niedziela, 29 listopada 2020

Gra pozorów 4

 - Naprawdę jestem ci bardzo wdzięczny za to, że mnie uratowałaś tą pożyczką. Jutro wszystko ci oddam jak pożyczę pieniądze od Sebastiana. I za tą propozycję noclegu również ci dziękuję. Gdyby nie ty to musiałbym spać w firmie - podczas spaceru do mieszkania Uli Marek wyrażał swoją wielką wdzięczność za to, że Ula zachowała się wobec niego w taki sposób, nie znał jej ale wiedział, że ma wielkie serce, które nie pozwala jej przejść obojętnie obok niepowodzenia innych osób. 
- Już mi tak nie dziękuj, mówiłam ci, że moja współlokatorka się wyprowadziła i dopóki nie znajdę nikogo na jej miejsce to ten pokój stoi pusty. - Ula czuła się nieswojo, gdy Marek cały czas jej dziękował bo w swojej ocenie nie zrobiła niczego nadzwyczajnego.
- A mógłbym go wynająć na dłużej? - Ula spojrzała się na Marka ze zdziwieniem, a on pośpieszył z wyjaśnieniami - Ja właściwie szukałem mieszkania ale po tym jak żona zostawiła mnie bez kasy to stać mnie jedynie na mały pokój. U przyjaciela już nie mogę mieszkać a zbyt wiele kasy to on też mi nie pożyczy - Marek wiedział ile kosztował pierścionek dla Violi i wiedział, że Sebastian wielkich oszczędności nie posiada dlatego też nie będzie mógł mu pożyczyć takiej kwoty jaką Marek zwykle miesięcznie wydawał. 
- Właściwie to ja szukałam dziewczyny - wiedziała jego minę i po raz kolejny tego dnia zrobiło jej się go żal - Ale o ile nie jesteś bałaganiarzem to mogę się zgodzić na ciebie - jego twarz od razu się rozjaśniła - A powiesz mi co ty takiego zrobiłeś tej swojej żonie, że wyczyściła ci konto? - Marek zastanawiał się chwilę od czego ma zacząć ale gdy już był gotowy powiedzieć o rozwodzie i jego powodach usłyszał - Albo lepiej nie mów, bo jeszcze zmienię zdanie i nie będę już miała ochoty na pomoc tobie - wiedział, że pewnie pomyślała, że to on odpowiada za rozpad jego małżeństwa bo wiele osób tak myślało. Nawet w firmie cały czas musiał mierzyć się z taką opinią. Wszyscy pracownicy wiedzieli, że zostawił żonę samą z dzieckiem bo znudziło mu się ojcostwo. Nie prostował tych plotek bo chyba nikt nie ma ochoty się chwalić, że został zdradzony i dał się wplątać w małżeństwo z powodu nie swojego dziecka. Nim się obejrzał doszli już do mieszkania Uli, było malutkie ale bardzo przytulne, pokój który miał wynajmować był połączony z kuchnią co oznaczało, że nie mógł liczyć na pełną prywatność, ale w tym momencie nie miał innego wyboru jak zgodzić się na takie warunki. Zasnął szybko a następnego dnia wyszedł nim Ula wstała. Gdy tylko pojawił się w firmie odłożył teczkę do gabinetu a następnie ruszył do Sebastiana aby prosić o pożyczkę. 
- Gratuluję stary, Viola już mi się pochwaliła pierścionkiem. Mam do ciebie prośbę. Pożyczysz mi trochę pieniędzy? - od razu przeszedł do sedna swojej wizyty
- Przecież jest początek miesiąca, dopiero co poszły wypłaty, dodatkowo jest początek kwartału więc dostałeś swoją premię za udziały - Sebastian jako kadrowy wiedział jaką pensję Marek zgarnia za sprawowanie funkcji prezesa i aż mu się w głowie nie mieściło, że mógłby w kilka dni wydać takie pieniądze. 
- Paulina wyczyściła mi konto i dopiero ty mi uświadomiłeś dlaczego zrobiła to dopiero teraz. Chciała zgarnąć jak najwięcej a przecież gdyby zrobiła to wcześniej to już wtedy zablokowałbym jej konto. Jaki ja głupi byłem! - Marek opadł zrezygnowany na krzesło, był zły sam na siebie za to, że przez te dwa tygodnie odkąd nie mieszka z Pauliną nawet nie przyszło mu do głowy aby cofnąć jej upoważnienie do jego konta. 
- Spoko, ja też jestem po wypłacie więc mogę ci pożyczyć trochę ale nie ukrywam trochę się spłukałem na ten pierścionek i nie mam wiele - Marek na przyjaciela zawsze mógł liczyć bo od razu dostał przelew od Sebastiana na kwotę za jaką będzie musiał przeżyć ten miesiąc. Nie była duża ale zawsze to coś. Od razu po pracy pojechał do banku aby zablokować dostęp do konta dla Pauliny i wypłacić gotówkę aby móc spłacić dług u Uli. Chciał wrócić do mieszkania ale wczorajszego wieczora nie dostał kluczy dlatego najpierw pojechał do baru podejrzewając, że tam znajdzie Ulę. Nie było jej tam dlatego ruszył w stronę mieszkania i na jego szczęście zastał ją w mieszkaniu. 
- Oddaję dług i chciałbym cię zabrać na kolację w ramach podziękowań za pomoc - chciał spędzić wieczór w miłej atmosferze aby zapomnieć o swoich problemach a wieczór z piękną kobietą na pewno poprawiłby mu nastrój 
- Dzięki ale to nie jest konieczne. Tutaj masz klucze, numer do mnie i do właścicielki mieszkania, a także kwotę wynajmu - podała mu kartkę z zapisanymi liczbami na którą szybo zerknął ale nie chciał w tym momencie skupiać się na tych przyziemnych sprawach
- Bardzo mi zależy na tym aby ci podziękować za pomoc - nie odpuszczał
- Marek, zgodziłam się abyś zamieszkał w tym pokoju, dałam ci swój numer ale nie zmieniłam zdania. Nie spotykam się z żonatymi. - przypomniała mu to o czym mówiła mu w pracy, bo choć Marek już nie miał obrączki na palcu to nadal był dla niej zakazanym owocem
- Mówiłem ci przecież, że się rozwodzę - tą informację podał jej już kilka razy ale ona nie przyjmowała jej do wiadomości 
- Z rozwodnikami też się nie spotykam. Raz już coś ślubowałeś kobiecie, mówiłeś że do końca życia a jednak się rozwodzicie. Ja nie szukam przygód, tylko kogoś kto potrafi dotrzymać danego słowa. Kogoś kto jak mówi, że kocha to kocha a nie zdradza. - choć Marek był w jej typie to jednak nie mogła się zgodzić na uwikłanie się w relację z żonatym facetem, który już raz obiecywał kobiecie miłość i wierność do końca życia a jednak sądząc po jego wieku nie długo wytrzymał w tym postanowieniu. Jaką więc miałaby mieć pewność, że z nią będzie inaczej? Doświadczenia życiowe sprawiały, że wolała trzymać się z daleka od przystojnych mężczyzn, którym obce jest słowo wierność. 
- A na kolację jako tylko współlokatorka ze mną pójdziesz? - Marek wiedział, że przynajmniej do czasu otrzymania rozwodu u Uli jest skreślony ale nie zmieniało to faktu iż nadal chciał się odwdzięczyć za pomoc
- Nie - postanowiła zmienić temat - Zwolniłam ci półkę w lodówce i zrobiłam miejsce na twoje rzeczy w łazience. Ja zwykle pracuję wieczorami więc raczej będziemy się mijać a dzięki temu nie będziemy sobie przeszkadzać - pokiwał tylko zrezygnowany głową bo wiedział, że nic nie ugra, Ula zbudowała wokół siebie mur przez który on musiał się przebić tylko jeszcze nie wiedział w jaki sposób. Tak jak Ula uprzedzała, praktycznie się nie widywali, bowiem gdy on wracał z pracy ona już była w swojej pracy a gdy on wychodził do firmy Ula jeszcze spała. Do baru w którym pracowała Ula przestał zaglądać bowiem ze względu na ograniczone środki finansowe musiał zmienić swoje przyzwyczajenia. Kolejnym sposobem na oszczędności stało się gotowanie w domu, dawniej jadał głównie w restauracjach ale przy pomocy porad z internetu udawało mu się przygotować proste posiłki. W niedzielę postanowił przyrządzić zapiekankę ziemniaczaną. Ten dzień nie był dla niego jednak szczęśliwy bowiem wszystko leciało mu z rąk, podczas zmywania zbił kubek a potem metalowa miska upadła na podłogę robiąc przy tym dużo hałasu. Nie minęło wiele czasu gdy w drzwiach pojawiła się Ula owinięta szlafrokiem
- Przepraszam za ten hałas, nie chciałem cię obudzić. Postaram się już być cicho - wyraził skruchę bo wiedział, że gdyby to on był na jej miejscu to na pewno byłby wściekły za taką nagłą pobudkę - Zbiłem też twój kubek, postaram się odkupić podobny
- Nic się nie stało, nie mogę przecież przespać całego dnia, a kubkiem się nie przejmuj, trochę ich jeszcze mam i nie jestem do nich przywiązana - uśmiechnęła się i nalała wody do czajnika aby przygotować sobie kawę - Co robisz?
- Zapiekankę, tylko średnio mi idzie. Chyba porwałem się z motyką na śliwki, jak mówi moja sekretarka. - chciał ją rozbawić i udało mu się bo na twarzy Uli pojawił się delikatny uśmiech
- Dobrze ci idzie, ziemniaki obrane, teraz pokrój je w cienkie plasterki i dodaj na co masz ochotę, a potem do piekarnika. Pomogłabym ci ale muszę wziąć prysznic i wypić kawę aby się obudzić. - Ula poszła do łazienki a już po chwili usłyszał szum wody. Jeszcze raz z uwagą przeczytał przepis aby niczego nie zepsuć bowiem w tej zapiekance upatrywał szansy na przekonanie do siebie Uli. 

Przeczytałeś? Skomentuj!

czwartek, 26 listopada 2020

Gdyby życie było bajką - miniaturka

Napisałam tą miniaturkę bardzo dawno temu, nim jeszcze prowadziłam bloga. Zupełnie o niej zapomniałam ale przy okazji porządków w komputerze znalazłam i postanowiłam, że podzielę się nią z wami. 

To jest moja wersja drugiej części Brzyduli, taka bardziej bajkowa. 


Z pamiętnika Brzyduli ...

Pisałam tu ostatni raz po moim powrocie ze SPA, wtedy byłam bardzo szczęśliwą osobą a potem trochę się pokomplikowało. Bardzo się cieszę, że nie spisywałam tego co wydarzyło się podczas zarządu bo nie chcę o tym pamiętać. Ten pamiętnik to historia Brzyduli i prezesa oraz ich skomplikowanej drogi do szczęścia. Po powrocie ze SPA byłam bardzo szczęśliwa ale byłam też zupełnie inną osobą. Wiele się zmieniło, ale jedno jest stałe. Teraz jestem tak samo szczęśliwa jak wtedy, długo musiałam o to szczęście walczyć ale udało się. Bo jeśli się zaprzesz i stawisz czoło przeciwnościom losu to osiągniesz swój cel. Nie było łatwo ale było warto. Wtedy mówiłam: Dobrze jak nie za dobrze, dzisiaj już wiem, że to nie prawda. Zawsze może być lepiej. Jeśli tylko się o to postarasz. Mówiłam też: Nic się nie spełni co najpierw nie jest marzeniem. Moje marzenie się spełniło i to dawno temu a teraz trwa i trwa… 

Jestem żoną Marka, mamy piękny dom pod Warszawą, wychowujemy tu nasze dzieci: Kamilę, Daniela, Darka i Kingę. Wiem że Marek mnie kocha i wiem też, że nigdy mnie nie zdradził, czyli ludzie się jednak zmieniają, trzeba tylko w to wierzyć i dać im szansę na zmianę. Za moim mężem nadal biegają puste modelki ale on jest nie ugięty. Fajnie jest mieć męża, takiego przystojniaka, a jeszcze fajniej jest mieć pewność że ten przystojniak należy tylko do ciebie. Marek jest strasznie o mnie zazdrosny, choć nie ma o co, jednak on w każdym widzi swojego rywala. Chyba mu tak pozostało po sytuacji z Piotrem. A więc w naszym życiu rodzinnym niczego nam nie brakuje, życie zawodowe też się poukładało. Mamy firmę, Febo&Dobrzaoski choć już bez Febo, to rodzeństwo już od dawna nie istnieje w naszym życiu. Aleks sprzedał mi swoje udziały, powiedział że nie może już patrzeć jak firma jego rodziców jest zarządzana przez sekretarkę, Paulina wyjechała dużo później, tuż po narodzinach naszej najstarszej córki. Chyba dopiero wtedy zrozumiała, że Marek do niej nie wróci, bo wcześniej próbowała go odzyskać. Marek jest teraz prezesem, oddałam mu to stanowisko chwilę przed narodzinami pierwszego dziecka, postanowiłam wtedy, że zajmę się domem i dzieckiem. Jednak siedzenie w domu i uprawianie ogrodu mi nie wychodziło i bardzo szybko wróciłam do pracy, oczywiście tak tylko w awaryjnych sytuacjach ale jak to u nas w firmie awaryjne sytuacje zdarzają się bardzo często. Ale zawsze dawaliśmy sobie z Markiem radę, potem zaczęły "pomagać" nam dzieci, nie chcieliśmy ich oddawać do żłobka dlatego często zabieraliśmy ich ze sobą do firmy. Stworzyliśmy w firmie pokój dla dzieci bo jak się okazało pracowników z dziećmi stale przybywa. Mamy więc takie firmowe przedszkole. Jest jeszcze ProS, ta firma również bardzo się rozrosła, nadal jestem jej właścicielem ale to Maciek jest prezesem i to on nią zarządza, choć oczywiście FD i ProS są ze sobą ściśle połączone. Marek mówi że zawarły ze sobą związek małżeński, tak jak my. Wiem, przesadza. Nasze życie układa się pięknie na każdym polu ale cieszę się że nasi przyjaciele również są szczęśliwi.

Ala jest już na emeryturze i razem z moim tatą odpoczywają od problemów które towarzyszyły im przez całe życie. Beatka w tym roku zdaje maturę, jest też zawodowa modelką, nie chciałam tego ale się uparła, chciała pracować w modzie tak jak cała rodzina. Jasiek i Kinga pobrali się rok temu, oboje pracują i jak na razie nie myślą o dziecku. Może to i dobrze. Przecież nie każdy musi od razu być rodzicem. Ela z Włodkiem są szczęśliwym małżeństwem i mają trójkę dzieci, Ela nie chciała trzeciego ale Władek się uparł, że chce mieć córeczkę, i udało się, niedawno na świat przyszła Julita, jej starsi bracia Julek i Jaś nie byli zachwyceni tym faktem, chcieli mieć braciszka. Iza również urodziła drugie dziecko, Wieńczysław ma siostrzyczkę Kornelię, Pshemko uważa, że Kornelka będzie znakomitą projektantką mody. Nie wiem dlaczego tak uważa, a może naprawdę tak będzie? Na razie Kornelka jest ulubienicą Pshemko, która działa na niego lepiej niż czekolada. U Maćka też się wszystko pięknie poukładało, nadal mieszka w Rysiowie z Anią i swoimi bliźniaczkami: Zosią i Kasią, chciał mieć syna ale urodziły mu się córeczki, nie narzeka, mówi że to ciekawa zamiana, dzieciaki od małego uczą się hiszpańskiego, Maciek twierdzi, że to ich połączyło z Anią i dlatego ich dzieci powinny znać ten piękny język. Pshemko nadal jest naszym projektantem, choć ma wspólnika, Wojtka. Obaj są bardzo dziwni, nadal ciężko się z nimi dogadać i uspokaja ich tylko czekolada, ale taki ich urok. Artyści. Jest jeszcze Violetta i Sebastian i ich córeczka Victoria, Sebastian cały czas prosi o drugie dziecko, zazdrości dla Marka takiej gromadki, ale Violetta jest nieugięta. Nie chce być gruba a przecież po dziecku to się tyle odkłada. Po porodzie wróciła jeszcze na moment do modelingu, ale szybko się jej to znudziło. Poszła na studia, bo chciała awansu w firmie ale to również jej się szybko znudziło. Sebastian narzeka cały czas, że nie może za nią nadążyć, że ma już dość jej zwariowanych pomysłów ale ja myślę że prawda jest zupełnie inna. On właśnie to w niej kocha. Mam też kontakt z Piotrem, ma żonę i mieszkają w Bostonie, chyba też są szczęśliwi. Przynajmniej mam taką nadzieję. Moje szczęście zawdzięczam Piotrowi, to on powiedział dla Marka coś czego ja nie potrafiłam mu powiedzieć. Uleczył nasze serca, prawdziwy kardiolog.

Mam nadzieję że w naszym życiu już nic się nie zmieni, że zawsze będę już taka szczęśliwa. A to piszę aby na starość móc przeczytać o tym jak było, to będą piękne wspomnienia. Mam wszystko, nawet to o czym nie marzyłam. To już ostatnia wolna kartka w tym zeszycie, kolejnego nie będzie bo nie chcę żadnych zmian, tak jest dobrze.


niedziela, 22 listopada 2020

Gra pozorów 3

Marek po wyprowadzeniu się ze swojego domu zamieszkał u Sebastiana do czasu gdy znajdzie sobie jakieś fajne mieszkanie, w którym chciałby zamieszkać na dłużej. Poszukiwania jednak coraz bardziej się przedłużały, bo znalezienie fajnego mieszkania w niedalekiej odległości od firmy nie było łatwe. Sebastian cały czas powtarzał, że może mieszkać u niego tak długo jak potrzebuje ale Marek widział, że o ile dla Sebastiana jego obecność nie stanowi problemu to Viola nie jest zadowolona z takiego obrotu sprawy. Sebastian i Violetta nie mieszkali co prawda jeszcze razem ale Kubasińska często pomieszkiwała u swojego chłopaka. Gdy Marek zamieszkał u Sebastiana Viola uznała, że nie może zostawać u Sebastiana na noc ponieważ Marek jest jej szefem i nie czułaby się komfortowo, gdyby widział ją rano bez makijażu. 

Marek był dobrym lokatorem, bowiem wstawał wcześniej i przygotowywał dla siebie i dla swojego przyjaciela pożywne śniadanie a następnie razem jechali do firmy. To właśnie przy jednym ze śniadań Sebastian postanowił podzielić się swoimi przemyśleniami. 

- Marek, podjąłem życiową decyzję i mam nadzieję, że mi pomożesz w realizacji mojego planu. - po takim wstępie Marek nie wiedział czego ma się spodziewać - Postanowiłem oświadczyć się Violi - Seba powiedział to na jednym wydechu 

- Jesteś tego pewny? - Marek nie podzielał entuzjazmu przyjaciela - To decyzja na całe życie. Ja podjąłem ją zbyt pochopnie i teraz czeka mnie burzliwy rozwód.

- Violka nie jest w ciąży a to znacznie odróżnia moją sytuację od twojej. - Sebastian zwrócił uwagę na główną różnicę, a potem chciał wyjaśnić - Gdy stałem za tobą w urzędzie podczas twojego ślubu to zdałem sobie sprawę, że ja też chciałbym złożyć taką przysięgę. Od twojego ślubu minęło już prawie pół roku a ja przez ten czas tylko upewniam się w podjętej wtedy decyzji. 

- Skoro dobrze to przemyślałeś to gratuluję. Postaram się jak najszybciej znaleźć jakieś miejsce dla siebie, ewentualnie pójdę do hotelu na te kilka nocy. - Marek wiedział, że po zaręczynach Viola będzie chciała się przeprowadzić do narzeczonego aby nie dojeżdżać codziennie z Pomiechówka

- Ja nie mówię ci o swoich planach abyś się wyprowadził, tylko po to abyś mi pomógł to wszystko zorganizować. Ja nie wiem od czego mam zacząć a ty masz już w tym temacie doświadczenie. 

- Kup pierścionek, wybierz miejsce w którym chcesz ją zapytać i tyle 

- Łatwo ci mówić, pomóż mi jakoś. Będę to robił po raz pierwszy - Marek swoje pierwsze zaręczyny miał już co prawda za sobą ale wiele by oddał aby cofnąć czas i aby to się nigdy nie wydarzyło.

- To wszystko powinno być bardzo wasze, dopasowane do preferencji Violi a ja jej nie znam z tej strony. Mógłbym tylko zaszkodzić. Usiądź i zastanów się na spokojnie czego pragnie Violetta a potem jej to daj. - miał nadzieję, że Sebastian weźmie sobie jego radę do serca i nie będzie go więcej prosił o pomoc w temacie zaręczyn

Sebastian jeszcze tego samego dnia rozpoczął przygotowania do zaręczyn i pomimo porady otrzymanej od Marka stale dopytywał go o zdanie i radę. Marek chcąc nie chcąc przypominał sobie swoje zaręczyny, które były jedynie formalnością. Paulina była w ciąży dlatego miał pewność, że powie tak. Wspomnienia nie były przyjemne dlatego tego dnia jak zwykle po pracy udał się do baru w pobliżu firmy aby odrobinę się znieczulić przy pomocy alkoholu. 

- Cześć - przywitał się ze znajomą kelnerką - To samo co zawsze - nalała mu jak zwykle podwójne whisky, potem poprosił o kolejne a potem o jeszcze jedną dolewkę. Zwykle kończyło się na jednej, góra dwóch ale dzisiaj nie miał dokąd wracać i chciał zapomnieć o swojej życiowej porażce. 

- Dzisiaj znowu zamierzasz się upić do nieprzytomności? Może zadzwoń do przyjaciela aby cię zgarnął, bo ja nie chcę robić tego za ciebie - Ula nadal pamiętała jak musiała zadzwonić do jego kolegi aby odebrał pijanego Marka

- Dzisiaj przyjaciel mnie nie chce wiec nawet nie będzie mnie miał kto zgarnąć - nie chciał zagłębiać się w szczegóły

- Czyli więcej nie pijesz 

- Przecież nie jestem jeszcze pijany, nie przesadzaj - pokręciła głową dając do zrozumienia, że więcej alkoholu już mu dzisiejszego dnia nie sprzeda co go odrobinę zirytowało. Nie rozumiał jej zachowania, przecież powinna mu nalewać jak najwięcej aby zostawił u niej jak najwięcej pieniędzy - Płacę kartą - wyciągnął swoją kartę a następnie przyłożył do czytnika

- Odmowa zapłaty - gdy usłyszał to po raz pierwszy pomyślał, że to jakaś pomyłka ale za chwilę znowu padło - Znowu odmowa

- A może terminal macie zepsuty? Jestem pewien, że ta karta jest dobra. - pierwszy raz zdarzyła mu się taka sytuacja i nie wiedział co ma w tej sytuacji zrobić

- Zapewniam, że terminal działa i radzę sprawdzić stan konta - jej sytuacja klienta, który nie ma czym zapłacić nie zdarzała się po raz pierwszy i wiedziała, że zwykle jest to uszkodzona karta lub brak środków. Marek w tym czasie zalogował się do aplikacji mobilnej swojego banku a tam potwierdził najgorszy scenariusz. Ula widziała po jego zachowaniu, że to jednak nie jest uszkodzona karta. 

- Masz gotówkę? - pokręcił przecząco głową - Może ktoś może przelać pieniądze na konto albo przyjechać i zapłacić? - nad tym musiał się zastanowić. Sebastian odpadał bo przecież nie mógł mu popsuć tego ważnego dnia telefonem z prośbą o pożyczkę. Do rodziców w tej sprawie też nie wypadało dzwonić a oprócz Sebastiana innych przyjaciół nie miał. Postanowił, że opowie Uli o swojej sytuacji i może ona znajdzie rozwiązanie jego problemu

- Żona wyczyściła mi konto, przyjaciel u którego nocowałem dzisiaj się oświadcza więc nie mogę zadzwonić aby zapłacił mój rachunek a spać też nie mam gdzie bo przecież żaden hotel mnie nie zamelduje. Co zwykle robicie z takimi ofiarami losu? Mam pozmywać kufle czy zmyć podłogę? - to był jego pomysł na opłacenia rachunku

- Szef się nie zgodzi na odpracowanie, musisz zapłacić - wiedziała, że wszystko co wymienił Marek należy do jej obowiązków i jej szef nie zgodzi się odpuścić temu facetowi aby ona miała mniej pracy

- Dzisiaj nie mam z czego, jutro przyniosę całą kwotę tylko - nie pozwoliła mu dokończyć bo wiedziała, że ta opcja odpada

- Mi się dzisiaj musi zgadzać kasa, bo to ja oberwę od szefa za manko. Pożycz od kogoś - z tym problemem musiała go zostawić i zająć się kolejnymi klientami. Co jakiś czas zerkała w jego stronę i widziała, że wykonuje różne telefony, ale jego mina się nie poprawia. Godzina zamknięcia była coraz bliżej a więc i godzina w której musieli rozwiązać problem zapłaty za rachunek. 


Przeczytałeś? Skomentuj!

niedziela, 15 listopada 2020

Gra pozorów 2

Marek obudził się na kanapie w mieszkaniu Sebastiana, choć nie od razu wiedział gdzie jest. Głowa była zbyt ciężka aby logicznie myśleć, jednak mimo to próbował sobie przypomnieć co wydarzyło się dnia poprzedniego. Ostatnie co pamiętał to niebieskie oczy kelnerki, uśmiechnął się sam do siebie na to wspomnienie. 

- Wstawaj i wypij to, powinieneś poczuć się lepiej bo o jedenastej masz podobno ważne spotkanie. Takie informacje Violka mi przekazała - Sebastian podał przyjacielowi szklankę z jakąś przyjemnie pachnącą mieszanką do wypicia i przekazał informacje od swojej dziewczyny, która również była jego sekretarką - Myślałem, że pępkowe to się z kumplami robi a nie w pojedynkę - Marek nie chciał komentować aluzji przyjaciela o spóźnionym świętowaniu narodzin dziecka

- Skąd się tu wziąłem? - ten temat znacznie bardziej go ciekawił

- Upiłeś się do nieprzytomności w klubie i kelnerka po zamknięciu pubu dzwoniła do mnie abym odebrał twoje zwłoki i zapłacił rachunek. Przesadziłeś wczoraj z alkoholem, Paula dzwoniła do mnie rano i jest wściekła więc się przygotuj na awanturę. Choć tym razem jej złość jest uzasadniona - Sebastian wyrażał swoje zdanie - Powiesz chociaż za co tak piłeś?

- To dziecko nie jest moje - pierwszy raz mówił to tak pewnie, przecież jeszcze kilka dni temu były to wyłącznie podejrzenia

- Znowu wymyślasz? Czyje ma być jak nie twoje? - Sebastian miał już dość słuchania o niczym nie popartych podejrzeniach przyjaciela, którymi zadręczał go od dnia narodzin chłopca

- Zrobiłem badania DNA i potwierdziło się to czego domyślałem się od trzech miesięcy. Nie wiem z kim mnie zdradziła i chyba nie chcę wiedzieć. 

Sebastian był w szoku po tym co usłyszał, nie był nawet w stanie tego skomentować. Nigdy nie podejrzewałby Pauliny o zdradę, cały czas podkreślała przecież, że jest szanującą się kobietą z klasą. A tu taka niemiła niespodzianka. Pojechali do firmy aby Marek nie spóźnił się na spotkanie z kontrahentem, firma nie mogła ucierpieć przez problemy w życiu prywatnym prezesa. Sebastian podziwiał przyjaciela, że potrafi tak po prostu zająć się pracą i nie myśleć o zdradzie swojej żony. Marek skupił się na spotkaniu ale zaraz po jego zakończeniu spakował teczkę i pojechał do domu swoich rodziców. Powitali go jak zwykle miło, choć widział na ich twarzach, że jego wizyta ich zaniepokoiła. I nic w tym dziwnego, przecież zawsze o tej porze siedział w firmie i zabiegał o powiększanie zysków rodzinnej firmy. Rodziców nie odwiedzał często, bo po pracy chciał zrelaksować się w zaciszu własnego domu. Gdy wszyscy usiedli już w salonie postanowił opowiedzieć o wszystkim co go w ostatnim czasie dręczy a także o bezpośredniej przyczynie swojej wizyty.

- Podejrzewałem, że Roberto nie jest moim synem - zaczął ale nie dane mu było dokończyć

- Znowu zaczynasz! - Krzysztof uniósł głos, bo nie pierwszy raz słyszał o tym, że Marek wypiera się ojcostwa

- Zrobiłem badania DNA aby mieć pewność i one wykluczyły moje ojcostwo. - powiedział spokojnie głosem nie wyrażającym żadnych emocji

- Paulina wie? - zapytała Helena ale Marek nie wiedział co ma odpowiedzieć na to pytanie, nie wiedział nawet jak je rozumieć - Czy rozmawiałeś z Pauliną po odebraniu tych wyników?

- Mój prawnik będzie się z nią kontaktował bo ja nie mam jej już nic do powiedzenia. Od was jadę do kancelarii aby porozmawiać o rozwodzie i zaprzeczeniu ojcostwa. Mam nadzieję, że uda mi się szybko zakończyć to małżeństwo do którego w ogóle nie powinno dojść.  Chciałem was o tym powiadomić osobiście bo pewnie tak jak ja nie wiecie kim jest ojciec waszego przybranego wnuka. Szczerze mówiąc nie interesuje mnie z kim mnie zdradziła i dlaczego to mi wmawiała ojcostwo.

- Przemyśl to jeszcze, przecież jesteście małżeństwem - argumentowała Helena lecz dla Marka był to kolejny cios, liczył na to, że rodzice staną po jego stronie a poczuł, że przejmują stronę Pauliny. Biednej kobiety, która za chwilę zostanie samotną matką. On jednak był zdecydowany w kwestii rozwodu i ani myślał o zmianie decyzji. Tak jak postanowił po wyjściu od rodziców pojechał do kancelarii adwokackiej aby zlecić stworzenie pozwu rozwodowego. Musiał opowiedzieć ze szczegółami o swoim małżeństwie co tylko bardziej go dobiło. Dopiero mówiąc obcej osobie zrozumiał jak wiele błędów popełnił. Prosto od prawnika pojechał do baru w którym dzień wcześniej topił swoje smutki. Rozpoznał kelnerkę po jej oczach, nie mógł zapomnieć tej intensywnej barwy

- Dzień dobry, przyszedłem panią przeprosić za moje wczorajsze zachowanie. Przesadziłem z alkoholem i dlatego zachowywałem się w taki sposób. Przeze mnie musiała Pani zostać dłużej - wyraził skruchę i przeprosił co na Uli zrobiło duże wrażenie. Wielokrotnie ktoś ją obraził po alkoholu ale nikt nie przyszedł następnego dnia aby przeprosić, to był prawdziwy ewenement bo przecież jego wina ograniczała się jedynie do zaśnięcia na barze po zażyciu zbyt dużej ilości alkoholu

- Po prostu pan zasnął, gorsze rzeczy już mnie tutaj spotkały. Tylko taka prośba na przyszłość, jeśli dzisiaj znowu zamierza Pan topić smutki w alkoholu to niech wcześniej zadzwoni Pan po tego przyjaciela abym nie musiała tego robić ja. - nie chciała dać po sobie poznać, że zachowanie tego przystojnego bruneta zrobiło na niej wrażenie

- Postaram się już nie doprowadzać do takiego stanu - uśmiechnął się pokazując swoje dwa dołeczki a pod Ulą ugięły się kolana

- W takim razie co podać? - chciała zakończyć tą rozmowę bo czuła na sobie wzrok szefa, który tylko czekał aby potrącić jej za rozmowy prywatne, a do takich zaliczał wszystkie rozmowy, które nie skutkowały złożonym zamówieniem

- Swój numer telefonu - odparł cały czas się uroczo uśmiechając, wiedział, że ten uśmiech działa na kobiety choć nie często wykorzystywał ten atut swojej urody w takich celach

- Żonaci mnie nie interesują - odparła pewnie, bo jego duża, złota obrączka już z daleka była widoczna. Nie chciała wchodzić w bliższą relację z zajętym mężczyzną, który pewnie ma chwilowe problemy z żoną.

- To już tylko kwestia czasu - zdjął obrączkę i schował do kieszeni spodni - Marek jestem - przedstawił się

- Ula - również zdradziła swoje imię ale numeru telefonu nie podała bo jego wytłumaczenie jej nie przekonała, obrączkę przecież mógł ponownie założyć po opuszczeniu baru. Pomimo iż był przystojnym mężczyzną to nie na tyle aby ładować się z nim w romans bez przyszłości. Rola kochanki to nie to czego od życia pragnęła. Chciała poznać mężczyznę przy którym będzie mogła poczuć się bezpiecznie, który ją pokocha i którego ona będzie mogła pokochać bez obaw, że znowu zostanie skrzywdzona. Niestety podobnie jak na polu zawodowym tak i w życiu uczuciowym szczęścia nie miała. W poważnych związkach była dwóch. Pierwszy w czasach liceum z synem sąsiadki, Bartek był w jej wieku, chodzili razem do szkoły. Ona zdolna i solidna a on cwaniak, który wykorzystywał ją do odpisywania prac domowych, ściągania na sprawdzianach a nawet na maturze. Potem ona wyjechała na studia, a gdy przyjechała na weekend zobaczyła go jak obściskuje się przy sklepie z Zośką. Na studiach poznała Marcina, początkowo była w stosunku do niego zdystansowana bo bała się, że przez niego również zostanie zraniona. Ale Marcin był inny niż Bartek, przynajmniej tak się jej wydawało. Bo ostatecznie okazał się dokładnie taki sam. O jego zdradzie dowiedziała się od koleżanki z grupy, która widziała go jak obściskuje się z dziewczyną o dwa lata młodszą od nich. Kolejne rozstanie, które było bardziej bolesne, bo przez kolejny rok musiała się przyglądać jemu i jego nowej dziewczynie. Studiowali przecież razem i musieli się widywać. Po takich przeżyciach od mężczyzn starała się trzymać z daleka, co nie było proste i nie była rozumiana przez rodzinę. Ojciec cały czas miał nadzieję, że córka pozna w stolicy swojego wymarzonego księcia a on będzie mógł wyprawić  im wesele. 

Przeczytałeś? Skomentuj!

niedziela, 8 listopada 2020

Gra pozorów 1

 - Cześć córcia, przepraszam, że dzwonię ale już po siedemnastej czyli powinnaś już być po pracy. Nie przeszkadzam? Tak rzadko dzwonisz - dziewczyna usłyszała w słuchawce głos swojego ojca pełen zatroskania o nią

- Jeszcze jestem w pracy, koniec miesiące jest przecież. Zawsze mamy natłok faktur do zaksięgowania pod koniec miesiąca. A teraz dodatkowo koniec kwartału musimy zrobić raporty. - opowiadała ale gdy zobaczyła w drzwiach swojego szefa postanowiła szybo zakończyć rozmowę - Zadzwonię jutro rano to porozmawiamy. 

- Prywatne rozmowy w godzinach pracy? Nie za to ci płacę dlatego jak nie chcesz stracić tej pracy to weź się do roboty - usłyszała naganę od szefa i ponownie przecierała kieliszki. 

Była kelnerką w popularnym warszawskim barze. Bar jakich wiele w stolicy dla ludzi, którzy chcą się napić i zapomnieć o problemach. Ona też miała swoje problemy ale nie mogła się napić bo straciłaby tą pracę. Pracę, której tak długo szukała. Nalewanie alkoholu w barze nie należało do jej marzeń bo to nie była praca marzeń. To była praca pozwalająca na przeżycie w stolicy. Szukała pracy w swoim zawodzie ale to nie był czas kiedy firmy zatrudniały nowych pracowników, był kryzys i ona jako magister ekonomii doskonale rozumiała mechanizmy, które wiążą się z kryzysem. Firmy bankrutowały, zwalniały pracowników a ona musiała gdzieś pracować aby nie wrócić na wieś. Studia skończyła w wyróżnieniem ale dla potencjalnych pracodawców ten fakt nie miał wcale znaczenia, oni szukali kogoś z co najmniej pięcioletnim doświadczeniem. Z tak postawionymi wymaganiami nie miała szans, musiała szukać jakiejkolwiek pracy. Z tym również nie było łatwo, dopiero w trzecim miejscu zgodzili się ją zatrudnić jako kelnerkę. W domu powiedziała, że zatrudniła się w niewielkim biurze rachunkowym rozliczającym małe firmy. Ojciec był dumny ze swojej najstarszej latorośli a ona miała coraz większe wyrzuty sumienia. Skłamała aby nie martwić ojca, aby cieszył się, że jej się udało. Tak bardzo mu zależało aby Ula doszła do czegoś więcej, aby nie musiała pracować tak ciężko jak on i jego żona. Kłamiąc po raz pierwszy myślała, że to kłamstwo na dwa może trzy miesiące. Potem miała nadzieję, że znajdzie coś lepszego, ale nie znalazła. Za barem stała już ponad rok i straciła nadzieję, że to kiedykolwiek się zmieni. W tym czasie prowadzenie baru ojciec przekazał w ręce swojego syna, a ten nie był już tak dobrym pracodawcą jak mężczyzna, który ją do tej pracy przyjmował. Młody Skalski od razu obniżył jej pensję tłumacząc się kryzysem, co było tylko wymówką. Sprzedawała alkohol i widziała, że bar generuje coraz większe przychody. Ludzie przychodzili aby odreagować, bardzo często problemy w pracy albo z żoną. Często musiała także wysłuchać swoich klientów, którzy pod wpływem alkoholu chętnie dzielili się z nią swoimi życiowymi porażkami. Na początku pracy te opowiadania robiły na niej wrażenie, współczuła tym osobom, z czasem jednak uodporniła się na te historie, zwłaszcza, że wszystkie były do siebie podobne. Ktoś stracił pracę, ktoś został zdradzony, ktoś zdradził i się wydało, ktoś musiał zamknąć swoją firmę i tak dalej. Skupiła się na nalewaniu alkoholu i nie wchodziła w dyskusje z klientami, a to co do niej mówili jednym uchem wpuszczała a drugim wypuszczała. 

To był intensywny wieczór, bowiem zwykle na zmianie były dwie osoby, jednak tego dnia musiała sobie poradzić sama. Szef oszczędzał na ludziach dlatego postanowił, że w dni powszednie za barem poradzi sobie jedna osoba. Zbliżała się już północ a tym samym godzina zamknięcia baru. Lokal powoli pustoszał a przy barze siedział jedynie jeden facet. Była pod wrażeniem, że po takiej ilości alkoholu jaką w siebie wlał był jeszcze w stanie siedzieć. 

- Zaraz zamykamy - brunet nie reagował - Proszę pana, zamykamy - podniosła ton głosu aby usłyszał jednocześnie potrząsając jego ramieniem ale on spał jak małe dziecko na barowej ladzie. Musiała zamknąć bar ale nie mogła zostawić go w środku, dlatego postanowiła znaleźć telefon mężczyzny w jego marynarce i zadzwonić pod jeden z ostatnich numerów. Wybrała numer podpisany imieniem kobiecym od którego mężczyzna miał trzy nieodebrane połączenia. Niestety tym razem to tamta kobieta nie odebrała. Zadzwoniła pod kolejny numer i tym razem miała szczęście bo odebrał zaspany mężczyzna, który po wyjaśnieniu przez nią sytuacji obiecał, że zaraz przyjedzie. Po półgodzinie pojawił się jak się w rozmowie okazało przyjaciel mężczyzny i z jej pomocą załadował przyjaciela do samochodu. Był środek nocy a przez zamieszanie z pijanym klientem spóźniła się na swój autobus. Musiała wracać pieszo albo czekać na kolejny. Szczęście w nieszczęściu, że mieszkała blisko jednak niska temperatura nie zachęcała do spacerów. 


Nowa historia dlatego dajcie znać co sądzicie o początku 

gry pozorów :)


niedziela, 1 listopada 2020

Porady na straty 18

Ula po powrocie do domu w myślach w dalszym ciągu rozkładała rozmowę z Markiem na czynniki pierwsze. Powiedział nie zdradziłbym cię, a przecież nie da się zdradzić kogoś z kim się nie jest związanym, a więc on chyba uważa że byliśmy związani. Mówił też o naszym związku. Powiedział, że nie jestem Pauliną a właśnie chyba się zachowałam dokładnie tak jak ona. Ale to wszystko jest głupie!

- Ulcia, powiedz proszę co się stało, że lepisz pierogi - jej ojciec siedział przy stole na rękach trzymając najmłodszą córkę i oczekiwał wyjaśnień

- Jestem głupia i uwierzyłam niewłaściwym ludziom. Teraz nie wiem co mam zrobić - odparła ale nie przerwała lepienia

- Nie będę mógł ci pomóc dopóki mnie nie wtajemniczysz - ojciec w dalszym ciągu siedział przy stole i z uwagą przyglądał się córce

- To dość skomplikowane ale spróbuję. - zrobiła dłuższą przerwę podczas, której zastanawiała się od czego ma zacząć - Zakochałam się w Marku Dobrzańskim i wydaje mi się, że on również odwzajemnia moje uczucie. Zerwał zaręczyny ale mi o tym nie powiedział, bo chciał abym spróbowała z Bartkiem. Wczoraj od kilku osób usłyszałam, że Marek ma romans i że zawsze zdradza. Uwierzyłam w to i zrobiłam mu awanturę o to co usłyszałam od osób których nawet nie znam. On przyznał się, że kiedyś miał romans z tymi kobietami i powiedział, że to przeszłość. Najgorsze jest to, że on już kiedyś mi opowiadał jak kiedyś żył i ja sama doświadczyłam tego, że się zmienił, a mimo to jak usłyszałam te plotki to nie potrafiłam przestać o tym myśleć. Powiedział, że nasz związek bez zaufania nie ma sensu 

- Nie wiedziałem, że ty i Marek Dobrzański jesteście razem. Przecież on jest od ciebie tyle lat starszy - ojciec nawet nie próbował ukrywać, że jest w szoku - Ala również opowiadała mi o tym jak bardzo to jest nieodpowiedzialny człowiek. Zaręczyny podobno zerwała jego była narzeczona 

- To plotka, zaręczyny zerwał on i tego jestem pewna na sto procent, nie okłamałby mnie w takiej kwestii. - była tego pewna i tą pewność było słychać, a Józef nie wiedział co ma doradzić córce. Prawdą było to, że Marek Dobrzański nie był wymarzonym zięciem. 

- Córeczko, nie wiem co powiedziałaby ci mama i bardzo żałuję, że jej tu z nami nie ma, bo ona wiedziałaby co ci doradzić. - Józef zrobił chwilę przerwy aby jeszcze raz upewnić sam siebie, że dobrze robi - Myślę, że powinnaś posłuchać tego co masz w sercu. Jeśli jesteś pewna, że nie okłamałby cię to musisz mu zaufać na sto procent. On ma rację, że bez zaufania nie zbudujecie związku ale też musi pamiętać, że zaufania nie dostaje się z przydziału. - wysłuchała ojca a potem podjęła decyzję. Dokończyła lepienie pierogów a gotowanie ich pozostawiła już ojcu, sama chciała jak najszybciej dotrzeć do Warszawy. Gdy naciskała dzwonek do drzwi nie była pewna jak Marek zareaguje na jej obecność. 

- Wpuścisz mnie? - Marek był w dużym szoku do tego stopnia, że odsunął się bez słowa robiąc miejsce aby Ula mogła wejść do mieszkania - Przepraszam, że zrobiłam ci tą awanturę o to co było kiedyś, ale ja wczoraj w firmie gdzie tylko bym się nie ruszyła to słyszałam o twoich romansach. W bufecie usłyszałam, że wykorzystałeś Skrodzką aby załatwić targi i tak naprawdę to szukasz tylko sposobu i pretekstu na zaliczenie kolejnej panienki. Potem w windzie usłyszałam, że sypiasz z Domi i dlatego ona myśli, że wszystko może. A na zakończenie podczas przymiarek krawcowa opowiedziała mi o tym, że miałeś romans z Klaudią i ona teraz zostanie twarzą kolekcji dlatego, że się z tobą przespała. Rano przyszliście razem do pracowni, tak jak ja z tobą dzień wcześniej przyjechałam do firmy po wspólnej nocy. Wkurzyłam się bo wyobraziłam sobie, że to ona spędziła z tobą tą noc. - dopiero teraz zwróciła uwagę na butelkę wódki która stała na kuchennym blacie, na szczęście butelka była dopiero rozpoczęta a to oznaczało, że Marek jeszcze nie jest pijany i można z nim rozmawiać poważnie i szczerze.  

- Tą noc spędziłem sam, a z Klaudią przyszedłem bo spotkaliśmy się na parkingu. Twarzą kolekcji została dlatego, że ma największe doświadczenie i dlatego, że nie zgodziłem się abyś ty była twarzą - dopiero teraz usiadł na swojej czerwonej kanapie bo spodziewał się, że ta rozmowa będzie należała do tych dłuższych. Ula po chwili również zajęła miejsce na kanapie ale po drugiej jej stronie - Pshemko był zachwycony twoimi zdjęciami próbnymi ale przekonałem go, że musimy postawić na doświadczoną modelkę a Klaudia ma największe doświadczenie. Nie chcę abyś była modelką

- Dlaczego? - to było pytanie na które musiała poznać odpowiedź

- Chciałbym abyś była tylko moja, nie chcę aby inni patrzyli na twoje ciało i oceniali je w poszczególnych kategoriach. Wiem, że w firmie modelki traktowane są jak narzędzia do promocji ubrań. Taka specyfika tej pracy i dlatego nie chcę abyś za te kilka groszy sprzedawała swoje ciało. - dla Uli te kilka groszy to była całkiem spora kwota ale nie chciała się kłócić o możliwość pracy jako modelka, bo nigdy nie było to jej marzeniem, zwłaszcza teraz gdy miała z Markiem ważniejsze kwestie do wyjaśnienia.

- Ja wiem, że ty starasz się zmienić i nie traktujesz już kobiet w ten sposób ale jak każdy mówi że coś jest czarne to nawet jeśli wydaje mi się, że to białe to jednak pojawiają się wątpliwości. - słyszała o badaniach naukowych, które to potwierdzają a więc jest to coś silniejszego od niej

- Nie mam wpływu na to co o mnie mówią, bo latami pracowałem na taką opinię. Zdradzałem i szukałem sposobu na zdobycie kolejnej panienki. Ale po śmierci ojca zrozumiałem, że takie życie do niczego nie prowadzi, że to nie ma sensu. Od dwóch lat nie miałem romansu z żadną z modelek, ale plotki zostały i nadal będą. Nie mam na to wpływu, nie zamknę ludziom ust. 

- Nie obchodzi mnie to co mówią. Wiem, że moje dzisiejsze zachowanie trochę temu przeczy ale ja to wszystko przemyślałam i to by było bez sensu gdybym zrezygnowała z ciebie tylko dlatego że masz bogatą przeszłość. Liczy się to co tu i teraz, to jaki jesteś teraz. A do tego, że gadają chyba się kiedyś przyzwyczaję. 

- Jesteś pewna, że będziesz w stanie mi zaufać? - chciał się upewnić bo zaufanie to przecież jedna z najważniejszych rzeczy w związku 

- Pod warunkiem, że będziesz mi mówił wszystko wprost, bez tekstów typu "Iwona ma do mnie słabość" bo nie ukrywam takie stwierdzenie otwiera wyobraźnię i wymyślam sobie niestworzone rzeczy. 

- Okej, skoro chcesz wszystko usłyszeć wprost aby nie było między nami niedopowiedzeń to myślę, że musimy porozmawiać na poważnie bo ta rozmowa po imprezie była jednak pełna niedopowiedzeń. - Ula pokiwała twierdząco głową bo miała dokładnie takie samo zdanie - Może ja zacznę od początku. Gdy cię poznałem od razu wzbudziłaś moje zainteresowanie, miałaś w sobie coś czego nie spotkałem u nikogo innego. Coś mnie do ciebie ciągnęło ale nie wiedziałem co. Paulina była o ciebie bardzo zazdrosna dlatego chcąc ratować swój związek za radą matki zrezygnowałem ze spotkań z tobą. Na początku mi tego brakowało ale dość szybko przestałem o tobie myśleć i skupiłem się na Pauli. Potem spotkaliśmy się znowu przypadkiem, zdradziłem Paulinę a ty powiedziałaś co o mnie myślisz. Znowu ciągnęło mnie do ciebie, jeszcze mocniej niż przedtem. Uzależniłem się od naszych wieczornych rozmów przez telefon. Potem Paula wróciła a ja i tak uciekałem z domu byleby tylko z tobą porozmawiać. Oprócz rozmów telefonicznych doszły też nasze spotkania, podczas których nie myślałem w ogóle o Paulinie. Liczyłaś się ty i tylko ty. Gdy byłem w domu z Pauliną to i tak myślałem o tobie, leżąc w łóżku przy niej myślałem o twoim ciele, uśmiechu. W końcu zrozumiałem że coś jest nie tak, że nie tak to wszystko powinno wyglądać. Długo zastanawiałem się nad odwołaniem ślubu ale na początku maja zebrałem się na odwagę i zakończyłem ten związek. Nie powiedziałem ci od razu bo nie chciałem abyś myślała o mnie zamiast o maturze. W piątek trzynastego chciałem powiedzieć ci o odwołanym ślubie i o tym że cię kocham, ale ty powiedziałaś o Bartku. Zerwałem nasz kontakt nie dlatego, aby Bartek nie miał powodów do zazdrości tylko dlatego, że ja nie potrafiłem sobie poradzić z tym, że jesteś z nim a nie ze mną. Miałem dużo czasu na przemyślenie i doszedłem do wniosku, że nie mogę burzyć twojego szczęścia tylko dlatego że ja się zakochałem. Jestem dużo starszy i wiem, że nawet jeśli teraz ci to nie przeszkadza to potem może stanowić to problem. Nie wiem czy mam prawo skazywać cię na związek ze starym facetem z nieciekawą przeszłością. - podzielił się również swoimi obawami a następnie dał możliwość wypowiedzenia się dla Uli.  

- W pewnym momencie poczułam, że między nami zaczyna się coś więcej. Zacząłeś zachowywać się inaczej. Nie mogę wskazać dokładnie kiedy to było, ale w pewnym momencie zaczęłam czuć się przy tobie jak kobieta a nie jak przyjaciółka. Twój wzrok, ton głosu a potem te niby przypadkowe dotknięcia, przytulałeś mnie. Takie małe rzeczy a ja już czułam, że chcesz czegoś więcej. Przerażało mnie to, że ja podświadomie też tego chciałam. Byłeś zaręczony a ja mimo to marzyłam o tobie, chciałam coraz więcej. Wmawiałam sobie, że tęsknię za jakimś mężczyzną a nie personalnie za tobą. Dlatego gdy wrócił Bartek miałam nadzieję, że jak dam mu drugą szansę to przestanę myśleć o tobie jako o mężczyźnie. Nie udało się, pomimo, że byłam dziewczyną Bartka to myślałam o tobie. Gdy on próbował mnie namówić na wyjazd to z nim zerwałam, uznałam, że nie ma sensu tego ciągnąć bo potem będzie tylko trudniej się rozstać. Właśnie wtedy Pani Ala opowiedziała mi o tym, że jesteś mężem Pauliny. Chciałam porozmawiać ale ty nie odbierałeś telefonów a ja nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Wcześniej uznałam, że zerwałeś ze mną kontakt dla Pauliny a potem ta teoria runęła. Dopiero teraz wszystko rozumiem. A twój wiek nie ma zupełnie znaczenia, dla mnie to tylko liczba, może trochę duża ale jednak tylko liczba. Liczy się to, że cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. 

- Ja też cię bardzo kocham - złączył ich usta w namiętnym pocałunku, ale po chwili oderwał się od nich aby dowiedzieć się jak dużo mają czasu - Możesz zostać na noc czy musisz wracać do domu? - pamiętał cały czas, jaką sytuację rodzinną ma Ula i nie chciał aby ona zrezygnowała ze swojej rodziny dla niego

- Powiedziałam tacie, że nie wrócę na noc - zagryzła dolną wargę jeszcze bardziej oddziałując na zmysły Marka

- Jaką ja mam mądrą dziewczynę -  to ostatnie zdanie jakie usłyszała przed tym jak zaciągnął ją do sypialni i kilkukrotnie udowadniał swą miłość. Poranek był dla niego spełnieniem marzeń, bowiem tym razem to on obudził się pierwszy i mógł obserwować swą śpiącą dziewczynę. Wielokrotnie budził się obok jakiś kobiet ale ta była wyjątkowa i zupełnie inna, z tą łączyło go coś o wiele piękniejszego niż łóżko, choć na tym polu również nie miał zastrzeżeń. Ula obudziła się około pół godziny później niż on i pierwsze co zrobiła to okryła się szczelniej kołdrą tak aby jej ciało było ukryte. 

- Dzień dobry kochanie - dopiero gdy usłyszała jego głos zdała sobie sprawę, że jej chłopak już nie śpi i od pewnego czasu ją obserwuje. - Nie ukrywaj się, bo jesteś najpiękniejsza i uwielbiam się na ciebie patrzeć, dotykać - jakby na potwierdzenie swych słów jego ręka powędrowała na jej talię - Musisz wracać do Rysiowa czy możesz spędzić ten dzień ze mną? 

- Dzisiaj sobota więc Pani Ala jest u nas w domu. - głośno myślała - Poradzą sobie beze mnie a jakie masz propozycje na ten dzień? - widziała jaki szeroki uśmiech wywołała ta informacja na twarzy bruneta.

- Ja ten dzień najchętniej spędziłbym w łóżku ale nadal nie wyposażyłem kuchni a musimy coś jeść dlatego moja propozycja jest taka, aby teraz pojechać na jakieś śniadanie a potem zakupy. Pomożesz mi kupić potrzebne rzeczy do gotowania, abyśmy mogli spędzać tu całe dnie i ten salon jakoś trzeba urządzić. Ogólnie to chcę cię prosić abyś urządziła to mieszkanie według swojego pomysłu. 

- Ale przecież to twoje mieszkanie - nie rozumiała dlaczego urządzać ma mieszkanie chłopaka z którym jest niecałą dobę

- Które chce dzielić z tobą i w którym mam nadzieję, że kiedyś ze mną zamieszkasz. Wiem, że jeszcze nie teraz, że masz swoje obowiązki w domu, że jest Beatka, Jasiek ale chcę abyś miała tutaj swoje rzeczy. Abyś chociaż czasami tutaj pomieszkiwała, chcę się przy tobie budzić i przy tobie zasypiać. Chcę móc podać ci śniadanie do łóżka. - nie potrafiła powiedzieć nie, imponowało jej również to, że Marek rozumie jej sytuację życiową i nie oczekuje od niej, że nagle żuci dla niego wszystko. Wybrała meble do mieszkania i niezbędne wyposażenie kuchni. Zrobili również zakupy spożywcze. Tego samego dnia dostała  również klucze do ich mieszkania bo w ten sposób Marek się o nim wyrażał. W ferie zimowe pojechali na pierwszy swój wyjazd, podczas których Marek postanowił zadać najważniejsze pytanie.

- Ula, wiem, że jesteś jeszcze bardzo młoda i może chcesz jeszcze korzystać ze swoich najlepszych lat i ja bardzo długo myślałem nad tym czy mam prawo cię teraz już wiązać i zabierać wolność. Wiem, że chcę spędzić z tobą resztę życia i mam nadzieję, że ty również chcesz tego samego. - zatrzymał się na chwilę aby uklęknąć na kolana - Zostaniesz moją żoną? - trzymał w ręku czerwone pudełeczko a jego dłonie się trzęsły, tak bardzo bał się odmowy

- Tak, o niczym bardziej nie marzę - zarzuciła mu ręce na szyje a następnie pozwoliła sobie założyć pierścionek na palec. Pasował idealnie i doskonale trafiał w jej gusta, nie był za duży ani za mały. 


Ślub odbył się we wrześniu. Nie należał do hucznych, ale nie był też bardzo mały, chcieli bowiem bawić się w gronie osób które dobrze życzą ich związkowi, a trochę się tych osób nazbierało

- Żono, przygotowałem nam śniadanie do łóżka - od pewnego czasu ich mieszkanie było w pełni wyposażone w artykuły spożywcze dzięki czemu posiłki jadali w domu

- Ale ja mam cudownego męża. Zawsze będziesz mnie tak rozpieszczał?

- Podobno troska o osobę którą się kocha nie męczy więc mogę wstawać trochę wcześniej aby zaparzyć nam kawę - nie był rannym ptaszkiem ale dla swojej młodej żony był w stanie wstać wcześniej

- Spokojnie, ja też chcę się o ciebie troszczyć i nie będę czekała jedynie na to abyś cały czas mi nadskakiwał - tak było do tej pory i nie zamierzała tego zmieniać, troszczyli się o siebie nawzajem, tworzyli prawdziwie partnerski związek

- Ula co powiesz na to abyśmy zamienili to mieszkanie na dom gdzieś bliżej twojej rodziny i mojej mamy? Wiem że dojazdy do pracy i na uczelnię będą nam trochę zajmować, ale pomyślałem, że chciałabyś być bliżej taty i rodzeństwa - był fanem mieszkania w centrum ale Beatka była jeszcze mała i chciał ułatwić swojej żonie opiekę nad swoją siostrą i chorym ojcem

- Ale po co nam dom? Przecież dla nas dwojga wystarczy takie mieszkanie, a do Rysiowa możemy dojeżdżać - nie myślała o przeprowadzce bo tak naprawdę dopiero co się przeprowadziła do Marka

- Ale ja chcę mieć z tobą dzieci. Jeszcze nie teraz, bo musisz skończyć studia i spełnić swoje marzenia, które przy dzieciach mogą być trudne do realizacji. Ale jak skończysz studia to chcę abyśmy postarali się o małego Dobrzańskiego, albo małą Dobrzańską. Wiem, że ty masz jeszcze czas na rodzenie dzieci, ale ja młodszy już nie będę - położyła mu palec na ustach aby przerwać to narzekanie na temat jego wieku

- Ja też chcę mieć z tobą dzieci

Dziecko pojawiło się wcześniej niż planowali, bowiem gdy Ula dostała informację, że została przyjęta na drugi stopień studiów potwierdziła u lekarza także swoje przypuszczenia na temat ciąży. Marek na wiadomość o potomku nie krył radości, a Ula pomimo, że nie planowała tej ciąży również się cieszyła i już kochała dziecko noszone pod sercem. Ciąża przebiegała prawidłowo, a Ula bardzo dobrze znosiła swój odmienny stan dlatego regularnie uczęszczała na zajęcia, w semestrze letnim złożyła wniosek o indywidualny tok studiów, ze względu iż właśnie wtedy miała wyznaczony termin porodu. Na ostatnim roku studiów tak jak inni studenci normalnie uczęszczała na zajęcia co było możliwe dzięki wielkiemu wsparciu babci Heleny dla której Krzysio był spełnieniem marzeń o wnuku. Po odebraniu dyplomu magistra ekonomii przez Ulę młodzi Dobrzańscy postarali się o kolejne dziecko. Tym razem była to córeczka, której nadali imię Madzia. Imiona dzieci nie były przypadkowe, bowiem należały kiedyś do bliskich im osób, których niestety nie było już z nimi. Oboje stracili jednego z rodziców, ale oboje byli świadomi tego, że połączyła ich tęsknota za rodzicami i spotkania na cmentarzu. Jak się więc okazało strata bliskiej osoby choć bolesna czasami niesie za sobą również pozytywne rzeczy. Marek uświadomił sobie, że życie jest za krótkie aby całe spędzić na zabawie i ranieniu innych osób. Strata matki przez Ulę sprawiła iż ta musiała szybciej dojrzeć, co sprawiło że zupełnie nie odczuwała różnicy wieku pomiędzy nią a swym mężem. 

Gdy po odchowaniu dzieci Ula została zatrudniona w rodzinnej firmie usłyszała komentarze że jest sprytną małolatą, która złapała bogatego faceta. Stale dochodziły do niej również plotki o zdradzie Marka co nie robiło już na niej żadnego wrażenia. Ufała swojemu mężowi bo nie dawał jej powodów do zazdrości, czuła że ona i ich dzieci są dla niego najważniejsze. 

Dzisiaj znacznie dłuższa część niż poprzednie ale chciałam aby właśnie w ten dzień przy okazji tego święta zakończyła się historia miłości budowanej na tęsknocie za ludźmi, których już nie ma. 

Za tydzień zapraszam na nową historię :)