wtorek, 3 stycznia 2017

Noc kłamstw 2

Zgodnie z obietnicą wstawiam to dzisiaj chociaż mam świadomość, że wiele można by tu poprawić

Ula z uśmiechem na ustach opuszczała szpital, nie lubiła takich miejsc, przytłaczały ją te białe ściany i metalowe łóżka. Każdą wizytę w szpitalu źle wspominała, a gdyby tylko mogła to szpitale omijałaby szerokim łukiem. Krok za nią szedł jej nowy znajomy, otwierał przed nią drzwi i przepuszczał przodem. Imponowało jej jego zachowanie, miał w sobie coś z legendarnego dżentelmena. Zatrzymali się na przyszpitalnym parkingu, Marek rozglądał się wokół w poszukiwaniu zamówionej wcześniej taksówki a Ula stała wpatrzona w niego.
- Mój samochód został pod klubem, ale zaraz przyjedzie taksówka i odwiozę cię do domu.
- Nie trzeba, niedaleko jest przystanek autobusowy, przejdę się
- Dopiero wyszłaś ze szpitala nie możesz jeździć autobusami- Ula zacisnęła zęby ze złości, kolejna osoba która mówi czego nie może robić.
- Nie mogę  a to dlaczego? Błagam cię nie zachowuj się jak moi starzy, nie jestem małym dzieckiem!- delikatnie uniosła ton głosu co zwróciło uwagę ludzi zgromadzonych pod szpitalem
- Dobrze, źle się wyraziłem. Nie chcę abyś jeździła autobusem. Będę spokojniejszy jak będę miał pewność że cała dotarłaś do domu- mimo jej krzyku on nadal był opanowany i zachował spokój
- Mówisz jak moja matka. Masz trzydzieści lat a zachowujesz się jakbyś miał co najmniej sześćdziesiąt!- Ula nie zwracała jednak uwagi na otaczających ludzi
- Ok, dla ciebie mogę mieć sześćdziesiąt lat ale chcę zadbać o twoje bezpieczeństwo. Nie mam pewności, czy jeśli teraz cię puszczę to czy nie zemdlejesz za zakrętem- schyliła głowę i skupiła się na wzorze ułożonym z kostki brukowej, Marek przyglądał się jej, jednak przedłużająca się chwila ciszy doprowadzała go do szału- Możesz mi wyjaśnić dlaczego nie pozwalasz się odwieść do domu?- Podniosła głowę i popatrzyła w jego oczy, a w jej głowie rozgrywała się bitwa pomiędzy prawdą a kłamstwem. Zastanawiała się czy powinna wtajemniczać nieznajomego mężczyznę w swoje dość prywatne sprawy.
- Rodzice są w domu, jak wrócę taksówką to zaczną coś podejrzewać. Chcę uniknąć tego ich gadania.
- Nie powiesz im o ataku?
- Zwariowałeś?- znowu krzyczała, jednak potem ściszyła ton głosu- O tym ataku wiem tylko ja i ty. O imprezie również nikt nie może się dowiedzieć.
- Dlaczego?- powiedział to dokładnie w chwili gdy zaparkowała przed nimi taksówka
- Wszystko ci wyjaśnię, ale nie teraz. Wsiądź do tego samochodu i jedź do domu a ja pójdę na przystanek. Proszę zrób to dla mnie- popatrzyła na niego oczami proszącego pieska a on zastanawiał się nad tym co ma zrobić. Chciał pomóc tej dziewczynie, ale przecież nikogo nie można uszczęśliwić na siłę.
- Daj mi swój numer- wyjął swój telefon i podał jej po czym ona wybiła na klawiaturze kolejno dziewięć cyfr i oddała go właścicielowi- Mam nadzieję że jest prawdziwy, bo jak nie, to...
- Jest prawdziwy, ale mam jedną prośbę- jego pytający wzrok mówił aby kontynuowała- Nie dzwoń do mnie, możesz pisać SMS ale nie chcę rozmawiać przez telefon. Wszystko ci wytłumaczę tylko dostosuj się do moich zasad, proszę- znowu użyła swojego proszącego wzroku a on po raz kolejny jej uległ
- Nic z tego nie rozumiem ale dobrze, zgadzam się- pocałował ją w policzek i wyszeptał do ucha- nie rób głupot maleńka- wsiadł do samochodu a ona nie czekając aż taksówka ruszy skierowała się w stronę przystanku. Sięgnęła do torebki po telefon który wyciszyła wchodząc do klubu, a potem kompletnie o nim zapomniała. Na ekranie widziała 10 nieodebranych połączeń. Dwa połączenia były od przyjaciółki a pozostałe od matki. Postanowiła nie oddzwaniać, nie miała ochoty na wysłuchiwanie kazań. Wybiła numer Violki, dziewczyny z którą była w grupie na studiach.
- Słucham- usłyszała zaspany głos koleżanki- Czy ty wiesz która jest godzina?- dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że jest niedziela ósma rano a jej koleżanka na pewno odsypia po imprezie
- Nie..., to znaczy tak, wiem, że jest wcześnie ale mam do ciebie prośbę
- Co chcesz?- odpowiadała nadal zaspana Viola a w jej głosie dało się słyszeć irytację
- Dzisiaj w nocy robiłyśmy projekt na zajęcia z opodatkowania
- Co?
- Violka, proszę- wyjęczała do słuchawki, a Viola momentalnie się ożywiła
- Spoko, rozumiem. To od której go robiłyśmy?
- Spotkałyśmy się w południe i skończyliśmy tak późno, że zaproponowałaś mi, że mnie przenocujesz. Całą noc grzecznie spałyśmy a rano zjadłyśmy śniadanie i wróciłam do domu
- Projekt skończyliśmy czy trzeba jeszcze dokończyć?- zapytała dość trzeźwo już myśląca dziewczyna
- Skończyłyśmy
- Ok, a komu mam to przekazać?
- Nikomu, to znaczy, w razie jakby moja matka chciała mnie sprawdzić to potwierdzisz tą wersję, dobrze?
- Spoko, a serio jest jakiś projekt do zrobienia?- Ula przewróciła oczami słysząc pytanie Violi, ta dziewczyna już od początku ją zadziwiała. Zawsze spóźniona, zawsze nieprzygotowana, roztrzepana. zaspana, zamyślona a mimo to lubiła ją. Viola była typem pijawki, przyczepiała się do człowieka i czerpała korzyści ale w pewien sposób dbała o swojego żywiciela. To była jedyna osoba w grupie która chciała z nią rozmawiać nie tylko o zagadnieniach ekonomicznych. Owszem, często musiała wytłumaczyć Violi jeszcze raz materiał ale lubiła czas który z nią spędzała. Viola była jej zupełnym przeciwieństwem i może dlatego tak dobrze się dogadywały
- Nie ma, ale moja matka nie musi o tym wiedzieć- Viola głośno wypuściła powietrze, co pokazywało jak bardzo się cieszy, że jednak tym razem nie zapomniała o jakimś zaliczeniu
- Dzięki Bogu, a powiesz mi co robiłaś w nocy?
- Może kiedyś...teraz wracaj do spania- nim Viola zdążyła zareagować Ula zakończyła połączenie i wsiadła do podjeżdżającego autobusu. Miała przed sobą  co najmniej czterdzieści minut drogi jeśli dobrze pójdzie i nie będzie korków, a tych się w niedzielny poranek nie przewidywała. W autobusie również nie było tłumów, raptem kilka starszych pań które zajęły miejsca z przodu. Ona siedziała na końcu autobusu z twarzą przyklejoną do szyby, podziwiała krajobraz który znała na pamięć. Od urodzenia mieszka z rodzicami w podwarszawskim Rysiowie a drogę do Warszawy pokonuje codziennie od siódmego roku życia. Rodzice kiedy dowiedzieli się od przedszkolanki, że ich córka jest niezwykle zdolnym i bystrym dzieckiem od razu zapisali ją do podstawówki w Warszawie tłumacząc że szkoła w Warszawie jest lepsza od tej w Rysiowie. Początkowo to były ambicje rodziców a z czasem to jej zależało na zdobywaniu coraz lepszych wyników i wygrywaniu kolejnych konkursów wiedzy. Lubiła się uczyć a rodzice zawsze ją wspierali, tak było do trzeciej klasy gimnazjum, potem wszystko się zmieniło. Wysiadła z autobusu i ruszyła w stronę domu, miała szczęście i nie spotkała żadnej ze swoich uroczych sąsiadek które zawsze mają czas na pogawędkę. Weszła do domu a od razu przy drzwiach przewiała ją matka
- Gdzieś ty była? Dlaczego nie odbierasz telefonu? Wiesz jak my się o ciebie martwiliśmy?- Magda stała w drzwiach kuchni i krzyczała na córkę która w skupieniu zdejmowała buty
- Napisałam wam wczoraj kartkę- odparła spokojnie
- Napisałaś, że idziesz do koleżanki a ja dzwoniłam do Doroty i wiem, że nie byłaś z nią!
- A czy ja napisałam że idę spotkać się z Dorotą?- zapytała nadal spokojna Ula- Byłam u Violi, musiałyśmy zrobić projekt na opodatkowanie, jak mi nie wierzysz to do niej też możesz zadzwonić
- A musiałaś zostawać u niej na noc? Miałaś ze sobą leki?
- Nie chciałam wracać po nocy a Viola była tak miła że sama mi zaproponowała przenocowanie. A co do leków, to dobrze wiesz, że zawsze mam je przy sobie.
- Mogłaś chociaż telefon odebrać
- Wyciszyłam go, nie chciałam aby nas cokolwiek rozpraszało- dziewczyna cierpliwie odpowiadała na wszystkie pytania matki
- Skończyliście już ten projekt?
- Tak, nie było to trudne ale trzeba było trochę nad tym posiedzieć. Pokazałabym ci ale został u Violi, wierzysz mi?
- Chodź na śniadanie, co prawda my już jedliśmy ale ty zjesz teraz i weźmiesz leki
- Ja też już jadłam- pytające spojrzenie Magdy zachęciło Ulę do dalszego tłumaczenia- Mama Violi zrobiła śniadanie i poczęstowała mnie a teraz chciałabym się położyć- Ula skierowała swe kroki w stronę swojego pokoju
- Leki brałaś?
- Tak, po śniadaniu- zdążyła odpowiedzieć zanim zamknęła za sobą drzwi pokoju, chciała się wyspać, bo nadal bolała ją głowa. Nakryła się kocem i przytuliła się do poduszki, bardzo szybko odpłynęła do krainy Marfeusza

8 komentarzy:

  1. Ulka jest trochę dziwna. Co się stało że do tej trzeciej gimnazjum lubiła się uczyć a później wszystko się zmieniło? Mam nadzieję że wytłumaczy wszystko Markowi któremu chyba zaczyna na niej zależeć. G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy była w trzeciej gimnazjum w jej życiu wydarzyło się coś co na zawsze zmieniło jej życie. Nie chcę zdradzać teraz szczegółów ale obiecuję, że wszystko wyjaśnię w kolejnych częściach.

      Usuń
  2. No coraz ciekawiej się robi. Ulka wstydzi się rodziny czy to tylko tak wygląda.
    Kolejna część super czekam na cd.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula nie wstydzi się rodziny, ona nie chciała martwić rodziców i mówić im o napadzie. Dlatego skłamała a Marek nie pasował do tego kłamstwa
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. O rany....nareszcie jakieś nowe ciacho pojawiło się w literaturze...Wspaniale...Weszłam na twój blog i kopara mi opadła...dziewczyno,masz talent...uwierz mi.Tylko błagam nie rezygnuj z pisania. Nie doczytałam się co ile dni będziesz nanosić swoje opowiadania. Czekam już na następne...tak wiem,w gorącej wodzie kąpana,ale warto wiedzieć...
    Pozdrawiam i czekam niecierpliwie...Ani...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następne opowiadanie wstawię 6 stycznia, a kiedy kolejne to nie mogę nic obiecać. Postaram się wstawiać kolejną część co trzy dni, ale nie wiem jak mi na to pozwolą inne zajęcia
      Dzięki za wpis i miłe słowo
      pozdrawiam

      Usuń
  4. Faktycznie zgotowałaś nam noc kłamstw. Zwłaszcza Ula nieźle tu kombinuje i te kłamstewka gładko przechodzą jej przez gardło.Ja wiem, że rodzice bywają czasem zbyt nadopiekuńczy zwłaszcza w stosunku do dziecka, które jest obarczone jakąś chorobą i musi brać regularnie leki. Martwią się o Ulę, bo nie chcą, żeby choroba uaktywniła się, kiedy tych leków córka nie weźmie. Ula nie chce powiedzieć prawdy, ale też powinna zrozumieć postawę rodziców. Mam nadzieję, że to nie było ostatnie spotkanie z Markiem, a ona w końcu powie mu jak to z nią naprawdę jest. Marka przedstawiasz jako wrażliwego faceta, więc uważam, że choroba Uli wcale go do niej nie zrazi. I jeszcze kilka słów o Violi. Czyżby Violetta Kubasińska była na jednym roku z Ulą? Z opisu jej osoby wnioskuję, że to o znaną nam Violę chodzi.
    Bardzo ładnie piszesz i z przyjemnością się czyta. Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Ula kłamie ale cały czas robi to aby nie martwić rodziców. Jej zdaniem lepiej jest jeśli nie wiedzą o kolejnych napadach. Ma świadomość, że jej rodzice wiele przeszli kiedy zachorowała i teraz chce im oszczędzić zmartwień. Z Markiem już w szpitalu była szczera i powiedziała mu o chorobie, ale to nie jest jeszcze koniec jej zwierzeń. A co do Violi, masz rację. To ta znana nam wszystkim Violetta jest studentką i koleżanką Uli. To dość barwna przyjaźń, choć na razie Ula nie nazywa ich relacji przyjaźnią.
      Dziękuję za wpis

      Usuń