sobota, 31 grudnia 2016

Podsumowanie roku- miniaturka

Z okazji rozpoczynającego się nowego roku życzę wam aby ten nowy był lepszy od tego poprzedniego.  Aby udało się wam zrealizować wszystkie plany, marzenia czy też postanowienia.  

Kończy się rok i trzeba zrobić podsumowanie tego co nam się udało a co nie do końca nam wyszło. Rok wcześniej również robiliśmy takie podsumowanie a potem snuliśmy plany i postanowienia na kolejny rok. Teraz gdy myślimy o tych planach i celach które wyznaczyliśmy sobie do zrealizowania z przykrością możemy stwierdzić że niewiele nam się udało. Tak jest co roku, planujemy a potem pełni zapału zaczynamy realizować swoje plany, z czasem ten zapał wygasa i znowu wybieramy prostszą drogę. Prostszą bo pozbawioną wyzwań. Przecież łatwiej jest kłamać niż powiedzieć przykrą prawdę bliskiej nam osobie prosto w oczy. Jednak zapominamy o tym, że kłamstwo ciągnie za sobą kolejne i jeszcze kolejne. Z czasem nie potrafimy sami połapać się w tym co jest kłamstwem a co prawdą. Jednak przychodzi czas gdy nasze kłamstwa wychodzą na jaw a bliska osoba której nie chcieliśmy zranić zostaje zraniona, i to o wiele bardziej niż gdybyśmy powiedzieli prawdę już na początku. Podsumowanie roku jakiego właśnie dokonywał Marek Dobrzański pokazywało, że w tym mijającym roku nie udało mu się zrealizować nawet jednego ze swoich planów. Nawet rzeczy których był pewien okazały się niemożliwe do zrealizowania. Przecież do takich pewniaków mógł zaliczyć swój ślub z panną Febo, miał pewność, że ona nie odwoła ślubu a on też przecież nie miał zamiaru go odwoływać. To był idealny związek... nie, to był idealny układ. Idealny dla niego. W domu narzeczona a w klubie piękne kobiety które za parę drinków robiły dla niego wszystko. Jednak przez te kilka miesięcy jego priorytety ewaluowały, przestało mu zależeć na jednorazowych przygodach, a przede wszystkim przestało mu zależeć na wygodnym życiu jakie zapewniał mu związek z Pauliną. Przecież ten właśnie związek zapewniał mu jej poparcie na zarządzie, zapewniał mu władzę. Cel na ten rok też był oczywisty, niezmienny od wielu lat. Chciał zrobić wszystko aby usłyszeć od ojca tak długo wyczekiwane: ,,Jestem z ciebie dumny, synu''. To też mu się nie udało, zamiast tego usłyszał: ,,Byłeś głupi'' oraz ,,Nie tak cię wychowaliśmy''. Osiągnął dokładnie odwrotny skutek. Odwołując ślub miał świadomość że to nie spodoba się rodzicom, ale wtedy w jego życiu były już inne priorytety. Rok temu w sylwestra podjął jeszcze jedną decyzję, postanowił wyjaśnić sprawę z Ulą. Jednak łatwo było postanowić a trudniej zrealizować, bo jak powiedzieć zakochanej w tobie przyjaciółce że ty nic nie czujesz. Do tego doszły jeszcze kredyty, udziały i genialne pomysły Sebastiana. Teraz gdy wypominał swoje zachowanie widział, że był jak marionetka w rękach swojego przyjaciela, robił dokładnie to co tamten mu podpowiadał, nie zważając na uczucia Uli. Nie żałował tego że posłuchał Sebastiana i nie obwiniał go. Dzięki tej intrydze lepiej poznał Ulę i zakochał się. Dzięki tej intrydze zrozumiał czym jest miłość i przewartościował swoje życie. Teraz wędrował alejkami ich parku i zastanawiał się czy po tym co jej zrobił miał jeszcze jakiekolwiek szanse na odzyskanie jej miłości. Od kilku miesięcy zastanawiał się co by było gdyby wtedy posłuchał jeszcze raz Sebastiana, gdyby pojechał na pokaz i spróbował jeszcze raz z nią porozmawiać. Tego już się niestety nie dowie. Odkąd wrócił z Włoch często przychodził do tego parku, siadał na ich ławce i wspominał każdą chwilę z nią spędzoną. Dzisiaj też chciał odpocząć na tej ławce ale już z daleka widział, że ławka jest zajęta przez jakąś kobietę. Zrobił jeszcze jedno okrążenie i z nadzieją, że ławka będzie już wolna zbliżał się do niej. Niestety kobieta nadal tam siedziała, podszedł bliżej i w zamyślonej, wpatrzonej w dal kobiecie rozpoznał swoją Ulę. Usiadł na drugim końcu ławki i przyglądał się w ciszy swojej ukochanej. Wcale się nie zmieniła, nadal była piękną, dbającą o siebie kobietą. Jedyną zmianą jaką nie trudno było dostrzec był jej sporych rozmiarów brzuch, patrzył na ten brzuch i tak bardzo zazdrościł Piotrowi. Ula choć sprawiała wrażenie nieobecnej była świadoma, że siedzi obok niej jej największa miłość. Popatrzyła w jego stronę i zauważyła jego wzrok który spoczywał na jej brzuchu. Postanowiła przerwać tą ciszę i skierować jego uwagę na inne tematy
- Cześć, co tutaj robisz?- Jej głos wyrwał go z zamyślenia
- Byłem na spacerze, chciałem zrobić podsumowanie tego mijającego roku. A ty?
- Nie uwierzysz ale ja też przyszłam tutaj pomyśleć, lubię to miejsce. Dzisiaj wyjątkowo jest tutaj tak pusto, spokojnie- znowu nastała cisza, Marek nadal siedział wpatrzony w brzuch kobiety- A jak tam twoje podsumowania? Jak oceniasz ten rok?
- Do bani, nic się nie udało, wszystko zepsułem. To jak dotąd najgorszy rok w moim życiu- odpowiedział, spuszczając głowę w dół
- No tak źle to chyba nie jest? Na pewno jest coś co ci się jednak udało.
- Ulka straciłem wszystko o co walczyłem przez długie lata. Rok wcześniej wywalczyłem posadę prezesa, zaręczyłem się i miałem dwoje niezawodnych przyjaciół. A teraz? Ślub odwołany, prezesem też okazałem się fatalnym a przyjaciółkę straciłem. Sebastian też nie ma już tyle czasu jak dawniej, ale to akurat rozumiem. 
- Z tego co wiem ponownie zostałeś wybrany na prezesa a firma jest w całkiem niezłej kondycji
- Widzę że jesteś całkiem dobrze poinformowana. Firma jest w dobrej kondycji ale tylko dzięki tobie. Przez dwa miesiące naprawiłaś wszystko co ja psułem przez rok.
- Fakt, sporo wiem o sytuacji firmy ale nie zapominaj, że nadal zatrudniasz Alę, a ona bywa częstym gościem w naszym domu. Poza tym przecież Pro-S nadal zajmuje się sprzedażą internetową waszych kolekcji, więc muszę wiedzieć jak prosperuje firma od której jesteśmy zależni. A co do mojego udziału w ratowaniu firmy to nic by się nie udało bez ciebie, sama nie dałabym sobie rady. A przyjaciółki nie straciłeś. Zapomniałeś jak tutaj na tej ławce ponownie zaproponowałam ci przyjaźń?
- Pamiętam, ale nie ma cię już w firmie, nie widzieliśmy się prawie pół roku a szczerze nie rozmawialiśmy jeszcze dłużej. Brakuje mi tych naszych rozmów w parku na ławeczce.
- Właśnie nadrabiamy zaległości
- A co u ciebie? Jesteś w ciąży?- Ula głośno się zaśmiała
- Nooo, jestem. Ale tego to chyba trudno nie zauważyć, wyglądam jak hipopotam
- Nie przesadzaj, wyglądasz pięknie. Piotr pewnie jest szczęśliwy
- Piotr?- zapytała zdezorientowana a po chwili dotarło do niej, że Marek uważa, że ojcem dziecka jest Piotr, przez moment nie odpowiadała, zastanawiając się nad odpowiedzią- Piotr do najszczęśliwszych nie należy. A co u Sebastiana, mówiłeś, że nie ma już dla ciebie czasu, więc co go tak absorbuje?
- Viola, ponownie jest w ciąży, tylko, że tym razem naprawdę. Sebastian nie odmówił sobie przyjemności towarzyszenia jej podczas wizyty u lekarza więc ma pewność. Teraz biega o każdej porze dnia i nocy a to po śledzie a to po pączki, a Viola w godzinach pracy ogląda strony z akcesoriami dla niemowląt. Sebastian tak się cieszy z tego dziecka, że nawet jak już się spotkamy to cały czas mówi o przygotowaniach do porodu, mimo że to dopiero początek ciąży.
- To nie zazdroszczę Violi, ja dość spokojnie przechodzę tą ciążę. Chociaż teraz kręgosłup zaczyna mi doskwierać ale to już niedługo. A Sebastiana nie podejrzewałam o takie gesty, poprzednio nie tryskał radością  na wiadomość o ojcostwie
- Każdy facet musi mieć czas aby dorosnąć, mi i Sebastianowi dojrzewanie zajęło to trochę czasu, ale obaj się zmieniliśmy. To wy nas zmieniłyście, a teraz Seba powoli zmienia Violę. Chodź efektów jeszcze nie widać, to wiem, że niedługo będzie można je zauważyć. 
- Wierzysz że każdy może się zmienić?- Ula zapytała dość podchwytliwie
- Tak, skoro ja się zmieniłem to znak że każdy może się zmienić, trzeba mieć tylko dobrą motywację i dobrego nauczyciela- znowu nastała cisza, Ula nie wiedziała co ma na to odpowiedzieć, wiedziała, że mówi o niej, jednak cały czas się zastanawiała czy powiedzieć prawdę o dziecku-A znasz już płeć dziecka? Wybraliście już imię?
- Nie, wolę mieć niespodziankę. A co do imienia to jeśli urodzi się dziewczynka to będzie Magda, po babci a jak chłopiec to dostanie imię po dziadku.
- Madzia, albo Józek, dobry wybór. Twój tato pewnie się bardzo cieszy z wnuka.
- Nie Józek, jeśli urodzi się chłopak to dostanie imię po drugim dziadku. Ale tato i tak się cieszy na myśl o wnuku. Początkowo podchodził do tego dość sceptycznie ale z czasem zaakceptował mój wybór
- Moja mama to wiele by oddała byleby tylko móc się pochwalić wnukiem. Ojciec też powiedział mi w wigilię że on w moim wieku był już dojrzałym mężczyzną, rozwijającym firmę i wychowującym dwuletniego syna. Kolejny przytyk do mojego nieodpowiedzialnego zachowania
- To na co czekasz? Postarajcie się z Pauliną o dziecko- powiedziała to wbrew sobie a po chwili dodała- Będziesz dobrym ojcem i będziesz miał o czym dyskutować z Sebastianem.
- Niech Paulina się postara o bobasa ze swoim Alberto, ja decyzję o ojcostwie odkładam na bliżej nie określoną przyszłość. Wiesz nie sztuka mieć dziecko z byle kim, najpierw trzeba znaleźć odpowiednią kobietę a nie każdy ma takie szczęście jak Piotr- jego uwagę puściła mimo uszu
- Jak to z Albero? To wy nie jesteście razem?
- Nie, skąd ci to przyszło do głowy? 
- Wyjechaliście razem, w szpitalu też była z tobą
- Wyjechaliśmy jako przyjaciele, ja wróciłem kiedy ty odeszłaś z firmy a ona została i poznała przystojnego Albero który ją docenia i adoruje- ostatnie słowa wypowiedział naśladując głos Pauliny, co rozbawiło Ulę- Myślałem że dłużej popracujesz w firmie, a ty odeszłaś raptem tydzień po pokazie. Rozumiem że Piotr wyjeżdżał ale myślałem że dołączysz do niego po jakimś czasie, że zechcesz sama podpisywać kontrakty na sprzedaż kolekcji. A jak ci się podoba Boston? Na długo przyjechaliście?
- Nie wyjechałam do Bostonu, cały czas mieszkam w Rysiowie. Z pracy odeszłam gdy dowiedziałam się o ciąży, chciałam odpocząć i skupić się tylko na dziecku, a Piotr nie miał z tym nic wspólnego- ostatnim zdaniem Ula wzbudziła w mężczyźnie wiele pytań i wątpliwości
- A Piotr wyjechał do Bostonu?- kobieta pokiwała tylko twierdząco głową- Ula, czyje jest to dziecko?
- Na pewno chcesz wiedzieć?- odpowiadała pytanie na pytanie
- Ono jest moje, prawda?
- Jeśli urodzi się chłopczyk będzie miał na imię Krzyś, po mężczyźnie, który dał mi szansę i który tak jak jego syn nie bał się oddać swojej firmy w moje ręce- odpowiedziała dość okrężnie na pytanie
- Kocham cię- Marek przysunął się do ukochanej i delikatnie pocałował jej usta, gdy już się od siebie oderwali pogłaskał jej brzuch, potem go pocałował i cicho wyszeptał- Już nie mogę się ciebie doczekać, synku- a do Uli- Ten rok nie był jednak wcale taki zły, coś mi się jednak udało. A kolejny będzie o wiele lepszy, bo cały spędzimy razem.
- A może zapytałbyś mnie o zadanie? Skąd pewność że ja chcę ten nadchodzący rok spędzić z tobą?- patrzyła w jego oczy które z każdym jej słowem powiększały się i można było w nich dostrzec coraz większy ból. Po chwili wybuchła głośnym śmiechem, a on patrzył na nią jak na obłąkaną- Przecież żartowałam
- Gratuluję poczucia humoru- powiedział z wyrzutem a po chwili zmienił ton głosu na ten charakterystyczny dla niego i dodał- Za te żarty będziesz musiała słono odpokutować w tym nadchodzącym roku- groźnie kiwał palcem
- To jaką karę dostanę panie Dobrzański?
- Pomożesz mi wypełnić moje noworoczne plany. Właśnie stworzyłem dość obszerną listę
- A powiesz mi co jest na tej liście?
- Na początek przeprowadzisz się do mnie a potem pomożesz mi kupić dom. Razem urodzimy małego Krzysia i przedstawimy go dla dziadków, którzy będą prze szczęśliwi. To plany na najbliższy miesiąc, dalszą część przedstawię pani Dobrzańskiej potem
- I znowu decydujesz za mnie! Może byś mnie zapytał czy mam na to ochotę?
- Na pytania jeszcze przyjdzie czas- a w myślach dodał- Nawet szybciej niż myślisz






czwartek, 29 grudnia 2016

Noc kłamstw

Młoda  brunetka weszła właśnie do jednego z warszawskich klubów, czuła się trochę nieswojo bo nie często bywała w takich miejscach. A aby być szczerym to trzeba powiedzieć że nigdy w takich miejscach nie bywała. Kluby i dyskoteki do niej nie pasowały, zawsze była grzeczna i spokojna. Była sama, zwykle do klubów przychodzi się z koleżanką albo całą paczką znajomych, ona jednak przyszła sama. Wiedziała że gdyby powiedziała swoim znajomym że wybiera się do klubu to powstrzymali by ją, wybrała też klub w którym miała pewność że nikogo znajomego nie spotka. To był klub do jakich nie chadzali ubodzy studenci, to klub dla wyższych sfer. Usiadła przy barze i zamówiła wodę, na nic innego nie było jej stać. Siedziała przy barze już jakiś czas i powoli popijała swoją wodę, wyrzucała sobie że przyszła za wcześnie, dopiero teraz zrozumiała że na imprezy nie przychodzi się z chwilą otwarcia klubu, ale skąd miała to wiedzieć, przecież nie bywała w takich miejscach. Już miała wychodzić gdy barman postawił przed nią drinka
- Ale ja niczego nie zamawiałam
- To od tamtego mężczyzny- barman pokazał ruchem głowy na mężczyznę który siedział po przeciwnej stronie. Spojrzała na niego a on delikatnie się uśmiechnął. Chwyciła za drinka i delikatnie pociągnęła przez słomkę. Smakował jej, mimo że nigdy nie piła alkoholu i sądziła że smakuje okropnie to ten drink jej smakował. Popatrzyła w stronę mężczyzny, nadal się jej przyglądał, teraz to ona się do niego uśmiechnęła. Po chwili jednak zobaczyła że mężczyzna odchodzi od baru, poczuła coś jakby rozczarowanie, myślała że to z nim spędzi tę noc. Siedziała z opuszczoną głową gdy usłyszała głos za sobą
- Dlaczego się smucisz?- odwróciła się i ujrzała mężczyznę od drinka. Z bliska podobał się jej jeszcze bardziej. Gdy się uśmiechał dostrzegała na jego policzkach dwa słodkie dołeczki. Widziała że jest starszy, ale nie stary. Próbowała określić  jego wiek ale potrafiła tylko powiedzieć tyle że na pewno nie ma trzydziestki. Długo nie odpowiadała, więc on postanowił przerwać tą ciszę- może usiądziemy tam?- pokazał na jedną z loży, skinęła głową i poszła w tamtym kierunku a on podążał za nią w ręku trzymając drinki dla niej i dla siebie
- Jak się nazywasz?- Długo wahała się czy podawać prawdziwe dane, przecież to nie miało być nic trwałego, postanowiła nie ryzykować i zrobić wszystko tak jak planowała przedtem
- Magda, a ty?- odpowiedziała sącząc powoli drinka
- Marek, bardzo mi miło cię poznać. Jesteś tu sama?
- Tak, koleżanki nie dopisały, a ty?- Nawet nie przypuszczała że z taką łatwością przyjdzie jej kłamstwo. Zawsze brzydziła się  tego typu praktykami ale dzisiaj postanowiła się bawić i nie myśleć o tym co będzie jutro.
- Ja umówiłem się tu z kumplem ale trochę się spóźnia
- Czyli przyjaciele nas zawiedli- Uśmiechnęła się do bruneta i delikatnie zamrugała
- Może zatańczymy?- popatrzyła na niego jak na wariata bo parkiet jeszcze był pusty a z głośników płynęła spokojna muzyka
- Przecież nikt jeszcze nie tańczy?
- Ktoś musi zacząć- powiedział i nim zdążyła zaprotestować złapał ją za rękę i kołysali się delikatnie na środku parkietu. Czuła jego dłonie na swojej tali a do ucha szeptał jej co chwilę jaka jest piękna i jak bardzo mu się podoba. Parkiet powoli zapełniał się kolejnymi parami a z głośników popłynęła głośna muzyka, zostały też włączone kolorowe migające światła. Teraz ten lokal wyglądał tak jak wyobrażała sobie dyskoteki. Przetańczyli kilka kawałków a potem ponownie udali się w kierunku baru gdzie mężczyzna zamówił kolejne drinki. Głośna muzyka uniemożliwiała rozmowę więc tylko co chwilę zerkali w swoją stronę, uśmiechając się delikatnie. Marek chwycił Magdę za rękę i pociągnął w stronę wyjścia z klubu a dziewczyna uśmiechała się do siebie bo jak dotąd wszystko szło zgodnie z jej planem. Wyszli przed klub ale nie było w pobliżu taksówek, o tej porze nie były jeszcze podstawione
- To może się przejdziemy, skoro nie ma wolnych pojazdów- pokiwała głową ale ten pomysł już nie do końca się jej podobał. Wiedziała że spacer oznacza rozmowę a ona nie chciała rozmawiać, chciała zrealizować swój plan. Przez długi czas szli w ciszy a on trzymał jej rękę w silnym uścisku.
- Opowiesz mi coś o sobie?
- A co chcesz wiedzieć?- odparła aby zyskać na czasie i wymyśleć kolejne niezawodne kłamstwo
- Wszystko co tylko dotyczy najpiękniejszej dziewczyny jaką udało mi się dzisiaj spotkać- popatrzyła w jego stronę
- To nie do mnie te pytanie, nie należę do najpiękniejszych
- Uwierz mi jesteś piękna a trochę się na tym znam, masz do czynienia z jednym z dyrektorów w firmie modowej- teraz przestała mieć wyrzuty sumienia że go okłamuje, była pewna że on też wciska jej niezły kit. Bo przecież nikt w tak młodym wieku nie zajmuje kierowniczych stanowisk, no chyba że objął to stanowisko dzięki swoim znajomościom a raczej znajomościom jakie posiadają jego rodzice bo sam pewnie nie zna takich znaczących ludzi
- To na pewno codziennie widujesz wiele modelek- zatrzymał się, złapał ją w tali i wyszeptał do ucha
- Ale ty jesteś najpiękniejsza- wtedy w jej głowie zagościł ogromny rwący ból a ona już wiedziała co to oznacza. Gdyby nie to że nadal ją obejmował upadła by na chodnik, na jej ustach pojawiła się piana a jej ciałem zaczęły rzucać drgawki. Położył ją na chodniku, kładąc sobie jej głowę na kolanach i szukając telefonu. Dzwonił na pogotowie, odpowiadał na wszystkie pytania i prosił aby przyjechali jak najszybciej, bał się że przez niego coś się jej stanie. Karetka pogotowia pojawiła się po dziesięciu minutach a w tym czasie drgawki ustały, opowiedział sanitariuszom jak to wyglądało i dopytał jeszcze do którego szpitala ją zabierają. Nie wiedział po co o to pyta, przecież to była panna z klubu jakich poznał już wiele, a jednak miała w sobie coś co ją wyróżniało.  Karetka odjechała a on przez chwilę stał i myślał nad tym co powinien teraz zrobić, odpowiedź dla niego była jedna, taksówka. Pobiegł w kierunku postoju taksówek, wsiadając do jednej z nich rzucił tylko
- Szpital kliniczny na Banacha, jak się pan pośpieszy będzie ekstra premia- taksówkarz już nie dyskutował, ruszył z piskiem opon, nie przejmując się możliwością zatrzymania przez policję. Wiedział że ten mężczyzna naprawdę się śpieszy i nie będzie żałował pieniędzy na ewentualny mandat.  Po dziesięciu minutach parkował pod głównym wejściem do szpitala. Marek wcisnął mu dwustozłotowy banknot i trzasnął drzwiami. Podbiegł do jednej z pielęgniarek i pytał o dziewczynę którą przywiozła karetka
- Jest pan kimś z rodziny?- odpowiedziała kobieta w białym kitlu
- Nie, ale to ja wezwałem pogotowie. Proszę mi powiedzieć gdzie ona teraz jest?- kobieta pokręciła głową i od niechcenia odpowiedziała
- Izba przyjęć- pobiegł w głąb korytarza i zobaczył długą kolejkę oczekujących, teraz był pewny to na pewno izba przyjęć, przecież nigdzie nie ma dłuższych kolejek. Zaczął się przeciskać ale zatrzymał go jeden z oczekujących mężczyzn
- Co się pan wpycha- powiedział dość nieprzyjemnym tonem
- Ja się nie wpycham tylko tam przed chwilą zawieziono moją dziewczynę, ja muszę być przy niej
- Skoro tak to idź pan- Otworzył drzwi i jego oczom ukazały się trzy łóżka a na jednym z nich leżała ona, rozmawiała z lekarzem. Podszedł bliżej ale nie został zauważony przez rozmawiających
- Pani dane osobowe, mamy kogoś poinformować?- pytał lekko siwy lekarz
- Urszula Cieplak, nie dziękuję, nie chcę martwić rodziców- w Marku już się wszystko gotowało, poczekał aż odejdzie lekarz i wypalił
- Okłamałaś mnie- odwróciła głowę w jego stronę
- Co ty tu robisz?
- Chciałem dowiedzieć się co z tobą, bałem się o ciebie. Ale jak widzę, niepotrzebnie. Cały czas kłamałaś- z trudem powstrzymywał się aby nie podnieść głosu
- Nie powiedziałam ci o sobie nic więcej poza imieniem, więc skłamałam tylko w jednej sprawie, przepraszam
- Dlaczego to zrobiłaś?- nadal widać było że jest zdenerwowany
- Co? Dlaczego przyszłam na imprezę? Dlaczego piłam? Dlaczego nie podałam prawdziwego imienia?- teraz to ona prawie krzyczała ale gdy zobaczyła na sobie wzrok lekarza, ściszyła głos
- Dlaczego ze mną flirtowałaś?- to powiedział już spokojnie, nie chciał jej denerwować
- Spodobałeś mi się, nie często spotykam takich przystojniaków, a poza tym to ty zacząłeś- zaczął się śmiać
- A teraz wróćmy do pozostałych pytań
- Idź już sobie, co? Trudno nie udało się, ani ja, ani ty nie planowaliśmy takiego zakończenia wieczoru ale cóż stało się. Zapomnij o mnie
- To nie będzie takie łatwe, jesteś pierwszą dziewczyną która straciła przytomność po tym jak ją pocałowałem
- Nie ma w tym zupełnie twojej zasługi czy jak wolisz winy. Mam padaczkę i złamałam wszystkie zalecenia lekarza, to musiało się tak skończyć- wtedy podszedł do nich lekarz i zakomunikował że zabierają ją na badanie. Zanim ją wywieźli powiedziała jeszcze aby sobie poszedł i odwróciła głowę. Jednak on nie mógł tak po prostu odejść, wyszedł na korytarz i poszedł w kierunku w którym ją zabrali. Postanowił zaczekać i spróbować poznać jej prawdziwe motywacje, nie wiedział co ale coś go w tej dziewczynie ujęło. Podszedł do niego mężczyzna którego spotkał przed izbą przyjęć
- I jak z tą pana dziewczyną?- spojrzał na faceta i o ile zawsze tacy ciekawscy ludzie go denerwowali to ten nie wzbudzał w nim irytacji
- Zabrali ją na badania
- Niech się pan nie martwi, wszystko będzie dobrze. Ja wiem że w szpitalach zawsze tak mówią ale ja widziałem tą pana dziewczynę jak ją wwozili na izbę, wygląda na silną i bardzo piękną- popatrzył na staruszka, nawet on dostrzegł jaka ona jest piękna
- Tak jest piękna
- Kochasz ją co?- przełknął głośno ślinę i przez moment nie wiedział co powiedzieć, kłamać dalej czy być szczerym. W końcu wydukał tylko
- Nie, ja…- jednak nie dane mu było dokończyć
- Kochasz, kochasz. Tak się o nią martwisz, to widać- w tym czasie z gabinetu do którego zawieziono Ulę wyszedł lekarz, Marek od razu wstał
- Panie doktorze, co z nią?- lekarz przyjrzał mu się badawczo
-A pan jest kim dla pacjentki?- Marek spojrzał na lekarza i na staruszka który nadal siedział na krzesłach pod ścianą, wiedział że jeśli powie prawdę to niczego się nie dowie
- Chłopakiem- powiedział bez zająknięcia
- I to jakim zakochanym- wtrącił się staruszek, a lekarz spojrzał na obu panów
- Nic jej nie jest, zostanie na obserwacji do rana a potem wypuścimy pana dziewczynę do domu. Tylko proszę jej następnym razem dopilnować aby przestrzegała zaleceń lekarza prowadzącego- Marek pokiwał głową a lekarz tym razem zwrócił się do staruszka- A pan, panie Stanisławie co tutaj robi? Co się znowu stało?- Marek jednak już nie słuchał tylko podbiegł do łóżka na którym wywozili Ulę
- Co ty tu robisz? Prosiłam cię przecież abyś wrócił do domu, lub na imprezę jak wolisz
- A ja wolę zostać tu i o ile wiem nie możesz mi tego zabronić- uśmiechnął się jakby złośliwie, i podążał za jej łóżkiem
- A chcesz się przekonać?- wysyczała przez zęby
- Ulka, okłamałaś mnie i nieźle nastraszyłaś więc chyba mi się coś w zamian należy- odwróciła głowę i zła na samą siebie że wybrała takiego natręta postanowiła się już nie odzywać. Zawieziono ją do pustej sali a on usiadł na drewnianym taborecie który stał niedaleko łóżka. Siedział i patrzył na nią, nie odzywał się, chciał aby to ona zaczęła rozmowę
- Dobra, co chcesz wiedzieć? Bo chyba inaczej sobie stąd nie pójdziesz- uśmiechnął się zadowolony z siebie że jego metoda zadziałała
- Mądra dziewczynka, więc po co przyszłaś na imprezę?
- Po co? A po co chodzi się na imprezy? Chciałam się zabawić- odpowiadała ale nadal była zdenerwowana
- Przecież wiesz że tobie nie wolno
- Nie wolno, nie wolno. Wiesz że te słowa słyszę najczęściej? Nie możesz tego, nie powinnaś tego, nie rób tamtego. Ja wreszcie chciałam żyć tak jak wszyscy w moim wieku
- A ile ty masz w ogóle lat?
- A nie wiesz że kobiet nie pyta się o wiek?
- Tylko tym razem poproszę o szczerą odpowiedź- wiedział że prędzej czy później się złamie i odpowie na jego pytanie a nie chciał się z nią wdawać w zbędne jego zdaniem dyskusje. Po chwili usłyszał:
- 23, zadowolony?
- To jak twoim zdaniem żyją ludzie w twoim wieku?
- Chodzą na imprezy, bawią się, mają jakieś życie osobiste- przerwała na chwilę a on nie reagował, odchylił tylko głowę do tyłu i oglądał z zainteresowaniem biały sufit-Mają chłopaków- teraz spojrzał na nią jakby powiedziała coś czego się nie spodziewał
- Chciałaś znaleźć chłopaka na tej imprezie?- w jego głosie usłyszała kpinę
- Nie przejmuj się, chciałam znaleźć chłopaka ale na jedną noc- spuściła głowę jakby wstydziła się tego co powiedziała
- No to ci się udało- powiedział z wyraźną już teraz kpiną- spędzimy cudowną noc na szpitalnym łóżku- mówiąc to usiadł na jej łóżku a ona odsunęła się przestraszona- no chyba się mnie nie boisz, przecież tego chciałaś?- dotykał swoją dłonią jej policzka a ona nie potrafiła nic powiedzieć- Co teraz już nie chcesz?- pokiwała przecząco głową- To może mi powiesz dlaczego? Teraz ci się już nie podobam?
- Ja chciałabym aby to było niezwykłe, takie romantyczne- uznała że lepiej mówić prawdę bo tylko to mogło ją uratować, przynajmniej tak sądziła
- I myślisz że takie niezwykłe i romantyczne by było gdybyś nie miała tego ataku i dotarlibyśmy do mojego mieszkania? Uważasz że chciałabyś stracić cnotę z facetem którego wcale nie znasz a który mógł kłamać tak jak ty? – patrzyła się w jego oczy i powoli przetrawiała to co do niej powiedział
- Ja chciałam to z kimś zrobić, nie chciałam być już dziewicą, jestem na to za stara
- I ja miałem być tym kimś? Jak tak na ciebie patrzę to myślę sobie że to dobrze że miałaś ten atak. Jesteś piękną dziewczyną i nie wierzę że wśród swoich znajomych nie masz faceta któremu się podobasz a który oddałby wiele aby być tym twoim pierwszym
- Nie znasz mnie, widzisz tylko że jestem ładna i nic więcej. Wszyscy moi przyjaciele są nimi tylko dlatego że jestem chora albo dlatego że jestem najlepsza na studiach i przyjaźniąc się ze mną mogą czerpać z tego korzyści- popatrzył na nią i teraz zrozumiał jak bardzo są do siebie podobni
- I w tym gronie nie ma żadnego prawdziwego przyjaciela?
- Jest, przyjaciółka.
- Rozumiem. Wiesz ja też mam tylko jednego prawdziwego przyjaciela, chociaż ludzi którzy nazywają się moimi przyjaciółmi jest znacznie więcej. Jestem jedynakiem a moi rodzice są dość zamożnymi ludźmi, więc wiem jak to jest jak nie możesz nikomu zaufać ale nie rozumiem dlaczego chciałaś przespać się ze mną? Przecież jestem starszy- patrzył jej prosto w oczy, chciał zrozumieć dlaczego ta piękna dziewczyna wybrała właśnie jego mimo że nie wiedziała kim jest
- Jesteś przystojny, miły, dobrze mi się z tobą rozmawiało i pomyślałam sobie że lepiej zrobić to z kimś doświadczonym a ty mi na takiego wyglądałeś-uśmiechał się i kręcił głową
- Oj dzieciaku, dzieciaku…
- A ile ty w ogóle masz lat, panie dorosły?
- A co to casting? – popatrzyła na niego swoimi niebieskimi oczami a on dopiero teraz je zauważył-ale ty masz piękne oczy
- Mów ile masz lat a nie zmieniasz temat
- Dzieci o tej porze idą spać- chwycił za kołdrę i nakrył jej głowę, na co ona wybuchła śmiechem, wtedy do Sali wszedł lekarz
- Widzę że pani chłopak nie daje pani spać
- Mój chłopak- popatrzyła na Marka a on schylił głowę, zrobiło mu się głupio bo jeszcze godzinę temu robił jej wyrzuty z powodu kłamstwa a teraz to ona przyłapała go na kłamstwie
- Tak nam powiedział ten pan, kłamał?- zapytał podejrzliwie lekarz
- Nie kłamał, kiedy będę mogła wyjść? Czuję się dobrze- zapewniła
- Właśnie przyniosłem pani wypis- uśmiechnęła się do lekarza tak jak w klubie uśmiechała się do Marka o on poczuł coś jakby zazdrość, ten uśmiech był przecież zarezerwowany dla niego a nie dla jakiegoś doktorzyny
- O to super, więc ja idę się ubrać i uciekam stąd- lekarz opuścił salę a ona żwawo zeskoczyła z łóżka, podszedł do niej Marek i złapał ją w tali tak jak wtedy w parku
- Co to było?
- Co?- udawała że nie wie o czym mówi jej ‘’chłopak’’- masz mi znowu za złe że nakłamałam dla lekarza? Panie prawdomówny- dodała z ironią i zarzuciła mu ramiona na szyję
- Wiesz że nie o tym mówię, co miał oznaczać ten uśmiech?
- A ty co zazdrosny?
- Tylko nie zazdrosny!- obruszył się-Nie chcę po prostu abyś znowu zrobiła jakąś głupotę – dalszą część postanowił wyszeptać jej do ucha tak aby nikt tego nie usłyszał-i niewłaściwie wybrała kandydata
- Ty lepiej mnie puść bo ostatnio po takim twoim uścisku znalazłam się w szpitalu
- Nie po uścisku tylko po pocałunku i zaraz ci udowodnię że to nie z mojej winy- przyciągnął ją do siebie i pocałował a ona z rozkoszą odwzajemniła ten pocałunek. Gdy już oderwali się od siebie popatrzyła na niego i z powagą zapytała
- To ile masz lat? Bez tej informacji nie mogę cię zakwalifikować do dalszego etapu castingu, mimo że całujesz…- nie pozwolił jej dokończyć, tylko po raz kolejny ją pocałował
- Właśnie tak całuję a lat mam 29 i zrobię wszystko aby dostać się do dalszego etapu – uśmiechnął się do niej pokazując jej swoje dołeczki- I mam nadzieję że nagroda nie będzie tylko jednorazowa
- O czym ty mówisz?- popatrzyła na niego zdezorientowana
- Jeśli wygram ten twój casting to na pewno nie skończy się na jednej nocy… a i zapomniałem dodać, nigdy więcej nie pójdziesz na taką imprezę- pokiwał jej groźnie palcem
- I co będziesz mnie tak pilnował do końca życia?
- A żebyś wiedziała, do końca i jeden dzień dłużej
- Trzymam cię za słowo - teraz dla odmiany to ona wpiła się w jego usta i pocałowała je namiętnie- to była nasza noc kłamstw a teraz jest dzień i kolejne kłamstwo już nie przejdzie
- Ja nie kłamałem, uprzedziłem tylko fakty