Dobrzańskiego jak nie w siedzibie Dobrzańskich
- Sebastian mógłbyś zaprowadzić ją do mojego gabinetu- spojrzał na przyjaciela błagalnym wzrokiem a Sebastian mimo, że po ostatnim spotkaniu z Violą zarzekał się, że już nigdy nie spędzi z nią nawet minuty sam na sam to w tej sytuacji nie mógł wystawić kumpla.
- To pewnie z tą dziewczyną spędziłeś wczorajszy dzień i pewnie to ona zostanie twarzą naszej nowej kolekcji?- Krzysztofowi nie podobało się w jaki sposób modelki załatwiają sobie kontrakty u jego syna a Viola wyglądała mu właśnie na jedną z takich modelek
- Viola nie jest modelką, Violetta studiuje i cały wczorajszy dzień spędziła na uczelni robiąc notatki, a uprzedzając twoje kolejne pytanie, mnie na tej uczelni nie było. Wczoraj musiałem załatwić coś naprawdę ważnego a teraz muszę porozmawiać z Violą- Marek podążył do swojego gabinetu, pozostawiając zdezorientowanego ojca na korytarzu. Gdy tylko przekroczył próg gabinetu Sebastian postanowił wyjść a Marek nie próbował go powstrzymywać
- Ale wy tutaj macie wszystko glamur, wszędzie porcelana i szkło. Ja to ci się nawet nie dziwię, że ci się chce pracować. Ooo ty się jeszcze uczysz?- Violetta mimo że w gabinecie przebywała już kilka minut dopiero teraz zauważyła regał zapełniony ekonomicznymi podręcznikami, od razu podążyła w tą stronę i zaczęła przeglądać biblioteczkę zgromadzoną przez Marka
- Człowiek uczy się całe życie, a ty przyszłaś po to aby obejrzeć mój gabinet?- Marek zajął wygodne miejsce na swojej białej kanapie
- Jak tu tak przyszłam to pomyślałam sobie, że na pewno potrzebujecie dwóch zdolnych księgowych- Viola odłożyła oglądaną przez siebie książkę i przybrała reprezentacyjną pozę
- Ja nie odpowiadam tu za zatrudnienie ale raczej nie potrzebujemy a skąd u ciebie taki pomysł?
- No wiesz, ja niedługo skończę studia, Ula też skończy a po studiach trzeba iść do pracy. Teraz gdy wszędzie panuje bezrobocie kto ma na nas zatrudnić jak nie nasz facet
- Nie jestem twoim facetem to po pierwsze. Nie będę zatrudniać wszystkich swoich znajomych to po drugie a po trzecie studia kończycie dopiero za rok- Marek nawet nie próbował ukrywać swojej irytacji jaka w nim powoli narastała
- Oj tam tylko roczek, szybko zleci- Viola widząc minę Marka postanowiła już dalej go nie drażnić- Wiem, że mnie nie lubisz i nie mogę liczyć na zatrudnienie w tej firmie ale Ula jest moją przyjaciółką a ty jej facetem dlatego myślę, że czasami moglibyśmy zrobić coś razem.
- My wszystko robimy razem, towarzyszysz nam prawie w każdym wyjściu więc nie wiem czego ty jeszcze chcesz- choć Marek obiecał Uli, że nigdy nie powie jej przyjaciółce, że jej obecność im przeszkadza to jednak nie potrafił się powstrzymać
- Ja mówię o takim tylko ja i ty, bez Uli- Viola usiadła obok Marka na kanapie a jemu włączyła się czerwona lampka- Musimy zrobić coś razem a Ula nie może się o tym dowiedzieć
- Ja nie zamierzam niczego przed Ulą ukrywać i o twojej dzisiejszej wizycie też jej powiem
- Ula dokładnie w sobotę ma urodziny i chciałabym coś dla niej zrobić a ty pewnie nawet nie wiesz kiedy nasza Ulcia przyszła na ten brutalny świat. Pomyślałam, że razem moglibyśmy zrobić coś naprawdę wyjątkowego ale skoro ty nie chcesz...- Markowi zrobiło się głupio, Viola przyszła powiadomić go o urodzinach ukochanej a on od progu traktuje ją jak największego wroga
- Chcę, mam nawet pewien pomysł ale bez ciebie mi się nie uda