- Miałeś nigdy do mnie nie dzwonić- powiedziała z wyrzutem próbując ukryć fakt że przed chwilą płakała, niestety zdradzała to barwa jej głosu. Odebrała jego telefon ale nie wiedziała po co to robi.
- Co się stało?- ponownie zapytał, bagatelizując jej wyrzuty. Wiedział że stało się coś co ją kompletnie rozbiło, nie widział jej ale był pewny, że płacze
- Mam dość- powiedziała dokładnie to samo co wysłała mu w SMS
- To już wiem, powiesz mi coś więcej?- próbował dowiedzieć się co jest powodem jej płaczu. Chciał jej pomóc, jakoś ją uspokoić ale nie znając powodu jej stanu nic nie mógł zrobić. Mógł się tylko domyślać, a to nie był dobry pomysł.
- Mam dosyć mojej matki, Doroty i wszystkiego. Mam dosyć Ciebie- Marek próbował zrozumieć co wspólnego ma z jej matką i co takiego zrobił, że teraz ona płacze. Nie wiedział czy dalej powinien drążyć temat przyczyn płaczu czy przejść do pocieszania. Ula jednak rozwiązała jego dylemat- Przepraszam, to nie przez Ciebie. To przez moją chorobę. Przyjaciółka mnie zdradziła a matka uświadomiła mi, że jestem beznadziejna. Trochę dużo jak na jeden dzień- teraz już wiedział, że sprawa jest bardziej poważna niż się pierwotnie spodziewał
- Spotkamy się?- uznał że łatwiej będzie ją pocieszyć jeśli będzie obok
- Ja ci mówię że, życie mi się wali a ty jak zwykle o spotkaniu. Potrafisz zrozumieć że nie mam ochoty na spotkania z Tobą? Że to wszystko przez ciebie? Odkąd się pojawiłeś pojawiły się problemy- zabolało, nie takiej odpowiedzi się spodziewał. Chciał dobrze a wyszło jak zwykle.
- Dobrze. Chcesz abym znikł bo masz nadzieję, że razem ze mną znikną twoje problemy. Nie zamierzam niczego robić wbrew tobie. Zaraz się rozłączne i już nigdy nie zadzwonię, mam nadzieję że będziesz szczęśliwa bo zasługujesz na to szczęście jak nikt inny. Jesteś cudowną, mądrą, piękną i wrażliwą dziewczyna i nie pozwól sobie wmówić, że jest inaczej. Cześć- usłyszała sygnał zakończonego połączenia. Była zła ale nie wiedziała na kogo bardziej. Na siebie, że tak z nim rozmawiała czy na Marka za to, że tak szybko się poddał. Czy tak powinien zachować się facet który dzień wcześniej wyznaje miłość. Chociaż nie powiedział ''kocham cię'' powiedział tylko ''kochanie'' Ula zastanawiała się nadal czy powiedział tak bo kocha czy tylko dlatego, że tak ładniej brzmiało. Tylko, że dzisiaj powiedział ''nigdy więcej nie zadzwonię'', czyli bez znaczenia jest to czy kocha czy tak jak mówiła matka tylko się bawił. Odłożyła telefon na półkę i udała się do łazienki. Była już zmęczona tym dniem. Chciała jak najszybciej położyć się do łóżka i zasnąć.
Przebudziły ją ostre promienie słońca, które wdzierały się przez odsłonięte okno w jej pokoju świecąc prosto w oczy. Było już po dziesiątej, więc jak dla niej to nie była typowa godzina pobudki. Zawsze była rannym ptaszkiem a dzisiaj spała jak zabita. Pierwszą rzeczą jaką zrobiła po przebudzeniu było sprawdzenie telefonu. Niestety nie było żadnych wiadomości, nawet jednej reklamy albo wiadomości od sieci. Założyła szlafrok i poszła do kuchni, musiała coś zjeść przed wzięciem leków. Miała szczęście matki nie było w domu ale za to był ojciec pochylony nad gazetą
- Ooo już wstałaś, zrobić Ci jajecznicę?- zagadnął odkładając gazetę i zdejmując okulary
- Nie, nie mam ochoty na jedzenie. Przekąszę tylko jakąś małą kanapkę- wyciągała właśnie wędlinę i pomidory z lodówki. Viola twierdzi że pomagają one na stres a dzisiaj czegoś takiego potrzebowała
- Co się wczoraj stało?- postanowiła przemilczeć pytanie ojca, jednak on się nie poddawał- O co pokłóciłaś się z mamą?- chciał dowiedzieć się od córki o co się tak pokłóciły bo żona nie chciała tego wyjawić. Zwykle w tym domu było tak spokojnie, nikt nie unosił głosu. No może poza dniami kiedy była wywiadówka u Jaśka, bo jeszcze nigdy nie obyło się bez reprymendy dla chłopca.
- Niech mama Ci powie- położyła swoją kanapkę na talerzu a resztę rzeczy schowała do lodówki i bez słowa udała się do pokoju. Wiedziała, że ojciec nawet nie ma pojęcia o istnieniu Marka. Miała pewność, że matka nie podzieliła się z nim tą radosną nowiną ponieważ nie chciała go denerwować, ona również nie zamierzała tego robić. Nawet nie wiedziałaby co ma mu powiedzieć. ''Mam chłopaka'' czy może ''miałam chłopaka''. Najpierw chciała sama wiedzieć czy to czas przyszły, teraźniejszy a może już niestety przeszły. Obecnie wszystko wskazywało na czas przeszły, od czasu rozmowy już się nie odezwał. Zjadła i chwyciła za książki, musiała się przygotować na jutrzejsze zajęcia. Miała też nadzieję, że jak się czymś zajmie to choć przez chwilę nie będzie myślała o Marku. Złudne nadzieje, co chwilę sięgała po telefon aby sprawdzić czy się odezwał. Mimo że miała pewność że tego nie zrobi. Pełna obaw wybrała jego numer i wcisnęła zieloną słuchawkę, jeden sygnał, drugi, trzeci i nic a kiedy już miała się rozłączyć usłyszała jego głos.
- Marek Dobrzański, słucham- powiedział oficjalnie, tak jakby odbierał telefon służbowy. Nie chciał pokazywać emocji bo nie wiedział w jakiej sprawie dzisiaj dzwoni. Zastanawiał się czy Ula chce go przeprosić czy może ponownie o coś oskarżyć
- Spotkamy się?- jej cichy ton wskazywał na to że wstydzi się swojej prośby
- A co problemy nie znikły? Wczoraj powiedziałaś dość dosadnie że jestem namolny, komplikuje ci życie i masz mnie dosyć. Ula ja nie chcę abyś przeze mnie płakała- w jej oczach zaczęły zbierać się łzy. Zrozumiała że wczoraj przesadziła z oskarżeniami w jego kierunku i prawdopodobnie tym samym przekreśliła swoją szansę na związek z przystojnym brunetem
- Przepraszam, nie powinnam dzwonić- rozpoznał jej zmieniony głos, słyszał też wyraźnie jak pociąga nosem, więc albo ma katar albo znowu płacze. Bardziej prawdopodobne było to drugie
- Ty znowu płaczesz?- pytał choć wiedział, że się nie przyzna
- To tylko alergia- gładko skłamała, zapominając o tym że kilka dni wcześniej obiecywała jemu i sobie że będzie już mówiła tylko prawdę. Kolejne niewinne kłamstewko
- Będę u ciebie za pół godziny. Może coś poradzimy na tą alergię
- Nie! Spotkajmy się w jakimś neutralnym miejscu. Przyjadę do Warszawy i zobaczymy się w tej restauracji w której byliśmy w poniedziałek- szybko połączył fakty i zrozumiał, że jej rodzicom nie podoba się ich znajomość skoro Ula nie chce aby spotkali się u niej w domu
- Przyjadę po ciebie ale nie będę parkował przy twoim domu- zakończyła połączenie i ruszyła do łazienki aby zrobić makijaż i założyć coś bardziej odpowiedniego na spotkanie niż piżama którą nadal miała na sobie. Wszystko robiła w pośpiechu, nie chciała aby na nią czekał.
- Wychodzę, wrócę wieczorem- rzuciła krótko zaglądając do kuchni w której matka przygotowywała niedzielny obiad. Wolała poinformować rodziców o swoich planach, nie chciała aby się martwili
- Zaraz będzie obiad- Magda gdy popatrzyła na córkę już wiedziała dokąd się wybiera. Rozpuszczone włosy, makijaż i idealnie dopasowane do figury ubrania
- Zjem na mieście- zdążyła powiedzieć zanim zatrzasnęła za sobą drzwi. Kiedy podchodziła do swojej bramy naprzeciw zobaczyła swoją przyjaciółkę wkładającą walizkę do bagażnika samochodu. Było niedzielne popołudnie więc nic dziwnego, że Dorota przygotowywała się do powrotu do Krakowa. Była to też ostatnia szansa na rozmowę dwóch przyjaciółek w cztery oczy. A taka rozmowa była im potrzebna. Dorota również zauważyła Ulę i podeszła w jej stronę
- Ooo cześć. Ja już wyjeżdżam, niestety. Zaraz tato odwiezie mnie na pociąg więc mamy ostatnią chwilę aby pogadać. Nie mam pojęcia kiedy znowu uda mi się wyrwać, wiesz tyle tego jest. Niedługo sesja a potem jeszcze muszę skończyć praktyki w szpitalu. Ty to chociaż wakacje będziesz miała wolne. Ekonomia to mniej wymagający kierunek niż medycyna, ale warto się pomęczyć- Dorota gadała jak najęta a Ula zaczęła dostrzegać podobieństwo Violi do Doroty. Obie gadatliwe i obie tak bardzo pochłonięte swoimi sprawami, że nie zauważają nikogo poza sobą
- Lepiej teraz nie rozmawiajmy, nie zdążysz donieść o wszystkim mojej matce. A może dzwonisz do niej po każdej naszej rozmowie? O wszystkim jej donosisz? Czy może tylko o Marku?
- To nie tak. Ja tylko...- Dorota próbowała się bronić ale Ula chciała jak najszybciej zakończyć tą rozmowę. Nie miała ochoty na słuchanie tłumaczeń, zdrada to zdrada i nie ma okoliczności łagodzących. A zachowanie Doroty było zdradą
- Co tylko? Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami dlatego powiedziałam ci o Marku a ty wszystko przekablowałaś! Zawsze gadasz tylko o sobie, zawsze ty jesteś ważna a teraz kiedy ten jeden jedyny raz to ja chciałam twojej porady to mnie olałaś. Ja się już nie bawię w taką przyjaźń- ostatnie zdanie wypowiedziała patrząc przyjaciółce prosto w oczy a potem odwróciła się i ruszyła w stronę uliczki na której zaparkował Marek. Już na nią czekał a nawet powoli zaczynał się niecierpliwić.
- Cześć- powitała się sucho, bo nie wiedziała jakie relacje obecnie między nimi panują. Czy są parą czy może zwykłymi znajomymi- Dziękuję, że przyjechałeś
- Dokąd jedziemy?- przeszedł od razu do rzeczy, chciał jak najszybciej opuścić Rysiów tak aby nikt ich nie zauważył a Ula już nie miała przez niego problemów
- Obojętnie- on uruchomił silnik a ona postanowiła uściślić swoją odpowiedź- Zabierz mnie gdzieś gdzie nie będzie ludzi, gdzie będziemy mogli spokojnie porozmawiać i coś zjeść- pokiwał głową dając znak, że zrozumiał i zaakceptował jej warunki. Długo myślał gdzie ją zabrać. Restauracje odpadają bo zawsze są tłoczne, park również odpada bo tam nic nie zjedzą. Jedyne co przyszło mu do głowy to swoje mieszkanie. Nie był jednak pewny jak zareaguje jeśli zaprowadzi ją do własnego, pustego mieszkania. Czy po raz kolejny nie odczyta jego intencji opacznie. Postanowił zaryzykować, najwyżej znowu się obrazi. Droga szybko im minęła, mimo, że oboje cały czas milczeli, Ula odezwała się dopiero kiedy zauważyła że parkują na niewielkim osiedlu
- Gdzie my jesteśmy?- zapytała wysiadając z samochodu i rozglądając się wokół
- Tam jest moje mieszkanie- pokazywał ręką na jeden z bloków- Nie chcę abyś mnie źle zrozumiała ale tam będziemy mogli porozmawiać a do jedzenia coś zamówimy
- Pizza?- od razu zaproponowała wzbudzając tym zdziwienie u mężczyzny. Obawiał się, że będzie się ponownie awanturowała a ona zareagowała tak jakby jej właśnie powiedział, że jutro będzie padać
- Dobrze, może być pizza. Nawet pozwolę ci wybrać, bo widzę, że chyba jesteś bardzo głodna- pokiwała głową i wsiadła do windy którą wcześniej przywołał Marek. Mężczyzna wcisnął przycisk z numerem trzynastym a winda ruszyła na najwyższe piętro
- Trzynaste? Nie boisz się pecha, podobno trzynastka nie jest szczęśliwą liczbą
- Widok z okna wszystko wynagradza a poza tym nie jestem przesądny- opuścili windę i udali się w stronę dość pokaźnego apartamentu. Ula weszła nieco speszona delikatnie się rozglądając. Mieszkanie było duże a gdyby nie delikatny nieład, który w nim panował wyglądałoby jak ze zdjęć w pismach o dekoracji wnętrz. Było widać, że jest ono zamieszkane przez samotnego mężczyznę
- Przepraszam za bałagan, tam jest kuchnia a w niej lodówka- pokazywał kierunek palcem- Tam znajdziesz jakieś ulotki pizzerii, wybierz coś i zaraz zamówimy- przekazał instrukcję a sam udał się do łazienki aby trochę posprzątać bo tam panował najgorszy chaos. Rano bardzo się śpieszył i najbardziej było to widoczne w wyglądzie łazienki i sypialni. Postanowił posprzątać tylko w łazience bo sypialni nie planował pokazywać dla swojego gościa.
- Spotkamy się?- uznał że łatwiej będzie ją pocieszyć jeśli będzie obok
- Ja ci mówię że, życie mi się wali a ty jak zwykle o spotkaniu. Potrafisz zrozumieć że nie mam ochoty na spotkania z Tobą? Że to wszystko przez ciebie? Odkąd się pojawiłeś pojawiły się problemy- zabolało, nie takiej odpowiedzi się spodziewał. Chciał dobrze a wyszło jak zwykle.
- Dobrze. Chcesz abym znikł bo masz nadzieję, że razem ze mną znikną twoje problemy. Nie zamierzam niczego robić wbrew tobie. Zaraz się rozłączne i już nigdy nie zadzwonię, mam nadzieję że będziesz szczęśliwa bo zasługujesz na to szczęście jak nikt inny. Jesteś cudowną, mądrą, piękną i wrażliwą dziewczyna i nie pozwól sobie wmówić, że jest inaczej. Cześć- usłyszała sygnał zakończonego połączenia. Była zła ale nie wiedziała na kogo bardziej. Na siebie, że tak z nim rozmawiała czy na Marka za to, że tak szybko się poddał. Czy tak powinien zachować się facet który dzień wcześniej wyznaje miłość. Chociaż nie powiedział ''kocham cię'' powiedział tylko ''kochanie'' Ula zastanawiała się nadal czy powiedział tak bo kocha czy tylko dlatego, że tak ładniej brzmiało. Tylko, że dzisiaj powiedział ''nigdy więcej nie zadzwonię'', czyli bez znaczenia jest to czy kocha czy tak jak mówiła matka tylko się bawił. Odłożyła telefon na półkę i udała się do łazienki. Była już zmęczona tym dniem. Chciała jak najszybciej położyć się do łóżka i zasnąć.
Przebudziły ją ostre promienie słońca, które wdzierały się przez odsłonięte okno w jej pokoju świecąc prosto w oczy. Było już po dziesiątej, więc jak dla niej to nie była typowa godzina pobudki. Zawsze była rannym ptaszkiem a dzisiaj spała jak zabita. Pierwszą rzeczą jaką zrobiła po przebudzeniu było sprawdzenie telefonu. Niestety nie było żadnych wiadomości, nawet jednej reklamy albo wiadomości od sieci. Założyła szlafrok i poszła do kuchni, musiała coś zjeść przed wzięciem leków. Miała szczęście matki nie było w domu ale za to był ojciec pochylony nad gazetą
- Ooo już wstałaś, zrobić Ci jajecznicę?- zagadnął odkładając gazetę i zdejmując okulary
- Nie, nie mam ochoty na jedzenie. Przekąszę tylko jakąś małą kanapkę- wyciągała właśnie wędlinę i pomidory z lodówki. Viola twierdzi że pomagają one na stres a dzisiaj czegoś takiego potrzebowała
- Co się wczoraj stało?- postanowiła przemilczeć pytanie ojca, jednak on się nie poddawał- O co pokłóciłaś się z mamą?- chciał dowiedzieć się od córki o co się tak pokłóciły bo żona nie chciała tego wyjawić. Zwykle w tym domu było tak spokojnie, nikt nie unosił głosu. No może poza dniami kiedy była wywiadówka u Jaśka, bo jeszcze nigdy nie obyło się bez reprymendy dla chłopca.
- Niech mama Ci powie- położyła swoją kanapkę na talerzu a resztę rzeczy schowała do lodówki i bez słowa udała się do pokoju. Wiedziała, że ojciec nawet nie ma pojęcia o istnieniu Marka. Miała pewność, że matka nie podzieliła się z nim tą radosną nowiną ponieważ nie chciała go denerwować, ona również nie zamierzała tego robić. Nawet nie wiedziałaby co ma mu powiedzieć. ''Mam chłopaka'' czy może ''miałam chłopaka''. Najpierw chciała sama wiedzieć czy to czas przyszły, teraźniejszy a może już niestety przeszły. Obecnie wszystko wskazywało na czas przeszły, od czasu rozmowy już się nie odezwał. Zjadła i chwyciła za książki, musiała się przygotować na jutrzejsze zajęcia. Miała też nadzieję, że jak się czymś zajmie to choć przez chwilę nie będzie myślała o Marku. Złudne nadzieje, co chwilę sięgała po telefon aby sprawdzić czy się odezwał. Mimo że miała pewność że tego nie zrobi. Pełna obaw wybrała jego numer i wcisnęła zieloną słuchawkę, jeden sygnał, drugi, trzeci i nic a kiedy już miała się rozłączyć usłyszała jego głos.
- Marek Dobrzański, słucham- powiedział oficjalnie, tak jakby odbierał telefon służbowy. Nie chciał pokazywać emocji bo nie wiedział w jakiej sprawie dzisiaj dzwoni. Zastanawiał się czy Ula chce go przeprosić czy może ponownie o coś oskarżyć
- Spotkamy się?- jej cichy ton wskazywał na to że wstydzi się swojej prośby
- A co problemy nie znikły? Wczoraj powiedziałaś dość dosadnie że jestem namolny, komplikuje ci życie i masz mnie dosyć. Ula ja nie chcę abyś przeze mnie płakała- w jej oczach zaczęły zbierać się łzy. Zrozumiała że wczoraj przesadziła z oskarżeniami w jego kierunku i prawdopodobnie tym samym przekreśliła swoją szansę na związek z przystojnym brunetem
- Przepraszam, nie powinnam dzwonić- rozpoznał jej zmieniony głos, słyszał też wyraźnie jak pociąga nosem, więc albo ma katar albo znowu płacze. Bardziej prawdopodobne było to drugie
- Ty znowu płaczesz?- pytał choć wiedział, że się nie przyzna
- To tylko alergia- gładko skłamała, zapominając o tym że kilka dni wcześniej obiecywała jemu i sobie że będzie już mówiła tylko prawdę. Kolejne niewinne kłamstewko
- Będę u ciebie za pół godziny. Może coś poradzimy na tą alergię
- Nie! Spotkajmy się w jakimś neutralnym miejscu. Przyjadę do Warszawy i zobaczymy się w tej restauracji w której byliśmy w poniedziałek- szybko połączył fakty i zrozumiał, że jej rodzicom nie podoba się ich znajomość skoro Ula nie chce aby spotkali się u niej w domu
- Przyjadę po ciebie ale nie będę parkował przy twoim domu- zakończyła połączenie i ruszyła do łazienki aby zrobić makijaż i założyć coś bardziej odpowiedniego na spotkanie niż piżama którą nadal miała na sobie. Wszystko robiła w pośpiechu, nie chciała aby na nią czekał.
- Wychodzę, wrócę wieczorem- rzuciła krótko zaglądając do kuchni w której matka przygotowywała niedzielny obiad. Wolała poinformować rodziców o swoich planach, nie chciała aby się martwili
- Zaraz będzie obiad- Magda gdy popatrzyła na córkę już wiedziała dokąd się wybiera. Rozpuszczone włosy, makijaż i idealnie dopasowane do figury ubrania
- Zjem na mieście- zdążyła powiedzieć zanim zatrzasnęła za sobą drzwi. Kiedy podchodziła do swojej bramy naprzeciw zobaczyła swoją przyjaciółkę wkładającą walizkę do bagażnika samochodu. Było niedzielne popołudnie więc nic dziwnego, że Dorota przygotowywała się do powrotu do Krakowa. Była to też ostatnia szansa na rozmowę dwóch przyjaciółek w cztery oczy. A taka rozmowa była im potrzebna. Dorota również zauważyła Ulę i podeszła w jej stronę
- Ooo cześć. Ja już wyjeżdżam, niestety. Zaraz tato odwiezie mnie na pociąg więc mamy ostatnią chwilę aby pogadać. Nie mam pojęcia kiedy znowu uda mi się wyrwać, wiesz tyle tego jest. Niedługo sesja a potem jeszcze muszę skończyć praktyki w szpitalu. Ty to chociaż wakacje będziesz miała wolne. Ekonomia to mniej wymagający kierunek niż medycyna, ale warto się pomęczyć- Dorota gadała jak najęta a Ula zaczęła dostrzegać podobieństwo Violi do Doroty. Obie gadatliwe i obie tak bardzo pochłonięte swoimi sprawami, że nie zauważają nikogo poza sobą
- Lepiej teraz nie rozmawiajmy, nie zdążysz donieść o wszystkim mojej matce. A może dzwonisz do niej po każdej naszej rozmowie? O wszystkim jej donosisz? Czy może tylko o Marku?
- To nie tak. Ja tylko...- Dorota próbowała się bronić ale Ula chciała jak najszybciej zakończyć tą rozmowę. Nie miała ochoty na słuchanie tłumaczeń, zdrada to zdrada i nie ma okoliczności łagodzących. A zachowanie Doroty było zdradą
- Co tylko? Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami dlatego powiedziałam ci o Marku a ty wszystko przekablowałaś! Zawsze gadasz tylko o sobie, zawsze ty jesteś ważna a teraz kiedy ten jeden jedyny raz to ja chciałam twojej porady to mnie olałaś. Ja się już nie bawię w taką przyjaźń- ostatnie zdanie wypowiedziała patrząc przyjaciółce prosto w oczy a potem odwróciła się i ruszyła w stronę uliczki na której zaparkował Marek. Już na nią czekał a nawet powoli zaczynał się niecierpliwić.
- Cześć- powitała się sucho, bo nie wiedziała jakie relacje obecnie między nimi panują. Czy są parą czy może zwykłymi znajomymi- Dziękuję, że przyjechałeś
- Dokąd jedziemy?- przeszedł od razu do rzeczy, chciał jak najszybciej opuścić Rysiów tak aby nikt ich nie zauważył a Ula już nie miała przez niego problemów
- Obojętnie- on uruchomił silnik a ona postanowiła uściślić swoją odpowiedź- Zabierz mnie gdzieś gdzie nie będzie ludzi, gdzie będziemy mogli spokojnie porozmawiać i coś zjeść- pokiwał głową dając znak, że zrozumiał i zaakceptował jej warunki. Długo myślał gdzie ją zabrać. Restauracje odpadają bo zawsze są tłoczne, park również odpada bo tam nic nie zjedzą. Jedyne co przyszło mu do głowy to swoje mieszkanie. Nie był jednak pewny jak zareaguje jeśli zaprowadzi ją do własnego, pustego mieszkania. Czy po raz kolejny nie odczyta jego intencji opacznie. Postanowił zaryzykować, najwyżej znowu się obrazi. Droga szybko im minęła, mimo, że oboje cały czas milczeli, Ula odezwała się dopiero kiedy zauważyła że parkują na niewielkim osiedlu
- Gdzie my jesteśmy?- zapytała wysiadając z samochodu i rozglądając się wokół
- Tam jest moje mieszkanie- pokazywał ręką na jeden z bloków- Nie chcę abyś mnie źle zrozumiała ale tam będziemy mogli porozmawiać a do jedzenia coś zamówimy
- Pizza?- od razu zaproponowała wzbudzając tym zdziwienie u mężczyzny. Obawiał się, że będzie się ponownie awanturowała a ona zareagowała tak jakby jej właśnie powiedział, że jutro będzie padać
- Dobrze, może być pizza. Nawet pozwolę ci wybrać, bo widzę, że chyba jesteś bardzo głodna- pokiwała głową i wsiadła do windy którą wcześniej przywołał Marek. Mężczyzna wcisnął przycisk z numerem trzynastym a winda ruszyła na najwyższe piętro
- Trzynaste? Nie boisz się pecha, podobno trzynastka nie jest szczęśliwą liczbą
- Widok z okna wszystko wynagradza a poza tym nie jestem przesądny- opuścili windę i udali się w stronę dość pokaźnego apartamentu. Ula weszła nieco speszona delikatnie się rozglądając. Mieszkanie było duże a gdyby nie delikatny nieład, który w nim panował wyglądałoby jak ze zdjęć w pismach o dekoracji wnętrz. Było widać, że jest ono zamieszkane przez samotnego mężczyznę
- Przepraszam za bałagan, tam jest kuchnia a w niej lodówka- pokazywał kierunek palcem- Tam znajdziesz jakieś ulotki pizzerii, wybierz coś i zaraz zamówimy- przekazał instrukcję a sam udał się do łazienki aby trochę posprzątać bo tam panował najgorszy chaos. Rano bardzo się śpieszył i najbardziej było to widoczne w wyglądzie łazienki i sypialni. Postanowił posprzątać tylko w łazience bo sypialni nie planował pokazywać dla swojego gościa.