środa, 3 października 2018

Samotni w stolicy 11

       Wizyta Marka na badaniu USG była pewnego rodzaju przełomem w relacjach między Markiem a Ulą. Wcześniej Marek zawsze ustępował, a od momentu gdy pierwszy raz postawił na swoim działo się tak już prawie zawsze. To on decydował w jakim stopniu angażuje się w ciążę. Gdy chciał iść do szkoły rodzenia to pomimo sprzeciwu Uli systematycznie towarzyszył jej na tych zajęciach.
- Ja już wiem dlaczego tak bardzo upierałeś się przy tym uczęszczaniu do szkoły rodzenia- mówiła, wychodząc z budynku tuż po tym jak Marek zdołał pożegnać się z innymi przyszłymi mamami- Podoba ci się że wszystkie przyszłe samotne mamuśki cię podrywają i starają się o twoje względy. Każda chce z tobą ćwiczyć i nie tylko. Co ja mówię samotne, ty nawet mężatki uwodzisz. Każda jest twoja
- Niestety nie każda. Ty jesteś oporna na me wdzięki- mówił to gdy otwierał Uli drzwi do samochodu jednocześnie patrząc uwodzicielsko w jej oczy
- Już wystarczy że raz skusiłam się na twoje wdzięki i teraz wyglądam jak ciężarówka
- Wyglądasz pięknie- ton głosu, spojrzenie w oczy sprawiały, że wiele kobiet uwierzyłoby w prawdziwość owego stwierdzenia ale Ula do tego typu kobiet nie należała
- Jak ty świetnie umiesz kłamać. Tylko że ja mam lustro i widzę jak wyglądam
- To gdzie jedziemy? Może jakiś obiad?- zapytał gdy odpalał silnik samochodu, a dalszą rozmowę na temat wyglądu Uli uznał za bezsensowną, bowiem toczona była już nie raz 
- Ja chce do domu. Zmęczona już jestem, a obiad dostałam od mamy wystarczy tylko podgrzać- Marek przystał na propozycję i wykręcił w stronę jej mieszkania. Drogę tą znał bardzo dobrze bowiem był częstym gościem w mieszkaniu Uli. Dlatego też gdy weszli do mieszkania to on zabrał się za podgrzewanie maminego obiadu. Widział że ostatnie tygodnie dla Uli są coraz cięższe i dziecko daje jej popalić, dlatego starał się pomagać jej we wszystkim w czym tylko pozwoliła sobie pomóc.
- Kiedy się przeprowadzasz do tego nowego mieszkania?- zapytał gdy pierwszy głód został już zaspokojony
- W tym tygodniu. Od trzech dni dziewczyny w biurze radzą sobie same, a ja dzięki temu będę mogła się skupić wyłącznie na przeprowadzce. Na Siennej mam już wszystkie meble, teraz muszę się tylko spakować i przewieźć te rzeczy. Nie mam tego dużo więc mam nadzieję że szybko pójdzie.
- Z Jankiem i Sebastianem pomożemy ci w przewożeniu rzeczy. We trzech szybciej pójdzie- Ula przystała na propozycję Marka, bowiem cicho liczyła na to że Marek i Janek jej pomogą. Chciała też poznać Sebastiana, ponieważ Marek często mówił o tym ojcu idealnym- A może jednak przeprowadzisz się do mnie?- zapytał pomimo, że wiedział co odpowie
- Marek, ile my już razy wałkowaliśmy ten temat?
- Odpowiednio dużo abyś w końcu powiedziała tak
- A mi się wydaje że jednak niewystarczająco, bo nadal nie zrozumiałeś słowa nie. Żadna nigdy nie powiedziała ci nie?- po pytaniu Uli Marek udawał, że się nad czymś zastanawia po czym po chwili odpowiedział
- Jedna powiedziała. Od momentu gdy cię poznałem powiedziałaś to co najmniej sto tysięcy razy
- A ty nadal nie rozumiesz
- Kiedyś powiesz tak- w głosie Marka wyraźnie słyszała z jaką pewnością to mówi, a takie zachowania sprawiały, że nie miała ochoty na dalszą rozmowę. Tak bardzo przypominał jej takim zachowaniem Piotra, a to przywoływało wspomnienia do których nie chciała wracać
- Teraz to ja ci mogę jedynie powiedzieć, że jestem zmęczona i chciałabym się już położyć. Antoś jak zawsze całą noc się wiercił, kopał i nie wiem co jeszcze. Teraz gdy on śpi chciałabym i ja się zdrzemnąć
- Dobrze, już dobrze. Zaraz sobie idę
     Po wyjściu Dobrzańskiego Ula tak jak mówiła zasnęła i przebudziła się dopiero po północy, kiedy to jej syn rozpoczął swoją zabawę. Ona sama wiedząc, że nie zmruży oka zabrała się za pakowanie rzeczy. I choć wydawało się, że nie ma tego dużo to jednak było tego więcej niż się spodziewała. Do porodu zostały niecałe dwa tygodnie, a na ten czas zaplanowaną miała przeprowadzkę a następnie urządzenie pokoju i skompletowanie wyprawki dla Antosia. Dotąd nie chciała tego robić ponieważ w planach miała przeprowadzkę a dodatkowe rzeczy byłyby utrudnieniem. Była też przekonana, że urodzi po terminie bowiem wszystkie kobiety jakie zatrudniała u siebie w biurze synów rodziły po terminie
    W sobotni poranek tak jak obiecał Marek trzech panów stawiło się w mieszkaniu Uli aby poprzewozić kartony do nowego mieszkania. Wszystko to szybko im poszło bowiem w południe wszystko było już na Siennej
- Dziękuję wam bardzo, bez was nie dałabym rady- powiedziała Ula gdy ostatnie kartony ustawiane były w salonie- Teraz zapraszam was na obiad
- Dziękuję za zaproszenie, ale Wiola na mnie czeka bo mamy jechać z dzieciakami na zakupy- Sebastian wytłumaczył się po czym szybkim krokiem opuścił mieszkanie
- Ja jestem umówiony z Kingą. Wiesz ona ciągle marudzi że poświęcam jej za mało czasu- Janek również miał wytłumaczenie aby czym prędzej opuścić mieszkanie siostry
- A ty z kim jesteś umówiony?- zapytała Marka gdy zostali już sami
- Ja jestem cały dla ciebie
       Tym oto sposobem cały dzień spędzili razem. Najpierw obiad, a potem Marek pomagał w rozpakowywaniu kartonów. Gdy za oknem było już ciemno oboje zasiedli na kanapie zmęczeni
- Coś się dzieje?- zapytał gdy zauważył na twarzy Uli delikatny grymas
- Antoś jest już duży i chyba zaczyna brakować mu miejsca więc strasznie się wierci i wpycha nóżki wszędzie gdzie się tylko da. Chcesz dotknąć?- zapytała wskazując na brzuch. Oczywiście chciał, a po chwili na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Twarz Uli ponownie wygięła się pod wpływem bólu
- Na pewno wszystko w porządku?
- To te skurcze przepowiadające o których mówił lekarz. Tylko że nigdy nie były takie mocne. 
- Jedźmy do szpitala to sprawdzić- pomimo początkowej niechęci Uli do tego pomysłu Marek jak i coraz silniejsze skurcze przekonały ją do wizyty na izbie przyjęć. Niestety tego dnia dyżur pełnił tylko jeden lekarz a potrzebujących było aż nadto. Dopiero po trzech godzinach Ula została zbadana a następnie przewieziona na salę porodową. Lekarz powiedział, że na pewno urodzi tej nocy ale tak się nie stało, pomimo mocnych skurczy jakie męczyły ją całą noc. Dopiero nad ranem stwierdzono, że konieczne będzie wykonanie cesarskiego cięcia a już po godzinie Marek mógł zobaczyć swojego syna. 

    Jego szczęście było tak wielkie że chciał podzielić się nim ze wszystkimi dlatego też zdjęcia Antosia zostały wysłane zarówno do rodziny jak i do znajomych. Niedługo po tym w szpitalu pojawili się dumni dziadkowie, którzy chcieli jak najszybciej zobaczyć wnuka jak i pogratulować młodym rodzicom. Ula z odwiedzin nie była zadowolona ponieważ była zmęczona, a przez podane znieczulenie nie mogła się ruszać co nie było przyjemne. Dziadkowie zachwyceni byli malcem i nie mogli zgodzić się w kwestii do kogo malec jest bardziej podobny. Gdy dziecko zostało zabrane przez pielęgniarkę wszyscy swoją uwagę przelali na Ulę.
- Ula, nie poradzisz sobie sama z dzieckiem. Jesteś po cesarce, a to jednak operacja dlatego wspólnie z ojcem uznaliśmy, że przeprowadzę się do ciebie aby pomóc ci w opiece nad Antosiem- Magda zaoferowała swoją pomoc
- Albo możesz ty przeprowadzić się do nas- dodał Józef- Twój pokój nadal jest wolny więc tylko wstawimy tam łóżeczko dla małego
- A może zamieszkasz u mnie? Pokój Antosia jest już urządzony, a twoje rzeczy mogę przewieźć z Siennej teraz gdy jesteś jeszcze w szpitalu- Marek także dorzucił swoją propozycję
- Sami sobie nie poradzicie, przecież wy nie macie bladego pojęcia o takich małych dzieciach, a Antoś jest wcześniakiem. Potrzebuje specjalnej opieki, dlatego lepiej aby Ula zamieszkała u nas- Magda przekonywała Marka do swoich racji 
- Moim zdaniem najważniejsze aby ojciec był przy dziecku a wszystkiego stopniowo będą się uczyć- swoje zdanie wyraził także Krzysztof
- Tylko że nie ma czasu na stopniową naukę bo dziecku potrzebna jest już teraz doskonała opieka
- Ma pani rację- Helena zgodziła się z Magdą- Ale przecież możemy ich odwiedzać i pomagać. Nie musimy od razu z nimi mieszkać. Dziecku potrzebna jest matka jak i ojciec dlatego młodzi powinni zamieszkać razem- Helena poparła syna a Magda szykowała już kolejny kontrargument. Marek postanowił przerwać toczącą się dyskusję pomiędzy rodzicami
- A może pozwólmy Uli samej zdecydować?- zaproponował świeżo upieczony ojciec
- Chciałabym wrócić do swojego mieszkania
- Dobrze córeczko, przeprowadzę się do ciebie jeśli tak wolisz- Magda weszła w słowo córce
- Mamo dasz mi dokończyć? Chciałabym wrócić do swojego mieszkania ale wiem że na początku będzie mi bardzo ciężko dlatego- przerwała na chwilę aby ostatni raz przemyśleć swoją decyzję- Marek chciałabym skorzystać z twojej pomocy
Marek nie krył swojej radości, natomiast Cieplakowie decyzją córki rozczarowali się. Dlatego też niedługo po tym Cieplakowie opuścili szpital a wraz z nimi wyszli też Dobrzańscy
- Marek chciałabym abyś miał świadomość, że przeprowadzę się do ciebie tylko na kilka pierwszych tygodni a potem wracam do siebie. 
- Prześpij się bo widać, że jesteś zmęczona. A o tym co będzie za kilka tygodni porozmawiamy jak będziemy już w domu

19 komentarzy:

  1. Dawno Cię nie było... Po ostatnim rozdziale, dziesiątym sądziłam, że będziesz częściej publikować, bo były jeszcze wakacje. Najważniejsze jednak, że ukazał się ciąg dalszy.
    Marek nadal walczy z Ulą a ona chyba z przekory jest ciągle na "nie". Poród syna był szczęśliwym wydarzeniem dla obu rodzin, ale ich słowną walkę przedstawiłaś w taki sposób, że miałam wrażenie, iż za chwilę dojdzie do przepychanek o to, która matka będzie najlepsza w pomocy dla Uli. Na szczęście natręctwo Magdy zostało zduszone w zarodku i dobrze, że to właśnie Uli pozwolono zadecydować. Myślę, że teraz dla niej i Marka będzie najlepszy czas na to, żeby ułożyć między sobą poprawne relacje chociaż Ula wciąż staje okoniem i się buntuje. Marek bez wątpienia będzie świetnym ojcem. Czekał na to dziecko, pomagał Uli w czasie ciąży i na pewno nie inaczej będzie teraz. Ona z czasem przekona się, że źle go oceniała i z całą pewnością jego starania zyskają w jej oczach.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W wakacje chciałam dodawać więcej niestety nie wszystko potoczyło się tak jak planowałam. Ciąg dalszy się pojawił, ale po tak długiej przerwie od pisania było mi bardzo ciężko go napisać.
      Masz rację, że obie matki chciały pomóc Uli ale po decyzji młodej mamy Magda nie protestowała bowiem znała swoją córkę i wiedziała że i tak zrobi co zechce, dla Dobrzańskiej najważniejsze było aby dziecko zamieszkało z Markiem. Ula docenia to co robi dla niej Marek dlatego pozwoliła mu się zbliżyć i uczestniczyć w jej życiu jeszcze przed pojawieniem się dziecka bo jej plan był inny.
      Dziękuję za wpis
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Wszystko o czym co chciałam napisać, w swoim komentarzu ujęła Małgosia. Niestety czasami pomiędzy "mamusiami" z jednej czy drugiej strony tak jest. Sama niedawno po urodzeniu wnusia chciałam być dobrą babcią i pomóc czasem synowej. Jak się okazało młodzi radzą sobie dobrze, pomyślałam będę potrzebna to mi powiedzą. U córki bardziej jestem zaangażowana w pomoc, chyba po to są babcie. Napisałaś,że Ula z czasem odpuści Markowi,oby, bo mi zaczyna być go trochę szkoda. Stara się chłopina a tu mur. Czekam na dalszy rozwój sytuacji. Pozdrawiam Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula odpuści Markowi i da mu to o co tak bardzo zabiega Marek- stały kontakt z synem i możliwość uczestniczenia w jego życiu na co dzień.
      Gratuluję mądrego podejścia do pomocy dzieciom w wychowaniu potomstwa.
      Dziękuję za wpis
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Widać, że Ulka próbuje wszystkim pokazać jaka to z niej Zosia Samosia. Pomoc Marka wybrała chyba tylko aby obie babcie dały spokój. I tak jak pisze Agata również jest mi szkoda Marka. Oby wystarczyło mu cierpliwości i wytrwałości w związku z Ulą.
    Pozdrawiam gorąco
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wraz z pojawieniem się dziecka wiele zmieni się w życiu Uli i Marka. Ich uwaga zostanie poświęcona Antosiowi i wszystko będą robili dla dobra dziecka. Ula przestanie być Zosią Samosią.
      Dziękuję za wpis
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. W końcu jakiś przełom. Ula postawiła się matce i dała szansę Markowi, a takie wspólne mieszkanie dużo może zdziałać. Babcie jak to niektóre babcie wiedzą najlepiej. Ciekawa jestem czy gdy one rodziły to również słyszały takie argumenty, że nie mają wprawy i trzeba pomóc młodym rodzicom. U mnie na szczęście dobrych rad babć nie było. Choć pomoc zawsze była mile widziana.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Narodziny dziecka chyba zawsze są przełomowym momentem w życiu. Wspólne mieszkanie i wspólne dziecko na pewno ich zbliżą do siebie, ale będzie też potrzebna pomoc z zewnątrz
      Dziękuję za wpis,
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Marek będzie miał okazję się teraz wykazać i udowodnić Ulce ,że naprawdę mu na niej zależy. Na nich ,bo jest jeszcze mały Antos. Ciekawa jestem jak poradzą sobie w nowej roli ,która do łatwych nie należy. Myślę jednak ,że marek będzie świetnym tatą ,a ula mamą i stworzą nie tylko udany związek ,ale rodzinę. Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy będzie cd?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postanowiłam zrezygnować z pisania, ciąg dalszy się nie pojawi.

      Usuń
    2. Dlaczego? Bardzo szkoda, a tak się wciągnęłam do tego opowiadania. Normalnie płacze...
      Moze jeszcze zmienisz zdania..?
      Przemyśl.. Błagam.

      Usuń
  7. Szkoda, naprawde super piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  8. Napisałaś...postanowiłam zrezygnować z pisania, ciąg dalszy się nie pojawi, i tylko tyle? Nie rób tego proszę, chociaż zakończ to opowiadanie. Nie zostawiaj nas czytelniczek w takim momencie. Choć czytam opowiadania o losach Uli i Marka od niedawna, zawsze po przeczytaniu ostatnio dodanego przesz autorkę, wracam do jej poprzednich. Uwierz masz dobre pióro, więc szkoda. Być może to z powodu braku czasu, ale kto w dzisiejszych czasach ma go w nadmiarze? My czytelniczki znajduje znajdujemy choć trochę żeby zajrzeć co ktoś dodał, bo szanujemy autorów. Dlatego proszę uszanuj nas. Pozdrawiam Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agato, wiem że moje wyjaśnienia mogą być niewystarczające. Mam bardzo mało czasu na pisanie, od jakiegoś czasu publikuję raz w miesiącu, co uważam jest zbyt rzadkie aby zainteresować czytelników. Jednak ze względu na stałe czytelniczki dokończę tą historię, ale to dopiero w grudniu.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Super, to czekamy do grudnia
      Pozdrawiam

      Usuń
  9. I tak trzymaj Marzycielko, poczekamy ile trzeba. Dziękuję za Twoją odpowiedź. W kwestii częstotliwości publikacji tu się mylisz, twoje opowiadania są interesujące i na pewno ktoś kto to docenia, bo piszesz ładnie, przyjemnie dla oka, nie ma o to pretensji i czeka cierpliwie. Ja czytam opowiadania na blogach od niedawna i nic tak nie wkurza jak niedokończone opowiadania,a takich jest wiele. Pozdrawiam serdecznie Agata

    OdpowiedzUsuń
  10. Cześć.
    Właśnie weszłam na Twojego bloga i co widzę chcesz przestać pisać? To nie dorzeczne. Twoje opowiadania są świetne i dobrze o tym wiesz. Rozumiem brak czasu jest naszym wrogiem. Chciałybyśmy publikować częściej, ale przecież każda z nas ma również inne zajęcia i obowiązki. Masz stałe grono czytelniczek, dlatego proszę zastanów się jeszcze nad tym.
    Gorąco pozdrawiam.
    Julita.

    OdpowiedzUsuń
  11. Marzycielko, nie rezygnuj. Kiedy zaczęłaś publikować tak bardzo się ucieszyłam, że oto objawił nam się kolejny talent pisarski a my będziemy miały wielką przyjemność czytania. W moim przypadku tak było za każdym razem, kiedy pojawiał się rozdział. Zostało nas już tak niewiele... Sporo dziewczyn porzuciło swoje blogi z różnych powodów. Niektóre je wyjawiały, inne odeszły bez słowa. Ja wiem, że dla każdego czas liczy się inaczej. Dla mnie płynie z pewnością wolniej niż dla Ciebie. Nauka i egzaminy pochłaniają go mnóstwo i ja doskonale to rozumiem, a przecież potrzebny jest też czas na życie domowe, rodzinne. Mimo to ośmielam się prosić, żebyś nie przekreślała tego, co już pojawiło się na stronach tego bloga. Nikt nie wymaga od Ciebie regularnych publikacji, bo na takie mogą sobie pozwolić ludzie tacy jak ja, będący już w wieku emerytalnym i nie pracujący zawodowo. Jeśli rozdział będzie pojawiał się rzadziej to wierz mi przyjmiemy go z wielką wdzięcznością, przyjemnością i zainteresowaniem. Nie chcę na Tobie nic wymuszać. Absolutnie żadnych deklaracji z Twojej strony. Ja proszę Cię tylko, żebyś jeszcze raz to przemyślała i być może zmieniła decyzję.
    Serdecznie Cię pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń