niedziela, 22 września 2019

Samotni w stolicy 18

Spacerowali po parku w którym tak naprawdę wszystko się zaczęło, od tej jednej pomyłki zaczęło się coś o czym marzyli całe życie. Bo przecież każdy marzy o szczęściu. Oni to szczęście wyobrażali sobie zupełnie inaczej, ale żadne z nich nie zamieniłoby tego co mają, na to co chcieli mieć. A co mają? Marek i Ula mają trójkę dzieci, które jadą przed nimi w wózku. Antek ma już prawie dwa lata, a jego młodsze siostry zaledwie dwa miesiące. Dziewczynki tak jak ich starszy brat planowane nie były, a wręcz pokrzyżowały plany swoim rodzicom.
- Ula, wiesz, że ta pomyłka to najcudowniejsza rzecz jaka mnie w życiu spotkała?- zapytał gdy siedzieli na ławeczce w  parku patrząc na Antka zbierającego kasztany- Odkąd pojawiłaś się w moim życiu wszystko się zmieniło, przestałem mieć nad wszystkim kontrolę ale bardzo się z tego cieszę. Wiem, że nie chciałaś zostać moją żoną tylko dlatego, że mamy dziecko ale ja chciałbym abyś została moją żoną bo cię kocham i wiem, że ty kochasz mnie. Wyjdziesz za mnie?- zapytał choć było to spontaniczne pytanie. Pierścionek nosił przy sobie odkąd tylko bliźniaczki pojawiły się na świecie ale dotąd zawsze wycofywał się w ostatnim momencie. Kolacja w najlepszej restauracji, spacer pod gwiazdami, romantyczna kolacja w domu gdy dzieci już spały, to tylko niektóre próby które podejmował. Zawsze jednak rezygnował z obawy przed odrzuceniem. Ula pomimo wielu zmian które zaszły w jej głowie nadal była uparta i nie szła na kompromisy.
- Tak. Ale bardzo cię proszę nie zwlekajmy z tym dłużej- odpowiedź Uli bardzo Marka zaskoczyła, bo ta nie zastanawiała się ani chwili- Wiem, że od ponad miesiąca chcesz się oświadczyć, widziałam pierścionek. Znalazłam go przez przypadek, ale bardzo dobrze się stało, bo miałam czas aby tą decyzję przemyśleć. Chcę zostać twoją żoną i to jak najszybciej. Jedźmy do rodziców, zostawmy tam dzieci, a potem jeźdźmy do kościoła ustalić datę ślubu i chrztu dziewczynek.- Marek był wniebowzięty, o niczym tak bardzo nie marzył jak o ślubie w kościele z Ulą, bardzo się też cieszył, że z Klaudią wziął tylko ślub cywilny.
W tym czasie w Rysiowie toczyła się rozmowa pomiędzy państwem Cieplak a Piotrem, który wrócił własnie z Bostonu i przyjechał z wizytą. Po zaparzeniu kawy cała trójka zasiadła na kanapie w pokoju gościnnym, tak jak robili to dawniej gdy Piotr był jeszcze kandydatem na zięcia.
- A co tam u państwa słychać? Janek już nie mieszka w domu?- zapytał, bowiem od wejścia nie widział śladów pomieszkiwania młodszego brata swojej byłej narzeczonej
- Zostaliśmy sami w Rysiowie, dzieci się wyprowadziły do Warszawy, pozakładali rodziny, mamy wnuki- Magda w skrócie opowiadała o zmianach które zaszły w rodzinie Cieplaków na przestrzeni ostatnich trzech lat
- Janek i Kinga są już po ślubie?- Piotr zapytał ponieważ zauważył trzy zdjęcia stojące na komodzie. Największe z nich było portretem ślubnym Janka
- Tak, młodzi byli ale zaszła konieczność to i na szybszy ślub się zdecydowali- A to Zosia, córeczka Janka- Magda podała Piotrowi kolejną ramkę ze zdjęciem, tym razem z chrzcin wnuczki gdy jest trzymana przez rodziców
- Ula była chrzestną?- Piotr nawiązał do ostatniego zdjęcia stojącego na komodzie, które przedstawiało Ulę, Marka i Antka w ubranku z jego chrztu
- Tak była, ale to akurat zdjęcie z chrzcin Antka- Józef widział, że Piotr nie wie kim jest Antek pośpieszył z wyjaśnieniami- Antoś to syn Uli a to Marek, tato Antka- senior pokazywał palcem po zdjęciu
- Ula ma dziecko?- niedowierzanie w głosie Piotra słyszeli oboje
- I to nie jedno- Józef zdążył odpowiedzieć tylko tyle, ponieważ w tym czasie usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi i głos córki
- Mamo mogę zostawić u was dzieciaki na godzinkę?- zapytała tuż po wejściu - Chcemy z Markiem pojechać do księdza i ustalić datę ślubu i jednocześnie chrzcin dziewczynek- krzyczała od wejścia - Piotr? Po co przyjechałeś?- zapytała gdy już zobaczyła byłego narzeczonego na kanapie a jego oczom ukazała się kobieta w ręku trzymająca fotelik samochodowy z niemowlakiem i chłopczyk który od razu wskoczył na kolana dziadka
- Wróciłem do Polski i odwiedzam swoich pacjentów. Nie ukrywam miałem także nadzieję, że ciebie również tu spotkam- w tym momencie do kuchni wszedł także Marek z brakującą córeczką
- Ja miałam nadzieję, że się już nie spotkamy, ale jak widać nie mogę mieć wszystkiego
- Porozmawiajmy w cztery oczy- prośba Piotra była Uli na rękę, nie chciała rozmawiać z byłym partnerem przy rodzicach. Gdy oboje znaleźli się już na zewnątrz Piotr znacznie podniósł ton swojego głosu, tak że przez uchylone okno wszyscy obecni w domu słyszeli o czym rozmawiają dawni partnerzy
- Wyjechałem na trzy lata a ty w tym czasie dorobiłaś się trójki dzieci! Ze mną byłaś pięć lat i nie chciałaś mieć dzieci. Mówiłaś, że nie nadajesz się na matkę- robił wyrzuty
- A ty mówiłeś że jesteś bezpłodny!- Uli również udzielił się ton głosu Piotra ale po chwili się uspokoiła i kontynuowała rozmowę już znacznie ciszej- Naprawdę chcesz teraz wracać do spraw które miały miejsce ponad trzy lata temu? Okłamywałeś mnie i dlatego bardzo się cieszę, że to nie twoje dzieci urodziłam.
- Ula wszystko w porządku?- Marek, który nie wytrzymał w domu, dołączył do dawnych kochanków
- Przyjechałem aby odbudować nasz związek, ale nie będę ci już przeszkadzał w tej rodzinnej sielance- Piotr po tych słowach odwrócił się i odszedł w kierunku bramy a Ula patrząc jak odchodzi miała nadzieję, że już nigdy go nie spotka.
- Jesteś zła na Piotra?- zapytał Marek gdy widział jak były narzeczony odjechał swym samochodem
- Tak naprawdę to jestem mu wdzięczna. Poniekąd to dzięki niemu przestałam brać tabletki i Antoś mógł powstać. Jestem też wdzięczna Darii za te jej kłamstwa, dzięki niej zrozumiałam że nie chcę cię stracić. Ale pomimo mojej wdzięczności dla tych osób nie chcę aby uczestniczyły w naszym życiu. Oboje są przebiegli a ja chcę otaczać się ludźmi, którzy nam dobrze życzą.
- Ja też tego chcę, ale teraz jedźmy już do proboszcza, aby wrócić przed porą karmienia dziewczynek
- Kocham cię Marek
- Ja też cię kocham. Ciebie i nasze dzieci.

13 komentarzy:

  1. Zapomniałam, że był kiedyś Piotr. Pamiętałam tylko że Ula szła na wesele szukała chłopaka, dała ogłoszenie i pojawił sie tam Marek, chociaż i tego pewna nie jestem. Na szczęście nic im nie wyszło i z Markiem po wielu turbulencjach stworzyła szczęśliwą rodzinę. To chyba ostatnia część. Chociaż koniec nie pisze.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się, że zapomniałaś o Piotrze, który pojawił się tylko na chwilę na początku tego opowiadania. Te pierwsze części tej historii opublikowałam jednak bardzo dawno temu, przerwa w pisaniu była zbyt długa. To ostatnia część.
      Dziękuję za komentarz :)
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  2. Wspaniała część i chociaż można by na tym zakończyć to mam przeczucie, że to nie koniec i Piotr jeszcze trochę namiesza. Ale i tak jest już super. 👌 Pozdrawiam serdecznie i czekam na ciąg dalszy. Miłego dnia życzę 😎

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ostatnia część, to opowiadanie nie może się przecież ciągnąć w nieskończoność.
      Dziękuję za twój wpis
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  3. Szybkie przeskoczenie w czasie,ale super część.Mam nadzieję, że jeszcze coś wstawisz.Pozdrawiam.😃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wstawię jeszcze miniaturkę, którą napisałam dawno temu.
      Dziękuję za twój komentarz :)
      Pozdrawiam miło

      Usuń
  4. Cały Piotr, krystalicznie czysty tylko nie wiem skąd u niego takie mniemanie.
    Dobrze, że Ula w końcu zrozumiała, iż życie u boku Marka to jest to co może ją uszczęśliwić. Teraz tylko szybki ślub i będą mogli żyć dalej długo i szczęśliwie.
    Dziękuję Ci za dzisiaj.
    Cieplutko pozdrawiam w niedzielne popołudnie.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już żyją w pełnym szczęściu dlatego to na tym etapie postanowiłam zakończyć opowiadanie.
      Dziękuję za wpis
      Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  5. Ten rozdział polał miód na moje serce. Ula wreszcie zrozumiała, że Marek jest tym jedynym czego dowodem są narodziny kolejnej dwójki dzieci. Na wspomnienie Sosnowskiego opadła mi szczęka. Na co on liczył po tylu latach? Że Ula będzie na niego czekać jak wierna Penelopa? Jaki trzeba mieć tupet, żeby przyjechać do jej rodziców i wypytywać o wszystko a potem tłumaczyć się, że odwiedza swoich pacjentów. Z doktorka to jednak prawdziwa gadzina.
    Za to Ula i Marek wspaniale budują swoje małe, wielkie szczęście. Wreszcie planują ślub. Trzeba usankcjonować ten nieformalny związek choćby ze względu na dzieci. Miło się czyta o takiej szczęśliwej rodzinie. Oboje długo dochodzili do tego szczęścia, nie obyło się bez sprzeczek, ale najważniejsze, że wreszcie przybili do spokojnej przystani.
    Piękna część.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłość która ma trudne początki potem zwykle jest silniejsza dlatego to przez co przeszli na początku tylko im wyjdzie na dobre.
      Dziękuję za komentarz :)
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  6. Cudowna część. Oboje szczęśliwi, wreszcie chcą tego samego, przypieczętować ten dziwny do tej pory związek. Na dodatek „rodzinka” powiększyła się o dwie dziewczynki.
    I byłoby tak pięknie, ale na moment pojawia się Sosnowski. Nie wiadomo czego się spodziewał po trzech latach. Może, że „jego” Ula wypłakała już wszystkie łzy oczekując narzeczonego? Nieźle się rozczarował.
    Czy to koniec opowiadania, czy zaskoczysz nas czymś jeszcze.
    Pozdrawiam serdecznie, Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula nie wyczekiwała narzeczonego, bowiem jeszcze przed jego wyjazdem zerwała zaręczyny z powodu jego kłamstwa. To koniec tego opowiadania, mam nadzieję, że zaskoczę kolejnym
      Dziękuję za komentarz
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  7. Piękne zakończenie opowiadania po nie łatwych początkach. Ula i Marek pokonali wiele przeszkód ,poznali smak samotności,zostali przez kogoś okłamani,niedopowiedzenia i kłamstwa jednej z osób niemal zburzyło jak domek z kart ich relacje ,która od początku nie do końca była jasna ponieważ zaczęło się od pomyłki,później nieplanowanej ciąży ,ale przyszło też uczucie i namiętność ,której nie sposób w żaden sposób ugasić ,a oni odnaleźli zagubione gdzieś szczęście i mieli szanse na stworzenie prawdziwej rodziny i wreszcie postanowili zawrzeć związek małżeński. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń