niedziela, 13 września 2020

Porady na straty 11

Matura zbliżała się wielkimi krokami a Ula coraz bardziej denerwowała się tym co ją czeka. W jej głowie pojawiało się wiele myśli dotyczących przyszłości i tego co po maturze. Wiedziała że jest możliwie dobrze przygotowana jak na warunki jakie miała do nauki. Rok temu zmarła przecież jej mama a ona musiała zająć się noworodkiem. Małe dziecko w domu nie pomaga w skupieniu. Tego dnia było jej szczególnie ciężko, wiedziała że jutro pierwszy dzień matur i pomimo tego że polski nie był przedmiotem który był brany pod uwagę podczas rekrutacji na studiach które brała pod uwagę to i tak bardzo się denerwowała. Nie pomagały ziółka na uspokojenie a tato zabrał Beatkę na cmentarz aby ona mogła się zrelaksować i odpocząć przed egzaminem. Gdy zadzwonił jej telefon i zobaczyła że dzwoni jej przyjaciel odebrała z radością

- Cześć Ula! Jak tam samopoczucie? - pytanie, którym Marek ostatnio często zaczynał rozmowę dzisiaj nie było najlepszym jakie mógł zadać 

- Beznadziejnie, nie wiem już czego mam się uczyć, nie wiem co robić. Chciałabym aby już było po - naprawdę chciała aby było już po egzaminach i aby już nic nie mogła zrobić oprócz czekania na wyniki

- Odłóż dzisiaj te książki, zabieram cię w fajne miejsce. Stoję pod twoją bramą - wyjrzała przez okno i dostrzegła jego samochód po czym z domu wybiegła jak błyskawica w ostatniej chwili przypominając sobie, że drzwi powinny zostać zamknięte na klucz. Nie spodziewała się tak szybkiego spotkania z Markiem, widzieli się przecież dwa dni temu podczas wyboru stroju na matury. Od razu gdy wsiadła do samochodu on ruszył w dobrze znanym dla siebie kierunku - Nauka na ostatnią chwilę w niczym ci nie pomoże a może tylko zaszkodzić. Dlatego jedziemy w miejsce w którym mam nadzieję zapomnisz o tym co czeka cię jutro i pojutrze i jeszcze przez kilka dni. Uwierz, że taki relaks dobrze na ciebie wpłynie wiem to z własnego doświadczenia. - ponownie opowiadał jej o firmie, o tym co robił tego dnia. Słuchała go jak zawsze z uwagą a on nie miał wrażenia, że ją nudzi swoją gadaniną. Wiedział co prawda, że Ula nie zna się na jego pracy i wielu rzeczy nie rozumie ale interesowała się prowadzeniem firmy i jego życiem. Potem przyszedł czas na nią i to ona opowiadała o tym, że wypiła dzisiaj trzy kubki ziółek na uspokojenie ale nie pomagają. Również widziała że słucha jej z uwagą i nie narzeka, że cały czas marudzi.  

Siedzieli na konarze drzewa i patrzyli na bieg Wisły. Początek maja przyniósł słoneczną pogodę dzięki czemu Ula mogła założyć jedną z sukienek ofiarowanych z magazynu F&D. Marek przyglądał się jej z uwagą podziwiając jak ładnie wygląda. Pomimo aparatu na zębach i dużych czerwonych okularów a także podkręconej grzywki była piękna ale on to piękno dopiero teraz zauważył. Zauważyła jego uważne spojrzenie ale nie reagowała, a nawet unikała jego wzroku. Bała się tego co może zobaczyć w jego oczach, czuła bowiem, że co jakiś czas palcem delikatnie gładzi jej dłoń, którą podpierała się na konarze. 

- Prawda że pięknie? Wisła i spokój w środku miasta. A najładniej jest tu nocą - Marek rozpoczął rozmowę 

- Skąd znasz takie miejsca? - nie podejrzewała Marka wielbiciela nocnych klubów o zainteresowanie miejscem odosobnionym i spokojnym

- Na studiach mieszkałem niedaleko, wynajmowałem mieszkanie aby nie mieszkać z rodzicami. Denerwowało mnie gdy wtrącali się w to co robię, o której wracam dlatego wynająłem kawalerkę oczywiście za ich pieniądze bo nie zarabiałem. Mieszkałem w samym centrum. A tutaj dotarłem przez przypadek. Zawsze biegałem i to była moja taka stała trasa. Potem kupiłem dom na obrzeżach bo Paulina nie lubiła tego gwaru, który panuje w centrum a chcieliśmy zamieszkać razem. Musiałem wyznaczyć sobie nową trasę do biegania, a tutaj zaglądam jak muszę pomyśleć albo podjąć decyzję. - już nie patrzył na nią tylko w dal 

- A teraz musisz podjąć decyzję czy pomyśleć? - popatrzyła w jego stronę ale on nadal patrzył w niebo nie zwracając uwagi na to że w końcu na niego popatrzyła

- Powinienem pomyśleć aby podjąć mądrą decyzję. Ale nie rozmawiajmy o tym bo muszę tą decyzję podjąć sam. A ty masz jakieś takie miejsce do myślenia? - zmienił temat aby nie kontynuować tematu swojej decyzji

- Nie, ja dotąd nie miałam jakiś ważnych decyzji do podjęcia, teraz mam pierwszą ważną od której wiele zależy. Nie wiem czy iść na studia czy nie, a jeśli tak to na jaki kierunek. Jeszcze rok temu wiedziałam że chcę zrobić sobie gap year i wyjechać do Niemiec a teraz wiem że wyjechać nie mogę ze względu na Beatkę, tatę i Jaśka. Sami sobie nie poradzą.  

- Dlaczego chciałaś wyjechać akurat do Niemiec? Znam wiele ciekawszych miejsc - był kilka razy u zachodnich sąsiadów ale nigdy nie interesował go ten kraj

- Do pracy, chciałam przez ten rok zarobić na usamodzielnienie się. Rok temu wiedziałam że mama jest w ciąży, właściwie to była już w końcówce ciąży. Wiadomość o siostrze była i dla mnie i dla Jaśka dużym zaskoczeniem i nie było to miłe zaskoczenie. Nigdy nie dałam w żaden sposób odczuć mamie, że się nie cieszę ale chciałam wyjechać po szkole i być niezależna. Mieliśmy z Bartkiem wszystko ustalone on pojechał rok temu, po swojej maturze a ja miałam dołączyć do niego teraz. - Marek skupił się głównie na imieniu chłopaka

- Kim jest Bartek? - nigdy nie słyszał w jej opowieściach o Bartku a przecież tak wiele rozmawiali

- Synem sąsiadki i moim chłopakiem - popatrzył w jej stronę z dziwnym wyrazem twarzy, którego nie potrafiła rozszyfrować

- Nigdy nie mówiłaś że masz chłopaka - w jego głosie również było coś innego, coś czego nigdy wcześniej nie słyszała

- Bo nie pytałeś. - to było najprostsze wytłumaczenie - Tak naprawdę to nie wiem czy my nadal jesteśmy razem. Bartek wyjechał dwa tygodnie przed śmiercią mojej mamy, nawet nie przyjechał na jej pogrzeb a potem dzwonił coraz rzadziej. Bardzo się na nim zawiodłam bo potrzebowałam go w tym trudnym momencie mojego życia, ale on powiedział, ze nie dostanie urlopu bo dopiero zaczął pracę. Zarabia na nasze mieszkanie więc teoretycznie nie mogę być na niego zła ale gdzieś w środku mam żal o to że go nie było. Rozmowy telefoniczne to nie to samo co spotkanie tylko we dwoje więc może jak się spotkamy to wyjaśnimy sobie wszystko. W drugiej połowie maja ma przyjechać na urlop do Polski więc wtedy tak naprawdę zdecydujemy co dalej z nami. 

- Wybaczysz mu to, że nie było go przy tobie w tym trudnym czasie? - wzruszyła ramionami w geście niwiedzy

- Teraz o tym nie myślę bo to nie zależy tylko ode mnie. Bardziej skupiam się na tym na co wpływ mam tylko ja. 

- Skoro nie możesz wyjechać to powinnaś iść na studia, po co odwlekać to o rok. Takie jest moje zdanie. A kierunek to już sama musisz zdecydować co cię najbardziej interesuje. Mi studia wybrali rodzice. Miałem przejąć kontrolę nad firmą a więc wykształcenie ekonomiczne było niezbędne 

- A gdybyś ty miał wybierać to co byś studiował?

- Nie wiem, nigdy o tym nie myślałem. Od dziecka słyszałem że mam być prezesem dlatego nie zastanawiałem się czego ja chcę. Bycie prezesem teraz mi się podoba i daje mi satysfakcję ale studia to była katorga, gdybym wtedy mógł je rzucić to zrobiłbym to po pierwszym semestrze. Nie mogłem bo rodzice mieli swój plan. Od jedynaka dużo się wymaga, musiałem być dobrym dzieckiem, zostać prezesem i ożenić się z Pauliną. Zostało mi tylko ostatnie - patrzył na jej twarz

- A ja się właśnie nad ekonomią zastanawiam. Lubię cyferki i myślę że taka księgowa to fajny zawód

- Dla mnie te studia były męczące bo finanse nie są moją mocną stroną ale w twoim przypadku oczywiście może być inaczej. Musisz wiedzieć czego chcesz

- A ty wiesz czego chcesz?

- Nie wiem, bo to nie jest takie proste i nie zależy tylko ode mnie. Wiem że decyzja którą podejmę będzie miała wpływ nie tylko na mnie ale i na wiele innych, bliskich mi osób. Konsekwencje mojej decyzji są bardzo długofalowe i zwyczajnie się ich boję. Boję się że podejmę złą decyzję

- A mi się wydaje że nie ma dobrych i złych decyzji - popatrzył na nią z zaciekawieniem - Nie jesteś w stanie przewidzieć wszystkich konsekwencji i nawet jeśli podejmiesz jakąś decyzję to potem nie będziesz mógł powiedzieć że była ona zła bo przecież nie wiesz co by było gdybyś wybrał tą drugą opcję. Życie mamy jedno i tą decyzję możesz podjąć tylko raz. Nie będzie powtórki. Bo nawet jeśli za jakiś czas zmienisz zdanie to i tak nie cofniesz czasu. Jeśli pójdę na ekonomię a po roku mi się znudzi i będę chciała zmienić kierunek to oczywiście będę mogła to zrobić ale stracę rok. 

Słowa młodszej przyjaciółki na długo zapadły mu w pamięć. Decyzję o ślubie z Pauliną podjął kilka lat temu a teraz zastanawiał się nad zmianą tej starej decyzji. Ula uzmysłowiła mu, że zmieniając decyzję straci kilka lat ale gdzieś w środku obawiał się tego że jeśli nie odwoła tego ślubu teraz to potem będzie za późno albo straty będą jeszcze większe. Pomysł na odwołanie ślubu pojawił się w jego głowie po tym jak usłyszał warunki Pauliny. Zaczynał wątpić w szczerość jej uczuć a także nie był pewny swoich. Coraz częściej myślał też o przysiędze którą miałby złożyć. "Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci" Czym jest miłość tak naprawdę nie wiedział, to znaczy znał definicję miłości której nauczył się w ramach kursu przedmałżeńskiego, który musiał odbyć przed ślubem ale nie przekonywała go. Wierność? Paulina przecież od niego jej nie wymagała, a uczciwość ksiądz prowadzący kurs wyjaśnił jako szczerość, gotowość do dzielenia się swoimi problemami i chęć rozmowy na wszystkie tematy. Szczery wobec Pauliny nigdy nie był a o swoich problemach mówił zwykle Sebastianowi a od pewnego czasu Uli, głównie dlatego że problemy miał zwykle z Pauliną. Chęci do rozmowy z narzeczoną nigdy nie miał, każde żyło w swoim świecie które się stykały ale nie był to ich wspólny świat. Deklaracja aż do śmierci przerażała go bo wiedział, że życie płata figle a on nie był gotowy na złożenie takiej obietnicy. Przecież obiecał sobie że nie zdradzi Pauliny i wytrzymał pół roku, nigdy nie był dobry w dotrzymywaniu obietnic a przecież ślub to złożenie obietnicy. 


Przeczytałeś? Zostaw po sobie ślad - skomentuj :)


10 komentarzy:

  1. Super piszesz to opowiadanie o by tak dalej pozdrawiam w niedzielne popołudnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i ja również pozdrawiam w poniedziałkowy wieczór :)

      Usuń
  2. Super, napięcie nie maleje. Dopiero co przeczytałam część 11 a już bym chciała czytać kolejne. Pozdrawiam serdecznie i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy. Milej niedzieli życzę i nowego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że uda mi się utrzymać to napięcie aż do ostatniej części.
      Dziękuję za twój wpis. Również życzę udanego tygodnia a za tydzień zapraszam na kolejną część. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  3. Nadgoniłam zaległości i już wiem, że Paulina nie ma wobec Marka szczerych intencji. On nie jest aniołem, ale propozycja Pauliny to coś obrzydliwego. Jakie ona musi mieć o nim zdanie, że proponuje mu coś takiego? Poza tym jak niskie pobudki nią kierują, że sama godzi się na inne kobiety w życiu Marka. Czyż to nie upokarzające dla niej? Godność panny Febo zeszła na psy, ambicja także. Jej postępowanie i ta diametralna volta co do przekonań i wizji własnego małżeństwa dowodzą tylko, że o żadnym uczuciu nie może być mowy. To małżeństwo, to zwykły kontrakt z warunkami, których ma się trzymać jedna strona i druga, chociaż akurat w tym przypadku warunki ma postawione tylko Marek. Co można powiedzieć o kobiecie, która pozwala mężowi na zdrady a potem sama ochoczo idzie z nim do łóżka? Nie czuje obrzydzenia i wstrętu? Nie boi się, że mąż przywlecze jej jakąś chorobę i ją zarazi? Przecież wszystko jest możliwe. Można całkowicie stracić szacunek do takiej kobiety, która hańbi sama siebie, za nic ma jakiekolwiek wartości, pozbawia się na własne życzenie godności i honoru i nawet nie ma już tej klasy, którą tak lubiła się chwalić. Paradoksalnie uwzięła się na osobę, z którą Marka nie łączą żadne intymne relacje. To kolejny dowód na to, że już nie potrafi logicznie myśleć, nie używa mózgu i działa w wielkiej desperacji byleby tylko ten ślub się odbył. Jeśli Marek zachował resztki zdrowego rozsądku, niech przerwie ten chocholi taniec i niech zwiewa, gdzie pieprz rośnie.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paulina nauczona doświadczeniem wie, że Marek wymienia swoje kochanki, zawsze też wraca do niej dlatego uważa że kobiety, które Marek wybiera na kochanki nie są dla niej zagrożeniem. Widzi, że Ula jest inna i że Marek traktuje ją inaczej. Pomimo, że nie ma między nimi intymnych relacji to paradoksalnie Paulina uważa Ulę za większe zagrożenie dla ich związku niż kochanki jej narzeczonego.
      Dziękuję ci za komentarz i pozdrawiam gorąco :)

      Usuń
  4. Jak zawsze świetna część! Buźki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bigamia w Polsce jest nielegalna ale Marek ma mieć jedną żonę więc o bigamii nie ma mowy. Pomysł Pauliny był przedstawiony już w poprzedniej części opowiadania a mam wrażenie, że dopiero teraz wzbudza większe emocje. Twoje porównanie do noszenia brudnej bielizny jest dość ciekawe. Ja również nie zgodziłabym się na taki układ, ale wszyscy jesteśmy różni i myślę że gdzieś znajdzie się osoba, która nie miałaby nic przeciwko, tak jak Paulina.
      Dziękuję ci za komentarz :)
      Pozdrawiam gorąco.

      Usuń