wtorek, 21 lutego 2017

Noc kłamstw 10

Schemat życia Uli jak dotąd był prosty. Od poniedziałku do piątku zajęcia na uczelni, sobotę poświęcała na przygotowanie do zajęć a niedziela była dniem relaksu. W niedzielę odkładała podręczniki i sięgała po książki o wielkiej miłości. Od czasu poznania Marka jej świat stanął na głowie. Chodziła oczywiście na uczelnię i starała się nie zaniedbywać nauki ale pojawił się jeszcze jeden obowiązkowy element w jej planie dnia. Spotkanie, ewentualnie rozmowa telefoniczna ze swoim chłopakiem. Starała się też codziennie znaleźć choć godzinkę na naukę tak aby sobota pozostała dniem wolnym. Dniem wolnym od nauki bo oczywiście nie dniem wolnym od Marka. Dotąd wszystko było przewidywalne a przy Marku wszystko było dla niej niespodzianką. Marek nigdy nie mówił dokąd planuje ją zabrać a gdy pytała to odpowiadał tylko 'niespodzianka' i uśmiechał się pokazując dołeczki. Nie potrafiła się na niego złościć bo wiedziała jak wiele wysiłku wkłada w to aby znaleźć odpowiednie miejsce na ich kolejną randkę. Gdy spotykali się w trakcie jej zajęć Marek nie mógł wykazać się kreatywnością. Mieli dla siebie zwykle niewiele czasu a poza tym często towarzyszyła im Violetta. Sebastian po pierwszym spotkaniu z blondynką oznajmił przyjacielowi, że nigdy więcej nie będzie opiekował się Violą. A Ula nie chcąc urazić nowej przyjaciółki pozwalała jej towarzyszyć w spotkaniach z ukochanym, mimo że Marek nie był z tego powodu zadowolony. Jednak sobota była dniem tylko dla nich a Marek zaplanował wszystko w najdrobniejszych szczegółach. Poświęcił się i wstał o świcie, Ula była rannym ptaszkiem a nie chciał aby na niego czekała. O godzinie ósmej rano parkował na jednej ze ślepych uliczek nieopodal domu Uli. Choć miał świadomość że pani Cieplak i tak domyśli się z kim córka spędza cały dzień to jednak nie chciał drażnić kobiety swoim ekskluzywnym samochodem. Pierwszym punktem w jego planie dnia było pożywne śniadanie w Cafe Bristol a następnie spacer nad Wisłę. Przy Uli czuł się jak nastolatek, spacerował z dziewczyną za rękę co chwilę wymieniając pocałunki. Kolejnym punktem programu był rejs statkiem po Wiśle. I tutaj pojawił się protest Uli
- W tym twoim mądrym internecie nie było informacji że nie powinnam pływać statkiem?
- Była- Marek nerwowo podrapał się po głowie- Sądziłem że rejsy trwające godzinę są wyłączone z listy rzeczy zakazanych, przepraszam. Zaraz wymyślę coś innego- Ula widząc, że Marek jej słowa wziął na poważnie delikatnie się śmiała
- Głuptasie, ja tylko żartowałam. Nie wiem jak to jest z tymi rejsami, niby są zakazane ale kompletnie nie wiem dlaczego. Pewnie takie krótkodystansowe nie stanowią dla mnie zagrożenia- chwyciła partnera za rękę i pociągnęła go w stronę pomostu- A poza tym nie dajmy się zwariować, jestem chora ale nie zrezygnuję z życia.
Dzięki stosunkowo wczesnej porze na statku byli prawie sami. Oprócz nich była jeszcze para staruszków, jednak zajęli oni miejsca w innej części statku. Rejs szybko minął i obyło się bez niespodzianek w postaci ataku. Schodząc ze statku Marek odetchnął z ulgą. Od kiedy Ula przypomniała mu o chorobie obawiał się, że przez jego głupi pomysł będzie miała atak i ponownie wyląduje w szpitalu a przecież miał jeszcze tyle planów. Po rejsie przyszedł czas na zakupy. Wędrowali od sklepu do sklepu w poszukiwaniu odpowiedniej sukienki na wieczór. Marek wybierał a Ula przymierzała jednak wybór nie był prosty. Mężczyzna miał ochotę kupić wszystkie sukienki ale Ula zgodziła się tylko na jedną. Po wielu godzinach poszukiwań znaleźli odpowiednią i udali się do restauracji gdzie czekał już na nich zamówiony stolik. Szybki obiad a następnie wizyta w mieszkaniu Marka gdzie oboje mieli się przebrać i przygotować na wieczór. Ula przez cały ten czas nie wiedziała dokąd zabiera ją ukochany, ale nie dbała o to. Wiedziała, że przy Marku jest bezpieczna a te niespodzianki coraz bardziej się jej podobały. Marek swoją propozycją spędzenia wieczoru bardzo zaskoczył dziewczynę. Nie wyglądał na fana muzyki poważnej dlatego koncert w operze kompletnie do niego nie pasował. Mimo to oboje dobrze się bawili. Ula słuchając kolejnych utworów myślała o tym jak rozwiązać konflikt z matką a Marek z radością przyglądał się dziewczynie. Na początku Ula siedziała skupiona, poważna a po przerwie na jej twarzy zagościł uśmiech.
- Nie spodziewałam się, że jesteś fanem muzyki poważnej- Ula rozpoczęła temat siedząc już w samochodzie partnera  w drodze do Rysiowa
- Bo nie jestem- Ula patrzyła na mężczyznę przenikliwym wzrokiem dlatego postanowił powiedzieć jak naprawdę było z tym koncertem- Moi rodzice lubią taką formę rozrywki, to oni kupili bilety i to oni mieli być na tym koncercie ale tato wczoraj źle się poczuł i lekarz zalecił mu odpoczynek dlatego oddali mi bilety. Początkowo nie chciałem ich wykorzystywać ale potem przypomniałem sobie artykuł który czytałem o muzyce Mozarta i pomyślałem, że warto spróbować. Mam nadzieję, że choć trochę ci się podobało?
- Podobało mi się, tylko opera nie pasowała mi do ciebie- Marek podejrzewał, że Ula stara się być miła i tylko dlatego mówi, że koncert przypadł jej do gustu- Powiesz mi o czym był ten artykuł?
- Podobno muzyka wpływa uspokajająco na ludzi, łagodzi stres a nawet pomaga w leczeniu niektórych chorób. Tato jest chory na serce a muzyka obniża ciśnienie krwi, podobno łagodzi też napady padaczkowe. Nie wiem ile w tym prawdy ale pomyślałem, że można spróbować- Ula uśmiechała się do swoich myśli, właśnie dostała kolejny dowód na to że Marek traktuje ją poważnie
- Nie wiem czy muzyka mnie uleczyła ale wiem że przy tych dźwiękach super się myśli. Wpadłam na genialny pomysł. O tej sprawie myślę już od tygodnia a dopiero dzisiaj znalazłam rozwiązanie- widząc jej uśmiech na twarzy domyślał się jakiej sprawy dotyczy ten pomysł
- To jak chcesz rozwiązać konflikt z matką?- Ula tak bardzo chciała podzielić się pomysłem, że nawet nie zwróciła uwagi na fakt, że Marek czyta w jej myślach
- Mojej mamy nie zmienię, jest jaka jest. Ale ja mogę się zmienić- Marek swój wzrok skierował na Ulę, zaniepokoił go fakt chęci zmiany- To znaczy, chcę się zmienić w oczach mamy. Dotąd kłamałam, ukrywałam niektóre fakty a teraz koniec z tym. Będę idealną córką, nie będę kłamać a mamie powiem wszystko o co zapyta.
- To jest ten twój super pomysł? Narzekasz, że matka wtrąca się w twoje życie a zamiast jej to uniemożliwić to ty zamierzasz ją na bieżąco informować?- w głosie Marka czuć było odrobinę żalu. Podświadomie obawiał się, że pani Cieplak przekona córkę a Ula zakończy znajomość w obawie, że jednak ją wykorzysta i zostawi
- Zamierzam udowodnić mojej matce, że się myli. Myli się co do mnie i co do ciebie. Mnie uważa za nieodpowiedzialną dziewczynę która zapomina o swojej chorobie i ją bagatelizuje. Udowodnię, że tak nie jest, sama pójdę do lekarza, zrobię badania, wykupię leki. Będę kładła się spać o regularnych porach i będę pamiętać o systematycznym przyjmowaniu pigułek. Nie pozwolę się jej wtrącać w moje życie, pokażę jej tylko, że decyzje które podejmuję są słuszne- Ula widząc że już dojeżdżają postanowiła jeszcze jedną rzecz zmienić- Zaparkuj pod moim domem, od tej pory nie zamierzam już się ukrywać- Marek wykonał jej prośbę
- A co ja mam zrobić aby pokazać twojej mamie, że myli się co do mnie?- widział, że Ula jest tak zapalona do swojego pomysłu że na pewno jej nie zniechęci dlatego postanowił wspierać ją w tych poczynaniach mając nadzieję, że uda mu się stale kontrolować sytuację i nie pozwolić aby to pani Cieplak miała przewagę nad nim.
- Ty nie zmieniaj nic- pocałowała mężczyznę na pożegnanie i szybko wyskoczyła z samochodu. Chciała jak najszybciej zrealizować swój plan. Weszła do domu od progu krzycząc, że już wróciła
- Możesz tu przyjść?- odezwała się z kuchni Magda a Ula jak na zawołanie pojawiła się w pomieszczeniu- Co ty masz na sobie? I przede wszystkim gdzie ty byłaś?- Magda widząc córkę w nowej sukience nie mogła nie zadać tego pytania
- Zaraz wam wszystko opowiem tylko zrobię sobie coś do picia- Ula nalała do szklanki soku który znajdował się w dzbanku i bez oporów zaczęła opowiadać jak spędziła dzień, pomijając rejs statkiem, aby matka nie miała powodów do kazania. Józef z uwagą słuchał córki, choć nie miał pojęcia kim jest Marek, postanowił jednak jej nie przerywać i wysłuchać do końca- Marek miał świetny pomysł z tym koncertem, nigdy nie sądziłam, że to może być taki fajny sposób na spędzenie wolnego czasu a poza tym myślę, że w tej muzykoterapii coś jest. Naprawdę jak się słucha tych utworów to można się wyciszyć, pomyśleć a przede wszystkim uspokoić a teraz kiedy zbliża się gorący okres na studiach to takie uspokojenie jest mi bardziej potrzebne niż woda
- Kim jest Marek? Nigdy wcześniej o nim nie wspominałaś, córcia- Józef widząc, że córka już zakończyła postanowił zadać dręczące go pytanie
- Marek to mój chłopak- odparła jakby to było coś oczywistego, patrząc przy tym w oczy matce
- Powinnaś już spać, a przede wszystkim wziąć leki- Magda zmieniła temat ponieważ słuchanie o tym jakim cudownym człowiekiem jest Marek już ją nudziło
- Leki wzięłam w przerwie koncertu, miałam je ze sobą a przecież ważne jest aby brać je o regularnych porach. A co do snu to masz rację, to był aktywny dzień i teraz czas na odpoczynek- Ula udała się do pokoju zostawiając rodziców samych. Miała świadomość, że ojciec będzie teraz drążył temat Marka a kiedy dowie się, że żona ukrywała przed nim fakt pojawienia się potencjalnego zięcia nie będzie zadowolony
- Szkoda, że Ula nie powiedziała nic więcej o tym chłopaku. Myślę, że to dobry człowiek skoro nie skreślił Ulci z powodu choroby a nawet szuka terapii, które mogą wesprzeć leczenie- Józef czuł niedosyt, córka po raz pierwszy jest w związku dlatego chciałby lepiej poznać kandydata
- Ten chłopak jest bogatym, rozpieszczonym cwaniakiem, który chce wykorzystać naszą córkę a do niej nic nie dociera. Teraz się stara a jak mu się znudzi to ją zostawi a ona w tym czasie zdąży się zakochać i potem będzie cierpieć
- Czas pokarze jakim człowiekiem jest ten Marek, nie znamy go więc nie można go oceniać- Józef opuścił kuchnię, nie chcąc kontynuować tematu. Podejrzewał, że żona ma więcej informacji na temat chłopaka ale miał świadomość, że te informacje mogą być zniekształcone. Postanowił obserwować córkę i na tej podstawie wyrobić sobie zdanie o partnerze córki



wtorek, 7 lutego 2017

Noc kłamstw 9

Wszystko co dobre szybko się kończy a weekend kończy się zdecydowanie za szybko. Po cudownej niedzieli spędzonej ze swoim chłopakiem trzeba wrócić do rzeczywistości i w poniedziałkowy ranek udać się na uczelnię. Z powodu beznadziejnie ułożonego planu na tej uczelni trzeba spędzić cały dzień, bo choć zajęć jest mało to są one bardzo rozrzucone w czasie. Okienko to dobra okazja aby udać się do biblioteki i rozpocząć przygotowania do sesji która już niedługo. Biblioteka jest idealnym miejscem do nauki, trzeba tam zachować ciszę i nawet Viola której zwykle buzia się nie zamyka w bibliotece zmienia się nie do poznania. Jest cicha i z wielkim skupieniem zagłębia się w lekturze kolejnego ciekawego podręcznika ekonomicznego. Ula tym razem nie potrafiła się skupić na książce, w jej głowie było pełno pytań. I dla odmiany nie były to pytania związane z Markiem. Ula zastanawiała się czy zdrada Doroty to jej jednorazowy wybryk czy może już wcześniej przekazywała jej matce wszystko o czym rozmawiają. Nie chciała usprawiedliwiać przyjaciółki ale chciała zrozumieć motywy jej działania. Niestety wszystko co przychodziło jej do głowy było absurdalne.
- Viola pamiętasz jak cię prosiłam abyś mnie kryła przed moją matką?- wyszeptała do koleżanki tak aby nie zaburzać ciszy panującej w sali. Nie chciała innym przeszkadzać w nauce ale chciała się dowiedzieć czy Viola również zachowałaby się jak Dorota
- Kiedy?- Viola oderwana od lektury nie od razu zrozumiała pytanie przyjaciółki
- Tydzień temu, dzwoniłam do ciebie rano i prosiłam abyś mnie kryła. Gdyby moja matka wtedy jednak zadzwoniła do ciebie, to co byś jej powiedziała?- Viola skupiła wszystkie swoje szare komórki aby przypomnieć sobie co działo się tydzień temu i o co prosiła ją Ula. 
- Przecież jej powiedziałam że robiłyśmy jakiś projekt. Teraz to już nie wiem jaki to był projekt ale twojej matce powtórzyłam wszystko tak jak chciałaś- Ula słysząc odpowiedź koleżanki przewróciła oczami zdając sobie sprawę, że Viola zawsze odpowie tak aby było jej wygodniej. Niekoniecznie zgodnie z prawdą na której tym razem Uli bardzo zależało.
- Viola przecież moja mama do ciebie nie dzwoniła. Mogłabyś się skupić i powiedzieć mi prawdę?
- Ulka, chyba lepiej wiem czy dzwoniła czy nie- Viola uniosła głos zwracając tym uwagę pozostałych studentów znajdujących się w pokoju, ściszyła głos i kontynuowała wyciągając jednocześnie telefon- Rozmawiałam z twoją matką a jak mi nie wierzysz to mogę ci pokazać moje połączenia przychodzące- pokazała przyjaciółce listę połączeń z poprzedniej niedzieli którą wcześniej odszukała. Ula chwyciła za telefon i zawiedziona stwierdziła, że jednak jej koleżanka mówiła prawdę a matka dała kolejny dowód na to, że jej nie ufa- Ulka ja naprawdę powiedziałam, że byłaś u mnie. A swoją drogą to ta twoja matka jest jakaś dziwna. Czułam się tak jakbym była na jakimś przesłuchaniu, ale chyba jednak udało mi się ją przekonać do tego projektu.

Marek również nie mógł się skupić na pracy, ciągle rozmyślał o Uli i o tym jakie miejsce zajmuje w jego życiu. Nie jest celebrytką ani modelką i był pewny, że nie chce nią zostać. Spotyka się z nim a w zamian nie oczekuje drogich prezentów albo kontraktu. Dotąd każda dziewczyna z którą decydował się na związek była modelką albo chciała nią zostać. Każda mówiła o ślubie i zmianie nazwiska na 'Dobrzańska' A Ula jest inna, nie zwraca uwagi na jego pieniądze czy znajomości a jedyne czego oczekuje to jego obecność. Dotąd każda była bez skazy, każda była idealna, piękna i bez problemów. Ula w tej kwestii też się wyróżnia, jest piękna ale nie sztuczna. Ma problemy z matką i ich nie ukrywa dzięki czemu jemu też jest się łatwiej otworzyć i podzielić się swoimi troskami. I ostatnia największa różnica, Ula jest chora. Jednak do jej choroby nie przywiązywał wielkiej wagi ale też jej nie bagatelizował. Po przeczytaniu wielu artykułów na temat epilepsji stwierdził, że z tym można żyć, tylko tego życia trzeba się nauczyć. Chwycił za telefon i wystukał kolejnego już dzisiaj SMS: ''Każda chwila bez Ciebie jest dla mnie katorgą. Uczyń mi ten zaszczyt i zgódź się zjeść lancz w moim towarzystwie'' Zdążył odłożyć telefon gdy do jego gabinetu zawitał Sebastian
- Słuchaj przyniosłem ci te umowy dla modelek- blondyn odłożył plik kartek na biurko i zajął miejsce na kanapie dając znak przyjacielowi, że nie przyszedł tylko w sprawie modelek- Powiesz mi dlaczego wczoraj nie przyjechałeś tak jak się umawialiśmy i dlaczego wyłączyłeś telefon?
- W niańkę się bawisz?- Marek dopiero teraz przypomniał sobie, że na wczoraj był umówiony z Sebastianem a przy Uli to nawet zapomniał naładować telefon- Zmęczony byłem, musiałem odespać
- Ciekawe z kim?- W tym samym momencie telefon bruneta zabrzęczał oznajmiając nadejście odpowiedzi od Uli a Marek nie zważając na obecność przyjaciela postanowił odczytać SMS. Nie takiej odpowiedzi się spodziewał. Ula zgodziła się na spotkanie zaznaczając, że będzie im towarzyszyła przyzwoitka w osobie Violi. Bał się, że blondynka ponownie będzie mu się narzucała przez co Ula ponownie się zdenerwuje i kolejna kłótnia gotowa. Sebastian czekał cierpliwie aż przyjaciel zakończy zabawę telefonem i powróci ze świata swoich marzeń
- Musisz mi pomóc- Sebastian rozsiadł się pewniej na kanapie bo teraz wszystko zależało od niego
- Nic nie muszę, co najwyżej mogę- postanowił trochę podroczyć się z przyjacielem mając nadzieję, że dzięki temu wyciągnie od niego jakieś informacje, jednak spojrzenie Marka sprawiło, że zrezygnował z zabawy- Dobra, co mam zrobić?
- Pójdziesz ze mną na lancz- Marek dumny ze swojego kolejnego genialnego pomysłu na pozbycie się Violi nie zauważył nawet zszokowanej miny przyjaciela
- To jest ta twoja prośba?- postanowił się upewnić bo nie wierzył, że przyjaciel marzy o posiłku zjedzonym w jego towarzystwie. Nie był przecież piękną modelką
- Pójdziesz ze mną, Ulą i Violą- Seba roześmiał się głośno bo teraz już wszystko rozumiał. Wszystkie elementy układanki same połączyły się w jedną spójną całość
- Która jest moja?- zapytał rzeczowo ponieważ postanowił podejść do sprawy tak jak zwykle.
- Viola- Sebastian kiwał głową na znak że rozumie- Blondynka, długie włosy, nawet ładna- Marek starał się zachęcić przyjaciela do Violi ale Sebastiana niewiele interesował wygląd dziewczyny
- Jaka ona jest?- chciał wiedzieć jaka jest dziewczyna przez którą jego przyjaciel od tygodnia chodzi uśmiechnięty z głową w chmurach jednak Marek nie zrozumiał pytania
- No przecież Ci mówię. Blondynka..-rozpoczął od początku opisywać Violę ale Seba mu przerwał
- Jaka jest ta druga? To nią byłeś tak zajęty wczoraj?- gdyby Marek potrafił zabijać wzrokiem Sebastian już leżałby martwy na środku gabinetu
- Od Uli masz trzymać się z daleka!- Marek zareagował nad wyraz ostro czym tylko upewnił Sebastiana, że jego podejrzenia są słuszne- Zrozumiałeś?
-  Ja zrozumiałem a ty mnie źle zrozumiałeś. Nie interesuje mnie ta twoja Ula. To znaczy, interesuje, ale nie w takim sensie w jakim ty myślisz. Są przecież jakieś zasady, nie będę startował do dziewczyny kumpla. Chcę tylko wiedzieć jaka jest dziewczyna w której się zakochałeś
- Ja się nie zakochałem- odparł obruszony bo nie miał pewności co czuje i czy w ogóle coś czuje
- To jak nazwiesz stan w którym obecnie się znajdujesz?- postawił pytanie na które już po chwili odpowiadał- Od tygodnia nigdzie nie ruszasz się bez telefonu, mam podejrzenie, że zabierasz go nawet pod prysznic. Zachowujesz się jak nastolatek i wymieniasz setki SMS-ów z jakąś panną. A gdyby tego było mało to jak już czytasz te wiadomości to uśmiechasz się do tego telefonu jakbyś dostał właśnie wiadomość o wygranej w totolotka. W sobotę nie byłeś na imprezie więc nie winem co ty wczoraj odsypiałeś. No chyba, że z Ulą urządziliście sobie prywatną imprezkę, która skończyła się wspólnym odsypianiem. To wtedy rozumiem twoje zmęczenie
- Chodźmy na ten lancz, nie pozwólmy paniom czekać- Marek postanowił sprytnie wywinąć się z odpowiedzi na pytanie co wczoraj robił z Ulą. Wiedział, że Sebastian nie zrozumiałby go, właściwie to on sam nie do końca rozumiał swoje zachowanie. Spędził cały dzień z piękną dziewczyną na rozmowach o wszystkim. Oprócz kilku pocałunków do niczego więcej nie doszło a on jednak nie uważał tego czasu za stracony. A nawet wręcz przeciwnie.

- Zjawiłeś się pod uczelnią, zupełnie przypadkiem zabrałeś ze sobą kolegę i chciałeś zabrać mnie na sushi na które jestem uczulona, przypadek?- odchodząc od budki z zapiekankami chciała się upewnić, że zamieszanie związane z wyborem miejsca na lancz było świadomym zagraniem ze strony Marka mającym na celu pozbycie się Violi w kulturalny sposób
- Przecież pamiętam, że masz uczulenie na ryby a domyślałem się, że Viola pewnie chętnie się skusi na ten japoński smakołyk. Ona ma sushi w eleganckiej restauracji a my mamy spokój. Rozwiązanie idealne- Marek był dumny ze swojego genialnego pomysłu i nawet nie próbował tego ukrywać
- Przeraża mnie twoja kreatywność, albo zepsuty samochód albo przyjaciel który koniecznie musi zjeść na lancz sushi i nie chce jeść go w samotności. Co ty jeszcze wymyślisz aby pozbyć się Violki?
- Jeszcze nie wiem ale ty też mogłabyś mi pomóc- spojrzała na niego pytającym wzrokiem, nie rozumiejąc o co mu chodzi- Mogłabyś porozmawiać ze swoją koleżanką i jakoś jej wytłumaczyć, że nie zawsze musi nam towarzyszyć- Marek próbował delikatnie przekonać Ulę do swoich racji. Kończyły mu się już pomysły na pozbycie się Violi. Podejrzewał, że Sebastian nie zechce się po raz drugi spotkać z blondynką, bo choć Viola jest piękną kobietą to jest zbyt gadatliwa i namolna. Ula jednak po raz kolejny zareagowała inaczej niż się spodziewał
- Ta namolna koleżanka kryła mnie przed matką kiedy poszłam na imprezę a moja najlepsza przyjaciółka wszystko wypaplała mojej mamuśce więc nie proś mnie abym zrezygnowała ze znajomości z Violą, bo jak na razie to jedyna osoba, która mnie nie zawiodła
- Czyli ja też cię zawiodłem?- Ula dopiero teraz zrozumiała że jej słowa mogły go urazić
- Ty też jesteś cudowny, zawsze masz dla mnie czas ale ja czasami muszę porozmawiać z jakąś kobietą- widziała, że ten argument go nie przekonuje, dlatego postanowiła go wtajemniczyć- Dorota gdy usłyszała o tobie najpierw nie chciała mnie słuchać i zmieniała temat a potem opowiedziała o tobie mojej matce. Matka zrobiła mi awanturę a Viola mimo tego że jej też się podobasz, zrozumiała że jesteś mój i nie próbowała mnie powstrzymywać przed związkiem z tobą. Proszę zrozum, że ona i ty to jak na razie jedyne osoby którym mogę ufać- Marek jednak już jej nie słuchał, skupił swoją uwagę na poprzednim zdaniu, Ula wczoraj dużo mówiła o rodzicach ale bezpośredniej przyczyny sporu nie chciała zdradzić a on też nie nalegał
- Twojej matce nie podoba się nasz związek? To o mnie pokłóciłaś się z rodzicami?- Ula spuściła głowę szukając odpowiedniej odpowiedzi. Wiedziała, że mówiąc prawdę może po raz kolejny urazić Marka a kłamstwo, choć teraz rozwiązałoby problem to kiedyś i tak wyjdzie na jaw- Tylko bardzo cię proszę tym razem bez kłamstw
- Matka uważa że popełniam błąd spotykając się z tobą. Ona uważa, że ktoś taki jak ty nie potrafi traktować ludzi poważnie- tłumaczyła spokojnie ale Marek słysząc 'taki jak ty' wpadł w szał. Od zawsze znajomi patrzyli na niego jak na bogatego i rozpieszczonego panicza a on nie chciał aby przyklejano mu etykietkę tylko dlatego że urodził się w zamożnej rodzinie
- Taki jak ja? Czyli jaki?
- Bogaty- powiedziała ledwie słyszalnie, bo choć rozumiała jego oburzenie to jednak odrobinę przestraszyła się jego reakcji.
- Też uważasz, mnie za bogatego idiotę, który chce cię wykorzystać?
- Nie- powiedziała bez zawahania- Akceptujesz moją chorobę, moje kłamstwa i złośliwości. Wczoraj poświęciłeś mi cały dzień a przede wszystkim nie naciskasz na mnie. To raczej o mnie można by powiedzieć że cię wykorzystuję- Złapała go za dłoń i patrzyła w jego oczy- Marek, moja matka oceniła cię po samochodzie a ja oceniam cię po twoich czynach i wiem, że ona się myli.

czwartek, 2 lutego 2017

Noc kłamstw 8

Siedział na kanapie i z radością przyglądał się swojemu gościowi, nie mówił nic bo nawet nie wiedział co miałby powiedzieć. W jego mieszkaniu gościło wiele kobiet, kochanek, partnerek a ta była zupełnie inna. Była taka naturalna, niczego nie udawała. Zwykle każda dziewczyna była na diecie i nie jadała takich rzeczy jak pizza. A nawet jeżeli jadła to robiła to przy pomocy talerza i sztućców. Ona natomiast jadła już kolejny kawałek zamówionej przez niego pizzy, trzymała go w ręku i nie udawała, że jada wyłącznie zieleninę. Miał wrażenie, że zupełnie nie zwraca na niego uwagi i jej całym światem jest pizza. Mylił się, Ula dokładnie pamiętała gdzie jest i z kim tu jest ale jej pusty brzuch domagał się zapełnienia i to w tym momencie było najważniejsze.
- Przepraszam zjadłam prawie całą- mówiła zamykając puste pudło, które chwilę wcześniej w bardzo szybkim tempie opróżniła. Sama była zaskoczona, że zjadła całą, ogromną pizzę, bo kawałek który skosztował Marek się nie liczył.
- Pierwszy raz widzę aby dziewczyna miała taki apetyt. A mną się nie przejmuj, nie jestem głodny
- To dlatego, że praktycznie nic dzisiaj nie jadłam. Zwykle nie jestem takim żarłokiem-próbowała się usprawiedliwiać. Wiedziała, że kobiety w towarzystwie mężczyzn nie powinny pokazywać ile naprawdę jedzą bo to może działać na ich niekorzyść- A pro po mojego apetytu, masz coś do picia?- Marek uniósł się z kanapy i udał się w kierunku lodówki w której nigdy nie brakowało napojów, dziś jednak była wyjątkowo opustoszała
- Mam wino- kręciła przecząco głową- Piwo?- jej ruch głowy nadal wskazywał odmowę- To co byś chciała?- Uznał że prościej będzie zapytać niż strzelać na co ma ochotę
- Sok pomarańczowy- teraz to on kręcił głową- Coś bezalkoholowego?- dopiero teraz sobie przypomniał o czytanym artykule- Wiesz, nie chcę aby incydent z klubu się powtórzył.
- Również wolałbym tego uniknąć. Mam wodę- dała znak głową, że ta opcja jej odpowiada a on już po chwili pojawił się w salonie z dwiema szklankami wody. Zwykle ten napój spożywał wyłącznie rano po wieczorze spędzonym w towarzystwie Sebastiana. Takie wieczory zawsze kończyły się ostrym kacem, dzisiaj jednak postanowił dotrzymać jej towarzystwa i zrezygnować z piwa.
- To na co masz tą alergię?- Ula próbowała przypomnieć sobie kiedy wspominała mu o alergii, nie chciała aby kłamstwo wyszło na jaw- Bo chyba nie na mnie?- dodał aby rozładować nieco napiętą atmosferę. Udało mu się osiągnąć zakładany efekt bo Ula uśmiechnęła się pod nosem
- Mam alergię na moją matkę.
- To co takiego twoja mama zrobiła, że reagujesz na nią alergicznie?- widział, że zastanawia się czy rozmawiać z nim na ten temat- Oczywiście jeśli mogę wiedzieć?
- Ona próbuje mówić mi jak mam żyć. Mimo, że jestem dorosła to ona nadal chce decydować za mnie. Szpieguje mnie, sprawdza a wczoraj dowiedziałam się, że jeszcze moja przyjaciółka jej o wszystkim donosi. Ja rozumiem, że ona sie o mnie martwi ale nie przeżyje za mnie życia. Jestem chora ale mimo tego muszę normalnie funkcjonować. Coś sobie postanowiłam i ona napewno mnie do tego nie zniechęci, choć może ma rację i to będzie największy błąd mojego życia
- Mam nadzieję, że nie wybierasz się po raz kolejny do klubu?- zapytał uważnie się jej przyglądając. Wiedział, że jeśli to planuje to na pewno się nie przyzna więc jedyną szansą na poznanie prawdy była baczna obserwacja jej reakcji na zadane pytanie
- Nie, mówiłam o innym błędzie- Marek na jej słowa odetchną z ulgą, ale jednocześnie zastanawiał się co takiego chce zrobić- Matka sobie obrała za punkt honoru aby za wszelką cenę chronić mnie przed światem a ja takiej ochrony nie potrzebuję, nie chcę
- Rozumiem że twoja mama chce cię chronić, to naturalne. Jeśli nam na kimś zależy to otaczamy go troską. Ale sposoby jakimi to robi są już nieodpowiednie. Rodzice zawsze robią coś z troski o nas, tylko często zapominają, że jesteśmy dorośli i sami podejmujemy decyzje. Uwierz mi, nie jesteś jedyną osobą, która ma problemy z rodzicami- dodał aby choć trochę podnieść ją na duchu
- Co ty też masz problem z matką?- jego wypowiedź ją ożywiła, wszystkie osoby które dotąd znała miały idealne relacje z rodzicami, a przynajmniej tak się jej wydawało
- Z matką nie, ale z ojcem niestety tak
- Opowiesz mi coś o twoim problemie? Jestem ciekawa czy nasze problemy są podobne- widząc z jakim zainteresowaniem Ula czeka na jego opowieść postanowił zaspokoić jej ciekawość. Miał nadzieję, że dzięki temu choć na chwilę przestanie myśleć o swojej matce.
- Różnią się ale mogę opowiedzieć Jak wiesz mamy rodzinną firmę a w każdej firmie musi być prezes. U nas ciągle jest z tym problem. Jak ja i Alex skończyliśmy studia to obaj zaczęliśmy pracę w firmie, on szybko awansował i objął prezesurę. Wtedy nawet mi to nie przeszkadzało, on siedział w papierach a ja mogłem się bawić. Jednak sytuacja zmieniła się rok temu. Alex i Julia wyjechali do Nowego Jorku a firma została bez prezesa. Ojciec ma słabe serce a mimo to chce wszystkiego dopilnować sam. Nie chce powierzyć mi firmy bo uważa mnie za nieodpowiedzialnego szczeniaka, który zrujnuje wszystko na co on tak ciężko pracował
- Alex to twój brat?
- Nie. Alex jest synem wspólników ojca. Małżeństwo Febo zginęło w wypadku a moi rodzice zaopiekowali się nim i jego siostrą. Ja jestem jedynakiem a ich traktuję jak przybrane rodzeństwo
- Dlaczego wyjechał?- zadawała kolejne pytania jakby był na przesłuchaniu, jemu jednak zdawało się to nie przeszkadzać. Bez oporów opowiadał o swojej rodzinie i niczego nie ukrywał
- Julia dostała propozycję pracy w Nowym Jorku a on nie chciał puścić jej tam samej. To podobno jakieś wielkie wyzwanie dla niej. Julia to jego narzeczona i zrobiłby dla niej wszystko. A mojemu ojcu bardzo podoba się to, że Alex jest odpowiedzialnym mężczyzną, który potrafi stworzyć z kobietą prawdziwy związek. Alex jest ideałem, który moim zdaniem siedzi pod pantoflem Juli
- A jego siostra? Co z nią? Może ona zajęłaby się firmą?
- Paulina?- wyobraził sobie przybraną siostrę w roli prezesa i od razu na jego ustach pojawił się uśmiech- Ona nigdy nie interesowała się firmą a poza tym mieszka w Mediolanie i jest szczęśliwą żoną Roberto. On zapewnia jej dostatnie życie w luksusie, więc nie zależy jej na firmie i zyskach jakie co miesiąc wpływają na jej konto. W Polsce jestem tylko ja, ale dla ojca nie odpowiada mój styl życia. Jestem małym chłopczykiem dla którego liczy się tylko zabawa i który nie potrafi stworzyć nic stałego, dlatego prezesurę dostanę dopiero wtedy gdy się ustatkuję.
- Czy ja dobrze rozumiem? Twój ojciec chce abyś związał się na stałe z kobietą i zrezygnował z imprez?- pokiwał twierdząco głową a jej zrobiło się go żal. Rozumiała go, jej również nie śpieszyło się do odpowiedzialnego życia. Chciała korzystać z życia, oczywiście pamiętając o swoich ograniczeniach. Zbliżyła się do Marka i przytuliła go. Mężczyznę zaskoczyła ta jej wylewność bo jak dotąd utrzymywała bezpieczną odległość. Gdy poczuł zapach jej delikatnych perfum nie mógł się opanować. Jedną ręką przycisnął dziewczynę mocniej do siebie a ustami znaczył mokre ślady na szyi. Uli podobała się ta pieszczota do momentu gdy jego usta dotarły w okolice dekoltu. Przestraszyła się tego co za chwilę mogło się wydarzyć. Położyła dłonie na jego torsie i delikatnie odepchnęła go od siebie. Marek w tym momencie zrozumiał, że znowu pozwolił aby kierowały nim prymitywne popędy, zapominając, że obiecał jej dzisiaj nietykalność
- Przepraszam- nie wiedział jak ma się zachować, takie sytuacje nie zdarzały mu się często- Poniosło mnie, nie powinienem- bał się spojrzeć jej prosto w oczy, nie wiedział co w nich zobaczy ona jednak cały czas obserwowała go z uwagą. Widziała jego zmieszanie tą sytuacją. Wyglądał jak małe dziecko przyłapane na wyjadaniu słodyczy. Podniosła jego podbródek tak aby mogła spojrzeć mu w oczy
- To, że teraz nie chcę, nie oznacza, że to nigdy nie nastąpi- pocałowała go delikatnie w usta a on odwzajemnił pocałunek- Przecież musisz odebrać swoją nagrodę
- Poczekam, choć łatwo nie będzie- teraz to on obdarował ją całusem- Jesteś taka piękna- szeptał do jej ucha w przerwach pomiędzy kolejnymi pocałunkami. Jednak wieczór zbliżał się nieubłaganie a tym samym moment kiedy musieli się rozstać. Mimo protestów postanowił odwieść ją do Rysiowa i tak jak wcześniej zaparkować kilka domów dalej aby nie narażać jej na kolejne wyrzuty ze strony rodzicielki. Jechał wyjątkowo wolno aby maksymalnie przedłużyć czas z nią spędzony jednak i tak droga minęła im bardzo szybko na rozmowach o planach na rozpoczynający się tydzień. Po gorącym pożegnaniu, kiedy Ula już łapała za klamkę drzwi samochodowych zatrzymał ją głos Marka
- Obiecaj mi, że nie będziesz już płakać- ponownie patrzyła w jego stronę- Rozumiem, że straciłaś przyjaciółkę ale skoro Dorota tak się zachowywała to nie masz czego żałować. Poznasz jeszcze wiele osób którzy będą potrafili być prawdziwymi przyjaciółmi. A uwag matki nie słuchaj. Żyj tak jak chcesz ale pamiętaj o zaleceniach lekarza. I przede wszystkim nie denerwuj się, bo stres na pewno nie wpływa na ciebie dobrze. Jesteś chora i powinnaś ograniczać czynniki stresogenne
- Ty też zaczynasz? Jesteś chora więc nie masz prawa do szczęścia!- zaczynała krzyczeć, kolejna osoba która używa jej choroby jako argumentu. Ula miała nadzieję, że przynajmniej przy Marku zapomni o chorobie, niestety on również musiał jej przypomnieć o tym dość ważnym szczególe.
- Źle mnie zrozumiałaś. Nie wykorzystuję twojej choroby i nie chcę ci niczego zabraniać. Może źle to ująłem ale nie chcę abyś przejmowała się kłótnią z matką. Ona się o ciebie troszczy ale zapomina że stres ci nie służy. Jestem prawie pewny, że lekarz w tej twojej długiej liście rzeczy których musisz unikać zawarł też taką pozycję jak nieuzasadniony stres- mówił powoli tak aby Ula miała czas się uspokoić i wyciszyć swój gniew. Jego metoda działała, Ula z każdym jego kolejnym słowem była coraz bardziej pewna, że chłopak nie miał nic złego na myśli
- Skąd wiesz co mam na swojej liście rzeczy zakazanych?
- Czytałem trochę w internecie, co prawda nie wiem na jaki rodzaj padaczki chorujesz ale wszystkie są podobne. Powinnaś unikać używek, stresu, kolorowych świateł...- zaczął wyliczankę odchylając przy każdej kolejnej rzeczy jeden palec, jednak Ula tego nie wytrzymała i przerwała tą litanię
- Po co ci to wszystko?- to było pytanie którego się obawiał, nie był jeszcze gotowy na deklaracje. Próbował skupić się na wymyśleniu jakiegoś dobrego powodu jednak wpatrzone w niego dwa niebieskie błękity powodowały, że nie potrafił się skupić
- W szpitalu obiecałem lekarzowi, że cię dopilnuję abyś nie robiła już głupot. Jak mam wywiązać się z danej obietnicy jeśli sam nie będę wiedział czego nie możesz robić?- zapytał retorycznie ale miał nadzieję, że Ula już nie będzie drążyła tematu jego zainteresowania chorobą
- Chcesz dotrzymać obietnicy danej lekarzowi, to dlatego się ze mną spotykasz?- pytała, choć wiedziała, że lekarz to tylko pretekst a powód jego zainteresowania jest inny
- Spotykam się z tobą bo mam na to ochotę. O twojej chorobie czytałem pół nocy bo miałem taki kaprys a słowa danego lekarzowi dotrzymam bo zależy mi na twoim szczęściu- jej oczy się śmiały, a to zachęciło go do kolejnego wyznania- Bo zależy mi na tobie