środa, 25 lipca 2018

Samotni w stolicy 8

Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy

 Silne męskie dłonie, które delikatnie muskały jej plecy podczas zapinania kreacji mistrza, a również zapach męskich perfum działały na zmysły Uli ze zdwojoną siłą. Sama nie wiedziała czy to przez wypite do kolacji wino czy może przez fakt, że od kilku miesięcy była sama. 
- Wyglądasz pięknie- wyszeptane uwodzicielskim głosem słowa wprost do jej ucha działały jak miód na jej uszy. Od dawna nie słyszała komplementów, Piotr nigdy nie należał do mężczyzn, którzy potrafią dowartościować kobietę. Odwróciła wzrok w stronę Marka, ich spojrzenia się spotkały i w tej chwili oboje wiedzieli co za chwilę się wydarzy.
Wydarzyło się, ale rano już żadne z nich nie było pewne czy było to odpowiednie, dobre. Nie wiedzieli nawet jak to nazwać, ale oboje byli pewni, że to nie powinno się wydarzyć. Ula wprost powiedziała Markowi, że była pijana, a on wykorzystał sytuację. A on na początku zareagował złością, nigdy wcześniej nie spotkał się z tym, że któraś z jego partnerek była niezadowolona. Jednak im dłużej o tym myślał tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu że ta noc zepsuła to co się między nimi powoli rodziło. Na weselu bawili się dobrze, potem wyszła na jaw pomyłka z imieniem i wszystko zniszczyła. Teraz gdy ją przekonał, że nie tylko on jest winny a ona zgodziła się na kolację znowu ma żal do niego. A czy tylko on był winny? To pytanie zadawali sobie oboje


Nawrzeszczałam na niego jak głupia, a przecież mnie nie zgwałcił. Zgodziłam się na to. Może i wypiłam trochę wina, ale znowu nie byłam aż tak bardzo pijana, aby mógł ze mną zrobić co zechce. Miałam nad tym kontrolę. 
Ula pomimo wniosków do jakich doszła po trzech dniach usilnych rozmyślań na temat tej nocy nie zamierzała się odzywać do Dobrzańskiego. Było minęło. Potraktowała to jako błąd o którym trzeba szybko zapomnieć i iść dalej. Marek jednak tego nie ułatwiał i znowu tak jak po weselu przyjeżdżał pod jej blok albo przychodził do jej biura gdy nie było już jej pracownic. Starania te były daremne, bo wewnętrzny upór Uli nie pozwalał jej na kolejne spotkania z Dobrzańskim. Mówiła sobie: Przy Marku tracę kontrolę nad tym co się dzieje, a na to nie mogę pozwolić. Nigdy wcześniej nie miałam takiej jednorazowej przygody a teraz pojawia się jeden mężczyzna i nagle zaczynają dziać się rzeczy których nie planowałam. Z Piotrem wszystko miałam pod kontrolą.
  
Dziewięć tygodni po nocy o której Ula wolałaby zapomnieć zrobiła test ciążowy. Już od kilku tygodni podejrzewała ciążę. Zawroty głowy, ciągłe zmiany nastrojów i te poranne mdłości w połączeniu z brakiem okresu jednoznacznie wskazywały na ciążę. Jednak puki nie zrobiła testu miała jeszcze nadzieję, że może to objawy zupełnie czegoś innego. Wynik testu nie był dla niej zadowalający. Jednak chwilę po tym jak zobaczyła dwie kreski wpadła na pomysł, że przecież test mógł być wadliwy. Zadzwoniła więc do swojego ginekologa, a gdy powiedziała, że chce wykluczyć ciążę zgodził się przyjąć ją jeszcze tego samego dnia.





Lekarz zamiast wykluczyć ciążę to potwierdził ją. Widział że dla Uli nie jest to radosna nowina bo ona się ze swoim niezadowoleniem nie kryła, zaczął ją nawet pocieszać ale nie słuchała go.
- Panie doktorze, może mógłby Pan coś zrobić aby tej ciąży nie było?- zapytała po skończonym badaniu USG
- Udam że nie słyszałem tego pytania. Proszę wykupić te witaminy i łykać je tak jak rozpisałem Pani na kartce, dodatkowo proszę się nie przemęczać, a przede wszystkim zmienić nastawienie. Rozwija się w Pani nowe życie i jest to powód do radości, nawet jeśli nie było to planowane. Proszę podzielić się tą radosną nowiną z ojcem dziecka i z rodziną. Przyda się teraz Pani wsparcie.
Po wyjściu od lekarza długo myślała o tym co ma zrobić, wręcz biła się z myślami. Nigdy nie chciałam mieć dzieci, mimo że nie mówiłam o tym wszystkim. Z Piotrem mimo tego, że tak bardzo się starał o dziecko udało mi się uniknąć wpadki, a z Markiem jeden raz wystarczył aby zniszczyć sobie życie. Trudno, ciąża już jest więc urodzę. Ale konsekwencje tej nocy poniesie również Marek. Nie chcę jego litości, nie zamierzam prosić go o pomoc finansową ale w wychowaniu dziecka powinien uczestniczyć. Sama sobie nie poradzę, mam przecież firmę i nie zostawię wszystkiego aby zostać mamuśką na pełny etat. 

Jeszcze tego samego dnia zadzwoniła do Marka, prosząc o spotkanie w dniu następnym. Zgodził się, a nawet odniosła wrażenie że słyszała w jego głosie radość pomieszaną z satysfakcją. No tak, gdy zostawiał jej swoją wizytówkę powiedziała, że nigdy z niej nie skorzysta ale sytuacja się zmieniła. Umówili się na szesnastą w parku w którym kiedyś się poznali. Ula wyszła wcześniej z pracy bowiem nie chciała się spóźnić a też ciężko było jej się skupić na pracy. Dotarła przed czasem i usiadła na jednej z ławek przyglądając się na spacerujące matki z wózkami. Nie mogła sobie wyobrazić siebie w tej roli. Niedługo po niej dotarł Marek.

- Bardzo się cieszę, że zmieniłaś zdanie i postanowiłaś się odezwać- powiedział po przywitaniu
- Zadzwoniłam bo jestem w ciąży i chciałam abyś o tym wiedział. Gdyby nie to, nie odezwałabym się do ciebie- rzuciła jednym tchem a Marek powoli przyswajał tą wiadomość
- Jak to jesteś w ciąży?
- Nie wiesz skąd się biorą dzieci? Mam ci przypomnieć?- zareagowała złością na pytanie bruneta, a on pogrążył się we własnych myślach. Cisza powoli się przedłużała- Ja niczego od ciebie nie chcę, teraz poradzę sobie sama ale gdy pojawi się dziecko chciałabym abyś uczestniczył w jego życiu.
- To jest oczywiste. To znaczy ja też tego chcę, daj mi tylko trochę czasu abym przyzwyczaił się do tego że zostanę ojcem
- To dopiero dziewiąty tydzień więc masz jeszcze sporo czasu na przyzwyczajenie się do nowej roli.

Po poinformowaniu Marka postanowiła zrobić tak jak kazał jej lekarz a skoro ojciec dziecka już wie to musi poinformować jeszcze rodzinę. Wiedziała, że rodzice od dawna marzyli o wnukach ale dotąd sprawa wyglądała zupełnie inaczej. Ona była w stałym związku i dziecko miałoby normalną rodzinę. Przynajmniej tak na sprawę patrzyli państwo Cieplakowie o czym mogła się przekonać podczas jednej z niedzielnych wizyt w domu rodzinnym. Przy obiedzie wstając od stołu aby podać sól zakręciło się jej w głowie. Rodzice od razu zauważyli to i podali jej wodę.
- Ja ci tyle razy mówiłam, że ta praca cię wykończy. Jak można pracować od świtu do nocy, pewnie znowu nie dosypiasz. A Piotr tyle razy mówił, że powinnaś zwolnić tempo. A ty nie słuchałaś ani nas ani jego. Powinnaś zrobić jakieś badania, może to objaw jakiejś choroby
- Ciąża to nie choroba- w tym momencie zarówno matka, jak i ojciec a nawet Janek wlepili w nią zdziwione spojrzenia- Tak, dobrze usłyszeliście. Jestem w ciąży, a poza tym nic mi nie dolega.
- Ale z kim? Z Piotrem?- to pytanie zadawali sobie wszyscy zgromadzeni ale tylko matka odważyła się je zadać
- Nie z Piotrem, z Markiem- rodzice nadal nie mieli pojęcia kim jest ojciec dziecka córki, a Janek wiedział już o kim mowa, ale Ula widziała po nim, że jest w szoku. Nic dziwnego. Przecież nie wiedział, że Marek znalazł sposób na dotarcie do jego siostry.
- Jakim znowu Markiem?- dopytywała Magda
- To znaczy z Danielem
- To z Markiem czy Danielem?
- Z Markiem, którego wy poznaliście na weselu, ale wtedy przedstawiłam go jako Daniela. Długa historia i nie warto do niej wracać
- No dobrze, ale kim jest Daniel, to znaczy Marek?- tym razem dopytywał Józef
- Moim szefem- do rozmowy wtrącił się Janek
- I ojcem mojego dziecka- dodała Ula
- Rozumiem, że on zamierza się wami zaopiekować?
- Tato, ja nie jestem małą dziewczynką i nie potrzebuję opieki. Marek uzna dziecko i będzie uczestniczył w wychowaniu dziecka. Ale to tyle.

piątek, 29 czerwca 2018

Samotni w staolicy 7

Piotr znowu się pojawił,a tak było mi bez niego dobrze. Teraz wyjedzie do Bostonu, a dzięki temu ja nie będę musiała się obawiać, że spotkam go przypadkiem na ulicy. I może rodzice przestaną się wtrącać jak ich faworyta nie będzie na miejscu. Jeszcze ten Paweł sobie coś ubzdurał i teraz głowę mi zawraca. Przecież to, że szukałam osoby towarzyszącej na wesele nie oznacza, że szukam faceta. Bo nie szukam. Każdy mój kolejny mężczyzna to coraz większa pomyłka i rozczarowanie. Skoro związki mi nie wychodzą to zajmę się tym w czym jestem dobra. Jeszcze wczoraj nawrzeszczałam na Jaśka, za niewinność. Mam nadzieję, że się nie obraził. Na wszelki wypadek zadzwonię do niego już z pracy. Nie wypada budzić go o świcie tylko dlatego że chcę przeprosić.

Ula jak postanowiła tak też zrobiła. Przed godziną dziewiątą wybiła numer brata. Odebrał po trzech sygnałach, ale już po jego pierwszych słowach wiedziała, że Janek nie gniewa się
- Humorek już się poprawił?- zapytał roześmiany
- Przepraszam za wczoraj. Oberwało ci się za rodziców, Piotra i jeszcze kilka innych osób- rzekła ze skruchą
- Luz, siostra. Każdemu zdarza się mieć gorszy dzień i ja to rozumiem. Powiedz mi lepiej czy zmieniłaś zdanie na temat tego numeru telefonu?- ciągle miał nadzieję, że Ula zmieni zdanie, a on będzie się mógł odwdzięczyć dla swojego szefa
- Nie zmieniłam zdania i go nie zmienię- rzekła pewnie czym odebrała nadzieję Jankowi- Nie pytaj mnie więcej o swojego szefa, a jemu też nic o mnie nie mów. Albo wiesz co? Powiedz mu coś aby się odczepił. Wymyślisz coś- Janek opuszczał właśnie windę gdy zobaczył, że Marek odbiera pocztę z recepcji i ociąga się tak jakby czekał właśnie na niego. Pożegnał się dlatego z Ulą i podszedł do Marka
- Cześć Janek. Widzę że mam bardzo punktualnych pracowników- pochwalił chłopaka aby nie  zaczynać bezpośrednio od kwestii, która w tej chwili najbardziej go interesowała
- Staram się
- Rozmawiałeś z Ulą?- rzekł już ciszej gdy obaj weszli do sekretariatu Marka
- Tak, rozmawiałem. Nie zgodziła się, zabroniła mi z tobą rozmawiać na jej temat. Przepraszam, ale próbowałem- radosna twarz szefa w tym momencie zmieniła swój wyraz- Ona ma teraz ciężki czas. Rozstała się z narzeczonym i ma uraz do wszystkich mężczyzn. Nawet gdybym dał ci teraz ten telefon to i tak by cię pogoniła. Może za kilka miesięcy...
- Jasne, rozumiem
Stało się to czego Marek się najbardziej obawiał. Ula była na tyle uparta, że nie dała się przeprosić, a nawet bała się z nim porozmawiać osobiście.
Trudno. Nie będę za nią biegał i przepraszał w nieskończoność. Sama nazwała mnie Pawłem, a teraz pretensje ma do mnie. Rozumiem, że jakiś facet ją zranił, ale to nie powód aby wszystkich wrzucać do jednego wora. 
- Hej Marek- do gabinetu prezesa zawitał Sebastian w ręku trzymając plik kartek- Tutaj masz wszystkie CV kandydatek na stanowisko twojej sekretarki. Zerkniesz na to teraz?- Marek wyciągnął tylko rękę po kartki i po cichu przeglądał każdą z aplikacji- jedyne co na pierwszy rzut oka wrzucało się w oczy to zdjęcia młodych, pięknych i uśmiechniętych dziewczyn
- Nie wiem. Co ty mi głowę zawracasz, za co ja ci płacę?- rzekł pełen złości, chcąc wyładować się na kimś za swoje niepowodzenie
- Ja bym wybrał tą- Sebastian wskazał na jedną z kartek- Dopiero co skończyła studia, ale ukończyła już tyle kursów, szkoleń. Zna języki. Załapała się także na roczny staż w biurze rachunkowo podatkowym. Zna się na finansach a to u ciebie kuleje, a jestem też pewien, że sprawdzi się gdy trzeba będzie reprezentować firmę. Jest naprawdę dobrze przygotowana. 
- A skąd wiesz, że tego nie zmyśliła?- Marek był dość nieprzychylnie nastawiony do brunetki o jeszcze dość dziecinnym wyrazie twarzy.
Znalezione obrazy dla zapytania kasia sawczuk
- Przecież na rozmowę kwalifikacyjną na pewno przyniesie swoje certyfikaty. A to biuro sprawdziłem. Istnieje, nie zmyśliła go sobie. I ma dobrą opinię, a czy naprawdę tam pracowała to sam możesz sprawdzić. Właścicielem jest Urszula Cieplak- na tą wiadomość Marek podniósł oczy do góry. Ula była co prawda inteligenta kobietą i to dało się wyczuć podczas rozmowy, ale nie podejrzewał, że sama prowadzi biznes.
- Ula ma biuro rachunkowe?
- To już wiesz za co mi płacisz?- Sebastian był wyraźnie z siebie zadowolony
- Ona nie chce ze mną gadać, więc nie będę się jej narzucał- pesymistyczne nastawienie Marka niestety powróciło jak bumerang
- To się jej nie narzucaj, zapytaj tylko o tę Hanię
- Cześć, co robicie chłopaki?- do gabinetu szefa zawitała również Daria i nie czekając na odpowiedź przeszła do sprawy z którą do prezesa przyszła- Marek umówiłam nas na kolację z Drzewieckim, wszystko jest już dogadane więc tylko podpiszemy umowę w przyjemnych okolicznościach. Jutro o dziewiętnastej w Książęcej
- Skoro wszystko już jest dogadane to poradzę sobie sam, nie musisz tam ze mną iść
- Drzewiecki przyjdzie z żoną, więc nie wypada abyś ty poszedł sam. A ja godnie będę pełnić rolę twojej partnerki- Daria nie chciała odpuścić wyjścia z prezesem, licząc że wyjście służbowe pomoże się jej zbliżyć do prezesa
- Ale ja już mam partnerkę i myślę, że nie byłaby zadowolona gdyby dowiedziała się, że ktoś ją zastępuje- Marek skłamał bez wyrzutów sumienia, Daria wyraźnie mu się narzucała, a on nie był nią zainteresowany dlatego kłamstwo to traktował jak obronę konieczną
- Chcesz iść na poważne biznesowe spotkanie z jakąś modelką, która jest głupsza od kury? Jak to będzie świadczyć o firmie?- Daria nie spodziewała się takich słów od prezesa dlatego też ciężko było jej zapanować nad emocjami
- Daria, to ja jestem w tej firmie od PR-u i nie podważaj moich decyzji, to raz. A dwa nie oceniaj ludzi, których nie znasz.
- Wystarczy że znam ciebie, wybierasz kobiety z najniższej półki gdy możesz mieć...- kogo może mieć Marek już nie usłyszał bo Daria zatrzasnęła za sobą drzwi
- No to ją wkurzyłeś, ale po tym to chyba już ci odpuści- siedzący na kanapie Sebastian dopiero teraz się odezwał- Tylko z kim ty na tą kolację pójdziesz?
- O to to już ty się nie martw. Zostaw mi CV tej Hani a pozostałe możesz zabrać
Po wyjściu Sebastiana Marek zabrał się do ostrej pracy, firma przygotowywała się właśnie do wprowadzenia pierwszej samodzielnej kolekcji Wojtka. Marek musiał więc zadbać o odpowiednią promocję kolekcji, a było to zadanie trudniejsze niż w przypadku kolekcji Pshemko, który posiadał już własną markę i fanki, które czkały na nowe kreacje. Wojtek zdecydował się stworzyć kolekcję sam, a wszelką pomoc ze strony ojca odrzucał. Nie chciał być w branży tylko synem mistrza, ale nie chciał też być porównywany do ojca. Dlatego też swoją kolekcję skierował do zupełnie innej grupy wiekowej. Kolacja na którą Marek był umówiony również dotyczyła kolekcji Wojtka. Punktualnie o szesnastej Marek wyszedł z biura udając się pod adres, który znalazł w internecie, a w którym mieściło się biuro Uli. Miał nadzieję, że tak jak mówił Janek Ula siedzi w pracy do nocy. Gdy wszedł do biura przy wejściu spotkał dwie wychodzące kobiety. Zapytał czy zastał właścicielkę, a one wskazały mu pokój na końcu korytarza. Udał się tam i cicho zapukał, a po usłyszeniu odpowiedzi wszedł
- Dzień dobry pani dyrektor, czy mogę zająć chwilę?- oczy które Ula podniosła z nad komputera były wielkości pięciozłotówki po czy Marek wnioskował, że Ula była pewna, że jego już nigdy nie spotka
- Janek ci powiedział, że tu mnie znajdziesz?- pomimo zaskoczenia Ula potrafiła mówić spokojnym wręcz obojętnym głosem
- Janek jest tak lojalny wobec ciebie, że niczego mi nie powiedział. A ja przychodzę w zupełnie innej sprawie. Szukamy właśnie sekretarki i zgłosiła się do nas Hanna Wysocka, podobno u ciebie pracowała, możesz coś o niej powiedzieć?
- A nie łatwiej było napisać e-mail albo zadzwonić? Po co przyjechałeś?
- Zapytać o Hanię- Marek uparcie trwał przy powodzie, który w rzeczywistości niewiele go interesował
- Pracowała rok, dokładna, sumienna i szybko się uczy. Ale nie znosi monotonii dlatego w księgowości nie wróżę jej przyszłości. Na stanowisko sekretarki nadaje się bardziej, choć to będzie poniżej jej kwalifikacji. To moje zdanie ale oczywiście decyzja należy do ciebie
- Ok, dziękuję- podniósł się z zajmowanego miejsca
- Naprawdę przyjechałeś tylko po to aby zapytać o Hanię?- Ula podejrzewała, że powód wizyty Marka jest zupełnie inny. Choć podejrzewała o co mu chodzi chciała usłyszeć to od niego aby móc śmiało powiedzieć, że związkiem zainteresowana nie jest. Chciała to mieć już za sobą bo Marek sprawiał wrażenie upartego w dążeniu do swoich celów
- Może pójdziesz ze mną jutro na kolację?
- Marek ja nie szukam faceta
- To będzie kolacja biznesowa- pośpieszył z wyjaśnieniami- Robimy teraz taki wspólny projekt ze znaną marką sklepową, umówiony jestem na podpisanie umowy jutro przy kolacji. On będzie z żoną, a ja potrzebuję osoby towarzyszącej. Pomyślałem, że tym razem to ty możesz mnie uratować - Ula nie zastanawiała się długo. Pamiętała jak się czuła gdy to ona nie miała z kim iść na wesele. On wtedy ją uratował i mimo tego, że wtedy nie wyprostował pomyłki jaka miała miejsce to była mu wdzięczna za to, że z nią poszedł na wesele i sprawił, że tak dobrze się na nim bawiła.

Następny dzień dla Uli zapowiadał się bardzo spokojnie. Było już po dwudziestym, a więc wszystkie firmy rozliczające się w postaci ksiąg rachunkowych były już obsłużone, a dokumenty wysłane do skarbówki. Teraz był czas na dziesięć dni wytchnienia. Z pracy wyszła razem ze swoimi pracownicami kilka minut po szesnastej i pojechała do swojego mieszkania przygotować się na kolację. Choć miała to być tylko kolacja chciała wyglądać dobrze, tak aby prezes domu mody nie musiał się wstydzić za jej stylizację. Marek przyjechał punktualnie o godzinie osiemnastej, a następnie pojechali do restauracji w której Marek był umówiony. Mieli jeszcze trochę czasu do przyjścia Drzewieckiego ale żadne z nich nie lubiło się spóźniać dlatego woleli być wcześniej niż za późno.
- Ula dziękuję ci, że zgodziłaś się ze mną przyjść, gdyby nie ty to byłbym skazany na porażkę
- Ty pomogłeś mi ja pomogę tobie. Potraktuj to jak wyrównanie rachunków- nawet nie spostrzegli jak szybko upłynął im czas oczekiwania na biznesmena. Kolację można było zaliczyć do udanych, dokumenty zostały podpisane a nie było też tak drętwo jak spodziewała się Ula. Marek opowiadał cały czas o kolekcji, o tym jak bardzo jest wyjątkowa oraz zachwalał talent Wojtka i Pshemko. Swoimi opowieściami nawet samą Ulę przekonał o niezwykłości kolekcji o czym powiedziała Markowi po wyjściu Drzewieckich
- Powinieneś pracować w reklamie. Tak opowiadałeś o tej kolekcji, że nawet ci uwierzyłam- rzekła popijając czerwone wino
- Ja nie kłamałem, Wojtek naprawdę odziedziczył talent po ojcu, a jego kolekcja będzie równie dobra co mistrza. Zresztą sama możesz się przekonać, musimy tylko pojechać do firmy- Ula zgodziła się chętnie czym zarówno Marek jak i ona sama była zaskoczona.
Jeszcze większym zaskoczeniem dla Marka był fakt, że podczas oglądania strojów Ula zapytała czy może przymierzyć chociaż jedną kreację. Pomimo zaskoczenia prezes zgodził się, a Ula ukryła się za parawanem w celu zmiany stroju. Problem napotkała jedynie z zapięciem suwaka który był na plecach, a w tym chętnie pomógł jej sam prezes. Zapach jego perfum i dotyk jego dłoni sprawił, że przypomniała sobie oczepiny na weselu i ich pocałunek. W tej chwili zapragnęła to powtórzyć.


piątek, 4 maja 2018

Samotni w stolicy 6

Marek od kiedy tylko wszedł do firmy nadrabiał zaległości w bieżących sprawach. A trochę się tego nazbierało przez tydzień. Nie miał też sekretarki co bardzo sprawę utrudniało. Violetta jaka była to była, ale przynajmniej była. Odbierała telefony, sortowała korespondencję, a także dobrze sprawdzała się w roli ochroniarza, który pilnował aby nikt Markowi w pracy nie przeszkadzał. Gdy pracowała Marek nie doceniał jej obecności, ale gdy odeszła na macierzyński dopiero wtedy zauważył jak bardzo mu jej brakuje.
- Ania powiedziała że już jesteś- Sebastian bez pukania wtargnął do gabinetu przyjaciela
- No jestem i próbuje pracować, a co chwilę ktoś mi przerywa!- Marek zareagował złością na kolejną w ciągu godziny wizytę kogoś kto czegoś od niego chciał- Potrzebuję Violetty
- Violki to potrzebuje nasz syn, tobie mogę znaleźć inną sekretarkę
- Ok. Tylko błagam niech to będzie szczęśliwa mężatka albo lesbijka- rzekł błagalnym tonem
- Co Daria dała ci popalić podczas wyjazdu?- Marek pokiwał tylko głową- A właściwie to dlaczego ty jej nie chcesz? Młoda, piękna, mądra, zna się na swojej pracy
- No właśnie zna się na swojej pracy. Pracuje w mojej firmie na wysokim stanowisku. Gdyby coś nam się nie udało byłaby kolejną kobietą, która za nasz nieudany związek odegrałaby się na firmie. Ja się już nie bawię w romanse z osobami z branży
- No tak, Ula pewnie nie z branży- Marek na uwagę przyjaciela nie zareagował- A tak w ogóle to czym się ta twoja Ula zajmuje?
- Nie moja to raz a dwa to nie wiem- Sebastian już chciał zadać kolejne pytanie ale Marek go ubiegł- Jesteś w pracy więc zajmij się pracą a nie moim życiem prywatnym. Daj też pracować innym- Sebastian wyszedł z gabinetu przyjaciela tak jak go o to prosił przyjaciel a Marek zamiast w pracy pogrążył się we własnych myślach
Moje życie prywatne nie istnieje a Sebastian cały czas chciałby omawiać ten temat. Jeszcze w każdej kobiecie widzi kandydatkę na moją partnerkę. Cały czas opowiada że chciałby abyśmy obaj chodzili z dziećmi na spacery i tak dalej. Rodzice też tylko czekają na synową i wnuki. A to nie jest takie proste. Oczywiście mogę związać się przykładowo z taką Darią, ale ona jest taka banalna, oczywista. A Ula jest inna. Tylko jak mam się z nią skontaktować?
Korytarzem w tym momencie przechodził w stronę pokoju socjalnego Janek a Marek widząc go również zapragnął kawy mimo że jedną miał już na swoim biurku
- Cześć Janek- Marek radosny zawitał do pokoju socjalnego- Jak tam ci się u nas pracuje?
- Dzień dobry szefie- Janek zachowywał się zdecydowanie bardziej powściągliwie niż jego pracodawca
- Byliśmy już przecież na ty to po pierwsze a po drugie w tej firmie wszyscy mówią sobie po imieniu. Nie zauważyłeś tego przez te dwa tygodnie?- Janek nie odpowiedział na to dość retoryczne pytanie tylko przeszedł na bardziej nieformalne tony
- Jestem ci bardzo wdzięczny za to, że mnie zatrudniłeś
- Trzeba sobie pomagać w potrzebie- Marek uśmiechnął się przyjacielsko i uznał że teraz jest właściwy moment aby nawiązać do swoich potrzeb-  A właśnie a pro po potrzeb. Czy mógłbyś mi podać nowy adres Uli?
- Jaki nowy adres?- Janek był szczerze zaskoczony
- Byłem dzisiaj przypadkiem pod jej blokiem ale jej nie spotkałem, samochodu również nie było. A jej sąsiad powiedział, że się wyprowadziła
- Ula mieszka tam gdzie mieszkała. Ale zbliża się dwudziesty więc całe dnie przesiaduje w firmie, pewnie dlatego jej nie spotkałeś. Lepiej zadzwoń i się umów
- No właśnie nie mam numeru, może mógłbyś mi podać- Marek już sięgał po swój telefon aby móc zapisać telefon do znajomej
- Ja jestem ci naprawdę bardzo bardzo wdzięczny za tą pracę, ale muszę zapytać Uli czy mogę dać ci ten numer. Zrozum to moja siostra
- Jasne rozumiem. To może jutro wrócimy do tematu- Janek zgodził się na taki układ i obaj wrócili do pracy. Marek nie miał pretensji do chłopaka za taki obrót spraw, sam pewnie postąpiłby podobnie. Był pewny, że następnego dnia ten numer dostanie. Przecież zatrudnił jej brata a na weselu sama mówiła że brat jest dla niej bardzo ważny. Wątpliwości pojawiły się dopiero wieczorem kiedy dłużej myślał o tej sytuacji oraz o ostatniej rozmowie z Ulą. To była silna i niezależna kobieta co zauważył już podczas spotkania w parku. A kiedy próbował jej wytłumaczyć pomyłkę jaka zaszła przekonał się także że ta piękna kobieta jest także bardzo uparta.

Ula w tym czasie żegnała swojego niezapowiedzianego gościa, którego musiała gościć ze względu na swoich rodziców, którzy nie wykazali się taką samą lojalnością wobec córki co jej brat, dzieląc się jej adresem z mężczyzną który tego adresu miał nigdy nie poznać.
Co on sobie w ogóle wyobraża? Przychodzi tu aby się pożegnać. Ja już się z nim dawno pożegnałam i to czy będzie mieszkał w Warszawie czy w Bostonie nie ma dla mnie żadnego znaczenia. 
Może chciał się pochwalić tym stażem? Przecież wiem że jest dobrym kardiologiem, sama go znalazłam dla taty. A tymi swoim tekstem "Tym razem nic mnie już tu nie trzyma" wyraźnie nawiązał do tamtej propozycji którą otrzymał dwa lata temu. Wtedy zrezygnował ze względu na mnie, nie chciał się rozstawać. Ale ja go nie prosiłam o takie poświęcenie, sam zdecydował. A teraz robi mi jakieś wyrzuty. To on wszystko zepsuł. A rodzice jak zwykle są po jego stronie, przecież prosiłam aby nie rozmawiali z nim na mój temat. To oczywiście musieli zrobić po swojemu. Oni lepiej wiedzą co dla mnie jest dobre. 
Złość Uli coraz bardziej rosła, ale jej rozmyślania przerwał telefon od Janka. Odebrała w nadziei, że brat oderwie ją od myślenia o swoim byłym.
- Cześć braciszku! Co tam u Ciebie? Jak tam w pracy?- zapytała radosnym tonem 
- Dzwonię właśnie w sprawie pracy- zawahał się na chwilę- Marek prosił mnie dzisiaj o twój numer
- Nie życzę sobie abyś ty i rodzice wtrącali się w moje życie i rozdawali moje adresy i telefony na prawo i lewo. Nie chcę mieć z nimi kontaktu! Czy nie możecie tego uszanować?- Janek nie spodziewał się takiego wybuchu ze strony siostry, ale z jej słów wnioskował, że już nim zadzwonił ktoś podniósł jej ciśnienie
- Nie dałem mu tego numeru!- rzekł na tyle głośno aby przekrzyczeć siostrę- Powiedziałem, że muszę cię zapytać 
- I dobrze zrobiłeś- ulga była wyraźnie słyszalna- Nie dawaj mu żadnych danych kontaktowych do mnie. W ogóle z nim o mnie nie rozmawiaj
- Siostra zastanów się może chociaż- Janek chciał mimo wszystko przekonać Ulę do zmiany decyzji- To mój szef. Zlitował się nade mną i dał mi pracę. Głupio mi tak mu teraz odmawiać, bo widać że mu zależy
- Słuchaj nie mogę teraz rozmawiać bo ktoś puka do drzwi. Cześć- Janek miał wrażenie że Ula chciała go tylko spławić i skłamała z tym pukaniem, ale akurat to było prawdą. Zapowiadało się na to, że do Uli zawitał kolejny gość którego się nie spodziewała, choć podejrzewała kto to może być. Gdy otworzyła drzwi jej podejrzenia się tylko potwierdziły. Paweł, sąsiad z góry co jakiś czas zaglądał do niej z odwiedzinami pod jakimiś głupimi pretekstami
- Mogę wejść, mam ważną wiadomość- Ula niechętnie wpuściła mężczyznę do mieszkania. A gdy już zajęli wygodne miejsca w malutkim pokoju który pełnił rolę salonu w mieszkaniu Uli Paweł postanowił pochwalić się powodem dla którego przyszedł
- Dzięki mnie od dzisiaj już nie będzie nachodził cię ten wariat- rzekł z dumą
- Jaki wariat?
- Ten facet który jakiś czas temu próbował się do ciebie dobierać, kłóciliście się wtedy. Mówiłaś że nie chcesz go widzieć ale on nie posłuchał. Przyjeżdżał potem codziennie pod blok i czekał na ciebie, czasami to nawet z godzinę stał. Ale miał pecha bo czasami było tak że akurat gdy on odjeżdżał to ty wracałaś. Chciałem ci o tym powiedzieć wcześniej ale on wtedy sobie odpuścił i przez tydzień nie przyjeżdżał. A dziś rano znowu się pojawił, właściwie tuż po tym jak pojechałaś do pracy. A ja wracając ze spaceru z psem powiedziałem mu że się wyprowadziłaś. Dzięki mnie będziesz już miała spokój. To co chyba jakaś herbatka mi się należy?
- Nic ci się nie należy!- Ula ponownie tego wieczoru wybuchła- Po co się wtrącasz w nie swoje sprawy? Prosił cię ktoś o pomoc? Nie! Więc przestań wprowadzać moich znajomych w błąd. To że raz się z nim pokłóciłam nie oznacza, że możesz go okłamywać.