wtorek, 31 grudnia 2019

Spełnienia marzeń !


Z okazji zbliżającego się nowego roku życzę Wam 

spełnienia wszystkich waszych marzeń, 

a szczególnie tych najbardziej przez was skrywanych. 

Poza tym dużo miłości i radości z każdego kolejnego dnia.



sobota, 14 grudnia 2019

Porady na straty 4

Gdy tylko Ula wysiadła z samochodu zadzwonił telefon Marka, podejrzewał, że to Paulina dzwoni z wyrzutami ale ku jego zdziwieniu była to Helena z prośbą o odwiedziny. Głos rodzicielki wydał mu się bardzo poważny dlatego nie zwlekał i czym prędzej dotarł do swojego domu rodzinnego
- Mamo, coś się stało?- zaczął gdy tylko Helena otworzyła mu drzwi ale na jego pytanie odpowiedziała dopiero gdy oboje siedzieli w salonie
- Paulina tu była i prosiła abym z tobą porozmawiała.- widział, że Helena źle się czuje w roli pośrednika, dotąd to Krzysztof upominał go gdy Paulina się poskarżyła. Teraz gdy Krzysztofa nie ma Paulina ten obowiązek zrzuciła na Helenę - Dzisiaj Paulinka była u kosmetyczki, a gdy wychodziła to widziała cię z kobieta i małym dzieckiem. Ona uważa, że to twoje dziecko.
- A sama nie mogła ze mną porozmawiać na ten temat?- zareagował podniesionym tonem głosu ale tuż po chwili dotarło do niego, że to nie na matkę powinien w tym momencie krzyczeć- Po co ciebie wciąga w nasze sprawy? Dlaczego jej na to pozwalasz?
- Nie denerwuj się, tylko powiedz czy jestem babcią?- Helena pomimo wzburzenia syna nadal była spokojna.
- To nie było moje dziecko, Beti jest siostrą Uli, którą poznałem na cmentarzu. Ona kilka miesięcy temu straciła mamę, podczas porodu Beti. Gdy rozmawialiśmy to zadzwonił do niej telefon z prośbą o jak najszybsze dotarcie do tego sklepu przed którym prawdopodobnie widziała nas Paula. Jasiek, brat Uli próbował ukraść słuchawki za pięćdziesiąt złotych. Ta rodzina jest bardzo biedna, Ula powiedziała, że odkąd ich mama nie żyje to jej tato bardzo się załamał, wcześniej miał zawał i teraz nie może pracować. Żyją tylko z zasiłków. Zastanawiam się czy mogę im jakoś pomóc.- Marek w skrócie opowiedział historię Uli aby Helena się uspokoiła, a przede wszystkim uwierzyła, że dziecko nie jest jego.
- Zmieniłeś się, dawniej nie zwróciłbyś nawet uwagi na biedną dziewczynę
- To prawda zmieniłem się i bardzo się z tego cieszę, ale Paula się nie zmieniła i nadal węszy tylko podstępy. Pomożesz mi jakoś pomóc tej rodzinie? Bo ja dzisiaj próbowałem dać jej pieniądze, ale uciekła- postanowił też przyznać się do swojego mało eleganckiego zachowania.
- Jak mogłeś próbować dać jej pieniądze? Pomyślałeś jak ona się poczuła?- tym razem to Helena była bardziej wzburzona
- To był spontaniczny odruch, chciałem pomoc- tłumaczył się jak mały chłopiec
- Zapamiętaj sobie raz na zawsze, gdy chcesz pomóc nie dawaj pieniędzy. Nikt nie chce jałmużny, a pieniądze zawsze są tak odbierane.
- To jak im pomóc?
- Przez naszą fundację, ale przede wszystkim najpierw musisz zapytać czy ona i jej rodzina tej pomocy chcą
- Przecież mówiłem, że potrzebują pomocy. Po co ją pytać? A jak powie że nie?
- To będziesz musiał zaakceptować jej decyzję. Nie możesz narzucać swojej woli. Każdy człowiek nawet ten biedny ma prawo do decydowania o sobie. Nie można pomagać na siłę- Helena tłumaczyła synowi to czego ją samą nauczyło życie
- Ale mamo...- wzdychał
- Nie ma żadnego ale.- była stanowcza, tak jak kiedyś Krzysztof
- Czyli co mam robić?- zapytał, aby mieć pewność, że dobrze zrozumiał matkę
- Gdy ją spotkasz zapytaj o to czy zgodzi się przyjąć pomoc z fundacji
- Teraz mogę do niej pojechać, wiem gdzie mieszka- Marek chciał jak najszybciej wszystko załatwić
- Zwolnij trochę. Dzisiaj ją obraziłeś, daj jej czas ochłonąć. Teraz zajmij się swoim związkiem. Uspokój Paulinę, wytłumacz jej tą sytuację, tak jak wytłumaczyłeś dla mnie
- Ja nic nie zrobiłem i z niczego nie zamierzam się jej tłumaczyć
- Nie zachowuj się jak dziecko, niedługo bierzecie ślub i musicie ze sobą rozmawiać. Paulina jest wybuchowa ale ty swego czasu dawałeś jej do tego powody. Nie tak łatwo jest ponownie zaufać gdy tyle razy została zdradzona
- Ale ...- chciał przerwać i opowiedzieć o tym, że jest przez Paulinę oskarżany o rzeczy których nie robi
- Spójrz mi w oczy i powiedz że nigdy jej nie zdradziłeś.- nie potrafił tego zrobić, nie chciał kłamać-No własnie. Nie dziw się więc jej zachowaniu tylko zawalcz o ten związek. Twój ojciec był taki sam jak ty, ale w porę się zmienił, dorósł i dzięki temu spędziliśmy całe życie razem.
Wziął słowa matki do serca, postanowił, że wróci do domu i spróbuje wytłumaczyć Pauli to nieporozumienie. Całą drogę myślał o tym jak poprowadzić tą rozmowę aby nie skończyła się kłótnią. Ale gdy tylko przekroczył próg domu i usłyszał krzyk narzeczonej zapomniał o tym co sobie postanowił.
- Gdzie byłeś tak długo?! Dlaczego nie odbierasz moich telefonów!?- przy wejściu słyszał jej donośny głos, który dochodził z sypialni
- Byłem z mamą, przecież sama ją prosiłaś aby ze mną porozmawiała. Więc rozmawialiśmy, a tak dla twojego spokoju nie mam dziecka na boku, a następnym razem jak wpadniesz na tego typu podejrzenia to najpierw porozmawiaj o tym ze mną sama a nie biegniesz z tym od razu do mojej matki. Jesteśmy dorosłymi ludźmi a nie parą dzieciaków, która bez pomocy rodziców nie potrafi rozwiązać konfliktu.
- To kim dla ciebie jest to dziecko?- wiedział, że Paula nie odpuści i jej również będzie musiał dokładnie wyjaśnić historię Beti
- Siostrą znajomej poznanej na cmentarzu
- Już nawet na cmentarzu szukasz sobie kochanek?! Za pół roku nasz ślub a ty cały czas mnie zdradzasz!
- Nie zdradzam cię!- on również podniósł głos- Nawet o tym nie myślę, a ty mi cały czas wmawiasz rzeczy z którymi nie mam nic wspólnego
- Czyli ja sobie te zdrady wymyślam?
- Od pewnego czasu tak.

niedziela, 24 listopada 2019

Porady na straty 3

Myśl o młodej dziewczynie towarzyszyła Markowi przez cały kolejny dzień, w jego głowie pojawiały się kolejne scenariusze tłumaczące istnienie dziecka i tęsknotę za kimś bliskim. Postanowił, że od razu po pracy pojedzie na cmentarz, a następnie spróbuje odnaleźć grób przy którym Ula spędza tak wiele czasu. Jak postanowił tak też zrobił, nawet z pracy wymknął się półgodziny wcześniej aby wymigać się z obowiązku odwiezienia Pauliny do domu. Odnalezienie grobu nie sprawiło mu trudności, ale napis Magdalena Cieplak żyła lat 49, nie wiele rozjaśnił w jego myślach.
- Cześć, co ty tu robisz?- w pewnym momencie usłyszał głos Uli, który oznaczał, że będzie musiał się przyznać do rozmyślania na jej temat
- Cześć, tak właśnie sobie spacerowałem- próbował zwalić swoją obecność na przypadek, jednak gdy zobaczył te intensywnie niebieskie oczy nie potrafił dalej kłamać- Od wczoraj zastanawiam się nad tym kogo straciłaś i dlaczego tu codziennie przychodzisz. Nie zrozum mnie źle, ale przychodzę tu od ponad pół roku i nie spotkałem nikogo kto tak często odwiedza grób bliskiej osoby. Moja narzeczona cały czas mówi mi, że to nienormalne i wtedy zauważyłem ciebie, a to oznacza, że nie tylko ja jestem nienormalny- próbował zażartować
- To moja mama, zmarła prawie trzy miesiące temu podczas porodu Beatki. Od czasu śmierci mamy to ja przejęłam jej obowiązki, zajmuję się Beatką, pilnuję aby Jasiek mój brat nie robił głupot. Mój tato po śmierci mamy kompletnie się załamał i wszystkie obowiązki spadły na mnie, a ja czasami nie mam już na to wszystko siły. Przychodzę tutaj do mamy bo chcę się wygadać, wyżalić na to wszystko co się dzieje i prosić aby mi pomagała. Mama była moją najlepszą przyjaciółką, a teraz nawet nie mam z kim tak szczerze porozmawiać- na widok łez które ciekły po policzku dziewczyny Marek postanowił ją przytulić, ku jego zdziwieniu nie odepchnęła go, a nawet jeszcze bardziej wtuliła się w jego silne męskie ramię.
- Rozumiem twój ból, też straciłem rodzica i nie jest mi łatwo pogodzić się z tym, że już nigdy z nim nie porozmawiam. Gdy żył nie mieliśmy najlepszych relacji, a może tylko mi się tak wydawało? Mój ojciec dużo wymagał od siebie i od innych, a ja nigdy nie byłem wystarczająco dobry. Ale teraz gdy nie żyje, gdy nie widuję go codziennie w firmie to bardzo za nim tęsknię, tęsknię za jego kazaniami na temat tego jaki to jestem nieodpowiedzialny.
- Naprawdę jesteś nieodpowiedzialny?
- Byłem, od jego śmierci dużo się zmieniło. Co prawda nie muszę troszczyć się tak jak ty o rodzeństwo ale musiałem zatroszczyć się o mamę. Ona ciężko zniosła śmierć taty, obwiniała się o ten wypadek- w tym momencie oboje usłyszeli dźwięk telefonu, a Ula widząc na wyświetlaczu nieznany numer postanowiła odebrać
- Przepraszam, muszę odebrać- Tak słucham...tak to ja...Ale dlaczego? Co on zrobił?...Dobrze, przyjadę najszybciej jak będzie to możliwe
- Coś się stało?- zapytał gdy Ula chowała już telefon do kieszeni
- Możesz podwieźć mnie do sklepu, mojego brata podobno przyłapali na kradzieży- widział jej zakłopotanie w tej sytuacji, chciał jej w tym pomóc. Gdy dojechali do marketu zamiast zawrócić i odjechać udał się z Ulą i małą Beatką do kierownika ochrony, który wcześniej dzwonił. A gdy dowiedział się, że Jasiek próbował ukraść słuchawki za pięćdziesiąt złotych, wziął sprawy w swoje ręce i przekonał na osobności ochroniarza aby nie dzwonił na policję. Następnie odwiózł wszystkich do Rysiowa, a gdy Jasiek i Beatka wysiedli chciał porozmawiać z Ulą.
- Bardzo ci dziękuję że mi pomogłeś, nie wiem jak mogę się odwdzięczyć- mówiła gdy zostali już sami, wcześniej w samochodzie panowała bowiem cisza
- Ula nie musisz nic robić- zapewniał. Domyślam się, że jest wam ciężko, dodatkowo on jest w takim wieku, że robi wiele głupich rzeczy, ale następnym razem może trafić na mniej wyrozumiałego ochroniarza. Wiesz może dlaczego próbował ukraść te słuchawki?
- Wiem, gdy ty rozmawiałeś z ochroniarzem ja porozmawiałam z Jaśkiem. Wczoraj prosił mnie o pięćdziesiąt złotych, chciał je kupić ale nie dałam mu pieniędzy bo nie miałam. Więc postanowił je ukraść. Powiedział mi, że w szkole wszyscy mają słuchawki a on nie ma. To moja wina, gdybym dała mu te pieniądze to by do tego nie doszło, ale teraz wszystko jest takie drogie. Nam ledwo starcza na pampersy dla Beti, nie jest łatwo utrzymać się tylko z zasiłków.
- To twój tato nie pracuje?- zapytał zaskoczony
- Tato pracował w takiej firmie zajmującej się wykończeniami wnętrz ale właściciel zbankrutował i tato został bez pracy. Potem miał zawał, a po tym już nikt nie chciał go zatrudnić, za duże ryzyko że zawał się powtórzy. Odkąd mama nie żyje tato już nawet pracy nie szuka, czasami naprawi jakiś sprzęt dla sąsiadów, ale z tego nie ma dużych pieniędzy.- Marek słysząc to wyjął portfel a następnie całą gotówkę, którą w nim miał a następnie próbował dać je Uli, ale ona powiedziała tylko- Ja nie mogę tego przyjąć a następnie wysiadła i uciekła do domu.

czwartek, 31 października 2019

Porady na straty 2

Cmentarz zwykle opustoszały stawał się coraz częściej uczęszczany. Tłumaczył to zbliżającym się świętem zmarłych. Ludzie przychodzili, sprzątali groby swoich bliskich, a on obserwował tych wszystkich ludzi. Wszyscy się gdzieś śpieszyli, sprzątali w pośpiechu. Niewielu ludzi znalazło czas aby się choć przez chwilę pomodlić. Liczyło się to aby nagrobek ładnie się prezentował. Rozumiał tą formę pamięci o bliskich, grób jego ojca również dobrze się prezentował ale wiedział, że to nie jest najważniejsze. Przez ciągły tłum na cmentarzu coraz mniej podobało mu się to miejsce, już nie stwarzało tak dobrych warunków do przemyśleń. Tego dnia wiedział, że cmentarz będzie mniej uczęszczany, pogoda nie sprzyjała porządkom. Zimny i porywisty wiatr, a do tego ciemne chmury które zbierały się na niebie były zapowiedzią zbliżającej się burzy. Marka jesienna pogoda jednak nie zniechęciła, udał się na cmentarz. Miał rację cmentarz świecił pustkami, była tylko jedna kobieta z wózkiem. W ostatnim czasie bardzo często ją widywał, wyróżniała się z pośród tych wszystkich innych ludzi których widywał na cmentarzu. Ona tak jak on przychodziła na cmentarz na dłuższą chwilę, nie śpieszyła się. Nie pamiętał kiedy pierwszy raz ją zauważył, ale to dlatego, że jeszcze miesiąc wcześniej nie zwracał uwagi na pojedynczych ludzi spacerujących cmentarnymi alejkami.  Gdy wiatr stawał się jeszcze bardziej porywisty postanowił wrócić do domu. Przy bramie na cmentarz spotkał dziewczynę, którą widział gdy wchodził na teren wiecznego spoczynku wielu osób. Stała zgięta i szukała czegoś w dolnym schowku wózka.
- Zaraz będzie lało- Marek sam nie wiedział co go tknęło, aby zagadać do owej dziewczyny, od dawna bowiem nie zaczepiał kobiet
- Wiem, dlatego szukam foli na wózek, nie chcę aby go zmoczyło- podniosła głowę i wtedy zauważył, że dziewczyna do urodziwych nie należy- Ale chyba go zostawiłam w domu
- Może mógłbym pomóc?- zaproponował- Mógłbym odwieźć panią do domu, wózek na pewno się składa, wsadzimy go do bagażnika dzięki temu pani i dziecko nie zmokniecie
- Mógłby pan?- Ula z chęcią przystała na propozycję nieznajomego mężczyzny, choć w domu zawsze była uczona aby nie wsiadać do samochodu nieznajomych osób.
- Nie pan tylko Marek- po tych słowach nieznajomy stał się już znajomym, a więc śmiało mogła skorzystać z pomocy
- Ula a to Beatka- ona również przedstawiła siebie i siostrę, podczas gdy Marek wsadzał właśnie wózek do swojego niewielkiego bagażnika
- Nie mam tylko fotelika dla dzieci więc będziesz musiała trzymać ją na rękach
- Dobrze, to żaden problem, dziękuję ci bardzo za to, że mi pomagasz- mówiła gdy już zapięła pasy a Marek powoli ruszał z parkingu
- To gdzie mam jechać?-zapytał
- Rysiów 8, poprowadzę cię ponieważ droga jest dość kręta, a ty chyba nie mieszkasz w okolicy- ni to stwierdziła ni to zapytała, faktem jest, że nie kojarzyła ani jego ani jego czerwonego wrzucającego się w oczy auta.
- Mój dom rodzinny jest w miarę niedaleko, ale zawsze więcej czasu spędzałem w Warszawie, dom był tylko do spania. A teraz od pięciu lat mieszkam już w swoim domu w Warszawie więc w te strony zaglądałem naprawdę rzadko-opowiadał jednocześnie skręcając w coraz węższe uliczki- Życie się jednak w ostatnim czasie trochę pokomplikowało i teraz częściej zaglądam w te strony.
- Rozumiem, to już tutaj- zatrzymał samochód przy branie pomalowanej na kolor zielony
- Zaczęło już padać, więc może zanieś dziecko do domu, a ja w tym czasie wyjmę wózek i przyniosę go do domu abyś już nie mokła- Ula na tą próbę pomocy również przystała, a w ramach podziękowania zaproponowała herbatę ale Marek odmówił, tłumacząc się chęcią powrotu do domu przed burzą. Zrozumiała i nie chciała naciskać, nie wiedziała też co zastanie w domu.
Marek w drodze do domu i Pauliny żałował, że nie przyjął zaproszenia, byłaby to bowiem okazja do bliższego poznania tej młodej dziewczyny. Pomimo, że nie należała do najpiękniejszych to odczuwał wewnętrzną chęć poznania jej bliżej. Ta chęć poznania nie była pokierowana pociągiem fizycznym, bo takiego nie odczuwał. Chciał poznać Ulę, ponieważ była dla niego zagadką. Była młoda, za młoda i za skromna na własne dziecko. Wiedział, że nawet piętnastolatki rodzą dzieci ale ona w niczym nie przypominała tych puszczalskich kobiet z klubów z którymi tak często się zabawiał. Ula była inna. W takim razie, skąd to dziecko? Dlaczego przychodzi tak często na cmentarz? Kogo straciła?

środa, 23 października 2019

Porady na straty 1

- Marek musimy zdecydować jaki typ zaproszeń wybieramy. Iza co prawda pokazała mi kilka typów ale wszystkie wydają mi się takie zwykłe. Myślałam o tym aby wybrać się do Milano i to tam poszukać zaproszeń. Albo może powinniśmy zlecić usługę projektowania zaproszeń jakiemuś artyście, dzięki temu byłyby niepowtarzalne.- Paulina przez całą drogę z firmy do domu opowiadała o przygotowaniach do ślubu, ale dopiero wjeżdżając na swoją ulicę zauważyła, że Marek nie jest zainteresowany tematem zaproszeń- Czy ty mnie w ogóle słuchasz?- zapytała
- Nie słucham cię, ponieważ prowadzę samochód. Są rzeczy ważne i ważniejsze- Marek ze spokojem odpowiedział na pytanie narzeczonej, choć wiedział, że tą odpowiedzią doprowadzi włoszkę do furii. 
- I nasz ślub uważasz za nie ważny!
- Uważam, że rozmowę na temat zaproszeń możemy odłożyć na inny moment, mamy jeszcze dużo czasu. Gdy prowadzę auto chcę się na tym skupić, aby przeze mnie nikt nie zginął.-Marek zaparkował właśnie na swoim podjeździe ale nie miał zamiaru wrócić teraz z Pauliną do swojego zimnego domu- A teraz wysiadaj, muszę coś jeszcze załatwić.
- Kiedy mamy porozmawiać jak ciebie ciągle nie ma?- Paulina krzykiem zawsze prezentowała swój włoski wybuchowy temperament- Po pracy cały czas jeździsz na cmentarz albo do mamy. A może ty mnie zdradzasz?- Temat zdrady zawsze wracał w takich momentach, pomimo, że od długiego czasu nie dawał jej już powodów do niepokoju.
- Nie zdradzam cię Paula. Naprawdę jadę do mamy, chcę zobaczyć jak ona się trzyma, chcę też odwiedzić tatę. Naprawdę dziwię się, że nie rozumiesz tego co teraz przeżywam ja i moja mama. Przecież przechodziłaś przez to samo, liczyłem z twojej strony na trochę więcej wsparcia.
- Minęło już prawie pół roku, czas się otrząsnąć. Doskonale rozumiem, że wam go brakuje ale uważam, że oboje przesadzacie. Ja straciłam oboje rodziców i nie robię z tego wielkiej tragedii, takie jest życie Marek. Każdy kiedyś będzie musiał umrzeć- każdy kiedyś musi umrzeć to prawda, ale Marek tak jak większość ludzi na tej planecie chciałby aby jego bliscy odchodzili później a nie tak wcześnie, stanowczo za wcześnie
- Miałaś ponad piętnaście lat na pogodzenie się ze stratą rodziców, a mój tato nie żyje od kilku miesięcy, daj nam czas. Poza tym, gdy twoi rodzice zginęli to moi zajęli się wami jak własnymi dziećmi, stworzyli wam dom, tak abyście nie odczuwali tej straty. Dlatego dziwię się, że tak bez emocji podchodzisz do śmierci mojego taty, który starał się zastąpić również tobie ojca.-brak emocji Pauliny był dla Marka wielkim szokiem, bo to ona miała lepszy kontakt z jego ojcem, była taką córeczką tatusia.
- Ja nie mam zamiaru po raz kolejny roztrząsać tego tematu. Od śmierci Krzysztofa bardzo się zmieniłeś- po tych słowach wysiadła, a on mógł odjechać do wielkiego domu swoich rodziców w którym jego matka została zupełnie sama. Po śmierci ojca zwolniła pomoc domową, tłumacząc, że ona jedna poradzi sobie sama. Marek proponował aby przeprowadziła się do domu jego i Pauliny ale mama nie chciała. Tłumaczyła, że nie chce zostawiać tego domu. Na propozycję przeprowadzki jego i Pauliny nie zgadzała się głównie Paulina, choć widział, że jego mamie ten pomysł też się nie podoba. Starał się odwiedzać matkę codziennie, zawsze na niego czekała z obiadem, tak jak jeszcze pół roku temu czekała na Krzysztofa. Zawsze jadł obiad, opowiadał co dzieje się w firmie, a potem Helena prosiła aby wracał do Paulinki. Nie chciała aby śmierć Krzysztofa wpłynęła na związek jej syna. W tym momencie zawsze wychodził, ale przed powrotem do domu zawsze zaglądał na cmentarz, potrafił tam siedzieć godzinę. Tam zwykle nikogo nie było, mógł w ciszy posiedzieć, przemyśleć wiele spraw. Nie miał teraz ochoty na kontakty towarzyskie, po śmierci ojca zerwał wiele znajomości, stały kontakt miał jedynie z Sebastianem. Ale nawet ich relacje się pogorszyły. Sebastian starał się zrozumieć Marka ale tak naprawdę nie miał pojęcia co czuje Marek, jego rodzice nadal żyli. 

niedziela, 6 października 2019

Taka karma 2

Nie czekając na nic Ula wybiegła z budynku w sukni ślubnej i wsiadła do jednej z taksówki podając adres Marka. Dopiero w połowie drogi zaczęła myśleć nad tym co robi. Cały dzień był tak zwariowany, że nie miała nawet czasu myśleć o Marku i jego wyjeździe. Myślała że ta przepłakana wczorajsza noc pomoże jej zakończyć marzenia o  związku z Markiem . Przecież on nie chciał jej widzieć, a ona jedzie do jego mieszkania. Z drugiej strony może Sebastian mówił prawdę i Marek chciał się tylko z Pauliną przyjaźnić. Ale czy z nią można się przyjaźnić? Przyjaźń to poświęcenie całego siebie drugiej osobie, to prawie jak miłość. To początek miłości. Ona z Markiem też się przecież tylko przyjaźniła a potem przyszedł czas na miłość. Może Marek nauczył się na ich historii, że najlepsze związki budowane są na przyjaźni i chciał teraz budować związek z Pauliną od początku. A Sebastian i Viola przeszkodzili mu w tym, tylko dlatego że im się coś wydaje. Zawrócić się już nie mogła, była za blisko, a naprawić błąd tamtych dwojga ktoś musiał. Obiecała sobie, że odda dokumenty i wraca na bankiet, była tam potrzebna.
Stojąc pod drzwiami mieszkania Marka długo się wahała czy nacisnąć dzwonek ale było już za późno aby uciec
- Ula?- Marek oniemiał na widok swojej ukochanej w białej sukni stojącej pod jego drzwiami, ona widziała jego minę. Była dokładnie taka sama jak wtedy gdy pierwszy raz zobaczył ją po jej przemianie.
- Cześć, przywiozłam twoje dokumenty. Nie miej pretensji do Sebastiana, to był pomysł Violi, a on jest zakochany i ślepo robi co ona mu powie- jej głos pozbawiony był emocji, oschły
- To może mi powiesz co oni chcieli tym osiągnąć?- był poważny, ton głosu wskazywał na zdenerwowanie
- Chcieli powstrzymać cię przed wyjazdem z Pauliną i jednocześnie dać nam szansę na rozmowę.
- Po to przyjechałaś?- zapytał niepewnie
- Nie. Przyjechałam oddać ci dokumenty. Zaraz muszę wracać na bankiet- patrzyła na oczy Marka, posmutniały- jestem tam potrzebna
- Mi też byłaś potrzebna, a nie przyszłaś- powiedział wycofując się w głąb mieszkania aby zamknąć drzwi
- Dokąd nie przyszłam?- zdążyła zapytać nim Marek zamknął drzwi
- Do mnie, do szpitala. Czekałem na ciebie a ty mnie zostawiłaś- jego głos przepełniony był żalem
- My jednak musimy coś sobie wyjaśnić. Mogę wejść?- Marek uchylił drzwi aby mogła się przecisnąć następnie zapraszając ją do salonu. Wchodząc rozglądała się po mieszkaniu, było urządzone zupełnie inaczej niż dom Marka, znacznie skromniej. Widać było że mieszka tu od niedawna.  Gdy oboje usiedli na dwóch końcach kanapy zaczęła mówić
- Przyjechałam do szpitala od razu po tym jak odsłuchałam twoją wiadomość. Na korytarzu spotkałam Paulinę, powiedziała mi, że nie chcesz mnie widzieć, że podałeś lekarzom jej numer telefonu. Powiedziała że wróciliście do siebie i prosiła, a właściwie żądała abym kolejny raz tego nie psuła. Gdy po rozmowie z lekarzem Paulina przekazała mi, że twój stan jest dobry odeszłam. Tak jak mnie o to prosiłeś. Dopiero dzisiaj Viola uświadomiła mi, że nie powinnam Paulinie we wszystko wierzyć, ale wtedy byłam pewna że to prawda.
- Ja też jej uwierzyłem gdy powiedziała, że nie było cię w szpitalu. Pytałem także lekarza czy byłaś ale on również powiedział, że nikt prócz Pauliny i Sebastiana nie pytał o mnie.
- To Paulina poszła porozmawiać z lekarzem. Mi i tak by niczego nie powiedział. Nie jestem rodziną ani partnerką. Jestem nikim- tłumaczyła- Ale skoro to już sobie wyjaśniliśmy to mogę wracać na bankiet. Jako prezes powinnam tam być, potrzebują mnie.
- Mi też jesteś potrzebna- rzekł ze zdecydowaniem, nie mógł po raz kolejny pozwolić jej odejść- Nie wypuszczę cię teraz, musimy wyjaśnić sobie wszystko od początku do końca. A to będzie długa rozmowa, bo mam ci naprawdę dużo do powiedzenia. Zadzwonię do ojca i powiem że już nie wrócisz, poproszę aby cię zastąpił. Na pewno się zgodzi. A Sebastian dopilnuje technicznych spraw aby odpokutować te dzisiejsze wygłupy.
- Muszę zwrócić suknię- argumenty Marka przekonały Ulę do tego, że bankiet bez niej również się odbędzie, a im potrzebna jest rozmowa, ale był jeden problem. Suknia była uszyta na prawdziwą modelkę, a co za tym idzie dla Uli była o wiele za wąska
- Jutro zwrócisz
- Marek, pozwól mi jechać się przebrać. Obiecuję, że jutro z samego rana porozmawiamy o wszystkim, ale teraz muszę zdjąć tę suknię. Gorset jest za mocno ściśnięty i zaraz się uduszę, poza tym źle się czuję w tej sukni. Jest piękna, ale totalnie nie w moim stylu
- Jeśli chodzi o sukienkę to przecież możesz przebrać się tutaj, zaraz ci coś przyniosę- po chwili wrócił z jedną ze swoich koszul- Nie mam nic bardziej odpowiedniego
- Wszystko będzie lepsze niż ta za mała suknia
- A Piotr nie będzie miał nic przeciwko?- Marek zapytał, choć wiedział, że tym pytaniem może spowodować to, że Ula przypomni sobie o swoim chłopaku i zrezygnuje z rozmowy- Wiesz ja bym nie chciał aby moja dziewczyna chodziła przy innym wyłącznie w jego koszuli
- Zerwałam z Piotrem gdy wyszłam od ciebie ze szpitala- jej odpowiedź mówiła już tak wiele, ale chciał usłyszeć to od niej
- Dlaczego?
- Bo cię kocham- patrzyła mu prosto w oczy a on miał ochotę skakać ze szczęścia- Nie mogłam kontynuować tej znajomości bo wiem, że nikogo, nigdy nie pokocham tak jak ciebie.
- Ja też cię kocham i obiecuję ci że już nigdy cię nie skrzywdzę- w tym momencie położyła mu palec na ustach
- Nie obiecuj mi niczego, nie wracajmy do tego co było. Przeczytałam twój list z opóźnieniem, ale było w nim wszystko co chcę wiedzieć. Wspomnienia bolą, a ja już wiem, że jesteś zupełnie innym, nowym Markiem- na zakończenie swoich słów złączyła ich wargi w gorącym i jakże namiętnym pocałunku. Oboje wiedzieli, że ten dzień jest początkiem zupełnie nowego życia, a to stare zostawiają za sobą i nigdy nie będą do niego wracać.
Gdy oderwali się od siebie na chwilę aby spojrzeć sobie w oczy Marek doszedł do mądrych wniosków
- Chyba muszę podziękować Sebastianowi za te ukradzione dokumenty, to dzięki niemu nie wyjechałem i dzięki niemu zaczynam nowe życie u twojego boku
- Z tego co usłyszałam to Sebastian obawiał się nawet że to będzie koniec waszej przyjaźni. A tak naprawdę on biedak tylko słuchał Violi. Miłość go zmieniła
- Czyli muszę podziękować także Violi? - zapytał choć znał odpowiedź
- Oboje musimy. Zadzwońmy do nich teraz, ciekawa jestem jak się udał bankiet- Marek sięgał już po swój telefon i wybijał numer do przyjaciela
- Cześć Seba, nie wiem co chciałeś osiągnąć tą kradzieżą- Marek rozpoczął rozmowę udając poważny, zdenerwowany głos
- Rozmawiałeś z Ulka?- Sebastian wiedział, że tylko pomyślny wynik rozmowy tamtych dwojga może uratować jego przyjaźń z Markiem
- Rozmawiałem. Dziękuję że zmusiliście nas do tej rozmowy, gdyby nie wy...- nawet nie chciał kończyć
- Taka karma Marek, wszystko do ciebie wraca- słuchawkę w tym momencie przejęła Viola- Ulka pomogła mi zrozumieć że kocham Sebastiana, daliście nam czas tuż przed pokazem gdy było tyle pracy abyśmy wyjaśnili sobie wszystko to my też musieliśmy się jakoś wam odwdzięczyć.
- A jak mija bankiet?- do rozmowy włączyła się także Ula
- Wszystko się udało, Pshemko i pan Krzysztof udzielają wywiadów, a do mnie podeszła jakaś kobieta, szefowa agencji modelek. Zaproponowała mi dołączenie do jej dziewczyn. Ale nie mogę Cię Ulka zostawić. Przyjaciół się nie zostawia - I tym miłym akcentem rozmowa czwórki przyjaciół dobiegła do końca. A Marek po zakończeniu rozmowy telefonicznej nadal pozostawał w tym nastroju
- Viola ma rację. Karma wraca. Najpierw to ja byłem prezesem i ty pomagałaś mi jak tylko mogłaś, a potem to ja pomagałem tobie. Najpierw to ty patrzyłeś na mój związek z Pauliną, a potem ja patrzyłem na ciebie i Piotra. Najpierw to ty starałaś się o moje względy, a potem to ja musiałem się starać aby odzyskać twoje zaufanie. I tak można wymieniać w nieskończoność
- Jak tak na to patrzeć to faktycznie karma wraca. Dlatego musimy uważać na to co robimy bo kiedyś nas spotka to samo. Warto pomagać bo często nas to nic nie kosztuje, a możemy tym sprawić wielką przyjemność drugiej osobie. Czasami wystarczy jedna rozmowa, a dla drugiej osoby jest to początek nowego życia.

sobota, 28 września 2019

Taka karma 1

- Marek, spróbuj jeszcze raz. W przeciwnym razie czeka cię uroczy urlop w towarzystwie Pauliny- Sebastian już od godziny próbował przekonać Marka na wszystkie możliwe sposoby aby spotkał się jeszcze raz z Ulą. Próbował prośbą i groźbą, niestety nic nie pomagało. Marek cały czas mówił tylko o tym że on już próbował, ale swoją szansę na miłość stracił już wtedy gdy zdecydował się na udawanie. Po wypadku Marek nie miał żadnych obrażeń cielesnych ale w jego sercu była głęboka rana, miał nadzieję, że Ula przyjedzie do niego. Jeśli nie jako zakochana w nim bez pamięci kobieta to przynajmniej jako przyjaciółka. Niestety miał pewność, że Uli w szpitalu nie było. Wiele razy pytał o nią Paulinę ale ona za każdym razem powtarzała, że nie widziała 'tej Cieplak' Nie był pewny czy może tak bezgranicznie ufać Paulinie dlatego zapytał lekarza ale on również powiedział, że jedyną kobietą jaka o niego pytała była Paulina. Tylko Sebastian cały czas powtarzał, że na pewno jeszcze przyjdzie a kiedy nie przychodziła usprawiedliwiał ją tłumacząc, że ma tyle pracy z pokazem, że się nie wyrobiła. Jednak jej nieobecność w szpitalu Markowi odebrała całą nadzieję. Była przy nim Paulina która tak wiele razy go zawiodła a Uli która zawsze go wspierała, pomagała i ratowała w sytuacjach kryzysowych tym razem przy nim nie było.


Sebastian nie był jedyną osobą która próbowała uratować miłość Marka i Uli. On jako przyjaciel Marka przekonywał jego, a Ala jako przyjaciółka Uli to ją chciała zachęcić do wykonania pierwszego kroku. Jednak Ula tak samo jak Marek wbiła sobie do głowy 'przepadło' i odpierała wszystkie argumenty przyjaciółki.
- Dziewczyny, witajcie, cześć- Z budynku w którym za kilka godzin miał odbyć się pokaz wybiegła szczęśliwa Violetta. W ostatnim czasie blondynka miała wiele powodów do radości. Najpierw dzięki Uli została modelką i twarzą kolekcji a w ostatnich dniach pogodziła się z Sebastianem
- Wiesz co Ulka ty to cicha rzeka jesteś. Ale Sebastian wszystko mi powiedział. Oczywiście wiem, wiem, mam nikomu nic nie mówić- Violetta odkąd Sebastian opowiedział jej historię pary prezesów postanowiła, że naprawi to wszystko co zepsuł Sebastian. Blondyn postawił na szczerość i opowiedział Violi nie tylko to jak bardzo teraz Marek się stara ale również to dlaczego Marek zaczął spotykać się z Ulą. Wspomniał też o tym kto był pomysłodawcą tego planu. Viola w pierwszej chwili była wściekła, za to jak bardzo ci dwaj zranili jej przyjaciółkę ale potem przypomniała sobie zdjęcie Karramby, pociętą sukienkę, rozpuszczane plotki i dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że ona również wiele razy zraniła Ulę. Ale przecież wszystko można naprawić.
- Dobrze Viola co takiego powiedział ci Sebastian- Ula paplaniną Violi nie była zainteresowana w przeciwieństwie do Ali która chciała wiedzieć co takiego jej bezpośredni przełożony sądzi o relacji Ula-Marek
- No jak to co? Że kocha Ulkę, tylko Ulkę i zawsze Ulkę- na te słowa Uli wszystko wypadło z rąk i rozsypało się na czerwonym dywanie, Viola jednak nie zwracając na to uwagi paplała dalej
- Proszę cię przecież to nie jest już tajemnica. Wparuje tutaj na jakimś białym rumaku i .... Oooo jest już Sebastian. Dziewczyny tylko nikomu nie mówcie że wam powiedziałam. A jak już miałybyście komuś powiedzieć to powiedzcie, że nie wolno wam tego nikomu mówić. Rozumiemy się? Seba...- Viola pobiegła do swojego ukochanego, a Ula została z rozsypanymi dodatkami i mętlikiem w głowie. Słowa Violi dla Ali zaskoczeniem nie były, widziała jak bardzo Marek starał się odnaleźć Ulę gdy ta była na Mazurach. Taka miłość nie przechodzi w ciągu miesiąca. Ala patrzyła też na drugą zakochaną parę, nigdy nie podejrzewałaby swojego szefa o tak szczere uczucia. Dopiero teraz gdy widziała jak w oddali Viola i Sebastian czule się witają docierało do niej, że każdego, nawet największego bawidamka kiedyś dopadnie prawdziwa miłość.
- I co? Przyjedzie?- Viola zapytała szeptem Sebastiana, tak aby ich nikt nie słyszał
- Nie - Sebastian odparł z nutką złości w głosie- I skończy już tą konspirację
- Nie?!- szept zamieniony został na krzyk, jednak gdy zobaczyła spojrzenia przechodniów znacznie ściszyła ton głosu -Jak to nie? Jak ja jej już powiedziałam że przyjedzie na białym koniu, a ty nawet nie potrafisz załatwić aby taksówką przyjechał!
- Miałaś jej nic nie mówić, przecież cię prosiłem!- Sebastianowi również udzieliło się zdenerwowania Violi, która już myślała o kolejnym sposobie na pogodzenie prezesów
- Musimy mieć więcej czasu aby ich pogodzić. Przechodzimy do planu B- Sebasian nie krył zdziwienia, bo o planie B słyszał po raz pierwszy- Musimy powstrzymać Marka aby nie poleciał na Paulinę, a po pokazie wrócimy do planu A.
- Z Pauliną a nie na Paulinę- sprostował blondyn- Jak ty chcesz go powstrzymać?
- Przypnij go kajdankami to będzie siedział tam gdzie go przypniesz i nigdzie nie poleci- Sebastian już miał coś powiedzieć ale Viola kontynuowała myślenie na głos- Chociaż nie. Paulina już go próbowała przypiąć i... przecież wtedy Ulka go odpięła! Tak zróbmy!
- Jak? - Sebastian nie nadążał za tempem swojej wybranki
- Bierzesz kajdanki i przyczepiasz go do jakiegoś słupa, kaloryfera czy czegoś takiego, a potem Ula go odczepi. - Viola była dumna ze swojego kolejnego pomysłu
- Genialne, tylko że ja nie mam kajdanek, a poza tym Marek nie pozwoli się zapiąć w kajdanki. Ma złe wspomnienia- spojrzał badawczo na Violę aby sprawdzić czy to ona była pomysłodawczynią nocnej wizyty Pauliny u Marka w gabinecie
- Jedź do niego i zabierz mu paszport czy co tam chcesz, on nie może wsiąść do samolotu
- Viola to się nie uda, oni się poddali to my też musimy się poddać. Nie możemy uszczęśliwiać ich na siłę- próbował przekonać swą partnerkę
- Albo zabierzesz mu paszport albo zadzwonię na lotnisko i powiem, że jest przemytnikiem. Zgarną go gliny i dopilnują aby ptaszek nie wyleciał- Sebastian wiedział,że tego typu zgłoszenia na lotnisku są poważnie traktowane dlatego postanowił, że lepiej dla Marka będzie jeśli to on zabierze mu paszport niż gdyby Viola miałaby brać sprawy w swoje ręce. Pojechał ponownie do mieszkania przyjaciela, pod pretekstem rzekomego zostawiania u niego telefonu, a gdy ten był w toalecie Seba zabrał to po co przyjechał i w pośpiechu wracał do lokalu, gdzie pokaz właśnie się zaczynał.
Viola była bardzo zdenerwowana, bo nie wiedziała czy Sebastianowi się udało. Ula próbowała ją nawet pocieszać, że na pewno dobrze sobie poradzi na wybiegu, ale to przecież nie o wybieg chodziło. Uspokoiła się dopiero gdy wyszła na wybieg i zobaczyła Sebastiana który z uśmiechem pokiwał twierdząco głową. Wiedziała że jej plan się udał.
Pokaz dobiegał końca, wszystkie modelki wraz z Pshemko wyszły już na scenę, a Krzysztof Dobrzański kończył już podziękowania, które kierował zarówno w stronę mistrza jak i pani prezes. Oklaskom nie było końca, ale nastąpił czas na zejście ze sceny. Ula w sukni ślubnej wraz z Pshemko zchodziła jako ostatnia.
- Pshemko idź na bankiet, na pewno wiele osób będzie chciało ci pogratulować, a dziennikarze chcą przeprowadzić z tobą wywiad. Ja muszę zmienić strój i do ciebie dołączę.
- Ale modelki zawsze zostają w kreacjach które prezentowały, goście dzięki temu mogą dłużej podziwiać te arcydzieła- zauważył mistrz-
- Modelki tak, ale ja jestem prezesem i pewnie też będę musiała udzielić jakiegoś wywiadu, a suknia ślubna to nie jest najodpowiedniejszy strój.
- Nie podoba ci się?- rzekł z wyraźnym żalem w głosie
- Pshemko, bardzo mi się podoba, ale to nie jest ten moment w życiu gdy mogę myśleć o wyborze sukni ślubnej- w tym momencie popatrzyła na zegar wiszący na ścianie. Było już po dziewiętnastej, a Marek ponad godzinę temu stał się dla niej niedostępny. Chciało się jej płakać, ale wiedziała, że nie może, że teraz musi być silna i godnie pełnić funkcję prezesa. Tyle osób jej przecież zaufało, on jej zaufał. Poszła w stronę garderoby we wnętrzu której toczyła się rozmowa. Podsłuchiwać nie chciała ale temat na tyle wydał się interesujący, że było to silniejsze od niej.
- Viola, on mi tego nie wybaczy. Dzwonił tuż przed pokazem i kazał natychmiast zwrócić mu jego dokumenty. Muszę natychmiast do niego jechać, w przeciwnym wypadku to będzie koniec naszej przyjaźni- słyszała że Sebastian chodzi zdenerwowany po pomieszczeniu
- Jak chce odzyskać dokumenty to niech sam po nie przyjedzie- Viola była o wiele spokojniejsza od swojego partnera
- On tu nie przyjedzie. Poza tym zabrałem mu wszystko, nie ma prawa jazdy, nie ma też pieniędzy na taksówkę. On może mnie oskarżyć o kradzież, rozumiesz?- Viola nie rozumiała, a Ula tym bardziej
- Sebulku, ty go nie okradłeś. Ty tylko naprawiasz to co zepsułeś. Ty wymyśliłeś intrygę, przez to oni się pokłócili teraz ty musiałeś powstrzymać go przed wyjazdem.- Ula nadal nie wiedziała o kim mówiła para, ale nie chciała już się domyślać
- O czym rozmawiacie?- zapytała wchodząc do garderoby i jednocześnie nie zdradzając, że słyszała część rozmowy
- Marek nie wyjechał z Pauliną, czeka na ciebie u siebie w mieszkaniu- odparła na pełnym uśmiechu blondynka
- Viola nie kłam, słyszałam waszą rozmowę- Ula zamiast radości, której spodziewała się Viola zareagowała złością- Sebastian komu ukradłeś dokumenty?
- Ukradłem Markowi jego portfel, dokumenty, paszport i bilet na samolot. Chcieliśmy abyście porozmawiali przed jego wyjazdem i wyjaśnili sobie wszystko, a dzisiejszy dzień był tak szalony, że nie było na to czasu. Viola wymyśliła że musimy powstrzymać Marka przed wyjazdem z Pauliną.
- Czy wyście kompletnie zwariowali? Marek jest wolnym człowiekiem i jeśli chce być z Pauliną to ma do tego prawo. Nie możecie robić takich rzeczy. Masz natychmiast do niego jechać i zwrócić mu to wszystko.
- Ale on nie chce być z Pauliną, mieli wyjechać jako dawni przyjaciele, a nie para- Sebastian śpieszył z wyjaśnieniami
- Paulina powiedziała mi co innego- Ula była nieugięta
- Wierzysz Paulinie?-  wkroczyła do rozmowy Viola- Przecież ona jest równie podstępna i fałszywa jak Aleks. Włosi są siebie warci
- Viola, w tym momencie nie ważne w co wierzę- choć Viola swoimi słowami zasiała w Uli ziarno podejrzeń, to jednak słowa Pauliny i zachowanie Marka wskazywały na coś innego- Macie natychmiast zwrócić Markowi dokumenty
- Ty je zawieź- odparła Viola

niedziela, 22 września 2019

Samotni w stolicy 18

Spacerowali po parku w którym tak naprawdę wszystko się zaczęło, od tej jednej pomyłki zaczęło się coś o czym marzyli całe życie. Bo przecież każdy marzy o szczęściu. Oni to szczęście wyobrażali sobie zupełnie inaczej, ale żadne z nich nie zamieniłoby tego co mają, na to co chcieli mieć. A co mają? Marek i Ula mają trójkę dzieci, które jadą przed nimi w wózku. Antek ma już prawie dwa lata, a jego młodsze siostry zaledwie dwa miesiące. Dziewczynki tak jak ich starszy brat planowane nie były, a wręcz pokrzyżowały plany swoim rodzicom.
- Ula, wiesz, że ta pomyłka to najcudowniejsza rzecz jaka mnie w życiu spotkała?- zapytał gdy siedzieli na ławeczce w  parku patrząc na Antka zbierającego kasztany- Odkąd pojawiłaś się w moim życiu wszystko się zmieniło, przestałem mieć nad wszystkim kontrolę ale bardzo się z tego cieszę. Wiem, że nie chciałaś zostać moją żoną tylko dlatego, że mamy dziecko ale ja chciałbym abyś została moją żoną bo cię kocham i wiem, że ty kochasz mnie. Wyjdziesz za mnie?- zapytał choć było to spontaniczne pytanie. Pierścionek nosił przy sobie odkąd tylko bliźniaczki pojawiły się na świecie ale dotąd zawsze wycofywał się w ostatnim momencie. Kolacja w najlepszej restauracji, spacer pod gwiazdami, romantyczna kolacja w domu gdy dzieci już spały, to tylko niektóre próby które podejmował. Zawsze jednak rezygnował z obawy przed odrzuceniem. Ula pomimo wielu zmian które zaszły w jej głowie nadal była uparta i nie szła na kompromisy.
- Tak. Ale bardzo cię proszę nie zwlekajmy z tym dłużej- odpowiedź Uli bardzo Marka zaskoczyła, bo ta nie zastanawiała się ani chwili- Wiem, że od ponad miesiąca chcesz się oświadczyć, widziałam pierścionek. Znalazłam go przez przypadek, ale bardzo dobrze się stało, bo miałam czas aby tą decyzję przemyśleć. Chcę zostać twoją żoną i to jak najszybciej. Jedźmy do rodziców, zostawmy tam dzieci, a potem jeźdźmy do kościoła ustalić datę ślubu i chrztu dziewczynek.- Marek był wniebowzięty, o niczym tak bardzo nie marzył jak o ślubie w kościele z Ulą, bardzo się też cieszył, że z Klaudią wziął tylko ślub cywilny.
W tym czasie w Rysiowie toczyła się rozmowa pomiędzy państwem Cieplak a Piotrem, który wrócił własnie z Bostonu i przyjechał z wizytą. Po zaparzeniu kawy cała trójka zasiadła na kanapie w pokoju gościnnym, tak jak robili to dawniej gdy Piotr był jeszcze kandydatem na zięcia.
- A co tam u państwa słychać? Janek już nie mieszka w domu?- zapytał, bowiem od wejścia nie widział śladów pomieszkiwania młodszego brata swojej byłej narzeczonej
- Zostaliśmy sami w Rysiowie, dzieci się wyprowadziły do Warszawy, pozakładali rodziny, mamy wnuki- Magda w skrócie opowiadała o zmianach które zaszły w rodzinie Cieplaków na przestrzeni ostatnich trzech lat
- Janek i Kinga są już po ślubie?- Piotr zapytał ponieważ zauważył trzy zdjęcia stojące na komodzie. Największe z nich było portretem ślubnym Janka
- Tak, młodzi byli ale zaszła konieczność to i na szybszy ślub się zdecydowali- A to Zosia, córeczka Janka- Magda podała Piotrowi kolejną ramkę ze zdjęciem, tym razem z chrzcin wnuczki gdy jest trzymana przez rodziców
- Ula była chrzestną?- Piotr nawiązał do ostatniego zdjęcia stojącego na komodzie, które przedstawiało Ulę, Marka i Antka w ubranku z jego chrztu
- Tak była, ale to akurat zdjęcie z chrzcin Antka- Józef widział, że Piotr nie wie kim jest Antek pośpieszył z wyjaśnieniami- Antoś to syn Uli a to Marek, tato Antka- senior pokazywał palcem po zdjęciu
- Ula ma dziecko?- niedowierzanie w głosie Piotra słyszeli oboje
- I to nie jedno- Józef zdążył odpowiedzieć tylko tyle, ponieważ w tym czasie usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi i głos córki
- Mamo mogę zostawić u was dzieciaki na godzinkę?- zapytała tuż po wejściu - Chcemy z Markiem pojechać do księdza i ustalić datę ślubu i jednocześnie chrzcin dziewczynek- krzyczała od wejścia - Piotr? Po co przyjechałeś?- zapytała gdy już zobaczyła byłego narzeczonego na kanapie a jego oczom ukazała się kobieta w ręku trzymająca fotelik samochodowy z niemowlakiem i chłopczyk który od razu wskoczył na kolana dziadka
- Wróciłem do Polski i odwiedzam swoich pacjentów. Nie ukrywam miałem także nadzieję, że ciebie również tu spotkam- w tym momencie do kuchni wszedł także Marek z brakującą córeczką
- Ja miałam nadzieję, że się już nie spotkamy, ale jak widać nie mogę mieć wszystkiego
- Porozmawiajmy w cztery oczy- prośba Piotra była Uli na rękę, nie chciała rozmawiać z byłym partnerem przy rodzicach. Gdy oboje znaleźli się już na zewnątrz Piotr znacznie podniósł ton swojego głosu, tak że przez uchylone okno wszyscy obecni w domu słyszeli o czym rozmawiają dawni partnerzy
- Wyjechałem na trzy lata a ty w tym czasie dorobiłaś się trójki dzieci! Ze mną byłaś pięć lat i nie chciałaś mieć dzieci. Mówiłaś, że nie nadajesz się na matkę- robił wyrzuty
- A ty mówiłeś że jesteś bezpłodny!- Uli również udzielił się ton głosu Piotra ale po chwili się uspokoiła i kontynuowała rozmowę już znacznie ciszej- Naprawdę chcesz teraz wracać do spraw które miały miejsce ponad trzy lata temu? Okłamywałeś mnie i dlatego bardzo się cieszę, że to nie twoje dzieci urodziłam.
- Ula wszystko w porządku?- Marek, który nie wytrzymał w domu, dołączył do dawnych kochanków
- Przyjechałem aby odbudować nasz związek, ale nie będę ci już przeszkadzał w tej rodzinnej sielance- Piotr po tych słowach odwrócił się i odszedł w kierunku bramy a Ula patrząc jak odchodzi miała nadzieję, że już nigdy go nie spotka.
- Jesteś zła na Piotra?- zapytał Marek gdy widział jak były narzeczony odjechał swym samochodem
- Tak naprawdę to jestem mu wdzięczna. Poniekąd to dzięki niemu przestałam brać tabletki i Antoś mógł powstać. Jestem też wdzięczna Darii za te jej kłamstwa, dzięki niej zrozumiałam że nie chcę cię stracić. Ale pomimo mojej wdzięczności dla tych osób nie chcę aby uczestniczyły w naszym życiu. Oboje są przebiegli a ja chcę otaczać się ludźmi, którzy nam dobrze życzą.
- Ja też tego chcę, ale teraz jedźmy już do proboszcza, aby wrócić przed porą karmienia dziewczynek
- Kocham cię Marek
- Ja też cię kocham. Ciebie i nasze dzieci.

niedziela, 8 września 2019

Samotni w stolicy 17

- Siostra, powiesz co się stało? Dlaczego płaczesz?- Janek próbował dowiedzieć się czegokolwiek od siostry która właśnie wróciła z rozmowy z Darią
- Pomożesz mi dzisiaj po pracy przewieźć moje rzeczy do mojego mieszkania? Wyprowadzam się od Marka
- Stało się coś?- dopytywał, chciał zrozumieć skąd nagle pomysł przeprowadzki- Marek od rana biega zdenerwowany, ale myślałem, że to przez tę aferę w szwalni. Jak przyszedłem dzisiaj wcześniej do pracy to słyszałem jego i Darię
- Dobrze się bawili?- zapytała, będąc pewną, że Janek był świadkiem zabaw na kanapie
- O czym ty mówisz? Wrzeszczał na nią tak, że u mnie było ich słychać. Jego gabinet jest jednak dwa piętra wyżej więc tam na górze to było naprawdę głośno. To chyba przez tą szwalnie- Janek chciał w dalszym ciągu opowiadać o swoich przypuszczeniach ale Uli szwalnie nie interesowały
- Kłócili się w jego gabinecie, a nie u niej?- zapytała, bo słowa brata kłóciły się ze słowami Darii
- Na pewno u niego. Gabinet Dari jest przecież w innej części budynku- odparł bez zastanawiania, co tylko upewniło Ulę, że Janek nie kłamie. A komu ma wierzyć jak nie własnemu bratu? Ponownie postanowiła odwiedzić Darię w celu ostatecznego rozprawienia się z jej kłamstwami.

- Na którym pośladku Marek ma znamię? Prawym czy lewym?- zapytała tuż po wejściu do gabinetu swojej rywalki tym razem bez pukania
- Co to ma być jakiś test?- Daria próbowała wyśmiać Ulę, za tego typu pomysły
- Na pewno znasz odpowiedź, przecież dzisiaj rano widziałaś jego tyłek- postawa Dari upewniała Ule w jej podejrzeniach
- Ja widziałam, ale ty możesz już nie pamiętać, przecież już grubo ponad rok nie widziałaś go nago- Daria w dalszym ciągu starała się uniknąć odpowiedzi
- Antek ma w tym samym miejscu. Odpowiedz albo uznam, że jednak nie wiesz- Daria po tych słowach zrozumiała że musi odpowiedzieć. Zawsze miała pięćdziesiąt procent szans że trafi we właściwy pośladek
- Na prawym
- Ja nie mam znamion, a już na pewno nie na prawym pośladku- Do rozmowy pań dołączył także Marek, który zauważył gdy Ula ponownie szła do gabinetu Dari, poszedł więc za nią i czekał pod drzwiami aby w odpowiednim momencie zareagować
- Dokładnie, ani ty ani Antek nie macie znamion, a ty Daria wiedziałbyś to gdyby było tak jak mówisz- Ula czuła wielka satysfakcję z powodu ujawnienia prawdy i wykluczenia rywalki
- Daria, tak jak przed chwilą mówiłem- nawiązał do rozmowy, która odbyła się bez udziału Uli- Pakuj się, a od jutra nie chcę cię widzieć w firmie- Marek dołożył jeszcze swoje dwa grosze, a następnie zaprosił Ule do swojego gabinetu. Wiedział że o tej sytuacji muszą jeszcze porozmawiać w cztery oczy, a nie chciał tego odkładać aż do powrotu do domu. 
- Co gdyby Darii udałoby się zgadnąć?- zapytał po dokładnym zamknięciu drzwi gabinetu
- Pytanie zadałam tak, aby zasugerować że to znamię masz. Gdyby znała prawdziwą odpowiedź oznaczałoby to że z nią spałeś, a ona mówi prawdę- Ula właśnie oparta o biurko oglądała zdjęcie które stało na biurku prezesa
- Nie spałem z nią ani z żadną inną od czasu nocy którą spędziliśmy w tym gabinecie, a której powstał nasz syn. Wszystko co napisałem w liście było prawdą
- Ja też cię kocham, a Daria mi to tylko uświadomiła- Ula powiedziała coś co tak naprawdę zrozumiała dopiero dzisiaj
- Chyba powinienem jej podziękować- Marek próbował żartować ale gdy zauważył że Uli ten typ żartu nie przypadł do gustu szybko przestał i zajął się tym co znacznie bardziej spodobało się jego ukochanej.






Wzajemna bliskość sprawiła im wiele radości ale przyszedł czas na powrót do spraw całkowicie przyziemnych. Postanowili odebrać Antka od Janka i razem wrócić do domu w którym mieli zamiar w dalszym ciągu konsumować swą miłość

- Janek bardzo ci dziękuję, że zająłeś się Antkiem. Mam nadzieję że był grzeczny- Ula jak każda matka miała nadzieję, że jej dziecko nie przysporzyło wielu problemów
- Nie ma sprawy, muszę ćwiczyć- w tym momencie Janek zapragnął wyjawić nowinę- Kinga jest w ciąży
- Gratulacje! Bardzo się cieszę, Antek będzie miał się z kim bawić- radość Uli była wielka i szczera. Jeszcze rok temu uważała, że ciąża i dziecko to najgorsze co mogło jej się w życiu przytrafić, a teraz gdy patrzyła na swojego syna to wiedziała, że ta wpadka to jedna z najlepszych rzeczy jaka jej się w życiu udała-Powiedziałeś rodzicom?
- Jeszcze nie, pamiętam jak zareagowali na wieści o twojej ciąży. Już słyszę te kazania, że powinienem zapewnić rodzinie życie na jakimś poziomie, a ja tak naprawdę jeszcze nic nie mam. Znasz ich przecież- wiedział, że w sprawie relacji z rodzicami zrozumie go tylko siostra
- Trzymaj, to klucze do mojego mieszkania, a właściwie to już twojego. Jutro przywiozą meble dla dziecka. Mam nadzieję, że wam się spodobają.
- Ale ja nie mogę przyjąć takiego prezentu. Przecież ty się chciałaś przeprowadzić- Janek tym razem nie rozumiał swojej siostry
- Mi to mieszkanie już nie będzie potrzebne, zostaję u Marka. A to wszystko dzięki tobie braciszku.


niedziela, 1 września 2019

Samotni w stolicy 16

We wtorek Marek zdecydował się wcześniej pojechać do pracy, poprosił też Darię aby wcześniej przyjechała. Musiał porozmawiać z kobietą a nie chciał robić tego w godzinach pracy. Bał się, że puszczą mu nerwy i cała firma usłyszy czego dopuściła się Daria. Tego nie chciał, nie potrzebował skandalu i plotek. Wiedział też, że na poranną rozmowę z Ulą nie ma co liczyć, bo tak jak poprzedniego wieczora nie da sobie nic wytłumaczyć. Postanowił napisać list i zostawić go na stole w kuchni. Gdy Ula wstała z ulgą stwierdziła, że Marka już nie ma i nie będzie musiała w dalszym ciągu roztrząsać sytuacji, która miała miejsce dzięki Darii. Po zejściu do kuchni zauważyła list który bez zastanowienia rozpoczęła czytać. 


Ula!

Gdy mówię nie wierzysz mi, nie chcesz słuchać. Uwierzyłaś w słowa Darii a mnie nawet nie chcesz wysłuchać. Nie wiem co takiego ci powiedziała i jak bardzo musiała być przekonująca, że mojej wersji nie chcesz usłyszeć. Mam nadzieję, że chociaż ten list przeczytasz.Jak już napisałem nie wiem co tak naprawdę powiedziała ci Daria dlatego ciężko mi odeprzeć jej zarzuty ale prawda jest taka, że Daria odkąd zaczęła pracę w firmie starała się mnie uwieść. Jej działania z każdym miesiącem stawały się coraz bardziej uciążliwe. Próbowałem wielokrotnie dać jej do zrozumienia, że nic z tego nie będzie ale to nic nie zmieniało. Dopiero gdy powiedziałem w firmie, że będę miał syna z kobietą mojego życia Daria odpuściła. Myślałem, że zrozumiała, że nic z tego nie będzie. Ale po jej wczorajszym zachowaniu widzę, że ona jedynie zmieniła strategię. Przed pokazem było bardzo dużo pracy, a ona bardzo chętnie pomagała mi w organizacji całego przedsięwzięcia. Spędzaliśmy ze sobą dużo czasu a nasz kontakt był coraz bliższy, rozmawialiśmy o wielu sprawach nie tylko zawodowych. Cały czas opowiadałem o Antku i tobie, nie zdradzając, że tak naprawdę nie jesteśmy razem. Dopiero na wyjeździe do szwalni powiedziałem jej prawdę, myślałem, że mogę jej zaufać. Jak się okazało wykorzystała to co jej powiedziałem do swojej gry. Ty też masz prawo znać prawdę. Kocham Cię i nie wyobrażam sobie życia z inną kobietą. Nie mówiłem ci tego, nie zrobiłem żadnego kroku w kierunku pokazania tego ponieważ bałem się, że się przestraszysz i wyprowadzisz się. Teraz nie mam już nic do stracenia dlatego napiszę to jeszcze raz. 

Kocham Ciebie i naszego syna jak nikogo innego na tym świecie


Nie było innego wyjścia jak tylko pojechać do firmy i zweryfikować słowa zarówno Marka jak i Darii. Ula sama nie wiedziała co ma o tym myśleć. Wiedziała, że Marek bardzo chce aby w dalszym ciągu mieszkała w jego domu ale czy byłby w stanie tak kłamać tylko po to aby ją zatrzymać. Słowa Darii też w tym świetle wydawały się Uli mało wiarygodne. Tak więc gdy tylko Antek się obudził, został nakarmiony i przewinięty Ula ponownie tak jak dzień wcześniej spakowała wózek i rzeczy syna aby móc wyruszyć na misję w celu poznania prawdy. Po wejściu do budynku skierowała się do pokoju informatyków w którym pracował Janek. Nie chciała aby Antoś był świadkiem tych wydarzeń, bo nie wiedziała tak naprawdę jak to wszystko się potoczy. Wujek w tej sytuacji był najlepszą opcją. Janek wskazał jej także pokój Darii, bo to od niej Ula chciała rozpocząć wyjaśnianie sprawy. Zapukała a po usłyszeniu zaproszenia weszła
- Cześć, możemy porozmawiać?- zapytała i od razu usiadła na kanapie 
- Cześć, co jeszcze chcesz wiedzieć?
- Chciałabym wiedzieć dlaczego kłamiesz?
- A nie przyszło ci do głowy, że to Marek kłamie? Dzisiaj powiedział, że musimy zawiesić nasz związek bo chcesz mu zabrać dziecko. A wczoraj był taki szczęśliwy, że nie będziemy musieli się ukrywać. Obiecałaś że nie będziesz grała dzieckiem a ty co robisz? Nie chcesz być z Markiem, nie sypiasz z nim ale nie pozwalasz nam być szczęśliwymi.
- Nie gram dzieckiem, powiedziałaś że chcesz się wprowadzić więc ja się wyprowadzam.- Ula w tym momencie chciała zakończyć tą rozmowę i wyjść ale kolejne pytanie Dari ją zatrzymało 
- To po co tu dzisiaj przyjechałaś? 
- Upewnić się że dobrze robię, wersje twoje i Marka bardzo się różnią. On twierdzi, że to ty od dawna chcesz go uwieść ale on nie jest tobą zainteresowany.
- Ja ci powiem całą prawdę bo Marek chyba tego nie zrobił. To prawda od dawna kocham Marka, on na początku nie był mną zainteresowany ale od momentu pokazu bardzo się do siebie zbliżyliśmy a na ostatnim wyjeździe przypieczętowaliśmy nasz związek. Dałam mu to czego ty dać mu nie chciałaś. On i tak jest święty, że tyle czasu wytrzymał bez seksu. Mężczyzna ma swoje potrzeby a ja te potrzeby zaspokoiłam. Przez ciebie dzisiaj potraktował mnie jak...- Darii nie było dane dokończyć ponieważ do jej gabinetu bez pukania wszedł prezes, którego zaskoczyła obecność Uli
- Ula? Co ty tu robisz?- zapytał ze zdziwieniem
- Przyjechałam aby zweryfikować to co napisałeś mi w liście i chyba coś pominąłeś. Tak bardzo mnie kochasz i tak bardzo chciałeś wrócić do mnie i do Antka jak najszybciej, że przez ponad pół tygodnia nadrabiałeś swoje seksualne potrzeby- mówiła tonem pełnym ironii i żalu 
- Nie spałem z nią. Przysięgam.
- Już zapomniałeś jak ci było dobrze?- Daria dołączyła się do dyskusji
- Co ty w ogóle mówisz kobieto? Dlaczego tak kłamiesz?
- To ty jesteś oszustem, jeszcze dzisiaj rano kochałeś się ze mną na tej kanapie. Wykorzystałeś mnie a teraz odgrywasz te żałosną scenkę.- dla Uli więcej nie było trzeba, wiedziała już wszystko co chciała wiedzieć a nawet więcej

sobota, 24 sierpnia 2019

Samotni w stolicy 15

Marek wrócił do domu i po krótkim obchodzie stwierdził, że nie ma w nim ani Uli ani dziecka. To było dla niego spore zaskoczenie, ponieważ Ula pomimo chaosu jaki w jej życie wprowadził ich syn nadal należała do bardzo uporządkowanych osób, a zwykle o tej porze podawała mu obiad. Na spacer z Antkiem chodzili razem po obiedzie, jedynie wczoraj postanowił iść sam. Wiedział, że Ula jest zmęczona po tych kilku dniach samotnej opieki nad Antkiem. Postanowił zadzwonić do Uli ale nikt nie odbierał. Zadzwonił jeszcze raz i jeszcze kolejnych kilka ale nie było efektów. Zadzwonił do Janka i do rodziców Uli z pytaniem o Ulę ale nikt nic nie wiedział. Telefon do biura Uli również wykonał ale było już grubo po osiemnastej, a więc oczywiste było, że nikogo w biurze nie ma. Zastanawiał się dokąd mogła pojechać i dlaczego nie odbiera telefonu. W jego głowie zaczęły pojawiać się już czarne myśli. Już miał dzwonić na policję gdy zobaczył, że samochód Uli wjeżdża na podjazd do garażu. Odetchnął z ulgą i od razu wybiegł jej na spotkanie.
- Gdzie byłaś i dlaczego nie odbierasz telefonu? Martwiłem się o was!- zaatakował Ulę od razu gdy tylko wysiadła z samochodu
- Byłam w sklepie i poproszę odrobinę ciszej. Telefonu nie odbierałam bo prowadziłam samochód, a podczas jazdy samochodem nie rozmawiam przez telefon, zwłaszcza gdy wiozę dziecko- tłumaczyła wyjmując fotelik ze śpiącym Antkiem. Zawsze zasypiał podczas jazdy samochodem. Oboje na czas przekładania synka do łóżeczka zawiesili broń by wrócić do tematu gdy oboje zeszli już do salonu.
- Możesz mi powiedzieć w jakim sklepie byłaś i co kupowałaś, bo w twoim samochodzie nie widziałem zakupów?- Marek nadal był zdenerwowany i było to po nim widać, Ula zaś ukryła swoje emocje pod maską obojętności
- Byłam w Ikea, kupiłam łóżeczko, komodę i jeszcze kilka drobiazgów do pokoju Antka. Meble przywiozą w środę, a drobniejsze rzeczy zostawiłam już u siebie. Nie było sensu wozić ich w tą i z powrotem.- widziała że Marek nie rozumie o czym ona mówi- Pamiętasz chyba, że przed porodem zabrakło mi czasu na urządzenie pokoju dziecięcego w moim mieszkaniu?
- Ale po co urządzasz mu pokój w tamtym mieszkaniu, przecież tutaj ma wszystko.
- Wyprowadzam się Marek- powiedziała to patrząc prosto w oczy mężczyzny, a dzięki temu Marek bardzo wyraźnie zrozumiał, że Ula podjęła już decyzję i nie będzie łatwo przekonać jej do zmiany
- Dlaczego?- tylko tyle był w stanie powiedzieć
- Ty wiesz dlaczego- odpowiedziała i wróciła do jeszcze swojej sypialni. Planowała wyprowadzić się w czwartek, dlatego już teraz postanowiła posortować wszystkie rzeczy. Na pierwszy rzut poszły ubranka Antka na które był już za duży. Ula pakowała je w karton na bieżąco ale teraz musiała zdecydować co z nimi zrobi, nie było sensu zostawiać ich na pamiątkę, a oddać też nie było komu. Zawsze sprzątanie ją uspokajało, a te zwykłe ubranka pozwoliły jej choć przez chwilę nie myśleć o zachowaniu Marka.
Marek po tym jak został sam w salonie próbował zrozumieć dlaczego Ula podjęła decyzję o wyprowadzce. Przecież nie zrobił nic, nie złamał obietnicy nietykalności. Przecież tylko przyglądał się Uli gdy spała. Robił to nie raz, więc to przecież nie mogło o to chodzić. Starał się być jak najlepszym ojcem, chciał aby Ula widziała jego zaangażowanie w wychowywanie Antka. Jedynie ten ostatni wyjazd do szwalni sprawił, że została z małym sama, ale przecież wczoraj dał jej wolny dzień. Ostatnimi czasy spędzał też mniej czasu w domu ale to przecież nie powód aby się wyprowadzać. Po godzinie rozmyślań stwierdził, że nie wie dlaczego Ula chce się wyprowadzić i sam na to nie wpadnie, udał się do sypialni Uli chcąc porozmawiać.
- Ula, ja nie wiem co zrobiłem nie tak. Chciałbym o tym porozmawiać i wszystko wyjaśnić. Jestem pewien, że gdy porozmawiamy to znajdziemy inne rozwiązanie problemu niż wasza wyprowadzka- stał oparty o ścianę i przyglądał się walizce, którą Ula z wielką dokładnością pakowała
- Nie wiesz co zrobiłeś nie tak?- wyraźnie słyszał ironię w głosie kobiety
- Nie wiem!- Marek podniósł głos co obudziło Antoniego, który dał o tym znać donośnym głosem. Ula wyciągnęła syna z łóżeczka ale ten nadal nie był zadowolony co w dalszym ciągu manifestował
- Rozumiem, że układasz sobie życie i ja nie mam ci tego za złe. Ale powinieneś mi o tym powiedzieć ty, a nie ta kobieta. Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi i jesteś ze mną szczery. A ty tyle czasu mnie okłamywałeś, tłumaczyłeś się pracą, a teraz wysyłasz ją aby ze mną porozmawiała bo ty się boisz. Tak się nie robi Marek!- Uli również ciężko było panować nad emocjami
- Jaka kobieta?- zapytał bo nie miał pojęcia o kim mówiła Ula
- Daria- odpowiedziała podczas zmieniania pieluchy dla syna
- Pracujemy razem- brunet odparł nie rozumiejąc zainteresowania Uli Darią, jak dotąd nie rozmawiali przecież o tej kobiecie
- Chyba nie tylko- ten komentarz również przepełniony był ironią, co Marka coraz bardziej denerwowało
- Ula wydaje mi się, że wyobraźnia cię ponosi
- Z moją wyobraźnią wszystko w porządku. Mówię tylko to o czym dzisiaj powiadomiła mnie w twoim imieniu Daria
- Co ona ci takiego powiedziała?- Marek w tym momencie sam był ciekawy co takiego Daria powiedziała Uli, a co tak bardzo ją zdenerwowało
- Powiedziała że się kochacie i planujecie jej przeprowadzkę tutaj. Dlatego się wyprowadzam, nie chcę wam przeszkadzać. W piątek nie będzie już po nas śladu. Tak jak mówiłam z Antkiem możesz się zawsze widywać o ile będziesz miał jeszcze dla niego czas. Bo z tym ostatnio u ciebie coraz gorzej- nie mogła się oprzeć tej drobnej złośliwości 
- Ale Daria się tu nie wprowadza. Mnie z nią nic nie łączy, a już na pewno jej nie kocham- tego był pewny
- To może to wyjaśnijcie już pomiędzy sobą. Ja nie zamierzam się wtrącać w twoje życie. A teraz muszę nakarmić Antosia, chciałabym abyś wyszedł
Wyszedł, choć wiedział, że to jedynie pretekst na pozbycie się go z pokoju i zakończenie rozmowy. Ula zawsze karmiła i nigdy jego obecność jej nie przeszkadzała. Potem próbował jeszcze wrócić do rozmowy ale Ula nie dała mu szansy na wytłumaczenie się. Musiał poczekać aż oboje ochłoną. 

sobota, 17 sierpnia 2019

Samotni w stolicy 14


Marek tak jak napisał w SMS-ie wysłanym dzień wcześniej wrócił do domu w niedzielę. Ula czekała na niego z obiadem, który przygotowywała od samego rana, mięso marynowała już wczoraj. Chciała pokazać Markowi, że jest dla niej ważną osobą. Inaczej tego nie była jeszcze w stanie nazwać, wiedziała że przyjaźń to nie jest, ale miłością bała się nazwać ich relację. Założyła nawet nową letnią sukienkę, która tak bardzo różniła się od tych w których dotąd chodziła. Ta była krótka, luźna i cała biała. Dotąd nawet gdy nie musiała iść do pracy zawsze starała się wyglądać profesjonalnie, jak na bizneswomen przystało. W piątek była u fryzjera i kosmetyczki, tak wybrała godziny aby wypadały akurat w porę drzemki jej syna. Zmiany w jej wyglądzie nie były duże ale było je widać gdy ktoś chciał je dostrzec. Miała nadzieję, że Marek dostrzeże, że pochwali.
Marek gdy wrócił powitał się z nią dość chłodno, zmian w jej wyglądzie nawet nie zauważył, stwierdził także że nie jest głodny ponieważ zjadł obiad w przydrożnym barze. W tym momencie Ula też straciła apetyt.Marek po rozpakowaniu walizki postanowił zabrać Antka na spacer i pozwolić Uli odpocząć po tych kilku dniach samotnej opieki nad synem.- Pójdę z wami, też przyda mi się spacer- powiedziała gdy wspomniał o spacerze
- Odpocznij sobie, tyle czasu bez przerwy opiekowałaś się małym, że należy ci się chwila oddechu. Poza tym chciałbym spędzić z synem męskie popołudnie- po takich słowach postanowiła jednak pozostać w domu i pozwolić im  na męskie popołudnie. Jak dla niej Antek był po prostu dzieckiem i jego płeć nie miała dla niej większego znaczenia dlatego męskie popołudnie wydawało jej się tylko argumentem na pozostawienie jej w domu. Została tak jak chciał i pogrążyła się w rozmyślaniach nad zachowaniem Marka. Była pewna, że w życiu Marka pojawiła się kolejna ważna dla niego osoba a kobieca intuicja podpowiadała, że tą osobą jest Daria. Dlatego rozmyślania Uli kierowały się raczej w kierunku dlaczego Marek to ukrywa i co dalej. Czy Marek zamierza je sobie przedstawić i kiedy to zrobi? Daria wprowadzi się do domu i będą mieszkać w czwórkę? Jaka jest Daria? Czy zaakceptuje Antka i nie będzie odciągać Marka od syna?
Na to pytanie Ula poznała odpowiedź już następnego dnia. Około godziny dziesiątej Marek zadzwonił do niej aby powiadomić, że za chwilę wyśle kogoś z firmy do domu ponieważ zapomniał ważnych dokumentów które znajdują się w teczce przy jego łóżku. Ula oczywiście zaproponowała, że to ona je przywiezie ale Marek odmówił przyjęcia pomocy. Chciał aby tylko znalazła dokumenty i przekazała je osobie którą on przyśle.
- Jestem Daria, pracuję z Markiem. Przyjechałam po dokumenty- powiedziała dość skąpo ubrana kobieta bardzo hojnie obdarzona przez naturę gdy przekroczyła próg domu swojego szefa
- Wiem, Marek powiadomił mnie, że ktoś przyjedzie. Proszę to ta teczka- mówiła podając czerwoną teczkę, którą trzymała w prawym ręku i po chwili przekładała Antka którego dotąd trzymała na lewym ramieniu.
- Bardzo się cieszę, że możemy wreszcie się poznać. Bardzo wiele o tobie słyszałam- mówiła Daria, a Ula nie mogła powiedzieć tego samego. Marek przecież o Darii w domu nie mówił praktycznie nic- A Antek jaki podobny do tatusia
- To prawda, urodę ma po Marku
- Właściwie to przepraszam, że nie przywiozłam nic dla Antoniego. Powinien coś przecież dostać od nowej cioci, ale obiecuję, że się naprawię następnym razem- mówiła chcąc złapać chłopca za rączkę, ale ten na jakąkolwiek interakcję z nową ciocią ochoty nie miał
- Ula, bo chyba mogę tak do ciebie mówić?- Ula pokiwała tylko głową, nie chcąc przerywać Darii wypowiedzi- Marek ci tego nie powie, bo boi się tego jak zareagujesz, on nie chce cię ranić, ale ja nie mogę cię oszukiwać. Uważam, że powinnaś wiedzieć na czym stoisz. Ja i Marek jesteśmy sobie bardzo bliscy i planujemy tą bliskość kontynuować. Mam nadzieję, że nie będziesz wykorzystywała dziecka, do zatrzymania Marka wyłącznie dla siebie
- Nie zamierzam nikogo zatrzymywać, cieszę się, że Marek układa sobie życie- Ula odpowiedziała z uśmiechem choć wcale jej do śmiechu nie było. Niby spodziewała się tego ale gdy usłyszała to od Darii słowa te nabrały zupełnie innego znaczenia.
- I nie będziesz miała nic przeciwko mojej przeprowadzce tutaj? Oczywiście jeszcze nie teraz ale planujemy z Markiem taki krok w najbliższej przyszłości
- Nie mam nic przeciwko- odpowiedziała już z mniejszym uśmiechem, ale nadal nie dając po sobie poznać, że jest wściekła. Nie na Darię, na Marka i nie dlatego że układa sobie życie ale dlatego, że nie miał odwagi powiedzieć jej tego osobiście.
- Super! Marek bardzo się ucieszy, tak bardzo obawiał się twojej reakcji
Reakcja Uli była natychmiastowa, tuż po wyjściu nowej partnerki Marka ubrała Antka, spakowała wózek do bagażnika, a także kilka potrzebnych rzeczy dla malca. Nie wiedziała jak długo zajmie jej załatwienie wszystkich spraw.

sobota, 13 lipca 2019

Samotni w stolicy 13

W jedną z czerwcowych niedziel w Rysiowskim kościele Antek Dobrzański przyjął chrzest św., ceremonia zgromadziła dużą część rodziny Cieplaków i Dobrzańskich oraz przyjaciół rodziców chłopca. Po mszy wszyscy zebrani przenieśli się do restauracji która została specjalnie wynajęta na tę uroczystość. Czarek pracujący w FD upamiętniał cały ten dzień na zdjęciach, które teraz, w porze lanczu Marek mógł oglądać
- Idziemy na miasto coś zjeść?- Seba zawitał do gabinetu przyjaciela z propozycją wspólnego posiłku
- Oglądam właśnie zdjęcia z niedzieli, Czarek przyniósł mi kilka wstępnych, bo na resztę jeszcze będziemy musieli poczekać. Popatrz- pokazywał właśnie zdjęcie Antka w białym ubranku trzymanego przez Ulę- Widzisz jaki do mnie podobny
- To prawda, Antek urok odziedziczył po tobie, w przyszłości tak jak ty nie będzie się mógł opędzić od kobiet- Seba oglądał plik zdjęć który przed chwilą przekazał mu Marek- Ooo a na tym wyglądacie jak prawdziwa kochająca się rodzina- skomentował zdjęcie na którym Ula trzymała Antka a Marek stał krok za nią i obejmował ją w pasie
- Prawdziwa rodzina.- Marek powtórzył określenie przyjaciela pod nosem- Wszystko robimy jak typowa rodzina, jemy razem śniadania, ja idę do pracy a Ula zostaje z Antkiem, gotuje obiad. Gdy wracam jemy obiad, wychodzimy na spacer z małym. Kąpiemy go i usypiamy. Potem oglądamy film, rozmawiamy. A następnie każde z nas idzie do swojego pokoju. Jak prawdziwi przyjaciele
- Oho, komuś tu wyraźnie brakuje seksu- śmiał się Sebastian
- Nie o seks tu chodzi. Ja chcę mieć normalną rodzinę a nie jakiś dziwny układ.
- To może nie powinniście mieszkać razem- Sebastian postanowił powiedzieć to o czym myślał już kilka miesięcy- Moim zdaniem dopóki będziecie mieszkać razem to żadne z was nie ułoży sobie życia. Będziecie dalej trwać w tym dziwnym układzie który nazywacie przyjaźnią, a przyjaźń pomiędzy kobietą i mężczyzną nie istnieje. 
- Ja chcę ułożyć sobie to życie z matką mojego dziecka- Marek był tego pewny a komentarze takie jak ten Sebastiana jedynie go denerwowały. Chciał mu o tym powiedzieć ale w drzwiach gabinetu pojawiła się Daria, która już od jakiegoś czasu przysłuchiwała się rozmowie.
- Marek mam już wszystkie oferty materiałów, musimy zdecydować które z nich wybieramy. Pshemko już na nas czeka- Marek wiedział, że jest w pracy i to pracą musi się zająć. Przeprosił więc Sebastiana i poszedł z podwładną. Jednak podczas rozmowy z Pshemko i tak myślał o rozmowie z Sebastianem, wiedział, że jego przyjaciel ma rację, przyjaźń pomiędzy nim i Ulą nie istnieje. Bo choć Ula traktuje go wyłącznie jak przyjaciela i ojca Antka to dla niego Ula jest zdecydowanie kimś więcej. Wiedział też, że musi trzymać się tego co jej obiecał, przecież w każdym momencie Ula mogła opuścić jego dom, a tego nie chciał. Daria też nie myślała o materiałach. Ona skupiona była na przyswajaniu wiedzy zdobytej pod drzwiami gabinetu prezesa. Dotąd była pewna, że związek prezesa jest prawdziwy, przynajmniej o tym świadczyło zdjęcie tej kobiety z dzieckiem na ręku które stało na biurku Marka. Teraz natomiast gdy już wiedziała, że ta kobieta jest tylko matką dziecka a nie kochanką Marka postanowiła wrócić do gry i ponownie postarać się uwieść prezesa. Tym razem postanowiła też zmienić strategię działania.

Pokaz kolekcji zbliżał się wielkimi krokami, a co się z tym łączyło pracy było coraz więcej. Marek siedział w swoim gabinecie do późna. Sytuacja była tym gorsza, że jego sekretarka właśnie teraz zaplanowała urlop i został sam na placu boju. A tak naprawdę nie sam, pomagała Daria, pomimo że nie było to w jej obowiązkach. Takie zachowanie znacząco zmieniło zdanie prezesa o swojej pracownicy, jeszcze do niedawna gdy mu się narzucała zastanawiał się nawet nad tym czy jej nie zwolnić, a teraz pomagała mu jak najlepszy przyjaciel, bez żadnych aluzji. Do domu wracał coraz później, czasami Antek już słodko spał a Ula również była zajęta swoimi sprawami. Pomimo że nie chodziła do pracy to na bieżąco kontrolowała sytuację w swojej firmie. Po pokazie gdy wrócił o drugiej w nocy w pokoju Uli nadal paliło się światło, było to dziwne bo zwykle chodziła spać przed północą
- Nie śpisz jeszcze?- zapytał uchylając drzwi do jej sypialni
- Nie, nie mogłam zasnąć- prawda była taka, że nawet nie próbowała zasnąć, czekała na niego. Chciała mieć pewność, że wróci do domu cały i zdrowy. Codziennie na niego czekała, choć zawsze to ukrywała- Jak się udał pokaz?
- Dobrze, udzieliłem dzisiaj mnóstwo wywiadów, jest duże zainteresowanie mediów a to zawsze działa dobrze na sprzedaż. A kreacje też się dla Pshemko udały, myślę że to będzie udana kolekcja. Ogólnie to żałuję, że nie mogłaś tam iść ze mną- ta deklaracja nie pasowała do całej wypowiedzi i była dla Uli sporym zaskoczeniem
- Dlaczego?
- Dlaczego żałuję?
- Nie. Dlaczego nie mogłam iść na pokaz?
- Nadal karmisz Antka piersią, a takie pokazy to nie miejsce dla dzieci.- zabolało, jak każdy facet Marek również uważał, że dopóki karmi to powinna siedzieć w domu i robić za krowę mleczną. Takie podejście facetów wkurza chyba każdą karmiącą kobietę. Przecież są laktatory!- miała ochotę to wykrzyczeć ale powstrzymała się. Gdyby to zrobiła pokazałaby Markowi, że chciała iść na pokaz, a to nie do końca było prawdą. Chciała gdziekolwiek wyjść bez dziecka. Kochała Antka ale chciała choć przez chwilę być dawną Ulą- kobietą sukcesu a nie jedynie matką Polką- W środę wyjeżdżam na objazd szwalni, muszę skontrolować sytuację. Podczas szycia tej kolekcji zmarnowane zostało bardzo wiele materiałów, dlatego chcę to wyjaśnić.
- Sam jedziesz?- zapytała dla pewności
- Z Darią, to ona zajmuje się u nas produkcją więc jedziemy razem
- Na jak długo?
- Dwa albo trzy dni- Marek po udzieleniu tej informacji poszedł w głąb korytarza do swojej sypialni a niedługo potem Ula usłyszała że Marek już śpi. Ona teraz już naprawdę nie mogła zasnąć. Myślała o Marku, o tym jak bardzo się zmienił podczas ostatnich dwóch tygodni. Coraz mniej czasu spędzał w domu, coraz rzadziej rozmawiali. Nawet Antek cieszył się coraz mniejszym zainteresowaniem ojca. Gdy wracał nie zaglądał nawet do jego łóżeczka, a kiedyś siedział przy tym łóżeczku godzinami i patrzył jak malec śpi. To był zupełnie inny Marek.

Z dwóch dni o których mówił Marek zrobiło się już cztery a będzie pięć, bowiem Ula dostała SMS-a od Marka: "Wrócę jutro, mam nadzieję że z Antkiem wszystko ok". To by było na tyle. Marek był bardzo zajęty podczas tego wyjazdu bowiem niby dzwonił codziennie ale żadna z tych rozmów nie trwała dłużej niż dziesięć minut. Zawsze mówił, że się śpieszy bo chce jak najszybciej wrócić do domu. Ale nie wracał a Ula w tym czasie zdążyła już obejrzeć zdjęcia w internecie z ostatniego pokazu. Z łatwością zidentyfikowała Darię, która na każdym zdjęciu towarzyszyła Markowi.