środa, 11 stycznia 2017

Noc kłamstw 4

Siedziała na zajęciach od rana, jednak na niczym nie mogła się skupić, bo albo Viola gadała jej nad uchem albo to ona odpływała i myślała o spotkaniu z Markiem. Zastanawiała się czy dobrze wygląda. Rano w domu kilka razy się przebierała aby znaleźć coś odpowiedniego, zrobiła delikatny makijaż i rozpuściła włosy, które zwykle miała związane w koński ogon. Tą zmianę zauważyła Viola i próbowała się dowiedzieć co jest powodem tej ,,pozytywnej odmiany'' jak to określiła. Dodatkowo chciała dowiedzieć się co Ula robiła w nocy z soboty na niedzielę, skoro potrzebowała alibi. Ta jednak pozostała nieugięta i cierpliwie powtarzała, że kiedyś o tym porozmawiają ale na pewno nie w trakcie zajęć. Poinformowała też koleżankę, że podczas dzisiejszego okienka nie wybierze się z nią na małe co nieco, jak określały swoje wypady do pobliskiej budki fast-food. Ten fakt jeszcze bardziej zaniepokoił Violę, bowiem zawsze okienka spędzały razem. Nareszcie wykład dobiegł końca i Ula jak strzała wybiegła z sali, zbiegając ze schodów zauważyła swojego bruneta z małym bukiecikiem w ręku. Zwolniła tempo i podeszła do niego spacerowym krokiem delikatnie się uśmiechając. Nie chciała aby pomyślał, że czekała z niecierpliwością na to spotkanie choć w istocie tak było.
- Cześć- rzuciła oschle- Mam nadzieję, że nie czekasz zbyt długo
- Nie, praktycznie dopiero co przyszedłem- próbował się zdobyć na równie oschły ton. Prawda też była zupełnie inna, stał tu od 20 minut, mając nadzieję, że zajęcia skończą się wcześniej- To dla ciebie- powiedział podając jej bukiecik niezapominajek- Abyś już nigdy o mnie nie zapominała
- To co idziemy?- Postanowiła nie komentować jego prośby, bo niby co miałaby mu powiedzieć. Przecież nie mogła się przyznać, że od rana myśli tylko o nim. Przepuścił ją przodem i wyszli przed gmach uczelni, tam ona się zatrzymała nie wiedząc w którą stronę powinna pójść
- To gdzie zaparkowałeś?- popatrzyła w jego stronę a on pokazał ręką w stronę dwóch zaparkowanych obok samochodów. Pierwszy z nich to srebrny golf a drugi był o wiele bardziej imponujący, czerwony lexus. Tą markę znała tylko dlatego, że jej brat interesował się sportowymi samochodami a jego pokój cały obwieszony był plakatami przedstawiającymi nowe modele
- Fajny ten twój golf, też chciałabym taki- powiedziała szczerze, marzył się jej taki mały, niepozorny samochód, którym mogłaby dojeżdżać na uczelnię. Niestety to jedno z tych głupich marzeń które nigdy się nie spełnią.
- Ten golf nie jest mój- powiedział podchodząc do leksusa- To jest mój samochód, mam nadzieję, że jest choć trochę tak fajny jak ten golf - spojrzała na niego oczami wielkości pięciozłotówki a on otworzył jej drzwi pasażera- Zapraszam- uśmiechnął się do niej tak jak tylko on potrafił a ona chcąc ukryć swoje zakłopotanie szybko wsiadła do samochodu, obiegł auto wokół i zajął miejsce kierowcy. Oboje nie byli świadomi, że cały czas ktoś im się przyglądał.
- To dokąd mnie zabierasz?- zapytała gdy ruszył z impetem
- Pisałem ci wczoraj- nawiązał do wczorajszej SMS-owej konwersacji
- Wczoraj to mi tylko napisałeś, że zabierzesz mnie do miejsca w którym bardziej mi się spodoba niż na dyskotece, a to niewiele mi mówi.
- Ale tyle powinno ci wystarczyć- popatrzyła na niego groźnym wzrokiem a następnie odwróciła głowę chcąc pokazać, że się obraziła. Zrozumiał jej aluzję, postanowił się nie odzywać i skupić swoją uwagę na drodze. Niedługo potem parkował na niewielkim parkingu niedaleko parku
- Jesteśmy na miejscu- spojrzała w jego stronę
- Przywiozłeś mnie tutaj aby móc pospacerować po parku? Super!-mówiła głosem przepełnionym ironią- Bardzo mi się podoba a w brzuchu niech dalej mi burczy
- Jeśli mi na to pozwolisz to zadbam o twój brzuszek- nadal mu się przyglądała- To co dasz mi jeszcze jedną szansę złośnico?
- Jak ty mnie...- zaczynała krzyczeć ale on znalazł sposób aby jej przerwać. Pocałował ją namiętnie a ona w jednej chwili zapomniała o złości. Wysiadł z samochodu i otworzył jej drzwi uśmiechając się z satysfakcją, wysiadła a on praktycznie od razu chwycił ją za rękę.
- Teraz mi powiesz dokąd idziemy?- nadal próbowała dowiedzieć się dokąd ją zabiera, nie chciała kolejnej niespodzianki podobnej do tej z samochodem. Bała się, że zabierze ją do jednej z tych drogich restauracji do których nie chadzają studenci
- A jeśli nie to ponownie się obrazisz?- zapytał chcąc uniknąć jasnej odpowiedzi na jej pytanie
- A wiesz, że nie odpowiada się pytaniem na pytanie?
- A wiesz, że złość piękności szkodzi?- dalej się z nią drażnił, choć nie wiedział na ile sobie może pozwolić. Nie chciał jej denerwować bo miał świadomość, że sposób z całusem nie zawsze będzie działał- Już jesteśmy- stali właśnie naprzeciw małej, skromnej restauracji, którą ze wszystkich stron otaczały drzewa. Podszedł do jednego ze stolików w ogrodzie i odsunął jej krzesło. Zajął miejsce naprzeciw niej i chwycił za kartę, ona jednak cały czas mu się przyglądała. Nie rozumiała samej siebie, z natury pokojowo nastawiona a z nim jak dotąd potrafiła się tylko kłócić. Gdy podszedł kelner Marek złożył zamówienie a ona tylko przysłuchiwała się rozmowie mężczyzn.
- Powiesz mi teraz coś o sobie?- Gdy kelner odszedł Marek zaczął rozmowę od interesującego go tematu, chciał wiedzieć o tej dziewczynie jak najwięcej ponieważ ona nadal pozostawała dla niego zagadką
- A co chcesz wiedzieć?- odpowiedziała w swoim stylu, jednak jego wzrok przekonał ją, że nie takiej odpowiedzi oczekiwał- Mam na imię Ula, ale to już wiesz. Mam 23 lata i studiuję na SGH ale to też już wiesz. Jestem chora na padaczkę, ale...- przerwał jej bo miał już dość tej wyliczanki
- Tak to też już wiem. A powiesz mi coś czego jeszcze nie wiem?
- O piętnastej znowu mam zajęcia- odchylił głowę i delikatnie się śmiał
- Super, czyli mamy niewiele czasu- pokiwała głową a po chwili przy ich stoliku pojawił się kelner z zamówionym przez Marka obiadem
- Mam nadzieję, że będzie ci smakować
- Jeśli smakuje tak jak wygląda to na pewno będzie pyszne- chwyciła za sztućce- Smacznego- on również zabrał się za jedzenie. Nie był on typem człowieka który lubi ciszę, dlatego próbował nawiązać kolejną rozmowę
- Powiesz mi dlaczego nie chciałaś abym cię odwiózł do domu?
- Nie chciałam wzbudzać podejrzeń rodziców, mówiłam ci to już pod szpitalem- miała nadzieję, że tyle mu wystarczy.
- Ale jakich podejrzeń? Wytłumacz mi bo nie rozumiem, czego ty się boisz?- w jego głowie pojawiły się już czarne myśli
- Chcę ukryć przed rodzicami ten incydent z klubem a gdybym wróciła nad ranem taksówką do domu to rodzice domyśliliby się, że nie byłam u Violi. Nie stać mnie na taksówki do domu, mieszkam poza Warszawą
- Twoi rodzice nie wiedzą, że jesteś chora?- postanowił zignorować jej uwagę na temat jej stanu majątkowego, nie lubił dyskutować o pieniądzach. Zawsze gdy wchodził na ten temat ludzie dziwnie reagowali, jakby to była jego wina, że ma bogatych rodziców.
- Wiedzą o tym doskonale, lepiej niż ja. Mama bardzo przejmuje się moją chorobą a gdyby się dowiedziała o tym co zrobiłam to nie byłaby zadowolona. Ojciec też źle reaguje na moje problemy ze zdrowiem, nie chcę ich martwić. Tato ma chore serce, a nie chcę aby kolejny raz miał przeze mnie zawał- gdy usłyszał o chorobie serca jej ojca powoli zaczynał ją rozumieć. Przecież on i matka również wiele rzeczy ukrywają przed schorowanym ojcem aby go nie denerwować.
- To dlaczego przyszłaś do tego klubu, skoro nie chcesz martwić rodziców?
- Nie chcę ich martwić ale chcę normalnie żyć, tłumaczyłam ci to w szpitalu i wolałabym do tego nie wracać- jak jej słuchał to miał wrażenie, że są dokładnie tacy sami.
- Zrezygnowałaś ze swojego genialnego pomysłu?- przez dłuższą chwilę siedziała i przyglądała się mu zastanawiając się o co może mu chodzić
- Pytasz o kasting?- pokiwał głową potwierdzając jej przypuszczenia- Z tego nie zrezygnowałam, kasting nadal trwa- patrzyła na niego a on sprawiał wrażenie bardziej zainteresowanego swoim talerzem niż tym co ona mówi- Ale muszę Ci powiedzieć, że kandydatów jest coraz więcej- tym zdaniem spowodowała, że Marek przeniósł swoją uwagę na nią
- Jak to jest więcej kandydatów?
- Wiesz kasting polega na tym, że spośród wielu kandydatów wybiera się tego najlepszego- tłumaczyła powoli co dodatkowo go denerwowało. Od dziecka zawsze dostawał to co chciał a teraz dowiedział się, że może stracić coś a właściwie kogoś kogo jeszcze nawet nie miał- Mam nawet dwóch faworytów- kontynuowała powoli, widząc jego irytację- Ci dwaj zdali już najważniejszy egzamin, i nie mówię tu oczywiście o podaniu wieku- powiedziała chcąc zasugerować, że to nie on jest jej faworytem.
- Może pospacerujemy trochę po parku?- pokiwała głową na znak aprobaty i ruszyła do wyjścia z ogrodu, on uregulował rachunek i dołączył do niej.
Szli obok siebie, jednak teraz nie trzymali się za ręce, Marek do tego nie dążył a Ula powoli zaczynała żałować tych kłamstewek. Odkąd powiedziała o innych kandydatach Marek stwarzał wrażenie nieobecnego. Teraz to jej zależało na rozmowie ale nie wiedziała jak ma zacząć
- Czy wiesz że słoń jest jedynym ssakiem który nie potrafi skakać?- Marek słysząc to zatrzymał się od razu i patrzył na nią jak na umysłowo chorą
- Co ty bredzisz?- zaczęła się śmiać, zadowolona, że pomysł, który kiedyś sprzedała jej Violetta zadziałał
- Moja koleżanka twierdzi, że zadanie takiego pytania pozwala na przejęcie kontroli nad mężczyzną- powiedziała cytując słowa koleżanki a Marek pokiwał z uznaniem
- Ciekawą masz przyjaciółkę, na pewno się razem nie nudzicie
- To tylko koleżanka, przyjaźnię się z Dorotą- Ula od razu pośpieszyła z wyjaśnieniem. Lubiła Violę ale nie chciała aby Marek uznał, że jest taka sama jak jej zwariowana koleżanka
- Opowiesz coś o niej?
- Ale o Violi czy o Dorocie?
- O twojej przyjaciółce
- Dorota jest w moim wieku, mieszka naprzeciwko. To znaczy mieszkała, obecnie wyjechała na studia do Krakowa
- Co studiuje?- Marek nadal dopytywał o Dorotę co nie podobało się Uli, wolałaby aby to nią był tak zainteresowany
- A co ty tak o nią dopytujesz? Może ci jeszcze numer telefonu do niej podać? Ona jest zdrowa w przeciwieństwie do mnie!- Marek chwycił twarz krzyczącej Uli w dłonie i przez chwilę przyglądał się jej oczom, było w nich coś czego nie potrafił nazwać
- A ja wolę Ciebie- wyszeptał a potem ją przytulił. W jego ramionach czuła się tak dobrze, jednak bardzo szybko uwolniła się z jego objęć i ruszyła w dalszą drogę chwytając go za rękę
- Dorota studiuje medycynę- mówiła, ale głowę miała odwróconą w przeciwną stronę- Obie marzyłyśmy o tym kierunku na najlepszej uczelni w Polsce a potem wyjazd do pracy w Szwecji. To były nasze plany- słuchał jej uważnie i widział, że mówi mu właśnie o głęboko skrywanych wspomnieniach. Nie rozumiał dlaczego zrezygnowała z tych marzeń
- Dlaczego zrezygnowałaś z medycyny?
- Epileptyk nie może być lekarzem- popatrzyła w jego stronę a on dopiero teraz zrozumiał jak bardzo jej zależało na medycynie- Epileptyk potrzebuje lekarza- w jej oczach pojawiły się łzy a on nie chcąc na to patrzeć ponownie ją przytulił. Gdy stali tacy przytuleni, Ula nagle sobie o czymś przypomniała
- Która jest godzina?- Marek szybko wyciągnął telefon z kieszeni w spodniach
- Za dwadzieścia minut piętnasta
- Cholera! Spóźnię się na zajęcia
- Będziesz na czas- Marek chwycił dłoń dziewczyny i ruszył biegiem w stronę parkingu


piątek, 6 stycznia 2017

Noc kłamstw 3

Chodził po mieszkaniu w ręku trzymając telefon, już od godziny oczekiwał na jakąś wiadomość od niej. Nawet nie liczył SMS-ów które do niej wysłał, złamał też jej zasadę i zadzwonił do niej, jednak tak jak przypuszczał, nie odebrała. Dziwił się sobie, że z takim niepokojem oczekuje na wiadomość od niej, dotąd raczej nie utrzymywał bliższych kontaktów z dziewczynami poznanymi w klubie. One były dobre na jedną noc, a na dłuższą metę oznaczały problemy. Sam nie wiedział co go do tej dziewczyny ciągnie, czy to fakt, że jednak nie spędzili tej nocy tak jak planował. Jedno wiedział na pewno, ta dziewczyna jest inna niż dziewczyny które dotąd znał. Nie zabiegała o jego uwagę a w szpitalu wręcz chciała się go pozbyć, a poza tym te jej oczy. Zwrócił na nie uwagę dopiero pod szpitalem gdy prosiła go aby wsiadł do taksówki, to właśnie tym oczom uległ. Dotąd zawsze stawiał na swoim, dotąd nie zwracał uwagi na takie szczegóły jak kolor oczu, dotąd nigdy nie czekał z taką niecierpliwością na wiadomość od dziewczyny. Ale przy niej wszystko było inne niż dotąd. Stał przy oknie swojego mieszkania, wpatrując się w dal gdy usłyszał dźwięk przychodzącej wiadomości.
Podbiegł  do telefonu i zawiedziony stwierdził że to tylko SMS od Sebastiana, pytał czy może zadzwonić. Zawsze tak robił w weekendy, kiedy nie miał pewności czy Marek jest sam, nie chciał przerywać namiętnych chwil przyjacielowi. Marek postanowił oddzwonić
- Cześć stary jesteś sam? Wczoraj nie było cię w klubie?- przyjaciel zarzucił go pytaniami już od początku
- Byłem wczoraj w klubie tylko wcześniej wyszedłem, a teraz jestem sam, jak masz ochotę to wpadnij- zaprosił Sebastiana, bo miał nadzieję, że przy nim choć na chwilę przestanie myśleć o Uli
- Myślałem, że wyszedłeś z jakaś panną a ty jesteś sam?- zapytał oburzony Sebastian
- Jestem sam, bo niedawno wyszła
- Aaaa, to chyba, że tak. Chyba naprawdę wpadła ci w oko skoro tak szybko wyszliście, nie mogłeś poczekać na przyjaciela?- dociekał Sebastian, co nie podobało się Markowi. Nie miał ochoty opowiadać przyjacielowi o Uli, wiedział, że on tego nie zrozumie. Przecież on sam nie rozumiał swojego zachowania.
- Laska jak laska, nie ma o czym gadać, nawet imienia nie pamiętam. To co wpadniesz do mnie?- zmienił temat na bardziej wygodny
- Stary, nie dam rady. W mojej sypialni śpi laska jakich mało, muszę zaraz do niej wrócić. Chciałem tylko sprawdzić czy u ciebie wszystko w porządku.
- A co ty się taki troskliwy zrobiłeś?- rzucił od niechcenia Marek jednak Sebastian zamiast odpowiedzieć na pytanie ponownie nawiązał do wczorajszego wieczoru
- Żałuj że wczoraj nie zostałeś dłużej, naprawdę było sporo dobrego towaru- Marek tego nie skomentował, w myślach powiedział tylko: ,,Jakoś nie żałuję''

Magda zaglądała do pokoju córki wielokrotnie ale za każdym razem stwierdzała, że ona nadal śpi. Zastanawiało ją dlaczego jej córka tak twardo śpi, zwykle budził ją najmniejszy nawet szelest a dziś spała jakby zapadła w jakąś śpiączkę. Jej dzwoniący telefon słyszała nawet w kuchni a Uli mimo, że leżał tuż nad jej głową nie obudził. Ostatecznie o piętnastej postanowiła obudzić córkę na obiad, podeszła do jej łóżka i delikatnie przykucnęła
- Ula, wstawaj-lekko potrząsnęła ramieniem córki, a ta od razu otworzyła zaspane oczy- Obiad jest już na stole a twój telefon nieustannie dzwoni- Ula od razu sięgnęła po telefon, chcąc sprawdzić kto się za nią stęsknił
- Zaraz przyjdę na obiad tylko odpiszę dla Violi- odparła chcąc pozbyć się matki z pokoju, a gdy została już sama zaczęła odczytywać po kolei wszystkie wiadomości. Wszystkie były do siebie podobne, w każdym prosił aby się odezwała, pytał jak się czuje i informował, że się o nią martwi.
Ostatecznie wystukała na ekranie telefonu krótką wiadomość: ,,Nie przejmuj się mną. Jestem cała i zdrowa'' Po wysłaniu wiadomości odłożyła telefon na półkę i poszła do kuchni, gdzie domownicy zasiadali już do obiadu.
- Wyspałaś się córcia? Ten projekt pewnie cię tak wykończył?- tuż po przekroczeniu progu kuchni usłyszała pytania ojca
- Tak tato, wyspałam się. Chciałyśmy go skończyć, dlatego siedziałyśmy nad nim przez kilka godzin praktycznie bez żadnej przerwy. Ale najważniejsze, że jest już skończony i gotowy do oddania
- Pewnie musiałaś pracować i za siebie i za tą Violettę- odezwała się mama i celowo zaakcentowała pełne imię jej koleżanki. Viola u niej w domu była raz, a podczas tej wizyty skutecznie zniechęciła do siebie Magdę. Kobiecie nie podobało się, że córka koleguje się z taką dziewczyną, Violetta była inna niż dziewczyny z którymi dotąd przyjaźniła się Ula.
- Obie napracowałyśmy się nad tym projektem tak samo- Ula usłyszała dzwonek telefonu informujący o przyjściu wiadomości SMS, jednak udała, że go nie usłyszała i kontynuowała swoją wypowiedź dalej- a ciebie mamo prosiłam już tyle razy abyś nie oceniała ludzi po pozorach, Viola przy bliższym poznaniu jest bardzo fajną dziewczyną. I jak dotąd jako jedyna nie traktuje mnie jak trędowatej
- A teraz nawet obiadu nie da ci spokojnie zjeść tylko pisze- Ula zła na siebie, za niewyciszenie telefonu postanowiła zakończyć dyskusję i przemilczeć uwagę matki. Chciała jak najszybciej wrócić do pokoju aby móc wyciszyć telefon, nadal nie miała pewności, czy Marek znowu nie będzie wysyłał jej wiadomości co dziesięć minut. Rodzice na szczęście zmienili temat i teraz to Jaśka zadręczali pytaniami na wszelkie możliwe tematy. Po skończeniu obiadu powiedziała rodzicom, że musi przygotować się jeszcze na zajęcia i udała się do swojego pokoju. Wyjęła książki i rozłożyła je na łóżku, tak aby nie wzbudzać podejrzeń a sama usiadła w centralnej części łóżka z telefonem w ręku. Pierwszą rzeczą jaką zrobiła było wyciszenie dzwonka a następnie sprawdziła skrzynkę odbiorczą. Miała rację, SMS był od Marka. ,,Nie rób mi tego więcej, umierałem ze strachu o ciebie. Dlaczego odzywasz się dopiero teraz?'' Nie chcąc dłużej się nad nim znęcać wystukała szybko odpowiedź: ,,Po powrocie do domu zasnęłam. W nocy tak mnie wymęczyłeś, że teraz nawet dźwięk telefonu nie zdołał mnie obudzić'' Odłożyła telefon i chwyciła za książkę, bo w tej kwestii akurat nie kłamała, naprawdę musi się przygotować na zajęcia. Zdążyła przeczytać dwa pierwsze zdania gdy poczuła wibracje telefonu. ,,Skoro już odpoczęłaś to znak, że ponownie mogę cię trochę pomęczyć'' zastanawiała się co ma odpisać gdy dostała kolejną wiadomość ,,Spotkamy się?'' Nad odpowiedzią nie musiała się długo zastanawiać. Nie zdążyła jednak wysłać wiadomości bo dostała kolejną wiadomość ,,Dzisiaj?'' a tuż po nim jeszcze jednego ,,Proszę'' Nie miała wątpliwości ten facet czyta w jej myślach. Przez chwilę zastanawiała się co ma zrobić, aby następnie móc odpisać ,,Jutro mam okienko od dwunastej'' a potem wystukała kolejnego SMS ,,Ale ty na pewno o tej godzinie jesteś w pracy, panie dyrektorze'' Odłożyła telefon i ponownie chwyciła za książkę, zdążyła przeczytać kolejne zdanie gdy poczuła wibracje. ,,Podaj adres uczelni, będę po ciebie punktualnie'' Wystukała odpowiedź i ponownie chwyciła za książkę. Potem dostała kolejny SMS, kolejny raz odpisała i ponownie zaczęła czytać podręcznik, i tak minął jej cały wieczór. Przed snem stwierdziła, że jedyne co pamięta to treść wiadomości wysyłanych przez Marka, a na zajęcia jest kompletnie nieprzygotowana. Chciała jeszcze raz przeczytać obowiązujący temat ale do pokoju wkroczyła matka prosząc aby córka wzięła leki i położyła się spać. Ula próbowała dyskutować z matką ale bardzo szybko stwierdziła, że to nie ma sensu, Magda w tej kwestii zawsze stawiała na swoim. Spełniła życzenie matki i położyła się, jednak nastawiła budzik na wcześniejszą godzinę, tak, aby móc się przygotować do zajęć. Nie chciała aby nowo poznany chłopak spowodował zmianę w jej podejściu do nauki, nie chciała aby cokolwiek w niej zmieniał.

wtorek, 3 stycznia 2017

Noc kłamstw 2

Zgodnie z obietnicą wstawiam to dzisiaj chociaż mam świadomość, że wiele można by tu poprawić

Ula z uśmiechem na ustach opuszczała szpital, nie lubiła takich miejsc, przytłaczały ją te białe ściany i metalowe łóżka. Każdą wizytę w szpitalu źle wspominała, a gdyby tylko mogła to szpitale omijałaby szerokim łukiem. Krok za nią szedł jej nowy znajomy, otwierał przed nią drzwi i przepuszczał przodem. Imponowało jej jego zachowanie, miał w sobie coś z legendarnego dżentelmena. Zatrzymali się na przyszpitalnym parkingu, Marek rozglądał się wokół w poszukiwaniu zamówionej wcześniej taksówki a Ula stała wpatrzona w niego.
- Mój samochód został pod klubem, ale zaraz przyjedzie taksówka i odwiozę cię do domu.
- Nie trzeba, niedaleko jest przystanek autobusowy, przejdę się
- Dopiero wyszłaś ze szpitala nie możesz jeździć autobusami- Ula zacisnęła zęby ze złości, kolejna osoba która mówi czego nie może robić.
- Nie mogę  a to dlaczego? Błagam cię nie zachowuj się jak moi starzy, nie jestem małym dzieckiem!- delikatnie uniosła ton głosu co zwróciło uwagę ludzi zgromadzonych pod szpitalem
- Dobrze, źle się wyraziłem. Nie chcę abyś jeździła autobusem. Będę spokojniejszy jak będę miał pewność że cała dotarłaś do domu- mimo jej krzyku on nadal był opanowany i zachował spokój
- Mówisz jak moja matka. Masz trzydzieści lat a zachowujesz się jakbyś miał co najmniej sześćdziesiąt!- Ula nie zwracała jednak uwagi na otaczających ludzi
- Ok, dla ciebie mogę mieć sześćdziesiąt lat ale chcę zadbać o twoje bezpieczeństwo. Nie mam pewności, czy jeśli teraz cię puszczę to czy nie zemdlejesz za zakrętem- schyliła głowę i skupiła się na wzorze ułożonym z kostki brukowej, Marek przyglądał się jej, jednak przedłużająca się chwila ciszy doprowadzała go do szału- Możesz mi wyjaśnić dlaczego nie pozwalasz się odwieść do domu?- Podniosła głowę i popatrzyła w jego oczy, a w jej głowie rozgrywała się bitwa pomiędzy prawdą a kłamstwem. Zastanawiała się czy powinna wtajemniczać nieznajomego mężczyznę w swoje dość prywatne sprawy.
- Rodzice są w domu, jak wrócę taksówką to zaczną coś podejrzewać. Chcę uniknąć tego ich gadania.
- Nie powiesz im o ataku?
- Zwariowałeś?- znowu krzyczała, jednak potem ściszyła ton głosu- O tym ataku wiem tylko ja i ty. O imprezie również nikt nie może się dowiedzieć.
- Dlaczego?- powiedział to dokładnie w chwili gdy zaparkowała przed nimi taksówka
- Wszystko ci wyjaśnię, ale nie teraz. Wsiądź do tego samochodu i jedź do domu a ja pójdę na przystanek. Proszę zrób to dla mnie- popatrzyła na niego oczami proszącego pieska a on zastanawiał się nad tym co ma zrobić. Chciał pomóc tej dziewczynie, ale przecież nikogo nie można uszczęśliwić na siłę.
- Daj mi swój numer- wyjął swój telefon i podał jej po czym ona wybiła na klawiaturze kolejno dziewięć cyfr i oddała go właścicielowi- Mam nadzieję że jest prawdziwy, bo jak nie, to...
- Jest prawdziwy, ale mam jedną prośbę- jego pytający wzrok mówił aby kontynuowała- Nie dzwoń do mnie, możesz pisać SMS ale nie chcę rozmawiać przez telefon. Wszystko ci wytłumaczę tylko dostosuj się do moich zasad, proszę- znowu użyła swojego proszącego wzroku a on po raz kolejny jej uległ
- Nic z tego nie rozumiem ale dobrze, zgadzam się- pocałował ją w policzek i wyszeptał do ucha- nie rób głupot maleńka- wsiadł do samochodu a ona nie czekając aż taksówka ruszy skierowała się w stronę przystanku. Sięgnęła do torebki po telefon który wyciszyła wchodząc do klubu, a potem kompletnie o nim zapomniała. Na ekranie widziała 10 nieodebranych połączeń. Dwa połączenia były od przyjaciółki a pozostałe od matki. Postanowiła nie oddzwaniać, nie miała ochoty na wysłuchiwanie kazań. Wybiła numer Violki, dziewczyny z którą była w grupie na studiach.
- Słucham- usłyszała zaspany głos koleżanki- Czy ty wiesz która jest godzina?- dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że jest niedziela ósma rano a jej koleżanka na pewno odsypia po imprezie
- Nie..., to znaczy tak, wiem, że jest wcześnie ale mam do ciebie prośbę
- Co chcesz?- odpowiadała nadal zaspana Viola a w jej głosie dało się słyszeć irytację
- Dzisiaj w nocy robiłyśmy projekt na zajęcia z opodatkowania
- Co?
- Violka, proszę- wyjęczała do słuchawki, a Viola momentalnie się ożywiła
- Spoko, rozumiem. To od której go robiłyśmy?
- Spotkałyśmy się w południe i skończyliśmy tak późno, że zaproponowałaś mi, że mnie przenocujesz. Całą noc grzecznie spałyśmy a rano zjadłyśmy śniadanie i wróciłam do domu
- Projekt skończyliśmy czy trzeba jeszcze dokończyć?- zapytała dość trzeźwo już myśląca dziewczyna
- Skończyłyśmy
- Ok, a komu mam to przekazać?
- Nikomu, to znaczy, w razie jakby moja matka chciała mnie sprawdzić to potwierdzisz tą wersję, dobrze?
- Spoko, a serio jest jakiś projekt do zrobienia?- Ula przewróciła oczami słysząc pytanie Violi, ta dziewczyna już od początku ją zadziwiała. Zawsze spóźniona, zawsze nieprzygotowana, roztrzepana. zaspana, zamyślona a mimo to lubiła ją. Viola była typem pijawki, przyczepiała się do człowieka i czerpała korzyści ale w pewien sposób dbała o swojego żywiciela. To była jedyna osoba w grupie która chciała z nią rozmawiać nie tylko o zagadnieniach ekonomicznych. Owszem, często musiała wytłumaczyć Violi jeszcze raz materiał ale lubiła czas który z nią spędzała. Viola była jej zupełnym przeciwieństwem i może dlatego tak dobrze się dogadywały
- Nie ma, ale moja matka nie musi o tym wiedzieć- Viola głośno wypuściła powietrze, co pokazywało jak bardzo się cieszy, że jednak tym razem nie zapomniała o jakimś zaliczeniu
- Dzięki Bogu, a powiesz mi co robiłaś w nocy?
- Może kiedyś...teraz wracaj do spania- nim Viola zdążyła zareagować Ula zakończyła połączenie i wsiadła do podjeżdżającego autobusu. Miała przed sobą  co najmniej czterdzieści minut drogi jeśli dobrze pójdzie i nie będzie korków, a tych się w niedzielny poranek nie przewidywała. W autobusie również nie było tłumów, raptem kilka starszych pań które zajęły miejsca z przodu. Ona siedziała na końcu autobusu z twarzą przyklejoną do szyby, podziwiała krajobraz który znała na pamięć. Od urodzenia mieszka z rodzicami w podwarszawskim Rysiowie a drogę do Warszawy pokonuje codziennie od siódmego roku życia. Rodzice kiedy dowiedzieli się od przedszkolanki, że ich córka jest niezwykle zdolnym i bystrym dzieckiem od razu zapisali ją do podstawówki w Warszawie tłumacząc że szkoła w Warszawie jest lepsza od tej w Rysiowie. Początkowo to były ambicje rodziców a z czasem to jej zależało na zdobywaniu coraz lepszych wyników i wygrywaniu kolejnych konkursów wiedzy. Lubiła się uczyć a rodzice zawsze ją wspierali, tak było do trzeciej klasy gimnazjum, potem wszystko się zmieniło. Wysiadła z autobusu i ruszyła w stronę domu, miała szczęście i nie spotkała żadnej ze swoich uroczych sąsiadek które zawsze mają czas na pogawędkę. Weszła do domu a od razu przy drzwiach przewiała ją matka
- Gdzieś ty była? Dlaczego nie odbierasz telefonu? Wiesz jak my się o ciebie martwiliśmy?- Magda stała w drzwiach kuchni i krzyczała na córkę która w skupieniu zdejmowała buty
- Napisałam wam wczoraj kartkę- odparła spokojnie
- Napisałaś, że idziesz do koleżanki a ja dzwoniłam do Doroty i wiem, że nie byłaś z nią!
- A czy ja napisałam że idę spotkać się z Dorotą?- zapytała nadal spokojna Ula- Byłam u Violi, musiałyśmy zrobić projekt na opodatkowanie, jak mi nie wierzysz to do niej też możesz zadzwonić
- A musiałaś zostawać u niej na noc? Miałaś ze sobą leki?
- Nie chciałam wracać po nocy a Viola była tak miła że sama mi zaproponowała przenocowanie. A co do leków, to dobrze wiesz, że zawsze mam je przy sobie.
- Mogłaś chociaż telefon odebrać
- Wyciszyłam go, nie chciałam aby nas cokolwiek rozpraszało- dziewczyna cierpliwie odpowiadała na wszystkie pytania matki
- Skończyliście już ten projekt?
- Tak, nie było to trudne ale trzeba było trochę nad tym posiedzieć. Pokazałabym ci ale został u Violi, wierzysz mi?
- Chodź na śniadanie, co prawda my już jedliśmy ale ty zjesz teraz i weźmiesz leki
- Ja też już jadłam- pytające spojrzenie Magdy zachęciło Ulę do dalszego tłumaczenia- Mama Violi zrobiła śniadanie i poczęstowała mnie a teraz chciałabym się położyć- Ula skierowała swe kroki w stronę swojego pokoju
- Leki brałaś?
- Tak, po śniadaniu- zdążyła odpowiedzieć zanim zamknęła za sobą drzwi pokoju, chciała się wyspać, bo nadal bolała ją głowa. Nakryła się kocem i przytuliła się do poduszki, bardzo szybko odpłynęła do krainy Marfeusza