sobota, 24 lutego 2018

Samotni w stolicy 3

     Ula była pod wielkim wrażeniem swojego nowego znajomego. I choć jak dotąd znała go tylko z listów to była prawie pewna, że gdy się spotkają również nie będzie nim rozczarowana. Chciała poznać go jeszcze przed sobotą, kiedy to miał mieć miejsce ślub jej kuzynki, ale ciężko było im znaleźć termin pasujący dla nich obojga. Po długich naradach umówili się na piątek o ósmej rano. Wiedziała, że jest to za późno, bowiem jeśli okaże się on inny niż zakładała to będzie miała niecałą dobę na znalezienie nowego partnera. Takiej opcji jednak nie brała pod uwagę, starała się być optymistką.
     Nadszedł nareszcie ten piątek na który czekała, już od godziny piątej była na nogach. Chciała się zrobić na bóstwo, tak aby przypadkiem jej kandydat się nie wycofał. Z mieszkania wyjechała odpowiednio wcześniej, tak aby nie spóźnić się na spotkanie z powodu ulicznych korków. Kawiarnia była pusta co o tej porze nie było niczym dziwnym. Usiadła przy jednym ze stolików i zamówiła podwójne espresso, potrzebowała zastrzyku kofeiny aby móc funkcjonować normalnie. Powoli kawiarnia zapełniała się, ale żadem z wchodzących mężczyzn nie miał ze sobą bukietu herbacianych róż. A właśnie taki miał być ich znak rozpoznawczy. Wyjęła więc telefon i przeglądała swój plan dnia. Jedno spotkanie z potencjalnym klientem a poza tym praca w biurze. Dzień zapowiadał się naprawdę spokojnie, miała wrażenie, że nawet trochę nudnawo. Bo księgowanie kolejnych operacji gospodarczych kolejnej z firm nie budziło wiele emocji. Lubiła to ale coraz częściej zauważała w sobie syndrom wypalenia zawodowego.
     I nagle pojawił się w drzwiach mężczyzna z bukietem herbacianych róż. Jedyne co w tym zestawieniu podobało się Uli to właśnie ten bukiet. Wadą mężczyzny nie był jego wygląd bo ten akurat nie był najgorszy.
Znała tego mężczyznę. I to był problem. Jej upiorny sąsiad odkąd tylko wprowadził się do jej bloku utrudniał jej życie. Najpierw przeprowadzał remont, a więc wiertarki, młotki itd. były na porządku dziennym. Rozumiała remont dlatego nie robiła mu z tego powodu awantur, nawet wtedy gdy wiertarkę uruchamiał w niedzielę. Potem wnoszenie jego mebli, przez co jej drzwi zostały zadrapane, a ze ściany odpadł kawałek farby, robili to co prawda ludzie których wynajął a nie on sam ale nie zmienia to faktu że powinien był ich pilnować. Gdy się już wprowadził pasją owego mężczyzny stało się zastawianie jej samochodu. Jego pies o świcie piszczał tak przeraźliwie, jakby co najmniej przez tydzień nic nie jadł. Jednym słowem typ którego nie znosiła. Paweł bo takie imię podał w jednym ze swoich maili rozejrzał się po kawiarni a jako że była jedyną kobietą jaka siedziała samotnie podszedł do niej
- My chyba jesteśmy umówieni ze sobą- w głowie kobiety toczyła się wojna rozmawiać z nim czy nie. Wahała się czy w ogóle przyznać się, że to ona szuka mężczyzn taką drogą, poza tym w mailach zdradziła kilka faktów ze swojego życia z których sąsiadowi tłumaczyć się nie chciała. Za najlepsze wyjście uznała wiec udać, że to nie ona umówiła się na spotkanie
- Nie wiem o czym pan mówi. Z nikim się nie umawiałam. Wpadłam tylko na poranną kawę przed pracą- mężczyzna jednak nie zważając na jej słowa zajął miejsce przy jej stoliku- W ogóle nie wiem po co się panu tłumaczę. Ja właściwie już miałam wychodzić- zapłaciła przy kasie za kawę i pospiesznie opuściła kawiarnię, cały czas czując na sobie wzrok sąsiada. Dopiero gdy wyszła z kawiarni Paweł dogonił ją i zabiegł jej drogę
- Nie wygłupiaj się, nie masz z kim iść na wesele a ja mogę ci pomóc. Chcesz pokazać się na weselu sama i słuchać gadania ciotek?
- Nie twoja sprawa z kim pójdę na wesele. Jesteś kłamcą i manipulantem. Wszystko co pisałeś jest jakąś fikcją- dla przykładu postanowiła zacytować jego słowa- "Codziennie rano biegam ze swoim psem" Ty codziennie śpisz do południa a twój pies budzi wszystkich sąsiadów.

     Nie potrafiła skupić się na pracy. Myślała o swoim partnerze na wesele, którego nie miała a wesele już jutro. Pozostało jej jedynie zachorować na jakąś zaraźliwą chorobę a tym samym usprawiedliwić swoją nieobecność. Swoje biuro opuściła wcześniej tłumacząc się bólem głowy i udała się do mieszkania w którym od razu odpaliła komputer. Na poczcie było naprawdę mnóstwo wiadomości ale otworzyła tę ostatnią. Mężczyzna pisał że wystawił go kumpel i ma wolny weekend więc chętnie uratuje ją od hańby przyjścia samotnie na wesele. Napisał też że on również zostawia takie sprawy na ostatnią chwilę. Mail był zwykły ale postanowiła odpisać na kilka, nie stawiać wszystkiego na jednego konia. Odpisała i od razu przeszła do czytania kolejnego maila, a gdy już miała odpisywać kolejnemu kandydatowi nadeszła odpowiedź od tego pierwszego do którego pisała. Mężczyzna proponował spotkanie w jakimś publicznym miejscu, aby czuła się bezpiecznie. Pasowało jej to, nie chciała tracić czasu na pisanie z kimś kto udaje kogoś kim nie jest. Nie chciała powtórki z rozrywki. Zaproponowała park niedaleko swojego mieszkania, a mężczyzna zgodził się na to miejsce, obiecując, że będzie tam za pół godziny. Poprawiła więc makijaż i wybiegła z mieszkania. Gdy opuszczała klatkę schodową usłyszała alarm swojego samochodu, a gdy do niego podbiegła zobaczyła że jej ulubiony sąsiad właśnie skasował jej auto.
- Co ty robisz idioto! To ma być jakaś zemsta? Czego ty chcesz?!
- Nie zrobiłem tego specjalnie- tłumaczył się
- Zapłaci pan za wszystkie koszty związane z naprawą. Zaraz dzwonię po lawetę a w tym czasie spiszemy oświadczenie
- Przecież nic wielkiego się nie stało. To tylko zbita lampa i lekkie wgniecenie. Możemy go razem zaprowadzić do takiego mojego znajomego mechanika. Zrobi to po kosztach
- Ten samochód jest nowy i będzie naprawiany tylko w autoryzowanym warsztacie a ty za to wszystko zapłacisz
Laweta się spóźniała a ona cały czas patrzyła na zegarek denerwując się, że jej potencjalny partner nie będzie czekał. Zamówiła taksówkę która dotarła szybciej niż laweta. Jej sąsiad który, dotrzymywał jej towarzystwa tylko potęgował jej złość. Cały czas przepraszał i przekonywał, że na wesele powinni jechać razem

     Taksówka zawiozła ją pod wejście do parku, dalej pobiegła co zważając na typ jej obuwia łatwe nie było. Zobaczyła mężczyznę stojącego przy stawie i odetchnęła z ulgą. Czekał na nią, mimo że spóźniła się prawie całą godzinę
- Dziękuję, że zaczekałeś na mnie. Ja zwykle się nie spóźniam, tylko dzisiaj prześladuje mnie jakiś pech. Sąsiad rozwalił mi auto akurat jak wychodziłam na spotkanie z tobą- mężczyzna patrzył na nią dziwnym wzrokiem ale ona mimo, że zauważyła jego spojrzenie dalej kontynuowała swój słowotok- Wesele jest jutro, co zresztą napisałam w ogłoszeniu ale tak przypominam jeszcze. Ślub jest o siedemnastej ale musimy wyjechać już rano, bo cała impreza jest na Podlasiu. W ogóle to będzie takie tradycyjne wesele więc wiesz strój też bardziej oficjalny. Masz jakiś wyjściowy garnitur?
- Tak chyba coś się znajdzie- rzekł bez przekonania
- To masz czy nie masz? Bo jeśli nie masz to możemy zaraz jechać do jakiegoś sklepu i coś kupić. Łatwiej mi będzie kupić tobie garnitur niż szukać kolejnego kandydata na partnera. Zwłaszcza, że ja i tak muszę jechać do sklepu, bo nie mam jeszcze sukienki
- Mam garnitur, ale mogę ci pomóc z sukienką. Trochę się na tym znam
- Dziękuję Daniel, ale z doborem garderoby radzę sobie sama
- Ok- powiedział tylko tyle, a pomyłki nie prostował.

sobota, 20 stycznia 2018

Samotni w stolicy 2

Miało być wczoraj ale jest dopiero dzisiaj ...
Życzę miłego czytania :)

Od czasu ukazania się ogłoszenia minęła już cała doba a jak dotąd Ula nie dostała wiadomości od nikogo interesującego. Co prawda jej skrzynka mailowa zapełniała się w coraz szybszym tempie, ale żaden z kandydatów nie spełniał jej wymagań. Nie miała ich aż tak wiele ale wiedziała, że wiadomości musi poddać ostrej selekcji aby zminimalizować ryzyko natknięcia się na jakiegoś świra. Nie była aż tak naiwna aby wierzyć że wysoki przystojny brunet jak siebie opisywało kilku kandydatów w rzeczywistości również nim jest. Wiadomości w których panowie przedstawiali siebie jako idealnego mężczyznę od razu odrzucała, wychodziła z założenia, że tacy nie istnieją, a ludzie którzy uważali się za idealnych denerwowali ją. Zależało jej głównie na tym aby za swojego partnera nie musiała się wstydzić przed rodziną. A jak się nie wstydzić za osobę która pisze, że lubi wesela bo można się za darmo najeść i wypić i chętnie pójdzie na tą darmową wyżerkę? Wiadomości tego ktosia nawet nie doczytała do końca. Mężczyźni, którzy nie potrafili poprawnie sformułować zdań lub popełniali liczne błędy ortograficzne również byli odrzucani. Chciała mieć o czym rozmawiać ze swoim partnerem a zakładała, że osoba która nie potrafi posługiwać się językiem polskim nie ma też nic ciekawego do powiedzenia. Przede wszystkim jednak odrzucała wiadomości w których proponowano jej chęć pójścia z nią na wesele w zamian za noc poślubną. Po zakończeniu selekcji z przykrością stwierdziła, że pozostały jej wiadomości od dwóch mężczyzn, jednak żadna z nich nie miała w sobie tego czegoś. 
Weekend się skończył i nastał poniedziałek, a wraz z poniedziałkiem Ula od rana rzuciła się w wir pracy. To była ta sfera życia w której wszystko miała poukładane i nie było w niej pustki. Na polu zawodowym Ula była spełnioną kobietą. Jej firma miała coraz więcej klientów dzięki czemu przynosiła coraz większe zyski. Mogła też pozwolić sobie na zatrudnienie większej liczby pracowników. Zatrudniała osoby po studiach ale bez doświadczenia, czyli takie jak ona kiedyś. Ula  rozumiała to, że młody człowiek gdzieś musi zdobyć to doświadczenie a ona dawała taką szansę. Współpracowała także z Stowarzyszeniem Księgowych, w którym prowadziła szkolenia z zakresu księgowości dla osób które chciały nauczyć się tego zawodu z praktycznej strony. Niedawno została zaproszona do współpracy z organizacją Sukces na wysokich obcasach, jako kobieta która osiągnęła sukces zaczynając od zera. Sama siebie nie uważała za wzór do naśladowania ale postanowiła spróbować. 
Ula kochała swoją pracę, dawała jej radość ale czasami była tym wszystkim zmęczona. 
Przez cały dzień nie miała nawet chwilki dla siebie w której mogłaby zajrzeć na swoją pocztę założona specjalnie na potrzeby poszukiwań mężczyzny. Gdy wróciła do mieszkania ostatnie na co miała ochotę to czytanie maili od osób których pewnie i tak nie wybierze. Zmusiła się jednak i rozpoczęła czytanie.
Ten nie .... i ten też nie.... Czy w całej Warszawie nie ma jednego normalnego i odważnego mężczyzny? Zaczynała już wątpić w swoje powodzenie ale wtedy otworzyła wiadomość, którą dobrze się jej czytało. Wiadomość miała w sobie to coś, nie wiedziała co to było, nie potrafiła tego nazwać. Ale kobieca intuicja mówiła odpisz. Odpisała i teraz pozostało jej tylko czekać na odpowiedź


Od dwóch dni korespondowała z mężczyzną którego wybrała. Rozmawiało im się bardzo dobrze. Ula nie wiedziała jeszcze jak wygląda ale podejrzewała, że jest przystojny, choć kiedy chciała aby opisał swój wygląd powiedział tylko, że jest brzydalem. Miał ciekawe poczucie humoru. Zupełnie inne niż jej poprzedni partner, który na żartach kompletnie się nie znał. Wiedziała, że ideałów nie ma ale ten mężczyzna był taki miły i chętny do pomocy. Miała świadomość, że jakieś wady na pewno ma i gdy się spotkają to pewnie z czasem je pozna, ale nie chciała się martwić na zapas. Pozostało czekać na spotkanie....

wtorek, 9 stycznia 2018

Samotni w stolicy 1

Kobieta życzliwie pożegnała się ze stróżami prawa i wsiadła do swojego, a dokładniej to do swojego służbowego auta, które jej własnością samo w sobie nie było. Drzwi zamknęła zdecydowanie za mocno ale na czymś musiała wyładować swoją złość. Od rana miała wrażenie, że wszyscy się zmówili aby popsuć jej ten jeden z niewielu wolnych weekendów. Najpierw dzieci sąsiadów o świcie urządziły swoimi krzykami pobudkę dla wszystkich mieszkających zarówno nad jak i pod nimi. Następnie jakiś idiota zastawił jej samochód, tak że nie mogła wyjechać, przez co zmuszona była biegać po wszystkich sąsiadach i pytać czyje to auto. Gdy już odnalazła winnego to zamiast przeprosin usłyszała jedynie, że przerwała spotkanie rodzinne. Idiota, jak go określiła pomimo swoich żali auto przestawił a ona dzięki temu miała możliwość wyruszyć na swoje spotkanie rodzinne. A dokładniej to postanowiła odwiedzić rodziców w niedalekim Rysiowie, bo mimo że miejscowość była położona blisko stolicy to jednak nie zaglądała tam często. Za co już na wstępie otrzymała od ojca burę. Nie chcąc kłótni przeprosiła za to rodziców i miała nadzieję, że dalej będzie już tylko miła rodzinna atmosfera. Myliła się jednak bardzo, ponieważ po obiedzie rodzice wrócili do tematu na który rozmawiać nie chciała. Mimo jej próśb aby  się nie wtrącali oni cały czas drążyli owy temat podając kolejne argumenty mające przekonać ją do zmiany decyzji. Ula mając dość atmosfery jaka powstawała pożegnała się z rodzicami i bratem, tłumacząc się niedokończonym raportem, który powinien być zrobiony na wczoraj. W drodze powrotnej chciała odreagować a przede wszystkim uspokoić się, zwykle pomagała jej w tym szybka jazda. Tym razem nadmierna prędkość została zauważona przez policję i ukarana niemałym mandatem i  punktami karnymi. Mandat problemem nie był, stać ją było aby go zapłacić ale policjanci jej humoru nie poprawili a dodatkowo straciła mnóstwo czasu, który mogła lepiej wykorzystać. Pod blokiem ponownie spotkała mistrza parkowania ale tym razem oszczędzili sobie rozmowy. Weszła do wynajmowanego przez siebie mieszkania i zamknęła za sobą dokładnie drzwi. Zmieniła swój elegancki strój na zwykłe dresy i otworzyła wino. Przysiadła na kanapie, którą odkąd tylko się przeprowadziła planowała wymienić na nową, ale zawsze brakowało na to czasu. 


Samotna? Przecież ja nie jestem samotna. Jestem sama, nie mam faceta to prawda ale przecież mam wokół siebie tyle ludzi. Codziennie w pracy spotykam tłumy i jak mam być samotna w takim mieście jak Warszawa. Rodzice cały czas uważają, że do szczęścia potrzebuję męża i dziecka. Nie potrafią zrozumieć, że jestem szczęśliwa teraz. Bez męża a tym bardziej bez dziecka.  Miałam już jednego kandydata a teraz cieszę się, że tak długo zwlekałam z tym ślubem. Pan idealny okazał się zwykłym kłamcą i manipulantem. Dobra Ulka, dość rozpamiętywania przeszłości. Teraz masz problem do rozwiązania i to na nim się skup. Muszę znaleźć jakiegoś faceta na ten ślub Iwony. Ludzie z pracy odpadają bo albo żonaci albo stanowczo za młodzi. Nie mogę też iść z byle kim bo znowu usłyszę, że miałam takiego cudownego mężczyznę u swego boku a jak głupia idiotka zerwałam zaręczyny. Gdyby tak jeszcze wszyscy dowiedzieli się co on mi zrobił. W sumie to rodzice i tak pewnie trzymali by jego stronę. Nie będę się nikomu tłumaczyć ze swoich wyborów. Tylko że w kwestii faceta to ja nie mam wyboru. Muszę znaleźć w ciągu tego tygodnia JAKIEGOŚ faceta. Tylko gdzie? Poza pracą nigdzie nie wychodzę, przecież ja nawet bułki kupuję przez internet. Nooo właśnie..... internet to jedyne miejsce gdzie mogę szybko znaleźć faceta na ten jeden weekend. To chyba mój najgłupszy pomysł na jaki wpadłam w tym roku ale muszę to zrobić, bo w przeciwnym wypadku w następny weekend będę musiała mieć atak wyrostka robaczkowego, aby rodzina mi odpuściła tą szopkę.

Poszukuję faceta na jedną noc. Nie chodzi mi o seks a jedynie o ślub. Ślub i wesele. Zainteresowałam? Nadal czytasz? To teraz serio...Zostałam zaproszona na wesele kuzynki ale zaproszenie jest dla dwóch osób.Własnego faceta nie mam, a wszyscy inni których znam są szczęśliwie żonaci. Jeśli nie boisz się mnie i mojej staroświeckiej rodziny... Jeśli jesteś wolny...I oczywiście...jeśli nie masz planów na ten weekend Napisz do mnie: poszukiwania@gmail.com P.S. Szukam mężczyzn 30+