sobota, 13 lipca 2019

Samotni w stolicy 13

W jedną z czerwcowych niedziel w Rysiowskim kościele Antek Dobrzański przyjął chrzest św., ceremonia zgromadziła dużą część rodziny Cieplaków i Dobrzańskich oraz przyjaciół rodziców chłopca. Po mszy wszyscy zebrani przenieśli się do restauracji która została specjalnie wynajęta na tę uroczystość. Czarek pracujący w FD upamiętniał cały ten dzień na zdjęciach, które teraz, w porze lanczu Marek mógł oglądać
- Idziemy na miasto coś zjeść?- Seba zawitał do gabinetu przyjaciela z propozycją wspólnego posiłku
- Oglądam właśnie zdjęcia z niedzieli, Czarek przyniósł mi kilka wstępnych, bo na resztę jeszcze będziemy musieli poczekać. Popatrz- pokazywał właśnie zdjęcie Antka w białym ubranku trzymanego przez Ulę- Widzisz jaki do mnie podobny
- To prawda, Antek urok odziedziczył po tobie, w przyszłości tak jak ty nie będzie się mógł opędzić od kobiet- Seba oglądał plik zdjęć który przed chwilą przekazał mu Marek- Ooo a na tym wyglądacie jak prawdziwa kochająca się rodzina- skomentował zdjęcie na którym Ula trzymała Antka a Marek stał krok za nią i obejmował ją w pasie
- Prawdziwa rodzina.- Marek powtórzył określenie przyjaciela pod nosem- Wszystko robimy jak typowa rodzina, jemy razem śniadania, ja idę do pracy a Ula zostaje z Antkiem, gotuje obiad. Gdy wracam jemy obiad, wychodzimy na spacer z małym. Kąpiemy go i usypiamy. Potem oglądamy film, rozmawiamy. A następnie każde z nas idzie do swojego pokoju. Jak prawdziwi przyjaciele
- Oho, komuś tu wyraźnie brakuje seksu- śmiał się Sebastian
- Nie o seks tu chodzi. Ja chcę mieć normalną rodzinę a nie jakiś dziwny układ.
- To może nie powinniście mieszkać razem- Sebastian postanowił powiedzieć to o czym myślał już kilka miesięcy- Moim zdaniem dopóki będziecie mieszkać razem to żadne z was nie ułoży sobie życia. Będziecie dalej trwać w tym dziwnym układzie który nazywacie przyjaźnią, a przyjaźń pomiędzy kobietą i mężczyzną nie istnieje. 
- Ja chcę ułożyć sobie to życie z matką mojego dziecka- Marek był tego pewny a komentarze takie jak ten Sebastiana jedynie go denerwowały. Chciał mu o tym powiedzieć ale w drzwiach gabinetu pojawiła się Daria, która już od jakiegoś czasu przysłuchiwała się rozmowie.
- Marek mam już wszystkie oferty materiałów, musimy zdecydować które z nich wybieramy. Pshemko już na nas czeka- Marek wiedział, że jest w pracy i to pracą musi się zająć. Przeprosił więc Sebastiana i poszedł z podwładną. Jednak podczas rozmowy z Pshemko i tak myślał o rozmowie z Sebastianem, wiedział, że jego przyjaciel ma rację, przyjaźń pomiędzy nim i Ulą nie istnieje. Bo choć Ula traktuje go wyłącznie jak przyjaciela i ojca Antka to dla niego Ula jest zdecydowanie kimś więcej. Wiedział też, że musi trzymać się tego co jej obiecał, przecież w każdym momencie Ula mogła opuścić jego dom, a tego nie chciał. Daria też nie myślała o materiałach. Ona skupiona była na przyswajaniu wiedzy zdobytej pod drzwiami gabinetu prezesa. Dotąd była pewna, że związek prezesa jest prawdziwy, przynajmniej o tym świadczyło zdjęcie tej kobiety z dzieckiem na ręku które stało na biurku Marka. Teraz natomiast gdy już wiedziała, że ta kobieta jest tylko matką dziecka a nie kochanką Marka postanowiła wrócić do gry i ponownie postarać się uwieść prezesa. Tym razem postanowiła też zmienić strategię działania.

Pokaz kolekcji zbliżał się wielkimi krokami, a co się z tym łączyło pracy było coraz więcej. Marek siedział w swoim gabinecie do późna. Sytuacja była tym gorsza, że jego sekretarka właśnie teraz zaplanowała urlop i został sam na placu boju. A tak naprawdę nie sam, pomagała Daria, pomimo że nie było to w jej obowiązkach. Takie zachowanie znacząco zmieniło zdanie prezesa o swojej pracownicy, jeszcze do niedawna gdy mu się narzucała zastanawiał się nawet nad tym czy jej nie zwolnić, a teraz pomagała mu jak najlepszy przyjaciel, bez żadnych aluzji. Do domu wracał coraz później, czasami Antek już słodko spał a Ula również była zajęta swoimi sprawami. Pomimo że nie chodziła do pracy to na bieżąco kontrolowała sytuację w swojej firmie. Po pokazie gdy wrócił o drugiej w nocy w pokoju Uli nadal paliło się światło, było to dziwne bo zwykle chodziła spać przed północą
- Nie śpisz jeszcze?- zapytał uchylając drzwi do jej sypialni
- Nie, nie mogłam zasnąć- prawda była taka, że nawet nie próbowała zasnąć, czekała na niego. Chciała mieć pewność, że wróci do domu cały i zdrowy. Codziennie na niego czekała, choć zawsze to ukrywała- Jak się udał pokaz?
- Dobrze, udzieliłem dzisiaj mnóstwo wywiadów, jest duże zainteresowanie mediów a to zawsze działa dobrze na sprzedaż. A kreacje też się dla Pshemko udały, myślę że to będzie udana kolekcja. Ogólnie to żałuję, że nie mogłaś tam iść ze mną- ta deklaracja nie pasowała do całej wypowiedzi i była dla Uli sporym zaskoczeniem
- Dlaczego?
- Dlaczego żałuję?
- Nie. Dlaczego nie mogłam iść na pokaz?
- Nadal karmisz Antka piersią, a takie pokazy to nie miejsce dla dzieci.- zabolało, jak każdy facet Marek również uważał, że dopóki karmi to powinna siedzieć w domu i robić za krowę mleczną. Takie podejście facetów wkurza chyba każdą karmiącą kobietę. Przecież są laktatory!- miała ochotę to wykrzyczeć ale powstrzymała się. Gdyby to zrobiła pokazałaby Markowi, że chciała iść na pokaz, a to nie do końca było prawdą. Chciała gdziekolwiek wyjść bez dziecka. Kochała Antka ale chciała choć przez chwilę być dawną Ulą- kobietą sukcesu a nie jedynie matką Polką- W środę wyjeżdżam na objazd szwalni, muszę skontrolować sytuację. Podczas szycia tej kolekcji zmarnowane zostało bardzo wiele materiałów, dlatego chcę to wyjaśnić.
- Sam jedziesz?- zapytała dla pewności
- Z Darią, to ona zajmuje się u nas produkcją więc jedziemy razem
- Na jak długo?
- Dwa albo trzy dni- Marek po udzieleniu tej informacji poszedł w głąb korytarza do swojej sypialni a niedługo potem Ula usłyszała że Marek już śpi. Ona teraz już naprawdę nie mogła zasnąć. Myślała o Marku, o tym jak bardzo się zmienił podczas ostatnich dwóch tygodni. Coraz mniej czasu spędzał w domu, coraz rzadziej rozmawiali. Nawet Antek cieszył się coraz mniejszym zainteresowaniem ojca. Gdy wracał nie zaglądał nawet do jego łóżeczka, a kiedyś siedział przy tym łóżeczku godzinami i patrzył jak malec śpi. To był zupełnie inny Marek.

Z dwóch dni o których mówił Marek zrobiło się już cztery a będzie pięć, bowiem Ula dostała SMS-a od Marka: "Wrócę jutro, mam nadzieję że z Antkiem wszystko ok". To by było na tyle. Marek był bardzo zajęty podczas tego wyjazdu bowiem niby dzwonił codziennie ale żadna z tych rozmów nie trwała dłużej niż dziesięć minut. Zawsze mówił, że się śpieszy bo chce jak najszybciej wrócić do domu. Ale nie wracał a Ula w tym czasie zdążyła już obejrzeć zdjęcia w internecie z ostatniego pokazu. Z łatwością zidentyfikowała Darię, która na każdym zdjęciu towarzyszyła Markowi. 

niedziela, 2 grudnia 2018

Samotni w stollicy 12

        Pierwsze dni z małym dzieckiem w domu nie należały do najłatwiejszych. Chwilami Ula zastanawiała się nawet czy podjęła dobrą decyzję zgadzając się na przeprowadzkę do Marka, a tym samym  rezygnując z przeprowadzki do rodziców. Antoś był taki malutki, a ona nie miała jak dotąd żadnego doświadczenia w opiece nad tak małym dzieckiem. Ostatnim noworodkiem jakiego trzymała na rękach był jej brat, który teraz jest już dorosłym mężczyzną.  W szkole rodzenia uczono ich jak postępować z dzieckiem, ale jednak lalka to nie dziecko. Dodatkowo po cesarskim cięciu wszystko ją ciągnęło, doświadczyła też burzy hormonalnej. Marek starał się pomagać jak tylko mógł, wziął urlop i całe dnie spędzał w domu. Wstawał w nocy gdy Antoś płakał, przewijał albo zwyczajnie podawał go Uli aby mogła nakarmić malca. Babcie regularnie odwiedzały młodych rodziców oferując im swą pomoc. Z każdym tygodniem było coraz łatwiej, Antoś był spokojnym dzieckiem, a Ula powoli odzyskiwała siły.
- Antoś śpi- powiedziała wchodząc do kuchni, gdzie czekał na nią Marek z kolacją- Zawsze zasypia przy karmieniu
- To teraz ty musisz zjeść bo nie będziesz miała siły aby go karmić- mówiąc to podawał jej talerz z sałatką. Po zjedzonej kolacji i posprzątaniu w kuchni oboje przenieśli się do salonu, Marek sprawdzał pocztę, a Ula czytała książkę o opiece nad dzieckiem. 
- Jutro Antoś będzie miał już miesiąc- Ula zagadnęła do Marka przypominając wydarzenia sprzed miesiąca
- Szybko zleciało, prawda?- Marek również delikatnie się uśmiechnął na wspomnienie tych pięknych chwil
- Chyba czas wrócić do poprzedniego życia
- To znaczy?- Marek popatrzył z niepokojem na matkę swojego dziecka
- Musisz wrócić do firmy, jesteś prezesem i pewne decyzje powinieneś podejmować sam. Nie możesz wszystkim obarczać pracowników. Ja czuję się już lepiej i myślę, że poradzę sobie z Antkiem. Zawsze mogę poprosić też o pomoc jedną z babć, obie chętnie pomogą. O moim powrocie do pracy na razie nie ma mowy ale chciałabym wrócić do swojego mieszkania
- Dlaczego?- tylko tyle zdołał powiedzieć, właśnie padły te słowa których najbardziej się obawiał przez ten miesiąc
- Zgodziłam się tu zamieszkać tylko na jakiś czas, do momentu aż będę w stanie sama zająć się małym. Muszę tylko kupić wszystkie potrzebne rzeczy do mojego mieszkania i poinformować Janka, o tym, że będą musieli się z Kingą wyprowadzić- Marek nie pozwolił jej dokończyć
- Proszę nie rób tego, nie zabieraj mi Antka- prosił głosem małego dziecka, które chce lizaka w sklepie
- Marek, ja ci go nie zabieram, możesz nas odwiedzać nawet codziennie.
- Nie chcę być tatą na godziny. Chcę wstawać do niego w nocy, kąpać go, wychodzić na spacery- widział, że Ula się zastanawia- Dlaczego chcesz się wyprowadzić? Źle się tu czujesz? A może ja coś zrobiłem?- Ula zastanawiała się przez moment jak ma odpowiedzieć na to pytanie
- Nie chcę udawać szczęśliwej rodzinki. Wszyscy odbierają nas jako zakochaną parę z dzieckiem, a przecież tak nie jest. Nie jesteśmy parą i nie będziemy
- Naprawdę to takie ważne jak odbierają nas inni? A może ty się boisz że naprawdę stworzymy taką rodzinkę?- widział, że trafił w sedno- Gwarantuję ci nietykalność. Zostańmy parą przyjaciół, którzy mają razem dziecko, bez podtekstów. Nie chcesz mnie, trudno. Już się z tym pogodziłem, ale pozwól mi być tatą na pełny etat. Chcę w pełni uczestniczyć w życiu naszego dziecka- mówił podkreślając słowo "naszego"
- Daj mi czas, muszę to jeszcze raz przemyśleć- ta odpowiedź dała Markowi nadzieję, bo nawet jeśli Ula zdecyduje się wyprowadzić to tą rozmową kupił sobie kilka dni, a te kilka dni przy tak małym dziecku były bardzo ważne. Antoś zmieniał się z dnia na dzień, a on nie chciał niczego przegapić. Ula poszła na górę do swojego pokoju w którym stało łóżeczko. Antoś nadal spał a ona siadając przy łóżeczku myślała o rozmowie, którą właśnie odbyła. Miała mętlik w głowie i kompletnie nie wiedziała co ma zrobić. Z decyzją postanowiła wstrzymać się kilka dni, nie chciała podejmować jej pochopnie. 
       Następnego dnia z rana Marek pojechał do firmy, a Ula zajęła się domowymi obowiązkami. Do rozmowy nie wracali, Marek nie pytał, bo bał się usłyszeć niesatysfakcjonującą dla niego decyzję Uli, a Ula tematu nie zaczynała bo każdego dnia zastanawiała się czy zostając w domu Marka postępuje słusznie. Żyli jak prawdziwa rodzina, ona zajmowała się domem i Antkiem, Marek chodził do pracy, a po pracy pomagał w opiece nad synem. Ula przynajmniej raz w tygodniu starała się choć na chwilę zajrzeć do swojej firmy, co Marek rozumiał i starał się jej to ułatwiać zajmując się w tym czasie Antkiem. Powoli stawali się dla siebie przyjaciółmi, którzy razem wychowują dziecko.

środa, 3 października 2018

Samotni w stolicy 11

       Wizyta Marka na badaniu USG była pewnego rodzaju przełomem w relacjach między Markiem a Ulą. Wcześniej Marek zawsze ustępował, a od momentu gdy pierwszy raz postawił na swoim działo się tak już prawie zawsze. To on decydował w jakim stopniu angażuje się w ciążę. Gdy chciał iść do szkoły rodzenia to pomimo sprzeciwu Uli systematycznie towarzyszył jej na tych zajęciach.
- Ja już wiem dlaczego tak bardzo upierałeś się przy tym uczęszczaniu do szkoły rodzenia- mówiła, wychodząc z budynku tuż po tym jak Marek zdołał pożegnać się z innymi przyszłymi mamami- Podoba ci się że wszystkie przyszłe samotne mamuśki cię podrywają i starają się o twoje względy. Każda chce z tobą ćwiczyć i nie tylko. Co ja mówię samotne, ty nawet mężatki uwodzisz. Każda jest twoja
- Niestety nie każda. Ty jesteś oporna na me wdzięki- mówił to gdy otwierał Uli drzwi do samochodu jednocześnie patrząc uwodzicielsko w jej oczy
- Już wystarczy że raz skusiłam się na twoje wdzięki i teraz wyglądam jak ciężarówka
- Wyglądasz pięknie- ton głosu, spojrzenie w oczy sprawiały, że wiele kobiet uwierzyłoby w prawdziwość owego stwierdzenia ale Ula do tego typu kobiet nie należała
- Jak ty świetnie umiesz kłamać. Tylko że ja mam lustro i widzę jak wyglądam
- To gdzie jedziemy? Może jakiś obiad?- zapytał gdy odpalał silnik samochodu, a dalszą rozmowę na temat wyglądu Uli uznał za bezsensowną, bowiem toczona była już nie raz 
- Ja chce do domu. Zmęczona już jestem, a obiad dostałam od mamy wystarczy tylko podgrzać- Marek przystał na propozycję i wykręcił w stronę jej mieszkania. Drogę tą znał bardzo dobrze bowiem był częstym gościem w mieszkaniu Uli. Dlatego też gdy weszli do mieszkania to on zabrał się za podgrzewanie maminego obiadu. Widział że ostatnie tygodnie dla Uli są coraz cięższe i dziecko daje jej popalić, dlatego starał się pomagać jej we wszystkim w czym tylko pozwoliła sobie pomóc.
- Kiedy się przeprowadzasz do tego nowego mieszkania?- zapytał gdy pierwszy głód został już zaspokojony
- W tym tygodniu. Od trzech dni dziewczyny w biurze radzą sobie same, a ja dzięki temu będę mogła się skupić wyłącznie na przeprowadzce. Na Siennej mam już wszystkie meble, teraz muszę się tylko spakować i przewieźć te rzeczy. Nie mam tego dużo więc mam nadzieję że szybko pójdzie.
- Z Jankiem i Sebastianem pomożemy ci w przewożeniu rzeczy. We trzech szybciej pójdzie- Ula przystała na propozycję Marka, bowiem cicho liczyła na to że Marek i Janek jej pomogą. Chciała też poznać Sebastiana, ponieważ Marek często mówił o tym ojcu idealnym- A może jednak przeprowadzisz się do mnie?- zapytał pomimo, że wiedział co odpowie
- Marek, ile my już razy wałkowaliśmy ten temat?
- Odpowiednio dużo abyś w końcu powiedziała tak
- A mi się wydaje że jednak niewystarczająco, bo nadal nie zrozumiałeś słowa nie. Żadna nigdy nie powiedziała ci nie?- po pytaniu Uli Marek udawał, że się nad czymś zastanawia po czym po chwili odpowiedział
- Jedna powiedziała. Od momentu gdy cię poznałem powiedziałaś to co najmniej sto tysięcy razy
- A ty nadal nie rozumiesz
- Kiedyś powiesz tak- w głosie Marka wyraźnie słyszała z jaką pewnością to mówi, a takie zachowania sprawiały, że nie miała ochoty na dalszą rozmowę. Tak bardzo przypominał jej takim zachowaniem Piotra, a to przywoływało wspomnienia do których nie chciała wracać
- Teraz to ja ci mogę jedynie powiedzieć, że jestem zmęczona i chciałabym się już położyć. Antoś jak zawsze całą noc się wiercił, kopał i nie wiem co jeszcze. Teraz gdy on śpi chciałabym i ja się zdrzemnąć
- Dobrze, już dobrze. Zaraz sobie idę
     Po wyjściu Dobrzańskiego Ula tak jak mówiła zasnęła i przebudziła się dopiero po północy, kiedy to jej syn rozpoczął swoją zabawę. Ona sama wiedząc, że nie zmruży oka zabrała się za pakowanie rzeczy. I choć wydawało się, że nie ma tego dużo to jednak było tego więcej niż się spodziewała. Do porodu zostały niecałe dwa tygodnie, a na ten czas zaplanowaną miała przeprowadzkę a następnie urządzenie pokoju i skompletowanie wyprawki dla Antosia. Dotąd nie chciała tego robić ponieważ w planach miała przeprowadzkę a dodatkowe rzeczy byłyby utrudnieniem. Była też przekonana, że urodzi po terminie bowiem wszystkie kobiety jakie zatrudniała u siebie w biurze synów rodziły po terminie
    W sobotni poranek tak jak obiecał Marek trzech panów stawiło się w mieszkaniu Uli aby poprzewozić kartony do nowego mieszkania. Wszystko to szybko im poszło bowiem w południe wszystko było już na Siennej
- Dziękuję wam bardzo, bez was nie dałabym rady- powiedziała Ula gdy ostatnie kartony ustawiane były w salonie- Teraz zapraszam was na obiad
- Dziękuję za zaproszenie, ale Wiola na mnie czeka bo mamy jechać z dzieciakami na zakupy- Sebastian wytłumaczył się po czym szybkim krokiem opuścił mieszkanie
- Ja jestem umówiony z Kingą. Wiesz ona ciągle marudzi że poświęcam jej za mało czasu- Janek również miał wytłumaczenie aby czym prędzej opuścić mieszkanie siostry
- A ty z kim jesteś umówiony?- zapytała Marka gdy zostali już sami
- Ja jestem cały dla ciebie
       Tym oto sposobem cały dzień spędzili razem. Najpierw obiad, a potem Marek pomagał w rozpakowywaniu kartonów. Gdy za oknem było już ciemno oboje zasiedli na kanapie zmęczeni
- Coś się dzieje?- zapytał gdy zauważył na twarzy Uli delikatny grymas
- Antoś jest już duży i chyba zaczyna brakować mu miejsca więc strasznie się wierci i wpycha nóżki wszędzie gdzie się tylko da. Chcesz dotknąć?- zapytała wskazując na brzuch. Oczywiście chciał, a po chwili na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Twarz Uli ponownie wygięła się pod wpływem bólu
- Na pewno wszystko w porządku?
- To te skurcze przepowiadające o których mówił lekarz. Tylko że nigdy nie były takie mocne. 
- Jedźmy do szpitala to sprawdzić- pomimo początkowej niechęci Uli do tego pomysłu Marek jak i coraz silniejsze skurcze przekonały ją do wizyty na izbie przyjęć. Niestety tego dnia dyżur pełnił tylko jeden lekarz a potrzebujących było aż nadto. Dopiero po trzech godzinach Ula została zbadana a następnie przewieziona na salę porodową. Lekarz powiedział, że na pewno urodzi tej nocy ale tak się nie stało, pomimo mocnych skurczy jakie męczyły ją całą noc. Dopiero nad ranem stwierdzono, że konieczne będzie wykonanie cesarskiego cięcia a już po godzinie Marek mógł zobaczyć swojego syna. 

    Jego szczęście było tak wielkie że chciał podzielić się nim ze wszystkimi dlatego też zdjęcia Antosia zostały wysłane zarówno do rodziny jak i do znajomych. Niedługo po tym w szpitalu pojawili się dumni dziadkowie, którzy chcieli jak najszybciej zobaczyć wnuka jak i pogratulować młodym rodzicom. Ula z odwiedzin nie była zadowolona ponieważ była zmęczona, a przez podane znieczulenie nie mogła się ruszać co nie było przyjemne. Dziadkowie zachwyceni byli malcem i nie mogli zgodzić się w kwestii do kogo malec jest bardziej podobny. Gdy dziecko zostało zabrane przez pielęgniarkę wszyscy swoją uwagę przelali na Ulę.
- Ula, nie poradzisz sobie sama z dzieckiem. Jesteś po cesarce, a to jednak operacja dlatego wspólnie z ojcem uznaliśmy, że przeprowadzę się do ciebie aby pomóc ci w opiece nad Antosiem- Magda zaoferowała swoją pomoc
- Albo możesz ty przeprowadzić się do nas- dodał Józef- Twój pokój nadal jest wolny więc tylko wstawimy tam łóżeczko dla małego
- A może zamieszkasz u mnie? Pokój Antosia jest już urządzony, a twoje rzeczy mogę przewieźć z Siennej teraz gdy jesteś jeszcze w szpitalu- Marek także dorzucił swoją propozycję
- Sami sobie nie poradzicie, przecież wy nie macie bladego pojęcia o takich małych dzieciach, a Antoś jest wcześniakiem. Potrzebuje specjalnej opieki, dlatego lepiej aby Ula zamieszkała u nas- Magda przekonywała Marka do swoich racji 
- Moim zdaniem najważniejsze aby ojciec był przy dziecku a wszystkiego stopniowo będą się uczyć- swoje zdanie wyraził także Krzysztof
- Tylko że nie ma czasu na stopniową naukę bo dziecku potrzebna jest już teraz doskonała opieka
- Ma pani rację- Helena zgodziła się z Magdą- Ale przecież możemy ich odwiedzać i pomagać. Nie musimy od razu z nimi mieszkać. Dziecku potrzebna jest matka jak i ojciec dlatego młodzi powinni zamieszkać razem- Helena poparła syna a Magda szykowała już kolejny kontrargument. Marek postanowił przerwać toczącą się dyskusję pomiędzy rodzicami
- A może pozwólmy Uli samej zdecydować?- zaproponował świeżo upieczony ojciec
- Chciałabym wrócić do swojego mieszkania
- Dobrze córeczko, przeprowadzę się do ciebie jeśli tak wolisz- Magda weszła w słowo córce
- Mamo dasz mi dokończyć? Chciałabym wrócić do swojego mieszkania ale wiem że na początku będzie mi bardzo ciężko dlatego- przerwała na chwilę aby ostatni raz przemyśleć swoją decyzję- Marek chciałabym skorzystać z twojej pomocy
Marek nie krył swojej radości, natomiast Cieplakowie decyzją córki rozczarowali się. Dlatego też niedługo po tym Cieplakowie opuścili szpital a wraz z nimi wyszli też Dobrzańscy
- Marek chciałabym abyś miał świadomość, że przeprowadzę się do ciebie tylko na kilka pierwszych tygodni a potem wracam do siebie. 
- Prześpij się bo widać, że jesteś zmęczona. A o tym co będzie za kilka tygodni porozmawiamy jak będziemy już w domu