sobota, 13 lipca 2019

Samotni w stolicy 13

W jedną z czerwcowych niedziel w Rysiowskim kościele Antek Dobrzański przyjął chrzest św., ceremonia zgromadziła dużą część rodziny Cieplaków i Dobrzańskich oraz przyjaciół rodziców chłopca. Po mszy wszyscy zebrani przenieśli się do restauracji która została specjalnie wynajęta na tę uroczystość. Czarek pracujący w FD upamiętniał cały ten dzień na zdjęciach, które teraz, w porze lanczu Marek mógł oglądać
- Idziemy na miasto coś zjeść?- Seba zawitał do gabinetu przyjaciela z propozycją wspólnego posiłku
- Oglądam właśnie zdjęcia z niedzieli, Czarek przyniósł mi kilka wstępnych, bo na resztę jeszcze będziemy musieli poczekać. Popatrz- pokazywał właśnie zdjęcie Antka w białym ubranku trzymanego przez Ulę- Widzisz jaki do mnie podobny
- To prawda, Antek urok odziedziczył po tobie, w przyszłości tak jak ty nie będzie się mógł opędzić od kobiet- Seba oglądał plik zdjęć który przed chwilą przekazał mu Marek- Ooo a na tym wyglądacie jak prawdziwa kochająca się rodzina- skomentował zdjęcie na którym Ula trzymała Antka a Marek stał krok za nią i obejmował ją w pasie
- Prawdziwa rodzina.- Marek powtórzył określenie przyjaciela pod nosem- Wszystko robimy jak typowa rodzina, jemy razem śniadania, ja idę do pracy a Ula zostaje z Antkiem, gotuje obiad. Gdy wracam jemy obiad, wychodzimy na spacer z małym. Kąpiemy go i usypiamy. Potem oglądamy film, rozmawiamy. A następnie każde z nas idzie do swojego pokoju. Jak prawdziwi przyjaciele
- Oho, komuś tu wyraźnie brakuje seksu- śmiał się Sebastian
- Nie o seks tu chodzi. Ja chcę mieć normalną rodzinę a nie jakiś dziwny układ.
- To może nie powinniście mieszkać razem- Sebastian postanowił powiedzieć to o czym myślał już kilka miesięcy- Moim zdaniem dopóki będziecie mieszkać razem to żadne z was nie ułoży sobie życia. Będziecie dalej trwać w tym dziwnym układzie który nazywacie przyjaźnią, a przyjaźń pomiędzy kobietą i mężczyzną nie istnieje. 
- Ja chcę ułożyć sobie to życie z matką mojego dziecka- Marek był tego pewny a komentarze takie jak ten Sebastiana jedynie go denerwowały. Chciał mu o tym powiedzieć ale w drzwiach gabinetu pojawiła się Daria, która już od jakiegoś czasu przysłuchiwała się rozmowie.
- Marek mam już wszystkie oferty materiałów, musimy zdecydować które z nich wybieramy. Pshemko już na nas czeka- Marek wiedział, że jest w pracy i to pracą musi się zająć. Przeprosił więc Sebastiana i poszedł z podwładną. Jednak podczas rozmowy z Pshemko i tak myślał o rozmowie z Sebastianem, wiedział, że jego przyjaciel ma rację, przyjaźń pomiędzy nim i Ulą nie istnieje. Bo choć Ula traktuje go wyłącznie jak przyjaciela i ojca Antka to dla niego Ula jest zdecydowanie kimś więcej. Wiedział też, że musi trzymać się tego co jej obiecał, przecież w każdym momencie Ula mogła opuścić jego dom, a tego nie chciał. Daria też nie myślała o materiałach. Ona skupiona była na przyswajaniu wiedzy zdobytej pod drzwiami gabinetu prezesa. Dotąd była pewna, że związek prezesa jest prawdziwy, przynajmniej o tym świadczyło zdjęcie tej kobiety z dzieckiem na ręku które stało na biurku Marka. Teraz natomiast gdy już wiedziała, że ta kobieta jest tylko matką dziecka a nie kochanką Marka postanowiła wrócić do gry i ponownie postarać się uwieść prezesa. Tym razem postanowiła też zmienić strategię działania.

Pokaz kolekcji zbliżał się wielkimi krokami, a co się z tym łączyło pracy było coraz więcej. Marek siedział w swoim gabinecie do późna. Sytuacja była tym gorsza, że jego sekretarka właśnie teraz zaplanowała urlop i został sam na placu boju. A tak naprawdę nie sam, pomagała Daria, pomimo że nie było to w jej obowiązkach. Takie zachowanie znacząco zmieniło zdanie prezesa o swojej pracownicy, jeszcze do niedawna gdy mu się narzucała zastanawiał się nawet nad tym czy jej nie zwolnić, a teraz pomagała mu jak najlepszy przyjaciel, bez żadnych aluzji. Do domu wracał coraz później, czasami Antek już słodko spał a Ula również była zajęta swoimi sprawami. Pomimo że nie chodziła do pracy to na bieżąco kontrolowała sytuację w swojej firmie. Po pokazie gdy wrócił o drugiej w nocy w pokoju Uli nadal paliło się światło, było to dziwne bo zwykle chodziła spać przed północą
- Nie śpisz jeszcze?- zapytał uchylając drzwi do jej sypialni
- Nie, nie mogłam zasnąć- prawda była taka, że nawet nie próbowała zasnąć, czekała na niego. Chciała mieć pewność, że wróci do domu cały i zdrowy. Codziennie na niego czekała, choć zawsze to ukrywała- Jak się udał pokaz?
- Dobrze, udzieliłem dzisiaj mnóstwo wywiadów, jest duże zainteresowanie mediów a to zawsze działa dobrze na sprzedaż. A kreacje też się dla Pshemko udały, myślę że to będzie udana kolekcja. Ogólnie to żałuję, że nie mogłaś tam iść ze mną- ta deklaracja nie pasowała do całej wypowiedzi i była dla Uli sporym zaskoczeniem
- Dlaczego?
- Dlaczego żałuję?
- Nie. Dlaczego nie mogłam iść na pokaz?
- Nadal karmisz Antka piersią, a takie pokazy to nie miejsce dla dzieci.- zabolało, jak każdy facet Marek również uważał, że dopóki karmi to powinna siedzieć w domu i robić za krowę mleczną. Takie podejście facetów wkurza chyba każdą karmiącą kobietę. Przecież są laktatory!- miała ochotę to wykrzyczeć ale powstrzymała się. Gdyby to zrobiła pokazałaby Markowi, że chciała iść na pokaz, a to nie do końca było prawdą. Chciała gdziekolwiek wyjść bez dziecka. Kochała Antka ale chciała choć przez chwilę być dawną Ulą- kobietą sukcesu a nie jedynie matką Polką- W środę wyjeżdżam na objazd szwalni, muszę skontrolować sytuację. Podczas szycia tej kolekcji zmarnowane zostało bardzo wiele materiałów, dlatego chcę to wyjaśnić.
- Sam jedziesz?- zapytała dla pewności
- Z Darią, to ona zajmuje się u nas produkcją więc jedziemy razem
- Na jak długo?
- Dwa albo trzy dni- Marek po udzieleniu tej informacji poszedł w głąb korytarza do swojej sypialni a niedługo potem Ula usłyszała że Marek już śpi. Ona teraz już naprawdę nie mogła zasnąć. Myślała o Marku, o tym jak bardzo się zmienił podczas ostatnich dwóch tygodni. Coraz mniej czasu spędzał w domu, coraz rzadziej rozmawiali. Nawet Antek cieszył się coraz mniejszym zainteresowaniem ojca. Gdy wracał nie zaglądał nawet do jego łóżeczka, a kiedyś siedział przy tym łóżeczku godzinami i patrzył jak malec śpi. To był zupełnie inny Marek.

Z dwóch dni o których mówił Marek zrobiło się już cztery a będzie pięć, bowiem Ula dostała SMS-a od Marka: "Wrócę jutro, mam nadzieję że z Antkiem wszystko ok". To by było na tyle. Marek był bardzo zajęty podczas tego wyjazdu bowiem niby dzwonił codziennie ale żadna z tych rozmów nie trwała dłużej niż dziesięć minut. Zawsze mówił, że się śpieszy bo chce jak najszybciej wrócić do domu. Ale nie wracał a Ula w tym czasie zdążyła już obejrzeć zdjęcia w internecie z ostatniego pokazu. Z łatwością zidentyfikowała Darię, która na każdym zdjęciu towarzyszyła Markowi.