środa, 29 sierpnia 2018

Samotni w stalicy 10

   Ula po wielu namowach ze strony Marka w końcu uległa i zgodziła się na zapoznawczy obiad z jego rodzicami. Wiedziała że jest to nieuniknione, bo przecież ci ludzie będą dziadkami jej dziecka, a do porodu było coraz bliżej. Wcześniej nie chciała tego spotkania z dwóch powodów. Pierwszy z nich to fakt, że o ciąży nie chciała myśleć a tym bardziej mówić. Teraz było to już nieuniknione bowiem jej brzuszek był widoczny z daleka. Natomiast drugim z powodów były zwyczajne obawy przed tym w jaki sposób przebiegnie to spotkanie, a także jak ułoży się jej znajomość z dziadkami dziecka. Wiedziała, że są bardzo zamożnymi ludźmi, ale gdy wjechała z Markiem jego sportowym autem na podjazd i ujrzała piękny, duży dom z ogrodem, w którym pracował ogrodnik miała ochotę uciec. Marek nie pozwolił jej na to i spokojnie poprowadził w stronę głównego wejścia. W drzwiach powitani zostali przez panią Zosię, która była pomocą domową seniorów Dobrzańskich. W salonie oczekiwali na przyszłych rodziców seniorzy, którzy z wielką uprzejmością powitali Ulę i zaprosili na obiad który podawała pani Zosia. Zajadali się wymieniając pojedyncze uwagi i dopiero gdy podany został deser Dobrzańscy chcąc lepiej poznać Ulę zadawali pytania dotyczące jej samej jak również jej rodziny, pracy.  Padło nawet pytanie o to jak się z Markiem poznali. I o ile w odpowiedzi na poprzednie pytania Marek Uli nie przeszkadzał to tym razem postanowił sam odpowiedzieć.
- Przypadkiem, w parku obok firmy- Dobrzańska widząc, że syn wolałby o tym nie mówić poprowadziła rozmowę w innym kierunku
- A czy znacie już płeć dziecka?
- Jeszcze nie, na ostatnim badaniu nie było jeszcze widać ale myślę, że w czwartek już będę wiedziała. Mam badanie USG więc jeśli tylko dzidziuś się dobrze ułoży to będzie wiadomo. Po wyjściu z gabinetu od razu zadzwonię do Marka z tą wiadomością, a on przekaże ją państwu- mówiąc to zauważyła na twarzy młodego Dobrzańskiego coś w rodzaju złości czy niezadowolenia. Zastanawiała się co takiego powiedziała co mogło mu się nie spodobać. Sprawa ta wyjaśniła się dopiero w samochodzie gdy Marek odwoził ją do mieszkania
- O której i gdzie masz to badanie USG?- wplótł pytanie w rozmowę gdy Ula się tego kompletnie nie spodziewała licząc, że uda mu się wyciągnąć z niej tą wiadomość. Ula jak do tej pory wizyty u lekarza trzymała w tajemnicy i dopiero po wizycie informowała go że wszystko jest w normie. Do tej pory nie przeszkadzało mu to jakoś bardzo, ale tym razem było inaczej. Badanie USG to nie jest taka zwykła comiesięczna wizyta. Marek doskonale pamiętał, że gdy Sebastian wracał z takiego badania zawsze był szczęśliwy i z prawdziwym rozczuleniem opowiadał mu o biciu serduszka swojego dziecka. On również pragnął zobaczyć i usłyszeć swojego potomka.
- O piętnastej w tej przychodni niedaleko mojej pracy- powiedziała nieświadoma powodów pytania Dobrzańskiego 
- Postaram się nie spóźnić, będę musiał tylko przełożyć jedno spotkanie
- Poradzę sobie sama. Nie jesteś potrzebny na badaniu- to zdanie często słyszał od Uli, była typową Zosią samosią, która ze wszystkim poradzi sobie sama, a on do niczego nie był jej potrzebny
- Cały czas mi powtarzasz, że nie jestem potrzebny, a ja myślę że dla dziecka potrzebny jest zarówno ojciec jak i matka. Poza tym chcę zobaczyć nasze maleństwo- tłumaczył spokojnie mimo, że miał ochotę krzyczeć
- Pokażę ci zdjęcia- tym chciała zakończyć rozmowę i wysiąść z samochodu bowiem Marek właśnie parkował na parkingu pod jej blokiem
- Chcę zobaczyć jak ono się rusza, usłyszeć jego serduszko
- Mało mnie obchodzi co ty chcesz. Ja nie chcę abyś był obecny przy badaniu więc to uszanuj- trzasnęła drzwiami i tym zakończyła temat. Mimo, że temat dla Uli był zakończony to w głowie Marka cały czas toczyła się wojna na temat tego co powinien zrobić. O radę poprosić zamierzał doświadczonego już ojca, a jednocześnie swojego przyjaciela. Odkąd tylko dowiedział się że będzie ojcem z większym zainteresowaniem słuchał opowieści Sebastiana dotyczących jego dzieci, częściej też odwiedzał jego dom aby przyzwyczaić się do obecności dzieci. Po opisaniu całej sytuacji przyjacielowi, Sebastian wpadł na pomysł jak wytłumaczyć zachowanie Uli
- A może to tak naprawdę nie jest twoje dziecko?- zasugerował, po czym wyjaśniał swój tok myślenia- Wiesz podczas badania lekarz poda wiek ciąży, a jeśli nie będzie się zgadzał z tym który pamiętasz ty to wyda się jej kłamstwo
- Ula nie kłamie, ona nie potrafi kłamać- Marek był pewny tego co mówi- Jest szczera, a poza tym jaki miałaby interes aby wrabiać mnie w ojcostwo? 
- No wiesz, do biednych nie należysz
- Ona też nie. Ma własną firmę, która dobrze funkcjonuje i na pewno nie chodzi jej o moje pieniądze. Cały czas powtarza że niczego ode mnie nie chce
- Skoro tak twierdzisz- rzekł nie do końca przekonany- Radziłbym jednak iść na to badanie i to sprawdzić, a po urodzeniu dziecka powinieneś zrobić też badania DNA. To nie boli a będziesz miał pewność- Sebastian widział, że to co mówi nie podoba się Markowi więc zakończył temat badań na ojcostwo- Oczywiście zrobisz jak zechcesz, ale USG to fajna sprawa i nie powinna cię ominąć, dlatego przestań jej ciągle ustępować. Postaw choć raz na swoim
   Marek zdopingowany przez Sebastiana wiedział, że w badaniu chce uczestniczyć, nawet gdyby miałoby to zdenerwować Ulę. Pozostała tylko kwestia zlecenia Darii spotkania z dostawcą materiałów, bowiem był to jedyny pasujący dla niego termin. Wiedział, że z tym nie będzie problemu bowiem Daria ponownie postanowiła uwieść szefa i była gotowa na wszystko. Tuż po powrocie od Sebastiana poprosił sekretarkę aby znalazła dla niego Darię. A już po dziesięciu minutach brunetka była w jego gabinecie
- Fajnie że już jesteś
- Ja też się bardzo cieszę, że nareszcie się namyśliłeś- usiadła na biurku  wypinając dekolt w jego stronę
- Chyba się źle zrozumieliśmy- mówił, odsuwając się w przeciwną stronę- W czwartek mam umówione spotkanie z dostawcą materiałów, ale nie mogę na nim być. Dlatego pójdziesz ty, o piętnastej w Ogrodzie smaków
- A może powiesz co ci takiego ważnego tak nagle wypadło?
- Daria ja ci się nie muszę tłumaczyć- kobieta w tym momencie złapała Dobrzańskiego za krawat, chcąc doprowadzić do pocałunku, prezes jednak szybko zareagował- Przestań!- krzyknął na tyle głośno, że słychać to było także poza gabinetem prezesa- Nigdy nic między nami nie będzie. Jestem szczęśliwy z inną kobietą i właśnie czekamy na dziecko. Więc bardzo cię proszę uszanuj to i przestań mi się narzucać.
   Od momentu upomnienia Darii przez prezesa wszyscy w firmie dowiedzieli się, że Dobrzański zostanie ojcem. Jednak po firmie krążyło wiele wersji tego kto jest matką dziecka. Marek zbierał od pracowników gratulacje, ale nikt nie był na tyle odważny aby zapytać o partnerkę. Czwartek niczym nie różnił się od poprzednich dwóch dni, kiedy to co chwilę ktoś gratulował prezesowi potomka. Marek dopiero po reakcji pracowników zdał sobie sprawę z tego jak bardzo zaskakująca jest wiadomość o następcy. Przecież był mężczyzną grubo po trzydziestce, który od dobrych sześciu lat prowadził życie emeryta. Bowiem odkąd Sebastian związał się z Violettą, Markowi również znudziły się kluby. Zerwał także z romansami w pracy, choć nie było to łatwe bo odnosił wrażenie że z wiekiem podobał się kobietom jeszcze bardziej.

   Do przychodni wszedł punktualnie o piętnastej i od razu znalazł czekającą na korytarzu Ulę, która na jego widok zareagowała dokładnie tak jak się tego spodziewał. Przysiadł na krześle obok, ale Ula udawała że go nie zna. Po kilku minutach z jednego z gabinetów wyszła pielęgniarka odczytując nazwisko Urszuli Cieplak. Ula wstała a do Marka powiedziała na tyle cicho aby słyszał to wyłącznie on: "Ty zostajesz" Został tak jak chciała. Nie potrafił przeciwstawić się tej kobiecie. Nie chciał jej denerwować, bo przecież dobro dziecka jest najważniejsze. Ula rozmawiając z lekarzem o swoich dolegliwościach była pewna, że dobrze zrobiła zostawiając Marka pod drzwiami. Pewność ta opuściła ją w chwili gdy zobaczyła maluszka na ekranie. Poprosiła wtedy pielęgniarkę obecną przy badaniu aby zawołała Marka Dobrzańskiego, który czeka w poczekalni. Sam zainteresowany wchodził do gabinetu zdenerwowany bowiem był pewny, że skoro może wejść to z dzieckiem jest coś nie tak. Jego obawy szybko zostały rozwiane i mógł obserwować swego synka na ekranie. Oboje z badanie wychodzili uśmiechnięci, dziecko rozwijało się prawidłowo a to przecież najważniejsze
- Jak go nazwiemy?- zapytał gdy oboje wyszli na świeże powietrze
- Nie wiem, mamy jeszcze dużo czasu na podjęcie decyzji- odpowiedziała ze spokojem otwierając pilotem swoje auto
- Ula, dziękuję że zmieniłaś zdanie
- Co robisz w niedzielę?- zapytała tak jakby nie słyszała jego podziękowań
- Nie mam jeszcze planów
- Może pojedziesz ze mną do moich rodziców na obiad?- zapytała czym wprawiła Marka w jeszcze większe zaskoczenie, dotąd nawet nie chciała słyszeć o przedstawieniu go rodzicom
- Jasne- tylko tyle był w stanie powiedzieć
- To fajnie. Obiecałam rodzicom, że pokażę im zdjęcie dziecka. Strasznie nie mogą się doczekać. A ty też zadzwoń do swoich rodziców i powiedz że będą mieli wnuka
- Na pewno się ucieszą- powiedział a już po chwili machał na pożegnanie odjeżdżającej Uli. Marek wykonał telefon do rodziców a następnie do Sebastiana. Chciał wszystkim powiedzieć, że będzie miał syna ale tak naprawdę nie miał wielu osób, które by ten fakt obchodził. 

   Obiad u rodziców Uli przebiegł w miłej atmosferze, Cieplakowie starali się poznać bliżej Marka. Bo o ile na weselu mieli nadzieje, że jest to chwilowa znajomość córki to teraz wiedzieli, że ten mężczyzna będzie stale obecny w życiu Uli, a więc również i ich życiu. Po obiedzie w domu rodzinnym Ula zaprosiła Marka do siebie proponując mu ciepłą herbatę, bowiem na zewnątrz królowała zima. 
- Twój tato wspomniał o Piotrze, ale szybko zmienił temat, to jakiś twój były?- pytał pełen obaw, że Ula nie zechce odpowiedzieć albo co gorsza zdenerwuje się. Ku jego zdziwieniu Ula pytanie to potraktowała dość obojętnie
- Byliśmy razem pięć lat, w tym trzy zaręczeni, a zerwaliśmy miesiąc przed tym jak poznałam ciebie. Dlatego rodzice jeszcze o nim mówią. Zdążyli się już przyzwyczaić że będę żoną Piotra i to jego dzieci urodzę. 
- Pięć lat to dużo. Nie chcę być wścibski ale dlaczego zerwaliście?- dopytywał
- Piotr mnie zdradził- Marek pokiwał głową na znak że ją rozumie, ale wtedy ona zrozumiała, że użyła nie odpowiednich słów- Ale nie z inną kobietą. Piotr chciał mieć dziecko, a ja chciałam aby wszystko było po kolei. Najpierw ślub, potem dziecko. A ze ślubem zwlekałam, bo praca była najważniejsza. Piotr próbował wielu sposobów aby ustalić datę ślubu, ale ja miałam swoje priorytety. Dlatego zaszedł mnie z drugiej strony. Na treningu koszykówki upadł i podobno sobie "coś" uszkodził, potem zrobili mu badanie tego narządu i okazało się że jest bezpłodny. Wtedy rozpoczął swój teatrzyk, wielka rozpacz bo nie jest prawdziwym mężczyzną i tak dalej. Uwierzyłam mu i na jego prośbę odstawiłam tabletki. Wszystko to zmyślił, wyniki badań były podrobione, a że jest lekarzem to nie było to dla niego problemem. Sprawa wydała się pół roku później gdy z samego rana zwymiotowałam. Piotr był szczęśliwy, że jestem w ciąży a ja nie wierzyłam w tą opcję bo przecież nie zdradziłam go a on  był bezpłodny. Wtedy wszystko mi powiedział. Wkurzyłam się i wyprowadziłam do tego mieszkania bo było dostępne od zaraz. Lekarz wykluczył ciążę a ja byłam wniebowzięta że matką nie zostanę. Po tej sytuacji zdałam sobie sprawę, że nigdy dziecka nie chciałam. Za tą ciążę też winie po części jego, bo to dla Piotra zrezygnowałam z tabletek a po rozstaniu z nim nie było potrzeby aby się zabezpieczać- Marek dopiero teraz wiedział wszystko 
- Powiedziałaś, że nigdy nie chciałaś mieć dzieci, ale teraz chcesz?- Marek pytał pełen obaw, że usłyszy odpowiedź negatywną a Ula przez chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią
- Nie wiem. Gdy dowiedziałam się o ciąży byłam pewna, że tego dziecka nie chcę. A teraz zaakceptowałam to że będę matką. Gdy czuję jak się porusza- w tym momencie pogłaskała swój brzuch- wiem że nie jestem sama. Wszystko powoli się zmienia, na początku nawet nie chciałam cię widzieć a teraz zwierzam ci się.
- A czym że to tak zawiniłem?
- Ty się jeszcze pytasz? Piotr przez pół roku, a właściwie to przez cały nasz związek próbował zrobić ze mnie kurę domową, która grzecznie siedzi w domu z dzieckiem. A tobie udało się to za pierwszym razem
- Ale ja nie zamierzam zamykać cię w domu z dzieckiem. Podoba mi się, że masz pracę którą lubisz i nie oczekuję, że przez dziecko nagle z tego zrezygnujesz. Chciałbym cię tylko prosić abyś trochę zwolniła, ale mam nadzieję że sama to rozumiesz. 
- Wiem, już wybrałam dwie dziewczyny które będą kierowniczkami. Teraz wprowadzam je w moje obowiązki, a gdy urodzę to one je przejmą, a ja będę jedynie czasami wpadać aby skontrolować sytuację- Marek nie krył zadowolenia, bowiem ta wiadomość znacznie go uspokoiła- Muszę znaleźć też jakieś większe mieszkanie bo codziennie wózka na drugie piętro po schodach nie będę wnosić 
- A może przeprowadzisz się do mnie? Mam duży dom, na pewno się pomieścimy- zaproponował mając nadzieję że się zgodzi
- Nie zapominaj że łączy nas jedynie dziecko. Mieszkanie razem nie wchodzi w grę. Będziesz mógł zabierać go do siebie ale ja z tobą mieszkać nie będę. A tak w ogóle to musimy wybrać dla niego jakieś imię bo mam dość mówienia o nim mały, gdy jak na swój wiek, to jest całkiem spory 
  
Mam prośbę: Pomóżcie wybrać Uli i Markowi imię dla ich synka :)
Na propozycje czekam w komentarzach 

środa, 1 sierpnia 2018

Samotni w stolicy 9


- Powiedziałem rodzicom o dziecku. Byli w szoku ale myślałem, że gorzej to przyjmą. Ojciec chce abym postąpił jak "prawdziwy mężczyzna" i oświadczył się Uli. Zrobiłbym to ale moje oświadczyny są bez sensu, bo ona już mi powiedziała abym nie próbował bawić się w rodzinkę, a dziecko to jedyne co nas łączy. Ula nawet poznać moich rodziców nie chce, a do swoich też mnie nie zaprasza, twierdzi że jest za wcześnie na takie spotkania. Wszystko odkłada na moment gdy dziecko już się urodzi, a teraz najchętniej usunęłaby mnie ze swojego życia. Cały czas pracuje i nie chce zwolnić tempa, tak jakby chciała zapomnieć że jest w ciąży- Marek żalił się Sebastianowi by po chwili zapytać- Wiolka też się tak zachowywała?
- Wiesz co, Wiola to raczej cieszyła się z dziecka i mówiła o tym cały czas. Ale gdy Wiola zaszła w ciążę to my byliśmy już małżeństwem. A może zachowanie Uli jest wynikiem burzy hormonalnej, Wiolka też miała jakieś swoje nastroje, czasami śmiała się bez powodu potem płakała a czasami to miałem nawet wrażenie że zaczyna mieć stany depresyjne. Do tego dochodzą zachcianki ciążowe, najczęściej wieczorami albo w nocy wymyślała co ma ochotę zjeść, a to wszystko sprawia że czasami miałem dość. Ale za to wielkim plusem ciąży jest seks 
- W ciąży można?- zdziwił się Marek
- Lekarz powiedział że jak Wiola ma ochotę to nawet trzeba bo szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. A wiesz w ciąży to wszystkie kobiety mają większą ochotę, zainteresuj się tym bo może ktoś cię wyręcza
- Ulka to ma ochotę wyłącznie na pracę i najlepiej jak najdalej ode mnie- podsumował Marek i chcąc zakończyć rozmowę wrócił do biegania  

     Markowi słowa Sebastiana zostały w pamięci i długo rozmyślał nad tym czy Ula go zdradza. Patrzył na to w kategoriach zdrady bo przecież pod sercem nosiła jego dziecko. Nie zwracał uwagi na to że parą nie są, a Ula jest wolną kobietą. W sobotni poranek postanowił zakończyć z rozmyślaniem na temat potencjalnej zdrady, uznał że powinien skontrolować sytuację dlatego wybrał się do Uli z niezapowiedzianą wizytą.
Pukał do drzwi mieszkania Uli już dobre pięć minut, a z każdą chwilą coraz bardziej bał się, że coś się jej stało. Jego obawy wzrosły gdy dzwoniąc do niej usłyszał dźwięk telefonu wewnątrz mieszkania. Założył że Ula nie wyszłaby z domu bez telefonu dlatego był pewien że jest w środku.
- Ulka otwórz te drzwi albo dzwonię po pomoc- krzyczał jednocześnie uderzając pięścią w drzwi 
- Spokojnie, byłam u Pawła- usłyszał za plecami głos Uli, która schodziła ze schodów
- Spokojnie? Zostawiłaś telefon w mieszkaniu, myślałem że coś ci się stało! Albo że coś z dzieckiem!
- Byliśmy umówieni, że masz do mnie teraz jakieś pretensje o to że na ciebie nie czekam?- zapytała logicznie gdy spokojnie otwierała drzwi mieszkania
- Nie byliśmy- przyznał ze skruchą- Po co byłaś u Pawła?
- Nie twoja sprawa- odparła i tym razem to ona zadała pytanie- Po co przyjechałeś?
- Jest sobota, oboje mamy wolne więc pomyślałem że możemy spędzić razem trochę czasu- odpowiedział pomijając fakt, że przyjechał ją skontrolować, a aby wskazać na powagę swoich odwiedzin dodał- To ważne dla dziecka- uwaga Marka na Ulę podziałała jak płachta na byka 
- Dziecko siedzi bezpieczne w moim brzuchu i nie czuje potrzeby spędzania czasu z Tobą. Myślałam że wyraziłam się jasno gdy mówiłam ci że chcę abyś uczestniczył w wychowaniu dziecka. Płodu nie trzeba wychowywać więc twoja obecność jest zbędna- wskazała palcem na drzwi oczekując że Marek opuści jej mieszkanie ale on nie odpuszczał
- Chciałem abyśmy się lepiej poznali, zaprzyjaźnili. Przecież będziemy mieć razem dziecko- argumentował
- Jak widzisz wolę zaprzyjaźniać się z Pawłem. On przynajmniej nie gada cały czas o dziecku, traktuje mnie jak kobietę, bo chciałabym zauważyć że nadal nią jestem. A ty cały czas mówisz o dziecku, o tym co powinnam a czego nie mogę. Zjedz to, nie jedz tego. Nie denerwuj się i tak dalej. Marek zrozum wreszcie że nie potrzebuję takich rad, zrobię wszystko aby to dziecko urodziło się zdrowe. Nie potrzebuję cię teraz, wystarczy mi jak przejmiesz część obowiązków i będziesz zajmował się dzieckiem co pewien czas. Do tego nie musimy się teraz zaprzyjaźniać.
     Ula musiała na kimś wyładować swoją złość, która od momentu powiadomienia bliskich o ciąży w niej narastała. Każdy miał do dodania jakąś cenną uwagę, zarówno rodzice jak i dziewczyny z pracy które same domyśliły się że szefowa jest w stanie błogosławionym. Bez przerwy wszyscy pytali też jak się czuje, a ona nie miała ochoty opowiadać wszystkim o tym jak źle znosi ciążę. Jedyną osobą która nie zadawała głupich pytań, nie pouczała co powinna a czego nie może był Paweł, ale było to spowodowane wyłącznie tym że o ciąży nie wiedział. Ula nie chwaliła się swoim stanem, a lekko powiększony brzuszek maskowała odpowiednim strojem. Marek w tej kwestii również zachowywał się podobnie bowiem o fakcie że zostanie ojcem powiedział jedynie rodzicom i Sebastianowi. Ludzie w firmie nadal wiedzieli że prezes jest wolnym mężczyzną bez zobowiązań, a informacja ta była cenna dla kilku kobiet.
  
     Spacerował po parku rozmyślając o rozmowie z Ulą, ciężko to był nazwać rozmową, to głównie ona mówiła a on słuchał. Nie przygotował się do tej dyskusji ale było to spowodowane wyłącznie tym, że nie potrafił sobie wyobrazić jak to będzie. Była to dla niego sytuacja zupełnie nowa. Nigdy nie myślał tak poważnie o dzieciach, gdy ktoś pytał zawsze mówił że najpierw musi znaleźć odpowiednią kobietę. Czy Ula jest tą odpowiednią kobietą tego nie wiedział. Jest co prawda mądra, piękna ale przy tym tak bardzo uparta, że powoli zaczynał wątpić czy kiedykolwiek przekona ją do swojej osoby. "Paweł traktuje mnie jak kobietę, bo nadal nią jestem" cały czas słyszał jej głos w głowie a również słowa Sebastiana "Kobiety mają większą ochotę na seks i może ktoś cię w tym wyręcza" Wiedział że musi coś zrobić bo jeśli Sebastian miał rację, a słowa Uli na to wskazywały to obawiał się że jeszcze przed urodzeniem się maleństwa będzie miało one również ojczyma. Pierwszym krokiem jaki postanowił zrobić była próba przeproszenia za swoje winy Uli

- To znowu ty? Nie wyraziłam się jasno?- zapytała gdy otworzyła drzwi i zobaczyła Dobrzańskiego z torbą zakupów i malutkim bukiecikiem w dłoniach
- Powiedziałaś bardzo jasno ale ja też w tej sprawie mam coś do powiedzenia. Przede wszystkim przepraszam za moje zachowanie, faktycznie skupiłem się wyłącznie na dziecku zapominając o twoim samopoczuciu. Obiecuję że od dzisiaj będzie inaczej. A to w ramach przeprosin- podał jej malutki bukiecik a ku jego zdziwieniu Ula przyjęła go i zaprosiła do środka- Chcę pomagać ci już teraz a nie dopiero po porodzie. Czytałem że w tym okresie masz powinie jakieś zachcianki więc kupiłem ci ogórki, śledzie, czekoladę, pączki. Musisz powiedzieć mi na co masz ochotę, bo nie wiedziałem co lubisz a to doradziła mi pani w sklepie
- Sama potrafię robić zakupy
- Wiem o tym, ale nie chcę abyś dźwigała ciężkie siaty z zakupami- tłumaczył się z uśmiechem na ustach, który zawsze działał na kobiety
- No tak, to przecież może zaszkodzić dziecku- naśladowała przemądrzałe głosy, które w ostatnim czasie słyszała
- O tym nie pomyślałem ale skoro tak mówisz to mam kolejny powód aby pomagać ci w zakupach- nie czekając na jej odpowiedź mówił dalej- To gdzie mogę zanieść te rzeczy?- Ula bez słowa zaprowadziła Marka do kuchni a gdy postawił torbę na stole ona zajęła się wkładaniem jej zawartości do lodówki. Marek stał pod takim kontem że widział zawartość lodówki a właściwie jej brak
- Kobieto twoja lodówka świeci pustkami, co ty dzisiaj zamierzasz jeść?
- Śledzie- podniosła w rękach dwa słoiki zakupionych przez niego śledzi
- Ale to nie jest na obiad- odparł z oburzeniem- Idziemy do restauracji, ty musisz coś zjeść
- No tak, jak nie zjem obiadu to zagłodzę nasze dziecko
- Co ty tak w kółko o tym dziecku mówisz? Przebieraj się szybko bo w tym stroju nie pójdziesz