sobota, 24 sierpnia 2019

Samotni w stolicy 15

Marek wrócił do domu i po krótkim obchodzie stwierdził, że nie ma w nim ani Uli ani dziecka. To było dla niego spore zaskoczenie, ponieważ Ula pomimo chaosu jaki w jej życie wprowadził ich syn nadal należała do bardzo uporządkowanych osób, a zwykle o tej porze podawała mu obiad. Na spacer z Antkiem chodzili razem po obiedzie, jedynie wczoraj postanowił iść sam. Wiedział, że Ula jest zmęczona po tych kilku dniach samotnej opieki nad Antkiem. Postanowił zadzwonić do Uli ale nikt nie odbierał. Zadzwonił jeszcze raz i jeszcze kolejnych kilka ale nie było efektów. Zadzwonił do Janka i do rodziców Uli z pytaniem o Ulę ale nikt nic nie wiedział. Telefon do biura Uli również wykonał ale było już grubo po osiemnastej, a więc oczywiste było, że nikogo w biurze nie ma. Zastanawiał się dokąd mogła pojechać i dlaczego nie odbiera telefonu. W jego głowie zaczęły pojawiać się już czarne myśli. Już miał dzwonić na policję gdy zobaczył, że samochód Uli wjeżdża na podjazd do garażu. Odetchnął z ulgą i od razu wybiegł jej na spotkanie.
- Gdzie byłaś i dlaczego nie odbierasz telefonu? Martwiłem się o was!- zaatakował Ulę od razu gdy tylko wysiadła z samochodu
- Byłam w sklepie i poproszę odrobinę ciszej. Telefonu nie odbierałam bo prowadziłam samochód, a podczas jazdy samochodem nie rozmawiam przez telefon, zwłaszcza gdy wiozę dziecko- tłumaczyła wyjmując fotelik ze śpiącym Antkiem. Zawsze zasypiał podczas jazdy samochodem. Oboje na czas przekładania synka do łóżeczka zawiesili broń by wrócić do tematu gdy oboje zeszli już do salonu.
- Możesz mi powiedzieć w jakim sklepie byłaś i co kupowałaś, bo w twoim samochodzie nie widziałem zakupów?- Marek nadal był zdenerwowany i było to po nim widać, Ula zaś ukryła swoje emocje pod maską obojętności
- Byłam w Ikea, kupiłam łóżeczko, komodę i jeszcze kilka drobiazgów do pokoju Antka. Meble przywiozą w środę, a drobniejsze rzeczy zostawiłam już u siebie. Nie było sensu wozić ich w tą i z powrotem.- widziała że Marek nie rozumie o czym ona mówi- Pamiętasz chyba, że przed porodem zabrakło mi czasu na urządzenie pokoju dziecięcego w moim mieszkaniu?
- Ale po co urządzasz mu pokój w tamtym mieszkaniu, przecież tutaj ma wszystko.
- Wyprowadzam się Marek- powiedziała to patrząc prosto w oczy mężczyzny, a dzięki temu Marek bardzo wyraźnie zrozumiał, że Ula podjęła już decyzję i nie będzie łatwo przekonać jej do zmiany
- Dlaczego?- tylko tyle był w stanie powiedzieć
- Ty wiesz dlaczego- odpowiedziała i wróciła do jeszcze swojej sypialni. Planowała wyprowadzić się w czwartek, dlatego już teraz postanowiła posortować wszystkie rzeczy. Na pierwszy rzut poszły ubranka Antka na które był już za duży. Ula pakowała je w karton na bieżąco ale teraz musiała zdecydować co z nimi zrobi, nie było sensu zostawiać ich na pamiątkę, a oddać też nie było komu. Zawsze sprzątanie ją uspokajało, a te zwykłe ubranka pozwoliły jej choć przez chwilę nie myśleć o zachowaniu Marka.
Marek po tym jak został sam w salonie próbował zrozumieć dlaczego Ula podjęła decyzję o wyprowadzce. Przecież nie zrobił nic, nie złamał obietnicy nietykalności. Przecież tylko przyglądał się Uli gdy spała. Robił to nie raz, więc to przecież nie mogło o to chodzić. Starał się być jak najlepszym ojcem, chciał aby Ula widziała jego zaangażowanie w wychowywanie Antka. Jedynie ten ostatni wyjazd do szwalni sprawił, że została z małym sama, ale przecież wczoraj dał jej wolny dzień. Ostatnimi czasy spędzał też mniej czasu w domu ale to przecież nie powód aby się wyprowadzać. Po godzinie rozmyślań stwierdził, że nie wie dlaczego Ula chce się wyprowadzić i sam na to nie wpadnie, udał się do sypialni Uli chcąc porozmawiać.
- Ula, ja nie wiem co zrobiłem nie tak. Chciałbym o tym porozmawiać i wszystko wyjaśnić. Jestem pewien, że gdy porozmawiamy to znajdziemy inne rozwiązanie problemu niż wasza wyprowadzka- stał oparty o ścianę i przyglądał się walizce, którą Ula z wielką dokładnością pakowała
- Nie wiesz co zrobiłeś nie tak?- wyraźnie słyszał ironię w głosie kobiety
- Nie wiem!- Marek podniósł głos co obudziło Antoniego, który dał o tym znać donośnym głosem. Ula wyciągnęła syna z łóżeczka ale ten nadal nie był zadowolony co w dalszym ciągu manifestował
- Rozumiem, że układasz sobie życie i ja nie mam ci tego za złe. Ale powinieneś mi o tym powiedzieć ty, a nie ta kobieta. Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi i jesteś ze mną szczery. A ty tyle czasu mnie okłamywałeś, tłumaczyłeś się pracą, a teraz wysyłasz ją aby ze mną porozmawiała bo ty się boisz. Tak się nie robi Marek!- Uli również ciężko było panować nad emocjami
- Jaka kobieta?- zapytał bo nie miał pojęcia o kim mówiła Ula
- Daria- odpowiedziała podczas zmieniania pieluchy dla syna
- Pracujemy razem- brunet odparł nie rozumiejąc zainteresowania Uli Darią, jak dotąd nie rozmawiali przecież o tej kobiecie
- Chyba nie tylko- ten komentarz również przepełniony był ironią, co Marka coraz bardziej denerwowało
- Ula wydaje mi się, że wyobraźnia cię ponosi
- Z moją wyobraźnią wszystko w porządku. Mówię tylko to o czym dzisiaj powiadomiła mnie w twoim imieniu Daria
- Co ona ci takiego powiedziała?- Marek w tym momencie sam był ciekawy co takiego Daria powiedziała Uli, a co tak bardzo ją zdenerwowało
- Powiedziała że się kochacie i planujecie jej przeprowadzkę tutaj. Dlatego się wyprowadzam, nie chcę wam przeszkadzać. W piątek nie będzie już po nas śladu. Tak jak mówiłam z Antkiem możesz się zawsze widywać o ile będziesz miał jeszcze dla niego czas. Bo z tym ostatnio u ciebie coraz gorzej- nie mogła się oprzeć tej drobnej złośliwości 
- Ale Daria się tu nie wprowadza. Mnie z nią nic nie łączy, a już na pewno jej nie kocham- tego był pewny
- To może to wyjaśnijcie już pomiędzy sobą. Ja nie zamierzam się wtrącać w twoje życie. A teraz muszę nakarmić Antosia, chciałabym abyś wyszedł
Wyszedł, choć wiedział, że to jedynie pretekst na pozbycie się go z pokoju i zakończenie rozmowy. Ula zawsze karmiła i nigdy jego obecność jej nie przeszkadzała. Potem próbował jeszcze wrócić do rozmowy ale Ula nie dała mu szansy na wytłumaczenie się. Musiał poczekać aż oboje ochłoną. 

sobota, 17 sierpnia 2019

Samotni w stolicy 14


Marek tak jak napisał w SMS-ie wysłanym dzień wcześniej wrócił do domu w niedzielę. Ula czekała na niego z obiadem, który przygotowywała od samego rana, mięso marynowała już wczoraj. Chciała pokazać Markowi, że jest dla niej ważną osobą. Inaczej tego nie była jeszcze w stanie nazwać, wiedziała że przyjaźń to nie jest, ale miłością bała się nazwać ich relację. Założyła nawet nową letnią sukienkę, która tak bardzo różniła się od tych w których dotąd chodziła. Ta była krótka, luźna i cała biała. Dotąd nawet gdy nie musiała iść do pracy zawsze starała się wyglądać profesjonalnie, jak na bizneswomen przystało. W piątek była u fryzjera i kosmetyczki, tak wybrała godziny aby wypadały akurat w porę drzemki jej syna. Zmiany w jej wyglądzie nie były duże ale było je widać gdy ktoś chciał je dostrzec. Miała nadzieję, że Marek dostrzeże, że pochwali.
Marek gdy wrócił powitał się z nią dość chłodno, zmian w jej wyglądzie nawet nie zauważył, stwierdził także że nie jest głodny ponieważ zjadł obiad w przydrożnym barze. W tym momencie Ula też straciła apetyt.Marek po rozpakowaniu walizki postanowił zabrać Antka na spacer i pozwolić Uli odpocząć po tych kilku dniach samotnej opieki nad synem.- Pójdę z wami, też przyda mi się spacer- powiedziała gdy wspomniał o spacerze
- Odpocznij sobie, tyle czasu bez przerwy opiekowałaś się małym, że należy ci się chwila oddechu. Poza tym chciałbym spędzić z synem męskie popołudnie- po takich słowach postanowiła jednak pozostać w domu i pozwolić im  na męskie popołudnie. Jak dla niej Antek był po prostu dzieckiem i jego płeć nie miała dla niej większego znaczenia dlatego męskie popołudnie wydawało jej się tylko argumentem na pozostawienie jej w domu. Została tak jak chciał i pogrążyła się w rozmyślaniach nad zachowaniem Marka. Była pewna, że w życiu Marka pojawiła się kolejna ważna dla niego osoba a kobieca intuicja podpowiadała, że tą osobą jest Daria. Dlatego rozmyślania Uli kierowały się raczej w kierunku dlaczego Marek to ukrywa i co dalej. Czy Marek zamierza je sobie przedstawić i kiedy to zrobi? Daria wprowadzi się do domu i będą mieszkać w czwórkę? Jaka jest Daria? Czy zaakceptuje Antka i nie będzie odciągać Marka od syna?
Na to pytanie Ula poznała odpowiedź już następnego dnia. Około godziny dziesiątej Marek zadzwonił do niej aby powiadomić, że za chwilę wyśle kogoś z firmy do domu ponieważ zapomniał ważnych dokumentów które znajdują się w teczce przy jego łóżku. Ula oczywiście zaproponowała, że to ona je przywiezie ale Marek odmówił przyjęcia pomocy. Chciał aby tylko znalazła dokumenty i przekazała je osobie którą on przyśle.
- Jestem Daria, pracuję z Markiem. Przyjechałam po dokumenty- powiedziała dość skąpo ubrana kobieta bardzo hojnie obdarzona przez naturę gdy przekroczyła próg domu swojego szefa
- Wiem, Marek powiadomił mnie, że ktoś przyjedzie. Proszę to ta teczka- mówiła podając czerwoną teczkę, którą trzymała w prawym ręku i po chwili przekładała Antka którego dotąd trzymała na lewym ramieniu.
- Bardzo się cieszę, że możemy wreszcie się poznać. Bardzo wiele o tobie słyszałam- mówiła Daria, a Ula nie mogła powiedzieć tego samego. Marek przecież o Darii w domu nie mówił praktycznie nic- A Antek jaki podobny do tatusia
- To prawda, urodę ma po Marku
- Właściwie to przepraszam, że nie przywiozłam nic dla Antoniego. Powinien coś przecież dostać od nowej cioci, ale obiecuję, że się naprawię następnym razem- mówiła chcąc złapać chłopca za rączkę, ale ten na jakąkolwiek interakcję z nową ciocią ochoty nie miał
- Ula, bo chyba mogę tak do ciebie mówić?- Ula pokiwała tylko głową, nie chcąc przerywać Darii wypowiedzi- Marek ci tego nie powie, bo boi się tego jak zareagujesz, on nie chce cię ranić, ale ja nie mogę cię oszukiwać. Uważam, że powinnaś wiedzieć na czym stoisz. Ja i Marek jesteśmy sobie bardzo bliscy i planujemy tą bliskość kontynuować. Mam nadzieję, że nie będziesz wykorzystywała dziecka, do zatrzymania Marka wyłącznie dla siebie
- Nie zamierzam nikogo zatrzymywać, cieszę się, że Marek układa sobie życie- Ula odpowiedziała z uśmiechem choć wcale jej do śmiechu nie było. Niby spodziewała się tego ale gdy usłyszała to od Darii słowa te nabrały zupełnie innego znaczenia.
- I nie będziesz miała nic przeciwko mojej przeprowadzce tutaj? Oczywiście jeszcze nie teraz ale planujemy z Markiem taki krok w najbliższej przyszłości
- Nie mam nic przeciwko- odpowiedziała już z mniejszym uśmiechem, ale nadal nie dając po sobie poznać, że jest wściekła. Nie na Darię, na Marka i nie dlatego że układa sobie życie ale dlatego, że nie miał odwagi powiedzieć jej tego osobiście.
- Super! Marek bardzo się ucieszy, tak bardzo obawiał się twojej reakcji
Reakcja Uli była natychmiastowa, tuż po wyjściu nowej partnerki Marka ubrała Antka, spakowała wózek do bagażnika, a także kilka potrzebnych rzeczy dla malca. Nie wiedziała jak długo zajmie jej załatwienie wszystkich spraw.

sobota, 13 lipca 2019

Samotni w stolicy 13

W jedną z czerwcowych niedziel w Rysiowskim kościele Antek Dobrzański przyjął chrzest św., ceremonia zgromadziła dużą część rodziny Cieplaków i Dobrzańskich oraz przyjaciół rodziców chłopca. Po mszy wszyscy zebrani przenieśli się do restauracji która została specjalnie wynajęta na tę uroczystość. Czarek pracujący w FD upamiętniał cały ten dzień na zdjęciach, które teraz, w porze lanczu Marek mógł oglądać
- Idziemy na miasto coś zjeść?- Seba zawitał do gabinetu przyjaciela z propozycją wspólnego posiłku
- Oglądam właśnie zdjęcia z niedzieli, Czarek przyniósł mi kilka wstępnych, bo na resztę jeszcze będziemy musieli poczekać. Popatrz- pokazywał właśnie zdjęcie Antka w białym ubranku trzymanego przez Ulę- Widzisz jaki do mnie podobny
- To prawda, Antek urok odziedziczył po tobie, w przyszłości tak jak ty nie będzie się mógł opędzić od kobiet- Seba oglądał plik zdjęć który przed chwilą przekazał mu Marek- Ooo a na tym wyglądacie jak prawdziwa kochająca się rodzina- skomentował zdjęcie na którym Ula trzymała Antka a Marek stał krok za nią i obejmował ją w pasie
- Prawdziwa rodzina.- Marek powtórzył określenie przyjaciela pod nosem- Wszystko robimy jak typowa rodzina, jemy razem śniadania, ja idę do pracy a Ula zostaje z Antkiem, gotuje obiad. Gdy wracam jemy obiad, wychodzimy na spacer z małym. Kąpiemy go i usypiamy. Potem oglądamy film, rozmawiamy. A następnie każde z nas idzie do swojego pokoju. Jak prawdziwi przyjaciele
- Oho, komuś tu wyraźnie brakuje seksu- śmiał się Sebastian
- Nie o seks tu chodzi. Ja chcę mieć normalną rodzinę a nie jakiś dziwny układ.
- To może nie powinniście mieszkać razem- Sebastian postanowił powiedzieć to o czym myślał już kilka miesięcy- Moim zdaniem dopóki będziecie mieszkać razem to żadne z was nie ułoży sobie życia. Będziecie dalej trwać w tym dziwnym układzie który nazywacie przyjaźnią, a przyjaźń pomiędzy kobietą i mężczyzną nie istnieje. 
- Ja chcę ułożyć sobie to życie z matką mojego dziecka- Marek był tego pewny a komentarze takie jak ten Sebastiana jedynie go denerwowały. Chciał mu o tym powiedzieć ale w drzwiach gabinetu pojawiła się Daria, która już od jakiegoś czasu przysłuchiwała się rozmowie.
- Marek mam już wszystkie oferty materiałów, musimy zdecydować które z nich wybieramy. Pshemko już na nas czeka- Marek wiedział, że jest w pracy i to pracą musi się zająć. Przeprosił więc Sebastiana i poszedł z podwładną. Jednak podczas rozmowy z Pshemko i tak myślał o rozmowie z Sebastianem, wiedział, że jego przyjaciel ma rację, przyjaźń pomiędzy nim i Ulą nie istnieje. Bo choć Ula traktuje go wyłącznie jak przyjaciela i ojca Antka to dla niego Ula jest zdecydowanie kimś więcej. Wiedział też, że musi trzymać się tego co jej obiecał, przecież w każdym momencie Ula mogła opuścić jego dom, a tego nie chciał. Daria też nie myślała o materiałach. Ona skupiona była na przyswajaniu wiedzy zdobytej pod drzwiami gabinetu prezesa. Dotąd była pewna, że związek prezesa jest prawdziwy, przynajmniej o tym świadczyło zdjęcie tej kobiety z dzieckiem na ręku które stało na biurku Marka. Teraz natomiast gdy już wiedziała, że ta kobieta jest tylko matką dziecka a nie kochanką Marka postanowiła wrócić do gry i ponownie postarać się uwieść prezesa. Tym razem postanowiła też zmienić strategię działania.

Pokaz kolekcji zbliżał się wielkimi krokami, a co się z tym łączyło pracy było coraz więcej. Marek siedział w swoim gabinecie do późna. Sytuacja była tym gorsza, że jego sekretarka właśnie teraz zaplanowała urlop i został sam na placu boju. A tak naprawdę nie sam, pomagała Daria, pomimo że nie było to w jej obowiązkach. Takie zachowanie znacząco zmieniło zdanie prezesa o swojej pracownicy, jeszcze do niedawna gdy mu się narzucała zastanawiał się nawet nad tym czy jej nie zwolnić, a teraz pomagała mu jak najlepszy przyjaciel, bez żadnych aluzji. Do domu wracał coraz później, czasami Antek już słodko spał a Ula również była zajęta swoimi sprawami. Pomimo że nie chodziła do pracy to na bieżąco kontrolowała sytuację w swojej firmie. Po pokazie gdy wrócił o drugiej w nocy w pokoju Uli nadal paliło się światło, było to dziwne bo zwykle chodziła spać przed północą
- Nie śpisz jeszcze?- zapytał uchylając drzwi do jej sypialni
- Nie, nie mogłam zasnąć- prawda była taka, że nawet nie próbowała zasnąć, czekała na niego. Chciała mieć pewność, że wróci do domu cały i zdrowy. Codziennie na niego czekała, choć zawsze to ukrywała- Jak się udał pokaz?
- Dobrze, udzieliłem dzisiaj mnóstwo wywiadów, jest duże zainteresowanie mediów a to zawsze działa dobrze na sprzedaż. A kreacje też się dla Pshemko udały, myślę że to będzie udana kolekcja. Ogólnie to żałuję, że nie mogłaś tam iść ze mną- ta deklaracja nie pasowała do całej wypowiedzi i była dla Uli sporym zaskoczeniem
- Dlaczego?
- Dlaczego żałuję?
- Nie. Dlaczego nie mogłam iść na pokaz?
- Nadal karmisz Antka piersią, a takie pokazy to nie miejsce dla dzieci.- zabolało, jak każdy facet Marek również uważał, że dopóki karmi to powinna siedzieć w domu i robić za krowę mleczną. Takie podejście facetów wkurza chyba każdą karmiącą kobietę. Przecież są laktatory!- miała ochotę to wykrzyczeć ale powstrzymała się. Gdyby to zrobiła pokazałaby Markowi, że chciała iść na pokaz, a to nie do końca było prawdą. Chciała gdziekolwiek wyjść bez dziecka. Kochała Antka ale chciała choć przez chwilę być dawną Ulą- kobietą sukcesu a nie jedynie matką Polką- W środę wyjeżdżam na objazd szwalni, muszę skontrolować sytuację. Podczas szycia tej kolekcji zmarnowane zostało bardzo wiele materiałów, dlatego chcę to wyjaśnić.
- Sam jedziesz?- zapytała dla pewności
- Z Darią, to ona zajmuje się u nas produkcją więc jedziemy razem
- Na jak długo?
- Dwa albo trzy dni- Marek po udzieleniu tej informacji poszedł w głąb korytarza do swojej sypialni a niedługo potem Ula usłyszała że Marek już śpi. Ona teraz już naprawdę nie mogła zasnąć. Myślała o Marku, o tym jak bardzo się zmienił podczas ostatnich dwóch tygodni. Coraz mniej czasu spędzał w domu, coraz rzadziej rozmawiali. Nawet Antek cieszył się coraz mniejszym zainteresowaniem ojca. Gdy wracał nie zaglądał nawet do jego łóżeczka, a kiedyś siedział przy tym łóżeczku godzinami i patrzył jak malec śpi. To był zupełnie inny Marek.

Z dwóch dni o których mówił Marek zrobiło się już cztery a będzie pięć, bowiem Ula dostała SMS-a od Marka: "Wrócę jutro, mam nadzieję że z Antkiem wszystko ok". To by było na tyle. Marek był bardzo zajęty podczas tego wyjazdu bowiem niby dzwonił codziennie ale żadna z tych rozmów nie trwała dłużej niż dziesięć minut. Zawsze mówił, że się śpieszy bo chce jak najszybciej wrócić do domu. Ale nie wracał a Ula w tym czasie zdążyła już obejrzeć zdjęcia w internecie z ostatniego pokazu. Z łatwością zidentyfikowała Darię, która na każdym zdjęciu towarzyszyła Markowi.