niedziela, 25 lipca 2021

Zupełnie inna 10

- Synu, kupiłem to mieszkanie po to abyś miał więcej czasu na naukę bo jak twierdzisz dojazdy zajmują ci zbyt wiele czasu. Oczekuję więc, że twoje wyniki na studiach dzięki temu mieszkaniu się poprawią. Pokazałeś już, że jeśli czegoś chcesz to potrafisz dlatego liczę na to, że w tym semestrze również się postarasz i mnie nie zawiedziesz. - Marek nie lubił słuchać takich wywodów ojca dlatego mu przerwał

- Dobra, przestań owijać w bawełnę, jaki tym razem masz warunek? - Marek lubił konkrety i tego oczekiwał od innych

- W tym semestrze chcę aby twoja średnia ocen przekroczyła 4,3 - Marek w tym momencie wiedział, że nie będzie łatwo, dlatego ważne było co się stanie jeśli nie sprosta temu zadaniu

- A co jeśli mi się nie uda?

- Będziesz musiał się wyprowadzić z tego mieszkania, ale wierzę, że się postarasz i mnie nie zawiedziesz. - Krzysztof po tych słowach zostawił kluczyki do mieszkania i je opuścił, bowiem chciał aby Marek miał czas na przemyślenia. Marek bardzo potrzebował tego czasu bo miał mętlik w głowie, bowiem z jednej strony zależało mu na tym mieszkaniu a z drugiej strony nie po to walczył o mieszkanie aby się w nim ciągle uczyć. Mieszkanie było mu potrzebne do zabaw cielesnych z panienkami które nigdy mu nie odmawiały. Po kilku dniach usilnych przemyśleń Marek podjął decyzję, która wydawała mu się najbardziej rozsądna. Minus był taki, że znowu potrzebował Ulki ale plus jest taki, że mając mieszkanie w centrum nie będzie już musiał siedzieć z Ulką na uczelni i nikt nie będzie go widział w towarzystwie Brzyduli. Plan chciał od razu włączyć w życie dlatego wykonał telefon do Uli i ku jego radości odebrała. 

- Ulka, ja znowu potrzebuję korepetycji tylko tym razem ze wszystkich przedmiotów 

- A co nie dostałeś mieszkania? - Ula wiedziała, że Markowi nie zależy na nauce dlatego wiedziała, że znowu jest jakiś podstęp

- Dostałem ale mój ojciec jest przebiegły, wiesz jaki on mi warunek postawił? Mam mieć średnią 4,3 a jak nie to mnie wyrzuci z mieszkania 

- Sprytnie - Ula słysząc oburzony głos Marka miała ochotę się zaśmiać, ale uznała, że to nie jest dobry moment. Zgodziła się oczywiście na udzielanie Markowi korepetycji, bo pomimo iż uważała go za największego lenia, któremu wszystko trzeba podstawić pod nos to wiedziała, że jest bystry a pieniądze z korepetycji znacznie wsparły jej rodzinny budżet. 

Więc tuż po rozpoczęciu semestru Ula i Marek raz w tygodniu spotykali się w jego mieszkaniu na wspólną naukę. Wspólna nauka polegała na tym, że Ula tłumaczyła Markowi to samo co było na zajęciach ale w mniej naukowy sposób, przy użyciu mniej specjalnościowego języka a wtedy Markowi było łatwiej zapamiętać. W pozostałe dnie tygodnia Marek mógł używać życia do woli, bowiem nareszcie nikt go nie pilnował. Problemem był jedynie Sebastian, który cały czas narzekał Markowi, że nie rozumie tego i tamtego, dlatego też Marek w czasie jednych z korepetycji poruszył temat o którym myślał

- Ula, czy dla ciebie byłby to problem jakbyś tych korepetycji udzielała dla kilku osób? Bo wiesz Sebastian i Viola też nie ogarniają tematu i pomyślałem że może mogłabyś uczyć nasz wszystkich. Bo jakbyś każdego oddzielnie miała uczyć to strasznie dużo czasu byś na to poświęcała. I tak pewnie korepetycje będą trwały dłużej bo wiadomo, że nie wszyscy w takim samym tempie pracują ale ja oczywiście za wszystko zapłacę

Ula oczywiście zgodziła się na tą propozycję i od tego czasu wiele się zmieniło. Ich spotkania na korepetycje w większej grupie osób miały bardziej charakter towarzyski. Marek zawsze zamawiał jedzenie przy którym przyjemnie im było rozmawiać o ekonomii i nie tylko. Spotkania jednak były znacznie dłuższe bowiem Wiola opóźniała tempo. Przez późną porę Marek zwykle odwoził Ulę do Rysiowa, bowiem zdarzało się, że kończyli naukę długo po tym jak odjechał ostatni autobus do Rysiowa. Ula naukę chciała rozłożyć na dwa dni ale Marek stanowczo protestował informując, że on w pozostałe dni wieczory spędza z pięknymi kobietami. Zdarzało się nawet, iż Marek opowiadał również o swoich zdobyczach Sebastianowi nie zwracając uwagi na obecność dziewczyn, komentował jaki biust miała dziewczyna z którą spędził ostatnią noc, opowiadał o nogach i o tym jak jej się pozbył rano. Ula słuchając tych historii była zniesmaczona dlatego często prosiła o skupienie i wracała do ekonomicznych tematów. 

W maju, kiedy Marek odwoził Ulę do domu zaczął narzekać na zbliżający się dzień matki - Nie wiem co ja mam jej kupić, moja matka ma wszystko, a to głupie święto jest co roku i co roku ten sam problem. A ty swojej co kupujesz? - Ula myślała co ma odpowiedzieć co Marka zdziwiło - Chcę się zainspirować, może kupię to samo co ty?

- My z rodzeństwem co roku kupujemy wiązankę i dwa znicze - taki był ich zwyczaj, zawsze na dzień matki i w jej urodziny kupowali znicze i kwiatki i szli na jej grób

- Znicze? Nie sądzisz, że to trochę nieodpowiednie? 

- Moja mama nie żyje - Marek słysząc ostatnie dwa słowa był na siebie zły za to że podjął ten temat, nie wiedział jak bardzo świeży jest to temat a nie chciał popsuć relacji pomiędzy nimi, bowiem odkąd bliżej poznawał Ulkę tym bardziej ją lubił, za to jaka była, bo oczywiście jej wygląd nadal go zniechęcał i nie chciał pokazywać się z Ulą w miejscach publicznych

- Przepraszam, nie miałem pojęcia - Ula widziała skruchę Marka dlatego nie chciała się na niego gniewać. 

- Wiem, przecież nie mówiłam ci o tym więc miałeś prawo nie wiedzieć. Ale jeśli mogę ci coś doradzić w sprawie prezentu to spędź ze swoją mamą czas, taki tylko z nią, bo twoja obecność będzie cenniejsza niż każdy prezent, który jak mówisz może kupić sobie sama. 

- Czyli mam jechać do rodziców i dzień przesiedzieć w domu? To ma być takie fajne? - Marek do pomysłu Uli podchodził bardzo sceptycznie

- Nie chodziło mi o to abyś przesiedział dzień w domu swoich rodziców tylko o to abyś spędził z nią czas - Marek nie rozumiał czym różni się przesiedzenie od spędzenia czasu

- A możesz jaśniej? Jestem facetem i lubię konkrety - Ula powoli zaczynała żałować, że rozpoczęła temat spędzania czasu bo Marek nie rozumiał, ale z doświadczenia wiedziała, że Markowi najłatwiej uczyć się na przykładach

- Ja uwielbiałam gotować ze swoją mamą, tego brakuje mi najbardziej, to był taki nasz sposób na spędzenie razem czasu a ty musisz znaleźć swój sposób na spędzenie czasu ze swoją mamą - Marek nie mając lepszego pomysłu w dzień matki zarezerwował stolik w znanej warszawskiej restauracji i zaprosił do niego Helenę. Na początku spotkania żałował, że posłuchał Uli ale kiedy opuszczał spotkanie nawet się cieszył, że spotkał się z matką, wiedział, że ma w niej swojego sprzymierzeńca 


Semestr zbliżał się ku końcowi a egzaminy były coraz bliżej i wtedy właśnie studenci poinformowani zostali o konieczności zrobienia praktyk w okresie wakacyjnym, postawiono również wymagania co do miejsca wykonywania praktyki. 

- I gdzie my znajdziemy firmę w której dostaniemy dostęp do tych wszystkich informacji? Fajnie by się był czegoś nauczyć oprócz parzenia kawy a pewnie na tym się skończy - Sebastian narzekał po wyjściu ze spotkania z opiekunem praktyk, który postawił swoje warunki
- Jak chcecie to mogę zagadać z ojcem to może się zgodzi podpisać wam praktyki - Marek mówił w liczbie mnogiej bo od pewnego czasu na uczelni byli w czwórkę nierozłączni
- Ja to bym wolała jednak uczciwie zrobić te praktyki, to przecież okazja aby zdobyć jakieś doświadczenie - Ula nie chciała zdobyć jedynie podpisu, ona chciała się naprawdę czegoś nauczyć
- Dobra pogadam z ojcem, myślę, że na tą opcję nie będę go musiał długo namawiać

6 komentarzy:

  1. Świetna część! Pełna różnych emocji i ciekawych wydarzeń. Praktyki w FD- już nie mogę się doczekać ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się z kolejnego nowego czytelnika
      Pozdrawiam gorąco ;)

      Usuń
  2. Jejku! Marek proszący Uli o radę w sprawie prezentu na dzień matki to złoto ♥ Metody wychowawcze by Krzysztof Dobrzański są kiepskie ale skuteczne - chyba Krzysiu nie spocznie na laurach i będzie Marka cisnąć dalej
    Czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, metody Krzysztofa Dobrzańskiego nie są wzorem do naśladowania ale w przypadku Marka działają.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam gorąco ;)

      Usuń
  3. Ale super część. Marek mimo, że lekkoduch to zaczyna myśleć i przykładać się do nauki. Choć to warunek Ojca to Marek powoli, powoli zaczyna się zmieniać. Poznając tragedię Uli chyba z czasem zacznie inaczej Ją postrzegać, a praktyki w FD mogą to przyspieszyć. Coś mi się wydaje, że na tych praktykach to senior Dobrzański zwróci uwagę na Ule. Czekam na ciąg dalszy i życzę miłego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Senior Dobrzański chyba cię rozczaruje w kolejnej części,
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam gorąco ;)

      Usuń